Reklama

Siły zbrojne

Gen. Różański: "Instytucjonalne niezrozumienie" między prezydentem a MON [WYWIAD]

Gen. broni rez. Mirosław Różański / fot. Facebook
Gen. broni rez. Mirosław Różański / fot. Facebook

To, co się wydarzyło, to bardzo mocny sygnał. To chyba wyznacznik niezrozumienia instytucjonalnego między zwierzchnikiem sił zbrojnych a ministrem obrony narodowej - mówi w rozmowie z Defence24.pl były Dowódca Generalny RSZ, emerytowany gen. broni Mirosław Różański.

Rafał Lesiecki: Prezydent Andrzej Duda zdecydował, że 15 sierpnia, w święto Wojska Polskiego nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich oraz admiralskich. W odpowiedzi MON zaznaczyło, że bez ukształtowania kadry dowódczej reformy wojska mogą zostać zaprzepaszczone. Co pan sądzi o tej sytuacji?

Gen. Mirosław Różański: Wcale nie uważam, że święto Wojska Polskiego powinno być identyfikowane z awansami generalskimi. Oficerowie, którzy są wyznaczani na stanowiska generalskie, zarówno po raz pierwszy, jak i po raz kolejny, moim zdaniem powinni otrzymywać awanse z chwilą wyznaczenia na stanowisko. Święto Wojska Polskiego mogłoby być czasem np. na odznaczenia.

Dzisiaj oficerowie stali się zakładnikami relacji między Pałacem Prezydenckim a Ministerstwem Obrony Narodowej. Chcę przypomnieć, że to się dzieje nie po raz pierwszy. Również w przeszłości pewne awanse zależały od stosunków między tymi dwoma instytucjami. Dlatego dzisiaj rozumiem kolegów, którzy są może nawet poirytowani takim stanem rzeczy.

To, co się wydarzyło, to bardzo mocny sygnał. To chyba wyznacznik niezrozumienia instytucjonalnego między zwierzchnikiem sił zbrojnych a ministrem obrony narodowej.

Czytaj więcej: Premier wzywa MON i BBN do konsensusu ws. zmian w armii

Czy gdy był pan jeszcze w służbie czynnej, te relacje wyglądały w ten sposób, czy nastąpiła ewolucja?

Uważam, że relacja między panem prezydentem Andrzejem Dudą a panem ministrem Antonim Macierewiczem zawsze była szczególna. Na przykład brałem udział w takich uroczystościach, gdzie prezydent musiał czekać na ministra obrony narodowej. Albo spotkania oficerów z prezydentem były warunkowane stanowiskiem ministra obrony narodowej. To nie jest jak dla mnie sytuacja standardowa.

Gdy prezydent zapowiedział się z wizytą u mnie w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych, minister obrony narodowej mocno zmieniał swój plan podróży zagranicznych, żeby również uczestniczyć w tym spotkaniu. Osobiście mi to nie przeszkadzało, a nawet było to komfortowa sytuacja, bo chciałem, żeby obaj moi przełożeni byli obecni – chcę mocno podkreślić, że zawsze przedstawiałem im tak samo brzmiące opinie na temat tego, co się działo w siłach zbrojnych.

Wtedy jednak pierwotny zamysł był taki, że pan prezydent miał być u mnie w czasie podróży zagranicznej ministra. Zostało to potem zmienione. Czyli pan minister albo mi nie ufał, albo uważał, że mogą zostać podane informacje, o których nie wie.

Po oficjalnych komunikatach można odnieść wrażanie, że obecnie stanowisko prezydenta jest dość twarde. Czy takie było również wtedy, gdy stał pan na czele DGRSZ?

Panie redaktorze, odpowiem tak: jestem przekonany, że pan jako początkujący dziennikarz miał zupełnie inny warsztat niż obecnie.

Jakie jest pańskie zdanie w sprawie przyszłości systemu dowodzenia? Wygląda na to, że BBN i MON zgadzają się, że Sztab Generalny Wojska Polskiego powinien dowodzić w czasie pokoju całością sił zbrojnych oraz że mają powstać osobne dowództwa sił zbrojnych. Nie ma między nimi porozumienia w sprawie jakieś formy dowództwa połączonego.

Prezydent Andrzej Duda i minister Antoni Macierewicz znają mój punkt widzenia na temat systemu kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi. Zgadzam się, że szef Sztabu Generalnego WP powinien być naczelnym dowódcą sił zbrojnych na czas wojny. Natomiast stanowczo odradzam takie rozwiązanie, w którym SG WP ma zajmować się działaniami bieżącymi i funkcjonowaniem sił zbrojnych.

Sztab Generalny WP, jeżeli chce rzetelnie wypełnić dwie swoje najważniejsze moim zdaniem funkcje, czyli programowanie rozwoju sił zbrojnych w czasie pokoju oraz planowanie użycia sił zbrojnych, to będzie miał pracę przez 24 godziny na dobę. Nawet uważam, że Sztab Generalny WP nie powinien być częścią Ministerstwa Obrony Narodowej, tylko powinien być z niego wyłączony, co by jeszcze podniosło w moim przekonaniu jego rolę i znaczenie jako łącznika między poziomem politycznym a wojskowym.

Potrzebny jest więc dodatkowy element?

Wszystkie kwestie związane z bieżącym dowodzeniem, szkoleniem i reagowaniem na sytuacje kryzysowe wynikające np. z katastrof i klęsk żywiołowych powinny być dedykowane dowództwu połączonemu. Czy byłoby ono zbudowane na bazie dowództwa generalnego czy operacyjnego, nie ma to większego znaczenia, ale taki organ dowodzenia jest niezbędny i konieczny.

Moje doświadczenie z dowodzenia DGRSZ są jak najbardziej pozytywne. Dziś próbuje się to deprecjonować, mówił o tym np. wiceminister obrony Bartłomiej Grabski. Ja uważam, że pan minister Grabski nie ma kompetencji ani nie ma uprawnień, by oceniać Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych, bowiem wiele jest obszarów, gdzie wskaźniki i liczby mówią, że to jest wartość dodana, jeżeli mamy taki organ połączony.

Dziękuję za rozmowę.

Rafał Lesiecki

Czytaj więcej: Nominacje generalskie. Spór prezydenta i MON stał się jawny [ANALIZA]

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (10)

  1. Pan woli Tor pokojwy, czy wojenny

    hmmm.....chyba już to kiedyś przerabialiśmy: tor pokojowy i tor wojenny, efekt: burdel kompetencyjny na szczytach władzy i spory jak ma wyglądać brygada zmotoryzowana: raczej mała czy raczej większa, jak ma wglądać reforma kawalerii etc. Sztab Generalny powinien dowodzić Armią i w czasie pokoju i w czasie wojny, stosownie do przyjętej przez Państwo strategii. Do pomocy może sobie stworzyć odpowiednie biura\referaty ds zaopatrzenia, planowania etc, ale na samej górze powinien być Sztab Generalny i jeden dowódca.

  2. pragmatyk

    Sztab generalny planowanie i dowodzenie na wypadek wojny ,a kieruje i dowodzi na czas pokoju dowódca Wojska Polskiego ,gdyż zołnierz ma prawo wiedzeć ,kto nim dowodzi i odpowiada za to co sie dzieje u niego w jednostce.

  3. Cynik

    Generał Różański to prawdziwy żołnierz. Takich ludzi potrzebuje ojczyzna.

  4. razdwatri

    Jakieś chore pomysły generała . Sztab Generalny ma tylko dowodzić w czasie wojny a inna struktura wojskowa ma szkolić wojsko w czasie pokoju ? To tylko spowoduje chaos i bałagan . To tak jakby jeden trener szkolił piłkarzy a całkiem inny prowadził ich w czasie meczu . Jakoś chyba kluby piłkarskie nie wprowadzają takich rozwiązań .

  5. Ww

    Generał Różański to ostatni z prawdziwych oficerów. Oddany Konstytucji, służbie Ojczyzny i żołnierzom. Teraz takich już nie ma.

  6. Murek.

    Szacunek ogromny, Panie Generale!

  7. adleR

    Brawo za odważne słowa ... szkoda, że tak późno

  8. olo

    Były żołnierz który nadaje na władzę nigdy żołnierzem nie powinien być.

    1. alois

      zgadza się

    2. antro76

      Ten żołnierz przynajmniej czytał konstytucję której ma bronić a nie władzy. Widać że umie myśleć, bo wyciąga dobre wnioski z jej lektury a do tego jest niezłym dyplomatą bo użył terminu "instytucjonalne niezrozumienie". Po wojskowemu było by trudniej A.M znieść przekaz.

    3. Lugal

      Czyli czy aktualny czy też były żołnierz nie ma prawa wypowiadać się krytycznie o wojsku i żołnierzach oraz swoich przełożonych? Czyli pełna jednomyślność? To po co w ogóle jakiegokolwiek żołnierza pytać o zdanie? Rządy nieomylnych. Absurd.

  9. kapralek

    Bardzo szanuję Generała i jako dowódcę i jako człowieka.

    1. ART

      Ogromny szacunek dla takiego Człowieka!

  10. MK

    Stały brak podziału kompetencji i odpowiedzialności. Powielanie struktur i zadań oraz zbędne zawiłe procedury.Nigdy nie dokończona jednoosobowa odpowedzialność, to stale bolaczki. Dziś doszło nowe pole osłabienia sprawności systemu. Żadne awanse nic nie zmienią, kiedy nic się nie zmieni.

Reklama