Siły zbrojne
Ukraińskie referendum ws. NATO - symbol determinacji Kijowa?
Petro Poroszenko planuje przeprowadzenie referendum w sprawie członkostwa Ukrainy w NATO. Deklaracja prezydenta jest reakcją na obawy o możliwe ocieplenie relacji amerykańsko-rosyjskich oraz widoczną eskalację walk na wschodzie kraju.
W wywiadzie udzielonym "Funke Mediengruppe" ukraiński prezydent zauważył, że jeszcze cztery lata temu za przystąpieniem Ukrainy do NATO opowiadało się 16 proc. Ukraińców, natomiast dziś taka decyzja cieszy się 54-procentowym poparciem. Prezydent zapowiedział, że "zrobi wszystko, co może, aby uzyskać członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim", jeśli jego rodacy wyrażą na to zgodę.
Deklaracja Poroszenki jest rezultatem obaw o zmianę kursu w polityce amerykańskiej wobec Rosji. Już w czasie ubiegłorocznej kampanii prezydent Donald Trump wyrażał się ciepło o Władimirze Putinie i krytykował ówczesną administrację za działania wobec Kremla. Przed jego zaprzysiężeniem pojawiało się wiele głosów, że zapowiedzi z czasów kampanii nie przerodzą się w realne decyzje polityczne. Jednak wprowadzenie zakazu wjazdu na teren USA obywatelom wybranych państw bliskowschodnich (krytykowany m.in. przez część Republikanów, włącznie z przewodniczącym komisji sił zbrojnych Johnem McCainem, jako przeciwskuteczny w walce z terroryzmem), wskazuje, że nie należy wykluczać żadnego scenariusza.
Część komentatorów niepokoi wypowiedź Trumpa z konferencji prasowej zorganizowanej w czasie wizyty brytyjskiej premier Theresy May w Waszyngtonie. Zapytany o możliwość zniesienia sankcji nałożonych na Rosję, Trump stwierdził, że jest jeszcze "zbyt wcześnie", by o tym mówić. Nie potwierdziły się zatem zapowiedzi dotyczące natychmiastowego zniesienia restrykcji, ale zabrakło też jasnego powiązania kwestii sankcji z zaniechaniem agresywnych działań Moskwy wobec Ukrainy.
Jeśli dodać do tego sceptyczny stosunek części otoczenia do NATO, a także krytykę Niemiec i pozytywne wypowiedzi o Brexicie, nie może dziwić, że wypowiedzi prezydenta budzą zaniepokojenie, szczególnie w państwach położonych w sąsiedztwie Rosji. Z drugiej strony, administracja Trumpa jak na razie deklaruje przywiązanie do zobowiązań NATO, co zostało potwierdzone podczas spotkania z premier Theresą May.
Jeszcze przed objęciem przez Trumpa urzędu w dyskusji wskazywano, że ustępstwa Trumpa dotyczące Ukrainy, niebędącej członkiem NATO, mogą być bardziej prawdopodobne niż wobec krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jak na razie w komunikacie Departamentu Stanu mówi się tylko o apelu o realizację porozumień mińskich, ale sam prezydent nie zabrał głosu.
Należy zauważyć, że pozytywny rezultat referendum miałby wymiar czysto symboliczny i nie wpłynąłby na decyzję o przyjęciu Ukrainy do NATO. Dopóki trwa konflikt na wschodzie kraju, Kijów nie może liczyć na rozpoczęcie rozmów w sprawie członkostwa. Równie ważną przeszkodą jest brak woli politycznej najważniejszych państw Sojuszu, takich jak Francja czy Niemcy. Również brytyjscy komentatorzy wypowiadali się często sceptycznie o przyjęciu Ukrainy do NATO, jeszcze przed aneksją Krymu, wskazując na obecność na jej terytorium rosyjskich wojsk (Flota Czarnomorska), czy czysto geograficzne trudności z ewentualnym wykonaniem zobowiązań obrony kolektywnej wobec Kijowa w sytuacji zagrożenia.
W wyniku rozpoczętego w 2014 r. konfliktu na wschodzie Ukrainy zginęło do tej pory ok. 10 tys. osób. W ostatnim czasie walki znów przybrały na sile. W czasie swojej wizyty w Berlinie prezydent Poroszenko zadeklarował, że "Ukraina będzie stosowała się do uzgodnień z Mińska" i podkreślił, że nie ma dla nich alternatywy. Być może więc organizacja referendum jest próbą zademonstrowania przywiązania do zachodniego systemu i demokracji, podjętą w celu zwrócenia uwagi opinii publicznej na pogarszającą się sytuację i zwiększone natężenie agresywnych działań Rosji.
wieloletni_czytelnik_Wyborczej_81
Super ! TAK DALEJ ! Jak powiedział Pan Prezyent Kwaśniewski, Ukraina już by była w NATO gdyby nie jakieś lewe kontrakty rakietowe czy radarowe jednego z byłych Prezydentów.
MAG
Jak widać determinacja a raczej "histeria" Poroszenki i jego rządu sięgnęła apogeum. Widząc, że USA zapewne ich "spuści w spłuczce" po wyczynach w amerykańskiej kampanii wyborczej gdzie dyplomacja ukraińska zachowała się jak "dyplomacja specjalnej troski" i postawiła wszystko na Clinton angażując się jawnie w kampanię przeciwko Trumpowi, próbują "łaszenia się" do NATO. Ale NATO to praktycznie "USA" a jak na razie nikt z administracji Trumpa nawet nie chce z Ukrainą gadać. I nawet jak ":Geoffrey" czy inny "tak tylko" napisze, że Ukraina broni Europy przed Rosją to te brednie nie spowodują, że Trump przy jego charakterze "łaskawiej" spojrzy na Kijów. Jednym zdaniem: Porosznko równie dobrze może zapowiadać referendum do przystąpienia Ukrainy do sojuszu z kosmitami z Alfa3 Centauri. Efekt w zasadzie taki sam ale jak ta zapowiedź by zabrzmiała propagando - Ukraina przystąpi do sojuszu z pozaziemską cywilizacją!!! Dla mnie takie hasło to rewelacja!!!
zyg
Trump rozmawiał z Poroszenką kilka tygodni przed rozmową z Putinem a Sekretarz Obrony w dniu podjęcia obowiązków dzwonił do Brukseli, Berlina, Paryża, Londynu i Kijowa?? "Wspaniała" rosyjska dyplomacja jest otwarcie oskarżana na forum RB ONZ oraz w najpoważniejszych światowych mediach o notoryczne kłamstwa na temat rosyjskich zbrodni wojennych w Syrii oraz ingerencji w proces wyborczy USA.
dk.
Wiesz, już samo sugerowanie, że Ukraina w żadnym stopniu nie osłania Europy przed Rosją nie jest... błyskotliwe. Natomiast zgoda, ze z Ukrainą nikt od Trumpa (na razie) nie chce rozmawiać. Ja też nie rozmawiam ze swymi towarami, w firmie handlowej. A nie reformują się, pozostają mentalnością... stepową.
jarek
Do NATO ani UE ich nikt nie przyjmie nie tylko ze względu na trwający konflikt z Rosją. Druga przyczyna to obiekcje Polski, które na pewno się pojawią, a związane będą z fałszowaniem historii i ogólnie polityką historyczną Ukrainy. Oni są w podobnej sytuacji, jak Turcja, która neguje rzeź Ormian, co jest jednym z głównych powodów odmowy rozpoczęcia rozmów akcesyjnych.
citek
Nato nie moze przyjąć żadnego państwa będącym w konflikcie a Ruskie o to zadbają aby tak było
Marek1
Panie Poroszenko, dopóki ma Pan w kraju wojne domową na wschodniej granicy, to o członkostwie w NATO/UE można zapomnieć. Nawet jakby 125% Ukraińców było za ...
Wwo
Nie wojne domową tylko obcą agresje.
Pewny
Miałeś chyba na myśli rosyjską agresję na Ukrainę
Maczer
Tu chodzi jedynie o deklarację polityczną i podbicie stawki. Szkoda, że Ukraina nie jest w NATO - nie byłoby tej całej zawieruchy. Niestety przespali 15 lat i dopiero teraz przekonali się (choć nie pierwszy raz), co znaczy Bratnia miłość między narodami w wydaniu rosyjskim.
krzysiek84
Prawda jest taka, że to referendum mało znaczy; nikt ich do NATO nie przyjmie. Powinni być państwem partnerskim NATO, ale sojusz nigdy nie zdradzi swoich tajemnic państwu w którym agentura rosyjska siedzi nawet w rządzie.
tak tylko...
Im prędzej Ukraina zrozumie, że niepodległość wywalcza się krwią własnych mieszkańców, a nie gwarancjami sojuszników, tym lepiej...