Reklama

Siły zbrojne

Pierścień wokół Aleppo „soczewką” wojny w Syrii. Taktyczna analiza bitwy

  • photo
    photo

Pomimo rozejmu, sytuacja w rejonie Aleppo pozostaje kluczowa dla konfliktu w Syrii. Na początku września, po przełamaniu okrążenia, siły rządowe zdołały ponownie zamknąć pierścień wokół miasta. Walki o Aleppo są „soczewką” dla całego syryjskiego konfliktu, zwłaszcza w zakresie taktyki i używanego uzbrojenia, w tym bomb termobarycznych i wyrzutni TOS-1 Buratino, a także bezzałogowców. Zwraca uwagę obecność licznych formacji zbrojnych wspieranych przez Iran i Irak - pisze Marcin Gawęda.

W połowie lipca siły rządowe zamknęły pierścień oblężenia wokół dzielnic rebelianckich, we wschodnim Aleppo. Zaciekłe walki o każdy mer terenu trwają nieprzerwanie od wielu tygodni. Głównymi obiektami, o które toczy się zacięta walka w południowo-zachodniej części miasta, to m.in. kompleks apartamentów 1070, kompleks militarny Ramouseh, czyli rozległe tereny trzech szkół (akademii) wojskowych, obiekty w dzielnicy Ramouseh i inne.

Wspomniane obszary w południowo-zachodniej części miasta atakowane są przez rebeliantów i islamistów ze wschodu i zachodu, przez siły rządowe z północy i południa. Kto trzyma ten obszar, panuje nad drogami komunikacyjnymi do miasta i narzuca inicjatywę.

Kompleks militarny (akademie wojskowe), zdobyty przez islamistów 6 sierpnia, utrzymany został przez niemal miesiąc. Nieoczekiwanie wysiłek doborowych sił rządowych, w tym m.in. Tiger Force i Gwardii Republikańskiej oraz sojuszników, zakończył się wybiciem islamistów z wymienionych obszarów i ponownym zamknięciem pierścienia okrążenia.

Mapa sytuacji w Aleppo, stan na 3 sierpnia 2016 r.
Mapa: @deSyracuse (www.agathocledesyracuse.com)

Kluczowym wydarzeniem dla przebiegu tej fazy bitwy o Aleppo było przejęcie w lipcu ostatniej drogi zaopatrzeniowej rebeliantów do miasta. Odpowiedzią rebeliantów/dżihadystów była rozpoczęta ostatniego dnia lipca ofensywa na południowo-zachodnich obrzeżach miasta. Po zaciekłych walkach i przełamaniu pozycji sił rządowych rebelianci i dżihadyści zajęli znaczne fragmenty przedmieść miasta, w tym bazę artyleryjską Ramouseh zamienioną w główny bastion obrony.

Kiedy z początkiem sierpnia rebelianci zajęli Ramouseh, okupili to dużymi stratami, szacowanymi na setki zabitych i rannych, nie mniejsza była danina krwi sił Asada. Groźną i skuteczną bronią islamistów znowu były podkopy (tunele), które umożliwiały wysadzenie (zawalenie) kluczowych obiektów obrony, jak i opancerzone wozy bojowe (np. BMP-1) zamienione w jeżdżące ładunki wybuchowe przeznaczone do ataków samobójczych (SVBIED), które nie raz kruszyły najsilniejsze odcinki obrony. W drugiej połowie sierpnia, wzmocnione przez posiłki siły rządowe, powoli zaczęły zyskiwać teren, a kontrataki islamistów kończyły się dużymi stratami i niepowodzeniem (ciężkimi stratami zakończył się np. atak na cementownię).

Pierwszego września armia i prorządowe milicje palestyńskie i irackie, wsparte przez libański Hezbollah, rozpoczęły serię potężnych ataków na kompleks Ramouseh od strony północnej i południowej. Zajęcie utraconej dzielnicy Ramouseh, a zwłaszcza obszaru wspomnianych szkół wojskowych, oznaczałoby ponowne zamknięcie pierścienia blokady miasta.

Stłoczone na niewielkiej przestrzeni kompleksu militarnego (szkół wojskowych) siły islamistów okładane były bombami z powietrza (aktywne było lotnictwo syryjskie i rosyjskie). Silne jak na warunki konfliktu jest nasycenie artylerią (użyto m.in. wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych 220 mm TOS-1). Notowane w kolejnych dniach września sukcesy rządowe związane były ze wsparciem samolotów rosyjskich (WKS) – stacjonarne i dobrze rozpoznane pozycje islamistów, np. we wzmiankowanych szkołach wojskowych, okładane były m.in. bombami paliwowo-powietrznymi (termobarycznymi) typu ODAB-500PM.

Po kilku dniach zaciętych walk oraz potężnym ostrzale artyleryjskim i nalotach na kompleks, obrócony po miesięcznych walkach w ruinę, islamiści wycofali się z kompleksu militarnego w kierunku dzielnicy Ramouseh. Najpierw padła baza artyleryjska (akademia), potem pozostałe dwie szkoły, a następnie inne pozycje w tym rejonie.

Ataki piechoty wspartej wozami pancernymi (czołgi, bwp, ZSU-23-4), pod ogniem moździerzy, broni maszynowej, systemów przeciwpancernych nie był łatwy. Przykładowo, w trakcie ciężkiego szturmu bazy artyleryjskiej nocą i rankiem 30 sierpnia z ppk zniszczony został rządowy T-72. Był to jeden z wielu zniszczonych wzajemnie wozów pancernych, gdyż obie strony wprowadziły do walki czołgi i wozy bojowe.

1
Fot. Christiaan Triebert/CC BY 2.0

Wzięcie rozległej bazy artyleryjskiej 4 września było kamieniem węgielnym rządowych sukcesów na omawianym odcinku frontu. Siły rządowe opanowały najpierw dwa ważne wzgórza w pobliżu rozległego kompleksu bazy artyleryjskiej (Jamaiyat i Ammarah), a następnie sam kompleks.

8 września zdobyły teren całej dzielnicy Ramouseh. W zaciekłych walkach, „zaledwie” w ciągu dwóch dni, opanowano kolejne kluczowe punkty w kwartale: piekarnię, pocztę, rejon garażów i terminal autobusów itd.

W kolejnych dniach siły rządowe prowadziły zaciekłe walki starając się zwiększyć stan posiadania na omawianym odcinku, atakując tym razem głównie w kierunku zachodnim (czyli na zewnątrz pierścienia blokady, m.in. w kierunku kompleksu apartamentów 1070 oraz szkoły Hikma).

Sukcesy rządowe należy łączyć ze zmianami kadrowymi i przybyciem posiłków, ale przede wszystkim silnym wsparciem lotniczym (rosyjskie samoloty). Po niespodziewanie szybkich sukcesach rebeliantów, którzy wybili wyłom i odblokowali wschodnie Aleppo (6-7 sierpnia), doszło do zmiany dowódcy w rejonie. Generał Adeeb Mohammed został zastąpiony przez oficera Gwardii Republikańskiej, gen. Ziada Saleha. Jeśli chodzi o SAA to ogromną rolę pełni w bitwie charyzmatyczny płk. Suhail „Tiger” al-Hassan, którego oddział „Tiger Force” stanowi szpicę sił uderzeniowych, przerzucanych na zagrożone odcinki frontu (Palmyra, Kuweires, Droga Kastello w Aleppo i inne).

Trudno także nie doceniać w bitwie roli irańskiego generała Qaseema Soleimani z IRGC, który nie jest bynajmniej dowódcą proirańskich i irańskich oddziałów, ale jednym z głównych dowódców w regionie, koordynującym poczynania sojuszników, także na najwyższych szczeblu.

Soleimani dowodzi nie tylko irańskimi siłami specjalnymi i wydzielonymi pododdziałami z gwardii rewolucyjnej i regularnej armii, ale de facto proirańskim zgrupowaniem ekspedycyjnym (afgańska milicja Fatemiyoun, pakistańska Zeynabiyoun, libański Hezbollah, iracka Harakat al Nujaba).

Siły rebeliantów (w zasadzie dżihadystów) stanowią koalicję kilkunastu i więcej formacji zbrojnych – ugrupowanie znane pod nazwą Jaish al Fatah - z których islamiści z dawnego Front Al-Nursa stanowią znaczącą część sił uderzeniowych. Liczebność bojowników Jaish al Fatah w zablokowanych dzielnicach Aleppo szacuje się na 5-10 tys. (oraz 250-300 tys. cywilów). Bojownicy, w zdecydowanej większości radykalni islamiści (dżihadyści), w tym z byłej Al-Nusry, w walkach ponoszą ogromne straty liczone w setkach zabitych. Podobnie jest zresztą po stronie sił rządowych, w tym nie tylko SAA, ale także sojuszniczych.

Fot. Scott Bobb/Public Domain via wikipedia

Siły rządowe również nie są jednolite, gdyż od dawna sformułowanie, iż w danym regionie walczy SAA, jest jedynie sloganem. Wykrwawiona armia nie jest w stanie utrzymać frontu bez ogromnej pomocy innych formacji zbrojnych i widać to wyraźnie na przykładzie Aleppo, gdzie od początku wielkie są wpływy i zaangażowanie Iranu i jego milicji, natomiast dopływ świeżych sił notowano właśnie w sierpniu.

W bitwie o Aleppo po stronie rządowej udział biorą m.in.:

- SAA – formacje doborowe w rodzaju Gwardii Republikańskiej (102. Brygada) oraz Tiger Force, a więc te nieliczne jeszcze jednostki, które charakteryzują się wysokim morale i zdolne są do działań ofensywnych

- palestyńska milicja Liwa al-Quds (Jerusalem Brigade)

- libański Hezbollach, w tym elitarny batalion Al-Radwan (Grupa Bojowa Radwan)

- Iracka milicja Harakat al Nujaba

- Irańczycy i Rosjanie (specjaliści, doradcy, siły specjalne etc.)

Trudno oszacować liczebność poszczególnych formacji i ich wzajemny stosunek liczebny, jednak na wielu frontach to proirańskie milicje stanowią główną siłę, a irańscy oficerowie dowodzą na linii frontu (i giną). O skali zaangażowania sojuszników może świadczyć fakt, że kiedy w pierwszym tygodniu sierpnia rebelianci wybili wyłom w pierścieniu blokady i przerzucono na południowo-zachodni front Aleppo libański Hezbollach oraz iracką milicję Harakat al Nujaba (formacje te walczą ramię w ramię), liczebność tej ostatniej szacowano na ok. 2 tys. dobrze wyszkolonych bojowników.

Charakter walk to zaciekłe walki piechoty w terenie zurbanizowanym (zrujnowanym), wspartej przez granatniki, moździerze, systemy przeciwpancerne, technicale oraz relatywnie niewielką ilość broni pancernej. Nawet elitarna Gwardia Republikańska, wyczerpana wieloletnią wojną, już od dawna nie jest formacją pancerno-zmechanizowaną, do walki w Aleppo wprowadziła jednakże niewielką liczbę T-72 czy BMP-2. Także artyleria i lotnictwo odgrywają istotną rolę z racji tego, iż walki mają charakter pozycyjny. Warto na koniec wspomnieć, że obie strony używają dronów, co istotnie przekłada się na świadomość sytuacyjną.

Marcin Gawęda 

Reklama

Komentarze (13)

  1. yaro

    O co tak naprawdę chodzi tu z tym Aleppo? Rosyjskie okręty, które zostały rozmieszczone wzdłuż syryjskiego wybrzeża, ostrzelały rakietami Kalibr ukryte centrum dowodzenia w Dar Ezza w pobliżu góry Saman, w zachodniej części muhafazy Aleppo. W wyniku ataku zginęło łącznie 30 oficerów wywiadu izraelskiego, amerykańskiego, tureckiego, katarskiego i brytyjskiego. Podaje en.alalam Z kolei Inne żródło superstation95twierdzi że żarty się skończyły. Rosyjscy piloci oraz operatorzy wyrzutni rakiet ziemia-powietrze otrzymali instrukcję, aby strzelać do każdego samolotu, który zaatakuje armię syryjską. ---- Nie podaję linków bo M nie puści ...

  2. bartek

    Ciekawe jak sojusznicy Asada powrócą do domów jak on zamierza utrzymać porządek?

  3. staj

    Przecież to jasne jak słońce. Putin czekał na wynik wyborów do dumy aby zobaczyć czy ludzie w Rosji popierają jego politykę. Jego partia wygrała w cuglach wiec wewnętrznie ma spokój i teraz nastąpi czas ostatecznej rozgrywki w Syrii. Nie będzie rozejmów i pójdzie po bandzie a USA zaliczy kolejny cios w szczękę i knok-down. figury do tej ostatecznej rozgrywki poustawiał już dawno jak Amerykanie sie miotali na lewo i prawo. Te wszystkie loty z baz w Iranie, to były tylko próby przed finałem. Rosja nie zapomina o ofiarach. Isis i te wszystkie umiarkowane rebelie wydały na siebie wyrok w chwili wysadzenia samolotu z Rosjanami nad Synajem. Za miesiąc zadziwieniu ekspertów nie będzie końca

    1. gosc

      Nie podniecaj sie tak tym "knok-downem", bo jak na razie to rosja jest na lopatkach i kwiczy z powodu niskich cen ropy a wybory byly z gory przesadzone i putler wiedzial jaki bedzie wynik juz dawno. O wynik postarali sie jak zwykle "pomagierzy" ktorzy nawet pod okiem zainstalowanych kamer falszowali wyniki wrzucajac dodatkowe karty wyborcze. Moze w tym roku z powodu niskiej frekwencji nie bedzie takich ruskich cudow jak przy wyborach lokalnych w Petersburgu gdzie glosowalo 117$ uprawnionych do glosowania. Nota bene to wlasnie z Petersburga jest jeden z filmikow z falszerstwami.

  4. yaro

    Armia syryjska ogłosiła właśnie zakończenie zawieszenia broni....

  5. Kiks

    @yaro myślę, że gdybyś skończył w assadowskim więzieniu, choc więzienie to delikatne określenie, w najlepszym razie tylko z akumulatorem na wiesz czym, inaczej byś tutaj piał. Biorąc pod uwagę twoje zaanagażowanie pod tym artykułem, ty może zatrudnij się na jego rzecznika.

  6. yaro

    No i robi się ciekawiej: ---------- Występując w w sobotę wieczorem programie telewizji "Rosija 24" Zacharowa wyraziła pogląd, że nalot lotnictwa koalicji pod wodzą USA na pozycje wojsk rządowych Syrii w rejonie miasta Deir az-Zaur, świadczy o "braku woli Waszyngtonu" realizacji swoich zobowiązań dotyczących pokojowego uregulowania konfliktu w Syrii. - Wcześniej mieliśmy podejrzenia, ale teraz dochodzimy do naprawdę przerażającego wniosku: Biały Dom broni w istocie Państwa Islamskiego; teraz nie może być co do tego wątpliwości - powiedziała Zacharowa w relacji agencji prasowej RIA Nowosti. - Domagamy się pełnych i szczegółowych wyjaśnień od Waszyngtonu na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ - dodała. -------------------------- Osobiście ciekawi mnie jedna opcja, czy Syria wraz z Rosjanami nie przygotowuje się do zamknięcia przestrzeni powietrznej nad swoim krajem ? Takie przypadki są im na rękę i wykorzystując śmierć żołnierzy sił rządowych + skarga do ONZ czy przypadkiem nie chcą upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu, tzn. wprowadzono rozejm, nagle USA zaatakowało, Rosjanie poinformowali, (ale z opóźnieniem), że to siły rządowe zginęło 80 żołnierzy i mamy klops ..... USA wspiera PI, Rosja musi bronić sił rządowych przed atakami USA które zostało nagłośnione jako wspierające ISIS i nie realizujące zawieszenia broni .... trochę to pogmatwane ale wygląda na to, że w tej rozgrywce znów Rosja rozdaje karty.

    1. Afgan

      S-400, Pancyry czy Su-35 nie są pomocne do walki z opozycją, a jednak się w Syrii znalazły. Natomiast Syria w świetle prawa międzynarodowego może całkiem legalnie zamknąć swoją przestrzeń powietrzną. Pytanie co wówczas zrobi USA. Z tego wszystkiego może się na prawdę spory syf zrobić.

    2. gosc

      W propagandzie i krzykach ruskich w Syrii jest wiecej komedii niz faktycznego dzialania. Nie podniecajcie sie tak towarzysze ze Wschodu. Nie bedzie zadnego zamkniecia przestrzeni powietrznej nad Syria ani dominacji nad ISIS czy rebeliantami. USA robi swoje i patrzy jak rosja z Iranem sie wykrwawia i kosztuje. Im wiecej ruscy straca krwi i pieniedzy w Syrii to beda mniej tegpo mieli na Ukrainie i w Europie. Szkoda, ze tego nie widzicie towarzysze a tylko sie podniecacie z pokazu ruskiej "sily" slonia na glinianych nogach.

    3. Davien

      I co zrobia jak ogłoszą to zamknięcie, zaczną strzelać do samolotów Koalicji, która na 100% t po prostu zignoruje to zamknięcie przestrzeni.?To bardzo szybko w Syrii nie będzie ani lotnictwa Rosji czy Asada, bo przy tej przewadze jaka ma Koalicja to taki atak byłby samobójstwem.

  7. yaro

    10 kłamstw o Syrii -- z prasy niezaleznej --------- 1. Zachód nie interweniował w Syrii – i to jest problem Ta często powtarzana opinia (tylko w ostatnim tygodniu the Washington Post lamentował nad „katastrofalną nie-interwencją w Syrii”) jest całkowitym odwróceniem prawdy. Nawet nie bombardując bezpośrednio syryjskiego rządu w 2013 (jak chcieli uber-jastrzębie), Zachód ogromnie interweniował w Syrii poprzez finansowanie i szkolenie antyrządowych ‚rebeliantów’, których broń jakoś przedostawała się do ISIS. Zachód nie tylko wszczął ten konflikt (zob. here), a również pomógł podtrzymywać go przez 5 lat. Brendan O’Neill miał idealną odpowiedź dla brygady neokonów ‚gdybyśmy tylko interweniowali w Syrii’: Zachodnia interwencja jest ostatecznym autorem koszmaru [nightmare] w północnym Iraku i Syrii. Coś zrobić? Już coś zrobiliście, to zrobiliście, wy wykreowaliście ten horror. 2. Konflikt jest winą złego Assada (i Rosji za wspieranie go) Dominująca zachodnia narracja mówi, że konflikt rozpoczął Assad, kiedy ‚zły dyktator’ stłumił pokojowe prodemokracyjne protesty przeciwko jego władzy w marcu 2011. Rzeczywistość jest taka, że pokojowe prodemokracyjne protesty zostały porwane w początkowej fazie przez tych zdeterminowanych by sprowokować gwałtowną reakcję ze strony władz syryjskich. W granicznym mieście Daraa, gdzie konflikt skutecznie się rozpoczął, zabito 7 oficerów policji i spalono siedzibę Partii Ba’ath i budynek sądu. W pierwszych miesiącach wrogich działań zabito nie mniej niż 88 żołnierzy. Assad musiał się zmierzyć z gwałtownym buntem przeciwko syryjskiemu państwu – przez terrorystów – wielu z których pochodziło z zagranicy. Czy miał po prostu pozwolić tym ‚rebeliantom’ przejąć władzę (jak żądał Zachód) – mimo że nie było żadnych dowodów iż mieli szerokie poparcie społeczne? Musimy zadać pytanie: co zrobiłby amerykański rząd gdyby miał stawić czoła gwałtownemu buntowi popieranych przez zagranicę ‚rebeliantów’, którzy zabijali urzędników amerykańskiego państwa i wysadzali w powietrze budynki rządowe. Jego reakcja, jestem pewien, byłaby bardziej bezwzględna niż syryjskiego rządu. 3. Prezydent Assad ma małe poparcie w Syrii Zawsze kiedy amerykańskie imperium wyznacza kraj do zmiany reżimu, jego lider zostaje zdelegalizowany. Mówi się nam, że ten lider nie ma powszechnego poparcia, i jest u władzy tylko dlatego, że jest ‚brutalnym dyktatorem’. Ale jest wiele dowodów na to, ze Assad, niezależnie od tego co myślą o nim zachodnie elity, ma znaczne poparcie w swoim kraju. Na początku 2012 badanie opinii publicznej wykazało, że 55% Syryjczyków chciało go nadal jako prezydenta. Kiedy weteran korespondent zagraniczny Guardiana, Jonathan Steele, człowiek który bardzo dobrze zna Syrię, napisał artykuł o tym zatytułowany ‚Większość Syryjczyków popiera prezydenta Assada, ale o tym nigdy nie dowiesz się z zachodnich mediów‚ [Most Syrians back President Assad, but you’d never know this from western media], zaatakowali go Egzekutorzy Imperialnej Prawdy. W 2014 Assad odniósł wielkie zwycięstwo w pierwszych od 50 lat wielopartyjnych wyborach prezydenckich. Bashar Assad wygrywa prezydenckie wybory w Syrii - 88.7% głosów I znowu o tym niewiele pisano na Zachodzie. Ani o badaniu z lipca 2015, pokazującego, że 47% Syryjczyków uważało, że Assad miał pozytywny wpływ na sprawy w Syrii – w porównaniu do 35% uważających to samo o wspieranej przez zachód Wolnej Armii Syryjskiej i 26% o syryjskiej Opozycyjnej Koalicji. Kolejnym dowodem na to, że Assad cieszy się szerokim poparciem jest to, ze nadal jest u władzy po 5.5 latach wojny. Czy naprawdę powinno nas dziwić, że miliony Syryjczyków wolą jego świecką władzę, w której prawa kobiet i wszystkich mniejszości religijnych są szanowane, niż tych średniowiecznych ścinaczy głów z ISIS i fanatycznych dżihadystów? Oczywiście, bo zachodni fałszywi demokraci, opinie Syryjczyków popierających swojego prezydenta – ignorują. Uważa się ich za ‚nieludzi’, bo mają ‚błędne’ opinie. Jedyne liczące się opinie w Syrii są te zgodne z opiniami zachodnich zmieniaczy reżimów. 4. Assad nie zgodził się na żadne koncesje i nie interesują go pokój i pojednanie W rzeczywistości Assad i syryjski rząd wielokrotnie wykazywali wolę koncesji by próbować zakończyć konflikt. W 2012 narodowi syryjskiemu dano nową konstytucję, która zakończyła trwający dziesiątki lat monopol władzy politycznej, i otrzymała 89.42% poparcia. Art. 8 nowej konstytucji mówi: „System polityczny państwa będzie opierał się na zasadzie pluralizmu politycznego, i sprawowaniu władzy demokratycznie poprzez głosowanie„. I znowu mało jeśli w ogóle informowano w zachodnich mediach o tej ważnej reformie. Nie było też dużo informacji o różnych amnestiach wydanych przez Assada ‚rebeliantom’ (najnowsza w lipcu tego roku) czy o rządowym Narodowym Programie Pojednania. To nie pasowałoby do ‚oficjalnej narracji’ o nieprzejednanym prezydencie, zainteresowanym tylko ‚zabijaniem własnego narodu’. 5. Konflikt w Syrii jest tylko sekciarski Ta ‚sunnici przeciwko Shiza/Alawite” narracja ignoruje to, że sunnici nie tylko służą (w wielkiej liczbie), ale również zajmują kluczowe stanowiska w Syryjskiej Armii Arabskiej. Sunnici zajmuja także ważne stanowiska w syryjskim rządzie, jak widać w National Interest tutaj [here.]. Około 74% Syryjczyków stanowią sunnici, więc czy prawdopodobne jest by wszyscy, albo większość z nich, byli przeciwko prezydentowi Assadowi, i był u władzy po 5.5 latach wojny? Prawda jest taka, że świecki rząd syryjski popierają sunnici i szyici, i to Ameryka próbowała wszystkiego co mogła by wykorzystać podziały religijne i wywoływać napięcia, co ujawniła Wikileaks [has revealed.]. W 2006, William Roebuck, charge d’affaires w Amerykańskiej Ambasadzie w Damaszku, wymienił [listed] jako ‚możliwe działania’ destabilizację syryjskiego rządu: ‚Grać obawami sunnitów o wpływie Iranu’. Dziel i rządź było strategią wykorzystywaną przez potęgi imperialne od wieków, i amerykańskie imperium niczym się nie różni. 6. Ustalonym faktem jest to, że rząd Assada / syryjski użył broni chemicznej w Ghouta Gdybym dostawał £10 za każdy raz kiedy czytam ‚Assad gazował własny naród w Ghouta’, albo słowa to samo znaczące, byłbym bardzo bogatym człowiekiem. Ale to co zachodni propagandyści wojenni potwierdzali jako bezsporny fakt w ogóle tym nie jest. Trzy lata później nadal nie wiemy na pewno kto dokonał ataku bronią chemiczną. Tak, mogły to być władze syryjskie, ale to również mogła być operacja fałszywej flagi przeprowadzona przez ‚rebeliantów’ antyrządowych. Zdrowy rozsądek mówi, że Assad byłby szaleńcem by nakazać taki atak, wiedząc, że inspektorzy z ONZ byli wtedy w Damaszku, a zachodnie jastrzębie bardzo chcieli z jakiegoś powodu go zbombardować. Następnym razem kiedy zobaczysz jastrzębia mówiącego o ustalonym fakcie, że ‚Assad gazował własny naród’ w Ghouta, poproś o dowód. Nie otrzymasz odpowiedzi. 7. Rosja i syryjski rząd pomagają ISIS To jest dobrym przykładem [example] ‚teorii spiskowej’ do przyjęcia. Kiedy Rosja zaczęła bombardowanie ISIS i innych grup terrorystycznych w Syrii we wrześniu 2015, powiedziano nam [told], że Rosja dawała ISIS siły lotnicze. Ale kiedy rosyjski samolot pasażerski zestrzelono kilka tygodni później, linia się zmieniła [changed] – atak był ‚strzałem ostrzegawczym’ dla Rosji od ISIS. Ale dlaczego, skoro Rosja dawała ISIS siły lotnicze, grupa chciała zestrzelić rosyjski samolot? W rzeczywistości, Rosja i armia syryjska dokonały dużo większych szkód w ISIS w Syrii w ciągu ostatniego roku, niż Ameryka i jej sojusznicy. W marcu armia syryjska wyzwoliła od ISIS starożytne miasto Palmyra, wspierana przez rosyjskie ataki lotnicze. Jak napisała wtedy Danielle Ryan [wrote], „była to największa pojedyncza klęska ISIS od kiedy zadeklarowała kalifat, ale Zachód nie wydaje się tym interesować. Dlaczego? Bo wtedy musieliby dać za to kredyt Rosji. 8. Zachód jest po stronie ‚dobrych facetów’ w Syrii Prawda jest taka, że Zachód nie zwalcza ‚terroru’ w Syrii a go wspomaga. Według obiektywnego standardu, ‚umiarkowani rebelianci’ wspierani przez Amerykę, Brytanię i ich sojuszników odpowiadali za przerażające zbrodnie, które na pewno można uznać za ‚terroryzm’, gdy-by popełniono je w zachodnim kraju albo w kraju sojuszniczym Zachodu. Co do przerażenia powstaniem ISIS, wiemy z odtajnionych dokumentów amerykańskiego wywiadu [documents] z 2012, ze prospekt ‚salafickiego’ księstwa ustanawianego we wschodniej Syrii był „dokładnie tym co siły wspierające opozycje chcą”, bo to ‚izolowałoby syryjski reżim„. 9. W Syrii jest 70.000 umiarkowanych rebeliantów Ten dziwaczny i niepodparty pogląd wygłosił brytyjski premier David Cameron, kiedy próbo-wał uzyskać zgodę brytyjskiego Parlamentu na ataki lotnicze w Syrii w listopadzie ubiegłego roku. Oto dokładne słowa Camerona: „Uważamy, że jest około 70.000 syryjskich bojowników o wolność, głównie w Wolnej Armii Syryjskiej, którzy nie należą do skrajnych grup… i z który-mi możemy koordynować ataki na ISIL„. Ale w styczniu były brytyjski premier (po wygraniu głosowania) już wycofywał się przyznając, że około „70.000” to „stosunkowo twardzi islamiści„. Zapytany przez Eisa Ali z RT: „Dlaczego Pan albo Sekretarz Obrony nie wymieniacie rzekomo umiarkowanych grup w imieniu których walczą ci bojownicy?”, Cameron odpowiedział: „Przekażemy prezydentowi Assadowi listę grup i ludzi i potencjalnie terenów którymi powinien się zająć„. Opinia o „70.000 umiarkowanych rebeliantach” prawdopodobnie przejdzie do historii jako wersja Camerona opinii Tony’ego Blaira z 2002, że Irak miał broń masowego rażenia, którą mógł (w 2003) „aktywować w ciągu 45 minut„. 10. Zachodnie cele w Syrii są humanitarne, zaś Rosja działa we własnych interesach Powtarzajcie za mną (z nakazu neokonów): ‚Zachód tylko chce pomóc narodowi syryjskiemu być wolnym, a Rosjanie ‚wspierają złego Assada’ dla własnych egoistycznych interesów’. W rzeczywistości, ‚zmiana reżimu’ w Syrii była w programie Zachodu na długo zanim rozpoczęły się ‚antyrządowe protesty w 2011, i sięga do co najmniej 2006, kiedy wsparcie przez Syrię Hezbollah obwiniano za fiasko Izraela w pokonaniu libańskiej grupy w 33-dniowej wojnie w tym roku. Wyobraźcie sobie jaka byłaby odpowiedź Ameryki gdyby Rosja postanowiła doprowadzić do gwałtownej zmiany reżimu w kraju, który był od dawna sojusznikiem Ameryki. Można być pewnym, że rosyjskich działań nie pokazywano by jako ‚bezinteresowne’ i ‚humanitarne’!

    1. Wawiak

      Powzoruję się na Saymat'cie (przynajmniej w kształcie wpisu) ;-) Yaro: Wyobraźcie sobie jaka byłaby odpowiedź Ameryki gdyby Rosja postanowiła doprowadzić do gwałtownej zmiany reżimu w kraju, który był od dawna sojusznikiem Ameryki. Można być pewnym, że rosyjskich działań nie pokazywano by jako ‚bezinteresowne’ i ‚humanitarne’! Wawiak To Syryjczycy przede wszystkim chcieli zmiany... Tatuś Aada doszedł do władzy na drodze wspartego przez ZSRS zamachu stanu. Baszar jest jego sukcesorem.

  8. Are

    Analiza rozbudowana, ale mimo wszystko niepełna. Nie uwzględnia, bądź uwzględnia dosyć pobieżnie, takich bardzo istotnych czynników jak morale, sojusze, logistyka, a nade wszystko ekonomia. Po pierwsze sojusze i morale. Z jednej strony jest armia syryjska, a właściwie to co z niej zostało po dezercjach i latach wojny, wspierana przez ludność i państwa szyickie (Iran i Hezbollach). Gdyby tysiące żołnierzy i ochotników z Iranu nie wsparło Asada, wojna ta już dawno temu by się skończyła. Przeciwnikiem jest zlepek różnych organizacji mniej lub bardziej zmilitaryzowanych, znanych jako siły rebelianckie. Jedyne co ich łączy to chęć pozbycia się reżimu Asadów, krwawego i nie przebierającego w środkach. I w gruncie rzeczy nieprofesjonalnego, by nie rzec głupiego. Dlaczego? Bo ci ludzie reżimu znają tylko jedną drogę utrzymania posłuszeństwa: terror i strach. Sam kij, zero marchewki. Naprawdę wiele mogliby się nauczyć od chociażby byłych KGBistów (zwanych obecnie jako ludzie Putina) czy tureckiego AKP. I to też jest widoczne w prowadzonych przez nich operacjach militarnych. W gruncie rzeczy chodzi w nich tylko o pacyfikację i o odzyskanie terenu (a właściwie już tylko o jego utrzymanie). Słabością ugrupowań rebelianckich jest to, że w zdecydowanej większości działają tylko lokalnie. Walczą o swoje domy, swoje okolice i wspierają swoich sojuszników, ale rzadko wychylają nosa dalej. Mówiąc obrazowo, to tylko oddziały obrony terytorialnej bez sztabów, i bez profesjonalnej kadry dowódczej. Nie ma też wśród nich kogoś takiego jak nasz Piłsudski, z wizją i potrafiącego zjednoczyć pod swą komendą większe siły. Wynika to w dużym stopniu z etnicznego zróżnicowania społeczeństwa, i nieufności spowodowanej wieloletnim życiem pod krwawą dyktaturą. Na początku, w 2011, konflikt miał wyraźny charakter rewolucji przeciwko dyktaturze, z czasem nabrał cech konfliktu religijnego i etnicznego. Powodem były sukcesy ugrupowań o charakterze religijnym, powodowane ich wysokim morale (to nic że zginę, przynajmniej wiem że słuszność jest po mojej stronie) i ze względu na ich sponsorów. Ugrupowania te od arabskich szejków i różnych ugrupowań religijnych dostawały (i dostają do dzisiaj) bardzo duże wsparcie materialne i ludzkie (broń, pieniądze, ochotnicy, etc.). Ugrupowania normalne natomiast dostawały wsparcie polityczne z zachodu (te nie kosztuje zbyt wiele) i dary od organizacji charytatywnych. Dla mnie najistotniejsze w bitwie o południowe przedmieścia Aleppo jest to, że ta mieszanka, by nie powiedzieć sieczka, różnych rebelianckich ugrupowań na rzecz tej operacji zjednoczyła się. Główny powód, to fakt, że właściwie nie mieli innego wyjścia. Po przerzucie na północ od Aleppo przez SAA znacznych odwodów z ciężkim sprzętem (przez Khanaser, bitwa o bazę Rasin El Abud) i wsparcie przez rosyjskie lotnictwo, udało się SAA zablokować możliwość zaopatrzenia wschodnich, sunnickich dzielnic Aleppo (droga Castello i farmy Mallah znalazły się pod ostrzałem artyleryjskim – warto wspomnieć że artyleria SAA w tej fazie operacji odegrała bardzo dużą rolę). Groziło to (i grozi nadal) humanitarną katastrofą. Przed wojną dzielnice te zamieszkiwała milionowa populacja, teraz mieszka tam jakieś dwieście tysięcy (to jakby z populacji Trójmiasta i okolic ostała się populacja wielkości okolic Gdańska). Bez wsparcia z zewnątrz ludność ta, pomimo dużego oporu i przewidywanych konsekwencji (brutalne rozprawienie się z tzw. elementem opornym) musiałaby się prędzej czy później poddać. Po drugie charakter tego konfliktu i logistyka. Wojna trwa już bardzo długo (dłużej niż I czy II wojna światowa) i to na wielu oddalonych od siebie terenach. Wojska są zmęczone i ich morale (szczególnie sił SAA) jest już nienajlepsze. Przerzut sił trwa i nie jest łatwy. Oczywiście najtrudniej przerzucić sprzęt ciężki jak czołgi, i to tak by jak najmniej naruszyć żywotność silników. Więc fakt, że elitarne jednostki pancerne SAA walczą jak jednostki piechoty, to nic dziwnego. Rebeliantom udało się działać w miarę spójnie i w sposób skoordynowany. Co by też nie powiedzieć, atak na tzw. projekt 1070 i potem na szkołę artyleryjską był dla sił SAA sporym zaskoczeniem. Szczególnie, że rebelianci nie mają właściwie większej ilości ciężkiego sprzętu i są praktycznie bezbronni przed atakami z powietrza. Ich główną bronią ofensywną są przenośne zestawy rakietowe i moździerze. Czyli to, co da się przemycić przez granicę i dostarczyć na miejsce. Owszem, stracili dużo siły żywej, ale liczyli i godzili się z tym. Lepsze to, niż strata Aleppo. Ich głównym „sojusznikiem” były nikłe możliwości SAA przerzucenia w ten rejon odwodów, poza piechotą przerzucaną drogą powietrzną. I właściwie był moment, że gdyby nie rosyjskie lotnictwo i w miarę świeże jednostki Irańczyków i Hezbollachu, SAA mogłaby stracić nieodwołalnie rejon Aleppo. Po trzecie, wielość celów. Naprawdę nie rozumiem dlaczego siły rebeliantów pod koniec sierpnia zaczęły zupełnie nową operację, czyli atak na Hamę. Może chodziło o to, że zdawali sobie sprawę, iż na dłuższą metę nie mają szans na utrzymanie tych słabo zabudowanych terenów na południe od Aleppo, i postanowili zacząć ten atak na Hamę aby odciążyć rejon Aleppo, a gdyby się nie udało to przynajmniej osiągnąć sukces w innym rejonie. Ale pomimo początkowych sukcesów, utknęli jakieś 5 km przed Hamą (i znowu ostrzał artyleryjski w połączeniu z atakami lotnictwa zrobił swoje). W każdym razie rebeliantom zabrakło odwodów pod Aleppo. Po czwarte, lotnictwo. Zmasowany atak z powietrza czyni rebeliantom najwięcej szkód. Jazda ciężarówką po terenach opanowanych przez rebeliantów wymaga stalowych nerwów, a w dzień niespecjalnie jest się gdzie ukryć. Przerzut większych sił w takich warunkach graniczy z cudem.

    1. asad

      Okey, jeszcze o aspekcie najemnictwa w szeregach "rebeliantów" proszę. W kontekście jakoby walczyli o swoje domy

    2. yaro

      Jeffrey Sachs - prawdziwe oblicze Ameryki w Syrii ---------------- Ameryka bierze udział w trwającej, koordynowanej przez CIA wojnie, która ma doprowadzić do upadku Assada oraz pokonania ISIS. Sprzymierzeńcy USA w tej operacji to Arabia Saudyjska, Turcja, Katar oraz inne kraje regionu. Stany Zjednoczone przeznaczyły miliardy dolarów na broń, szkolenia, siły specjalne, naloty oraz logistyczne wsparcie rebeliantów, w tym ich międzynarodowych najemników – pisze Jeffrey Sachs Dominuje dziś fałszywe przekonanie, że Obama trzyma Stany Zjednoczone z dala od wojny w Syrii. Amerykańska prawica konsekwentnie krytykowała go za deklarację, że USA zdecydują się na interwencję, jeśli prezydent Syrii Bashar al-Assad użyje broni chemicznej, a następnie potępiła za wycofanie się z niej, kiedy w końcu ta granica została rzekomo przekroczona (sprawa pozostaje niejasna i sporna, zresztą jak wiele innych w Syrii). Czołowy publicysta "Financial Times", powielając błędny pogląd, że Stany Zjednoczone wciąż pozostają na uboczu, ostatnio zasugerował, że Obama odrzucił nawet radę ówczesnej sekretarz stanu Hilary Clinton, aby uzbroić syryjskich bojowników walczących z Assadem. Jednak od czasu do czasu kurtyna się podnosi. W styczniu "New York Times" w końcu napisał o tajnym nakazie uzbrojenia syryjskich rebeliantów wydanym CIA przez prezydenta. Z relacji dziennika wynikało, że Arabia Saudyjska zapewnia znaczące finansowanie zakupu broni, zaś CIA, na mocy decyzji Obamy, odpowiada za wsparcie organizacyjne i szkolenia. Niestety artykuł nie spotkał się z żadnym odzewem ze strony rządu, a "New York Times" nie kontynuował tematu. Opinia publiczna trzymana jest w niewiedzy. Jak daleko jest posunięta współpraca CIA i Saudyjczyków na terenie Syrii? Ile rocznie wydają Stany Zjednoczone na syryjski konflikt? Jakiego rodzaju broń Amerykanie, Saudyjczycy, Turcy, Katarczycy i inni dostarczają syryjskim rebeliantom? Które organizacje ją otrzymują? Jaka jest rola amerykańskich żołnierzy, sił powietrznych innego personelu wojskowego? Amerykański rząd nie udziela odpowiedzi na te pytania, a mainstreamowe media na to nie nalegają. Ponad dziesięciokrotnie Obama deklarował społeczeństwu, że nie wyśle do Syrii amerykańskich żołnierzy. Ale co kilka miesięcy rząd oznajmia opinii publicznej w swoich krótkich komunikatach, że amerykańskie siły specjalne prowadzą właśnie operację w Syrii. Pentagon konsekwentnie zaprzecza jakoby działały one na pierwszej linii. Jednak po tym jak Rosja i rząd Assada zbombardowały i ostrzelały pozycje rebeliantów północnej Syrii, USA zawiadomiły Kreml, że ataki te zagrażają znajdującym się tam amerykańskim żołnierzom. Opinii publicznej nie wyjaśniono w żaden sposób, na czym polega ich misja, jakie są jej koszty oraz kim są sojusznicy Amerykanów. Dzięki przypadkowym przeciekom, raportom dziennikarzy śledczych, oświadczeniom innych rządów, a także nielicznym wypowiedziom amerykańskich urzędników wiemy, że Ameryka bierze udział w koordynowanej przez CIA wojnie, która ma doprowadzić do upadku Assada oraz pokonania ISIS. Sprzymierzeńcy USA w tej operacji to Arabia Saudyjska, Turcja, Katar oraz inne kraje regionu. Stany Zjednoczone przeznaczyły miliardy dolarów na broń, szkolenia, siły specjalne, naloty oraz logistyczne wsparcie rebeliantów, w tym ich międzynarodowych najemników. Sojusznicy Ameryki wydali kolejne miliardy dolarów. Nie podano, jakie są to dokładnie kwoty. Amerykańska opinia publiczna nie miała żadnego udziału w podejmowaniu tych decyzji. Kongres nad nimi nie głosował ani nie zaakceptował dodatkowych wydatków budżetowych. Rola CIA w syryjskiej operacji nigdy nie została wyjaśniona ani uzasadniona. Nikt też nie próbował przekonać Amerykanów i resztę świata, że działania USA są zgodne z prawem federalnym i międzynarodowym. Dla tych, którzy znajdują się w centrum amerykańskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego fakt trzymania wszystkiego w tajemnicy jest czymś oczywistym. Ich zdaniem głosowanie sprzed 15 laty, w którym Kongres zezwolił na użycie sił zbrojnych przeciwko terrorystom odpowiedzialnym za atak z 11 września, daje prezydentowi i wojsku carte blanche do prowadzenia tajnych wojen na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Dlaczego USA miałyby tłumaczyć publicznie, jakie podejmują działania? Przecież to tylko zagroziłoby trwającym już operacjom oraz umocniło wroga. Opinia publiczna nie musi wiedzieć. ---- Całość do znalezienia w necie

    3. zdziwiony_tyradą

      Mówisz o krawawym Asadzie i jego reżimie .... to poczytajmy kawałek raportu Evy Bartlett: ------------------ Milionowe marsze 29 marca 2011 r. (mniej niż 2 tygodnie od rozpoczęcia rzekomej „rewolucji”) ponad 6 milionów ludzi [1] w Syrii wyszło na ulice z poparciem dla prezydenta Baszara al-Asada. W czerwcu setki tysięcy maszerowały w Damaszku [2] z poparciem dla prezydenta, z flagą Syrii długą na 2,3 km. W listopadzie 2011 r. (9 miesięcy od wybuchu chaosu) znów miały miejsce masowe demonstracje [3], popierające syryjskiego przywódcę, zwłaszcza w Homs (tzw. „stolica rewolucji”), Darze (tzw. „miejsce narodzin rewolucji”), Dajr az-Zaur, Rakka, Latakii i Damaszku. Od tego czasu masowe demonstracje [4] tego rodzaju powtarzały się, m.in. w marcu 2012 r. [5], w maju 2014 r. [6] przed wyborami prezydenckimi, czy też w czerwcu 2015 r. [7], jeśli tylko poprzestać na niektórych większych zgromadzeniach. W maju 2013 r. pojawiły się doniesienia [8], że „dane przekazane NATO w ostatnim miesiącu świadczą o tym, że 70% Syryjczyków popiera” rząd B. al-Asada. Obecnie wielkość ta wynosi co najmniej 80%. Najbardziej znaczącym barometrem poparcia dla prezydenta Syrii były wybory prezydenckie [9] w czerwcu 2014 r., w których wzięło udział 74% (11,6 mln) z 15,8 mln zarejestrowanych syryjskich wyborców, a prezydent B. al-Asad zdobył 88% głosów [10]. Syryjczycy spoza kraju, aby zagłosować, posuwali się do takich rzeczy, jak obleganie ambasady Syrii [11] w Bejrucie przez dwie doby (pokonując pieszo sporo kilometrów, aby się tam dostać), czy przyloty z krajów, gdzie zamknięto syryjskie ambasady, do Damaszku tylko po to, by oddać głos. W samej Syrii obywatele stawiali czoła [12] moździerzom i rakietom terrorystów, które miały ich powstrzymać od głosowania; 151 pocisków zostało wystrzelonych na sam Damaszek, zabijając 5 i okaleczając 33 Syryjczyków. Bardziej szczegółową analizę szerokiej bazy społecznego poparcia zawiera artykuł profesora Tima Andersona „Why Syrians Support Bashar al Assad” (Dlaczego Syryjczycy popierają Baszara al-Asada) [13].

  9. f4f4f

    czy polskie wojsko ma drony , ktore moglo by uzyc na taka skale jak tam? powiedzmy czy moglo by tych dronow uzywac tak gesto wymieniac jesli trzeba? czy sa odporne na zagluszanie?

    1. dd325

      Dobra sytuacja jest w kasie mini-bezzałogowców (i to takie przeważaja w syrii czy Donbasie) Polskie Flyeye w 2010 3 zestawy dla WS i w 2013 12 zestawów dla WL w sumie kilkadziesiąt ,,samoltów" , Orbitery chyba 10 zestawów( ? ) i jeden zestaw(ponoć z 10 maszynami) ScaEgele w WS przekazany przez USA brak maszyn taktycznych-niuedany zakup od ADS maszyn Aerostar dla PKW Afganistan sytuacja wyjściowa jest lepsza niż w armi syryjskiej czy ukraińskiej na początku konfliktu nie dużo chyba gorsze zagęszczenie niż w rosyjskiej(Rosjanie potrzebowali izraelksich technologii i nie produkują maszyn klasy MALE) Co do zakłóceń pewnie tak jak i wszytki i pewnie trwał tu będzie ciągły wyścig miedzy systemami zagłuszania i stacjami kontroli lotu Nie da się tej odporności zapewnić raz na zawsze

  10. yaro

    W bombardowaniu koalicji antyterrorystycznej zginęło 62 syryjskich żołnierzy, a około 100 zostało rannych – poinformował rzecznik rosyjskiego Ministerstwa Obrony gen. Igor Konaszenkow. Z przekazanych przez niego informacji wynika, że w sobotę między 17:00 a 17:50 samoloty koalicji przeprowadziły cztery ataki z powietrza w pobliżu lotniska Dajr az-Zaur. W bombardowaniu uczestniczyły dwa myśliwce F-16 i dwa A-10. Samoloty wleciały w przestrzeń powietrzną Syrii od strony irackiej granicy. Konaszenkow poinformował też, że natychmiast bojownicy Państwa Islamskiego przeszli do ofensywy.

    1. gosc

      Czytaj dalej ruskiej klamliwej propagandy to dalej bedziesz niewiele wiedzial. Akurat tam to dzialaja Kurdowie a nie Panstwo Islamskie a Kurdom USA pomaga i dobrze o tym ruscy wiedza gdzie nie powinni sie pchac.

    2. Afgan

      Tam nie było ISIS. Amerykańskie lotnictwo udzieliło wsparcia "umiarkowanym" rebeliantom. Z tym, że amerykańskie tłumaczenie że zaszła pomyłka to kompletna bzdura, bo amerykanie doskonale wiedzieli, że atakują syryjskie jednostki rządowe. Oprócz zabitych i rannych, w wyniku ataku zniszczono 3 T-72 i kilka BMP-1 i BMP-2 oraz kilka stanowisk artyleryjskich. Możliwe że jest to "odpowiedź" na "omyłkowe" zbombardowanie przez rosyjskie Su-25 bazy koalicyjnych sił specjalnych na północy Syrii kilka tygodni temu.

  11. w.

    jakieś archiwalia... a jak tam reakcje po użyciu przez Syrię pocisków S-200 Wega do zestrzelenia celów nad Izraelem?

    1. zw.

      Jakie "zestrzelenie" takie reakcje...

    2. j.

      A jak tam reakcja syrii po kilkunastukrotnym ostrzale ze strony Izraela?

    3. pol

      normalna reakcje - czyli kupa śmiechu... :)

  12. fx

    Na YT są filmiki pokazujące że ten pierścień jest dziurawy jak szwajcarski ser. Tam wystarczy 1 czołg i 20-30 ludzi aby się przebić.

    1. WYEDUKOWANE USA

      No to bierz ten czołg, kolegów z osiedla i się "przebijaj". Oj "edi" "edi" kiedy Ty w końcu napiszesz coś z sensem? Wielu Tu piszących zapewne nie wierzy, ze coś takiego jest możliwe ale ja drogi "gregor" na ogół wierze w ludzi i liczę, ze czasem nawet "ślepej kurze trafi się ziarno".

    2. yaro

      oj edi edi, zależy jakie filmiki się ogląda, ale faktem jest to, że siły rządowe wraz z Rosjanami tak przycisnęły tych tzw. rebeliantów, dodatkowo jakoś dziwnym trafem te siły rządowe przejęły tony broni made in USA dostarczanej przez Yemen wraz z listami przewozowymi, wielkiemu wujowi samowi nie pozostało nic innego jak zaakceptować zawieszenia broni na Rosyjskich warunkach, fakt długo się administracja Baraka Obamy przed tym broniła ale Putin zrobił tak jak chciał. Obecnie to właśnie USA nie chce opublikować na prośbę Rosji, na forum ONZ tych warunków co dodatkowo stawia ich w świetle głównego podpalacza w tym regionie. @edi czas poczytać trochę więcej po inecie. Może poszukaj tu: Eva Bartlett: Dekonstrukcja narracji NATO o Syrii

    3. Nieznany

      Taki dziurawy ze rebelianci (terrorysci) stracili 1000+ zolnierzy zeby otworzyc przejsce do wschodzniego Allepo.

  13. GIGI

    Nikomu nie zależy by ta wojna się zakończyła zbyt wiele koncernów zbrojeniowych ma tam swoje interesy ,broń amunicja systemy rakietowe idą jak świeże bułeczki

Reklama