- Wiadomości
Turecka baza NATO otwarta dla rosyjskich samolotów? Niejednoznaczna postawa USA
Premier turecki zadeklarował, że jeżeli będzie taka potrzeba to pozwoli Rosjanom na korzystanie z bazy lotniczej Incirlik. W tej samej bazie stacjonują również samoloty NATO oraz znajduje się skład amerykańskich bomb atomowych.

Zgodnie z informacją ujawnioną przez rosyjskiego senatora Igora Morozowa „pozostaje tylko dojść do porozumienia z Erdoganem, by naszą podstawową bazą lotniczą stała się baza NATO w Incirlik”. Turecki premier zaznaczył jednak, że Moskwa nie złożyła wcześniej wniosku o użycie bazy Incirlik, a jego deklaracje - obok dążenia do rozszerzenia współpracy z Rosją - mogą stanowić grę dyplomatyczną.
Rosja zawarła wcześniej podobną umowę z Iranem. Dzięki temu rosyjskie samoloty bombowe Tu-22 i Su-34 mogły korzystać z irańskiego lotniska wojskowego Hamedan i stamtąd startować do bombardowania sił opozycyjnych do syryjskiego prezydenta Asada.
Ewentualna zgoda Turcji mogłaby spowodować zamieszanie ponieważ Incirlik jest również miejscem gdzie stacjonują siły lotnicze NATO i gdzie są zmagazynowane bomby jądrowe NATO. A przecież Pakt Północnoatlantycki zwiesił w 2014 r. wszelką współpracę cywilną i wojskową z Federacją Rosyjską w reakcji na aneksję Krymu. I ta decyzja została podpisana również przez rząd turecki.
Nie jest jasne, czy formalnie Rosja potrzebowałaby zgody NATO, czy jedynie Turcji, na korzystanie z bazy Incirlik. Samo deklarowanie otwartości dla Moskwy przez Turcję - nawet jeśli to propagandowa gra dyplomatyczna - jest jednak wyraźnym, nieprzyjaznym sygnałem wobec Sojuszu.
Tymczasem pierwsze zgrzyty na linii turecko - amerykańskiej nastąpiły o wiele wcześniej, gdy Amerykanie chcieli pomóc syryjskim Kurdom. Milicja kurdyjska okazała się bowiem dla nich najlepszym i najskuteczniejszym sojusznikiem w walce z islamistami z Daesh. Jednak Turcy klasyfikują większość organizacji kurdyjskich jako terrorystyczne i atakowali je, również na terytorium Syrii.
Zamieszenie to pogłębiło się jeszcze bardziej w momencie, gdy siły zbrojne Turcji rozpoczęły ofensywę na terytorium Syrii. Amerykanie zadecydowali się bowiem, że pomogą armii tureckiej i wysłali samoloty bojowe w rejon miasta Dżarabulus. Potwierdził to rzecznik Pentagonu Adrian Rankine-Galloway, który stwierdził, że amerykańskie lotnictwo będzie wspierało działania armii Turcji oraz sił opozycji syryjskiej w walce z Daesh. Co więcej, dyskutuje się również nad użyciem samolotów pozostałych członków koalicji.
25 sierpnia w mieście Dżarabulus na północy Syrii doszło do krótkich starć pomiędzy rebeliantami wspieranymi przez Turków a siłami kurdyjskimi (SDF). Stany Zjednoczone pomagają więc dwóm przeciwstawnym stronom w konflikcie, aczkolwiek apelują do Kurdów o wycofanie się na wschodni brzeg Eufratu, co jest warunkiem otrzymania wsparcia.
Jeżeli do Incirlik przylecieliby Rosjanie, którzy walczą z każdymi siłami będącymi w opozycji do prezydenta Syrii Asada może się okazać, że z samoloty startując z tej jednej bazy będą wspierane trzy różne strony konfliktu. Taka sytuacja naturalnie rodziłaby wiele niebezpieczeństw, mogłoby na tym skorzystać również tzw. Państwo Islamskie.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS