Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Raki i nowe Kraby idą do wojska

  • Bell 407GXP – fot. Bell Helicopter
    Bell 407GXP – fot. Bell Helicopter
  • Fot. Apple / Flickr / domena publiczna
    Fot. Apple / Flickr / domena publiczna

W Hucie Stalowa Wola SA odbyła się podwójna uroczystość, w trakcie której formalnie przekazano Siłom Zbrojnym pierwsze haubice samobieżne Krab, zbudowane na podwoziu K-9 Thunder. Podpisano też kontrakt na dostawę 64 moździerzy samobieżnych Rak oraz 32 wozów dowodzenia, za kwotę 968,3 mln złotych.

W czwartek 28 kwietnia w Hucie Stalowa Wola SA odbyła się podwójna uroczystość, w której udział wzięli premier Beata Szydło, wiceminister obrony Bartosz Kownacki i szef Inspektoratu uzbrojenia MON gen. Adam Duda, ambasador Republiki Korei w Polsce Ji-in Hong, a także przedstawiciele kierownictwa Polskiej Grupy Zbrojeniowej i południowokoreańskiego ministerstwa przemysłu oraz koncernu Hanwha Techwin. Ceremonia ta miała wielkie znaczenie nie tylko dla wspomnianej spółki oraz PGZ, ale także dla Programu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP oraz poziomu bezpieczeństwa państwa.

Pierwszym wydarzeniem było formalne przekazanie Użytkownikowi kolejnych dwóch egzemplarzy samobieżnej armatohaubicy 155 „Krab”, pierwszych zbudowanych na nowym podwoziu opartym na rozwiązaniach południowokoreańskiej sah K-9 „Thunder”. Obydwa działa zmontowano w HSW w sierpniu i wrześniu 2015 r. z wykorzystaniem wykonanych wcześniej w stalowowolskiej spółce systemów wieżowych oraz podwozi dostarczonych przez koncern Hanwha Techwin. Pierwsze z tych dział wykorzystane zostało do przeprowadzenia rozpoczętych pod koniec października 2015 r., i pomyślnie zakończonych w marcu 2016 r., badań typu. Ich program wykonano na wiele tygodni przed uzgodnionym z MON terminem, a IU MON sprawnie go rozliczył. Drugie działo, będące dla pierwszego egzemplarzem rezerwowym na czas prowadzonych badań typu, wykorzystywano w HSW do celów związanych ze szkoleniem pracowników, którzy będą jeszcze w tym roku produkować wreszcie seryjne „Kraby”.

Fot. J. Reszczyński

Po przyjęciu i zaakceptowaniu wyników badań typu przez Inspektorat Uzbrojenia MON powstały warunki do rozpoczęcia dostaw seryjnych armatohaubic „Krab”. W pierwszej kolejności – do 11. Mazurskiego Pułku Artylerii w Węgorzewie, który już jest użytkownikiem pierwszego modułu ogniowego tych dział, dostarczonego w listopadzie 2012 r. i wykorzystującego jeszcze podwozia typu „Kalina” wyprodukowane w Gliwicach. Mazurska jednostka otrzymała już od HSW część, dostarczanego partiami od dłuższego czasu, wyposażenia logistycznego dywizjonu „Regina”. Jednostka dysponuje nowym zapleczem logistycznym, rozbudowanym i wyposażonym pod kątem przyjęcia nowego sprzętu.

Fot. J. Reszczyński

„Kraby” na nowych podwoziach, na które HSW SA zakupiła licencję w grudniu 2014 r., docelowo stanowić będą jednorodne  wyposażenie całego pierwszego 24-lufowego dywizjonu. HSW dokona zatem także wymiany wykonanych w Bumar-Łabędy wadliwych podwozi typu „Kalina” ośmiu dział z pierwszej partii. Zgodnie z umową z MON wykonawca programu „Regina” ma dostarczyć cały sprzęt dla tego dywizjonu (a więc także wszystkie pojazdy towarzyszące) najpóźniej do połowy 2017 r. Spółka ze Stalowej Woli zapowiada skrócenie tego terminu. Prezes HSW SA Antoni Rusinek zapewnia, iż posiada gwarancje strony koreańskiej, że w czerwcu do HSW trafi kolejnych 6 podwozi, a dostawa wszystkich przewidzianych dla dział pierwszego dywizjonu zostanie zakończona w 2016 roku. Jednocześnie HSW SA deklaruje gotowość natychmiastowego podjęcia z MON negocjacji w sprawie warunków dostaw kolejnych czterech dywizjonów. Szef Inspektoratu Uzbrojenia gen. Adam Duda potwierdza, że rozmowy zostaną podjęte bez zbędnej zwłoki, po dopełnieniu kilku niezbędnych formalności. O determinacji obu stron w dążeniu do szybkiej finalizacji prac nad kontynuacją programu świadczy fakt, że HSW SA – w uzgodnieniu z MON – już rozpoczęła praca nad 12 „Krabami” dla drugiego dywizjonu. Kontraktowana jest dostawa luf (do czasu osiągnięcia przez lufownię HSW pełnej zdolności do wytwarzania luf 155/52 konieczny jest ich import), wykonywane są pozostałe elementy działa, korpusy wież itp.

Fot. J. Reszczyński

Im prędzej warunki dostaw kolejnych dywizjonów zostaną  uzgodnione, tym wcześniej rozpocznie się produkcja licencyjna podwozi w Polsce. Uczestniczyć w niej będzie wiele zakładów polskiego przemysłu zbrojeniowego.

Kontrakt na dostawę sah „Krab” i pozostałych elementów systemu „Regina” realizowany jest w oparciu o zawartą kilka lat temu umowę pomiędzy HSW SA a MON, aneksowaną w listopadzie 2015 r. Jej częścią było m.in. przeszkolenie grupy artylerzystów z 11. pułku, którzy podczas ceremonii w HSW otrzymali stosowne certyfikaty.

Fot. J. Reszczyński

Drugim, nie mniej ważnym wydarzeniem, było podpisanie długo wyczekiwanego kontraktu na dostawy kompanijnych modułów ogniowych samobieżnego moździerza automatycznego 120 mm „Rak” na kołowym podwoziu KTO „Rosomak”. Umowa ta wprowadza do Sił Zbrojnych RP zupełnie nowy system uzbrojenia, jakim polska armia dotychczas nie dysponowała. Moździerz zakończył badania kwalifikacyjne późną wiosną ubiegłego roku, a badania kwalifikacyjne części elementów modułu ukończono jesienią 2015 r. Intensywne negocjacje w sprawie warunków kontraktu HSW z IU MON trwały od 25 marca.

Przedmiotem umowy jest wyprodukowanie i dostawa przez HSW wyposażenia 8 kompanii wsparcia, z których każda wyposażona będzie w 8 efektorów (środków ogniowych) SMK120 (M120K) „Rak” oraz grupę pojazdów wspierających. Pierwsza faza kontraktu objąć ma dostawę moździerzy oraz artyleryjskich wozów dowodzenia AWD zbudowanych także w oparciu o KTO „Rosomak”. Dla każdej kompanii złożonej z 8 „Raków” przewidziano 4 AWD: dla dowódcy kompani, rezerwowy dla zastępcy dowódcy kompani i po jednym dla dowódców 4-działowych baterii. Za tę pracę dostawca otrzymać ma ponad 968 319 tys. zł, i po jego stronie będzie także dostarczenie pakietu szkoleniowego. HSW SA udziela na swe systemy 3-letniej gwarancji i w ramach kontraktu przekazuje MON dokumentację techniczną moździerza.

W drugiej fazie postępowania zakładane jest zawarcie kontraktu na dostawę pozostałych elementów składowych modułów kompanijnych, czyli artyleryjskich wozów amunicyjnych AWA, artyleryjskich wozów remontów uzbrojenia AWRU oraz artyleryjskich wozów rozpoznania AWR. Niektóre z tych elementów zakończyły, inne kończą właśnie badania kwalifikacyjne. Zakłada się, że na etapie produkcyjnym „dogonią” produkcję moździerzy, których cykl produkcyjny jest znacznie dłuższy. Praktycznie został on, w uzgodnieniu z MON, rozpoczęty już kilka miesięcy temu m.in. pracami przy produkcji luf, korpusów wieży i innych jej systemów. Wiadomo, że pierwsze kompanie wsparcia uzbrojone w M120K trafią do brygad zmechanizowanych w Szczecinie, Miedzyrzeczu oraz Rzeszowie. Dostawy seryjnych samobieżnych moździerzy „Rak” mają rozpocząć się w tym roku. Do grudnia ma zostać skompletowane wyposażenie pierwszego modułu kompanijnego, na rok 2017 zaplanowano dostawę 2 modułów, na 2018 – 3 modułów, a program dostaw powinien zostać zrealizowany do 2019 r., o ile MON nie zwiększy skali zamówień. Nie są znane dokładne plany MON dotyczące zakupu pewnej liczby „Raków” (np. jednej baterii) do celów szkoleniowych w CSAiU w Toruniu. Po realizacji dostaw „Raka” w wariancie kołowym przewiduje się pozyskanie przez MON podobnej liczby tych dział na nowym nośniku gąsienicowym, opartym o opracowywaną w HSW nową platformę przeznaczoną dla BWP „Borsuk”.

Fot. J. Reszczyński

Samobieżny automatyczny moździerz „Rak” jest oryginalną polską konstrukcją powstałą w Hucie Stalowa Wola SA. Poza kilkoma elementami importowanymi (np. system nawigacji inercyjnej TALIN 5000 z modułem GPS i hodometrem) wszystkie rozwiązania systemu wieżowego są polskiej konstrukcji i są produkowane przez polski przemysł obronny. Całkowicie polskie są m.in. systemy kierowania ogniem i zautomatyzowane systemy dowodzenia, stanowiące ewolucyjne rozwiniecie systemu „Topaz”. Moździerz „Rak” przystosowany jest do współpracy z użytkowanymi przez SZ RP taktycznymi systemami rozpoznania oraz współpracy z różnymi ośrodkami przekazywania informacji o celach. Może funkcjonować praktycznie w całkowicie zautomatyzowanym trybie bezzałogowym, zarówno w ugrupowaniu baterii i dywizjonu, jak i w pełni autonomicznie, jest przystosowany do działań w warunkach skażenia terenu po użyciu broni ABC. Jego szybkostrzelność wynosi 10 wystrzałów na minutę, gotowość do prowadzenia ognia osiąga w 30 sekund od otrzymania polecenia o wykryciu celu, a gotowość do zmiany pozycji ogniowej po wykonaniu zadania – w 15 sekund od ostatniego wystrzału.

Zadania ogniowe może realizować w trybie MRSI (Multiple Rounds Simultaneous Impact). Maksymalny zasięg ognia producent definiuje na 12 tys. metrów. Z amunicją starej generacji, adaptowanej z klasycznej amunicji 120 mm do moździerzy holowanych, „Rak” osiągał w czasie badań zasięg ognia skutecznego 7 tys. metrów, natomiast  opracowywana specjalnie dla tego działa przez ZM DEZAMET Nowa Dęba amunicja zapewnia już zasięg przekraczający 10 tys. metrów. W ofercie DEZAMET SA są obecnie trzy typy amunicji do „Raka”: odłamkowo-burząca, oświetlająca oraz dymna. IU  liczy, że DEZAMET prace nad tą amunicją zakończy w roku 2016, ale na razie kontraktuje w Nowej Dębie ponad 6 tys. szt. zmodyfikowanych pocisków  OF843. Na razie brak informacji o pracach nad amunicją kasetową dla „Raka”, choć amunicję tej klasy opracowano dla, także skonstruowanego w HSW SA i tutaj seryjnie produkowanego, klasycznego moździerza M98.

1
Fot. J. Reszczyński

Od MSPO w 2014 r. znane są informacje o pracach nad amunicją precyzyjnego rażenia przeznaczoną dla „Raka”. Ma ona mieć zasięg do 8 tys. metrów i w końcowej fazie trajektorii ma być naprowadzana na cel przy wykorzystaniu znacznika laserowego o skutecznym zasięgu podświetlania celu do 5 tys. metrów. System naprowadzania, a nawet znacznik laserowy LPC-1, ma być analogiczny do tego, jaki będzie wykorzystywany do naprowadzania amunicji precyzyjnego rażenia 155 mm dla systemów „Regina” i „Kryl”, powstającej w ramach programu „Szczerbiec”. Na razie praca nad tą amunicją jest realizowana jako praca własna producenta. Z kolei producent moździerza nie wypowiada się na temat możliwości wykorzystania w SMK120 „Rak” samonaprowadzających pocisków przeciwpancernych „Strix” o podobnym zasięgu, choć skandynawski producent tej amunicji informuje, iż może być ona wystrzeliwana z moździerzy różnego typu.

Prace nad „Rakiem” zainicjowano w roku 2007 po tym, kiedy kierownictwo MON ujawniło swe intensywne zainteresowanie zaprezentowaną przez firmę Patria konstrukcją skandynawską, którą jej producent promował m.in. poprzez prezentację na poligonie CSAiU w Toruniu we wrześniu 2006 r. w dwulufowym wariancie AMOS. Oferta ta wzbudziła zainteresowanie przedstawicieli MON, co wykorzystała HSW SA, oferując możliwość opracowania w krótkim czasie analogicznego rozwiązania krajowego, opierającego się jednakże na systemie jednolufowym, analogicznym do moździerza NEMO tego samego skandynawskiego producenta. W pracach zainicjowanych w HSW SA przyjęto założenie analogiczne do obowiązującego w stosunku do sah „Krab”, zmierzające do skonstruowania autonomicznego systemu wieżowego, nadającego się do aplikacji na różnych nośnikach, z pływającymi włącznie. Stąd np. znacznie większe niż w przypadku NEMO rozmiary samej wieży mieszczącej automat ładowania oraz zapas w jego magazynie 20 pocisków, gotowych do natychmiastowego użycia. Pozostały zapas amunicji lokowany jest w korpusie podwozia. Liczba pocisków zależna jest od wybranego nośnika, może wynosić od 26 do 40 szt.

Fot. J. Reszczyński

System wieżowy „Raka” po raz pierwszy oficjalnie zaprezentowano już na MSPO w roku 2008. Początkowo program realizowany był przez HSW SA jako praca własna i na własne ryzyko. Wsparcie rządowe nastąpiło później, za pośrednictwem obecnego NCBiR. Wobec czynionych przez licencjodawcę KTO „Rosomak” trudności w dostępie do wskazanego przez MON podwozia tego pojazdu jako nośnika „Raka”, dla kontynuacji prac nad moździerzem w 2009 r. w HSW adaptowano do tego celu jedyny wówczas dostępny nośnik – gąsienicowe podwozie sh 122 mm 2S1 „Goździk” produkowanej w HSW do pierwszej połowy lat 90.  Kolejnym krokiem związanym z rozwojem „linii gąsienicowej” moździerza była implementacja systemu wieżowego na nowym, skonstruowanym w Stalowej Woli Lekkim Podwoziu Gąsienicowym LPG, wyposażonym m.in. w nowoczesny power-pack z silnikiem MTU. Prototyp podwozia LPG, projektowanego z myślą o funkcji wozu dowodzenia dla systemu „Regina”, został pokazany na MSPO już w 2009 roku, a prototyp moździerza zintegrowanego z adaptowanym do tego celu nośnikiem LPG zademonstrowano na MSPO w 2011 r. W tym czasie w Hucie Stalowa Wola już od roku pracowano nad równoległym rozwojem „Raka” na podwoziu KTO „Rosomak”. Temu rozwiązaniu MON przyznało priorytet, co ułatwiło realizatorowi programu uzyskanie dostępu do podwozia KTO „Rosomak”.

Dotychczas HSW dokonała integracji systemu wieżowego „Raka” nie tylko z traktowanym jako przejściowe rozwiązanie „Goździkiem”, ze skonstruowanym w Stalowej Woli podwoziem typu LPG (Lekkim Podwoziem Gąsienicowym) i z KTO „Rosomak”, ale także z niemieckim BWP „Marder”. Te trzy warianty moździerza „Rak”, demonstrujące łatwość implementacji systemu wieżowego na różnych platformach, wystawione zostały na MSPO 2013, budząc duże zainteresowanie potencjalnych klientów. Jak deklaruje producent, HSW gotowa jest zintegrować autonomiczny system wieżowy „Raka” z dowolnym wskazanym podwoziem o odpowiedniej nośności oraz dysponującym dostateczną ilością miejsca na pomieszczenie kosza wieży i współpracujących z nim agregatów. Ta deklaracja wywołuje już zainteresowanie armii kilku krajów. Wśród potencjalnych nośników systemu wieżowego „Raka” wymienia się m.in. popularny KTO „Piranha”.

Kierownictwo HSW SA na razie odmawia wszelkich komentarzy odnoszących się do eksportowych przymiarek. Za priorytet uznaje obecnie wdrożenie produkcji seryjnej „Raka” tak, aby w możliwie najkrótszym terminie zaspokoić oczekiwania Sił Zbrojnych RP.  Faktem jest, że zapytania ofertowe skierowało do HSW co najmniej trzech zagranicznych potencjalnych klientów.

Jerzy Reszczyński

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (42)

  1. :)

    Wszystko pięknie i ta modernizacja jest potrzebna. A co z logistyką a chodzi mi o pojazdy zabezpieczenia technicznego ? kto i co ma wyciągać silniki z tych maszyn ? Kto ma je naprawiać w armii odtwarzać zdolność bojową, cywilny serwis? Wojskowe pododdziały remontowe mają już zabytkowy (skansen) sprzęt, nie kompatybilny z obecnym i na dodatek tak wyeksploatowanym że należy go przekazać na żyletki za nim stanie się komuś krzywda. Współczesne pojazdy zabezpieczenia technicznego muszą być przystosowane do każdego rodzaju sprzętu znajdującego się na wyposażeniu armii i co najważniejsze charakteryzować się muszą dużą i szybką mobilnością i nie zawodnością, tak aby nie musiały się zajmować swoją własną naprawą. I tu jest pies pogrzebany, kupujemy nowy sprzęt opierając się na zabezpieczeniu technicznym ze strony rynku cywilnego. A co gdzy dojdzie do konfliktu, zagrożenia ? Oby nie ! ;)

  2. Ryszard Koryzma

    To tez zasluga Macierewicza??

  3. Kamil

    Ktoś dobrze tutaj niedawno napisał - artyleria i OPL jest jak długie ręce u boksera. Pozwala trzymać na dystans i sama zadawać dotkliwe straty. Priorytetem powinno być w obecnej chwili zwiększenie liczby Krabów, Langust, Raków i Homarów bo są w stanie dziesiątkować armię przeciwnika przy zminimalizowaniu strat własnych. Do tego potrzeba jeszcze jakiejś sensownej OPL w postaci Loary w wersji zarówno 2x 35mm jak i rakietowej gdzie rakiety będą miały zasięg 20km lub więcej oraz Narew ale w większej ilości baterii nawet chwilowo kosztem Wisły. Jeżeli Rosja będzie nas chciała pokryć atomówkami to i tak to zrobi bo żeby pokryć 100% powierzchni kraju patriotami musielibyśmy zakupić ok. 45 baterii w różnych konfiguracjach a i to nie uchroni nas przed atakiem saturacyjnym. Z kolei Narew i Loara może z artylerią działać punktowo i się przemieszczać.

  4. Marcin Wwa

    Nie znam się na wojsku choć się nim trochę interesuję. Rozumiem że zamówiliśmy trochę niezłego sprzętu po rynkowych cenach. Rozumiem też że ten projekt trzeba od razu obrzydzić żeby wyszło że klapa.i bez sensu. Tym bardziej że sprzęt będzie robiony w Polsce. Ciekawe

  5. Kamil

    1. Czy te 64 raki w wersji kołowej dla naszego wojska to maksimum jakie pozyskamy czy będą kolejne zamówienia? 2. Czy już wiadomo na jakiej platformie ostatecznie zostanie osadzony Rak na gąsienicach? Czy to będzie K9, Lekkie Podwozie Gąsienicowe czy może podwozie z nowego BWP? 3. Czy już wiadomo jaki pojazd zostanie wybrany do rozpoznania dla Raków? Czy koncepcja pozostaje przy Żubrze//Turze?

    1. victor

      Będą gąsienicowe, prawdopodobnie też w sile 8 modułow kompanijnych. Platformą ma być nowy podwozie do BWP, powstające w programie Borsuk. Jakby się nie udało, w odwodzie jest LPG na którym Rak już jeździ nie gorzej niż na kołach. Co do AWR to licho wie, co będzie. Żubr się nie sprawdza, jak wieść niesie, innego podobnej klasy wozu nie ma w ofercie żadna polska firma. Nikt nie wie na razie, kiedy i co zamierza uruchomić AUTOSAN, który po to między innymi kupiły spólki PGZ.

  6. Franek

    Program KRAB to chyba jedyny obecnie program modernizacyjny o priorytetowym znaczeniu dla armii ktory zakonczyl sie sukcesem, mimo problemow i opoznien. Zakup licencji na podwozie k9 od Koreancow to zadna ujma, szczegolnie ze moze ono byc w calosci produkowane przez polski przemysl.

  7. bartek

    Czyli od kiedy Kraby będą w 100% produkowane w Polsce? Z innej beczki czy nie wydaje się zasadnym rozpocząć już prace nad autonomicznymi czyli bez kierowcy systemami prowadzenia ognia? Mówię tu zarówno o systemach powietrznych jak i lądowych. To chyba nie jest wielki problem a przy naszym ograniczonym ilościowo wojsku każdy żołnierz na wagę złota.

    1. kapralek

      A gdzie są produkowane? Żaden produkt nowoczesnej technologii nie jest obecnie produkowany w jednym miejscu, np. do Mercedesa klasy S pasy bezpieczeństwa są produkowane... w Częstochowie...

  8. miki

    Do tych co psiączą że mało!-przecież to dopiero pierwszy krok......., będą następne lata będą też następne zamówienia i dostawy....... ważne jednak aby zacząć ten pierwszy krok i w dodatku we właściwym kierunku

    1. Jegor

      Zmiany są chyba tak pozytywne że wielu "obserwatorów nie ogarnia", nie daje wiary bo przez lata całe byliśmy światkami porażek i nieudolności oględnie ujmując.

    2. Jaksar

      za te lata które potrzeba na kompletne zaspokojenie potrzeb Armi, to będzie to sprzęt przestarzały ;) Już dziś ustępuje wielu nowym i starym (PZH2000) konstrukcjom..ale "lepszy rydz niż nic" ;)

  9. Jaksar

    Dobra w końcu długo oczekiwana decyzja tylko, że będą stały w magazynach, wyciągane jedynie na defilady bo... nie ma do nich opracowanej amunicji! Co jest warty sprzęt bez amunicji?

  10. benq

    Czy ktoś z szanownego koleżeństwa jest mi w stanie wytłumaczyć czemu na 8 pojazdów bojowych przypadają aż 4 (!!) wozy dowodzenia ? Czy kompania potrzebuje aż tak rozbudowanego systemu dowodzenia ? Kiedyś dowódca kompanii czołgów jeździł T-55AD, który od wozu bojowego różnił się jedynie posiadaniem dodatkowej radiostacji. Teraz jak widać nie tylko dowódca ale też zastępca musi mieć swój wóz, ciekawe czy ze skórzanymi fotelami. Jak wygląda struktura analogicznego związku taktycznego w innych armiach ?

    1. ursus

      Możliwe, że chodzi o częściowe zmagazynowanie, bądź też kolejne 64 raki zostaną domówione w późniejszym terminie.

    2. ddt

      W artykule napisano wyraźnie: 1 wóz dowódcy kompanii 1 wóz z-cy dowódcy, traktowany jako rezerwowy 2 wozy dowódców plutonów (pluton złożony z 4 moździerzy) Z tego, co pisali wcześniej o strukturze organizacyjnej, rezerwowy wóz może zastąpić zarówno wóz dowódcy kompanii, jak i wozy dowódców plutonów. Dotychczasowa, przewidywana taktyka użycia przewiduje w równym stopniu działanie w składzie całej kompanii, jak i poszczególnych plutonów, wspierających w tym samym czasie różne pododdziały. Stąd wynika liczba wozów dowodzenia. Wozy dowodzenia zawierają, oprócz sprzętu łączności, zasadnicze elementy systemu dowodzenia, dzięki któremu wizualizowana jest sytuacja taktyczna i przekazywane są koordynaty celów do poszczególnych moździerzy. Ponieważ moździerze będą działać w bliskiej odległości od linii frontu, należy liczyć się ze stratami sprzętu. A wyeliminowanie wozu dowodzenia w istotny sposób ogranicza możliwości plutonu lub kompanii. Stąd wóz rezerwowy. Czy ta koncepcja jest słuszna, to trudno teraz stwierdzić. Dopiero mając sprzęt można wypracowywać zasady jego użycia, które potwierdzą lub zaprzeczą tej słuszności.

    3. Wiochowicz

      Kompania wsparcia to też 3 spajkobusy, a w planach jest dokupienie kolejnych 4 Raków.

  11. Wacieńka

    A ile kosztuje dwulufowy 120 AMOS SELF- PROPPELED MORTAL na podwoziu Patrii. Widziałem na YOU TUBE. Rewelacja!

    1. Piotr

      Pewnie, nie ważne, że mamy własną konstrukcję, kupmy Amosy, świetnie wyglądają na Youtube!

    2. =t=

      Amos wygląda ładnie, tylko że ceną plasuje się powyżej nowoczesnej haubicy 155mm klasy Kraba/Firtiny/Donara. A jednak to już zupełnie inna klasa i znacząco wyższe możliwości niż dowolny moździerz 120mm. I właśnie dlatego Amosa nie kupuje nikt poza współffinansującymi projekt, czyli Szwecją i Finlandią. Ten sam problem ma zresztą Nemo - jest wprawdzie tańszy, ale od podstaw głęboko zintegrowany z AMV, co wyklucza w praktyce zakup bez tego podwozia. U nas to nie problem, ale i tak cena Raka jest konkurencyjna.

  12. tak tylko...

    Właśnie podpisano umowę na dostawę najnowocześniejszego sprzętu dla naszej armii, co powinno cieszyć, a na forum wylewane są pomyje i prezentowane jest ciągłe niezadowolenie. Przy takim nastawieniu do pokonania naszej armii wcale nie będą potrzebne siły wroga, wystarczy nasza ślina. Apelował bym o umiar.

    1. v_v

      Dużo w tym racji. Od nastwienia zależy sukces. Miejmy nadzieję, że to tylko pewien procent - dupowatych niedowiarków się ślini.

  13. robertpk

    64 moździerze 32 wozy dowodzenia powtórzę: - 1 wóz dowodzenia na 2 moździerze powtórzyć jeszcze raz ?

    1. Tedd

      Nie trzeba umiemy czytać. Nie rozumiem o co Ci chodzi - skoro tyle zamówili to takie najwyraźniej tyle było wojsku potrzebne. Może poroździelają je jakoś albo coś.

    2. noocooty

      Wedlug mnie teraz, najpierw szkolá dowódców róznego szczebla, by potem zwiékszyc ilosc mozdzierzy, ale przeciez nie zawsze mozna sié wygadac z planami rozbudowy. Tylko dlaczego? Co sie dzieje?

  14. GPAS

    64 raki na trzy brygady. Czyli jeden batalion zostanie bez raków.

    1. Podbipięta

      Nie! Dla 8 batalionów. W 2 brygadach zmotoryzowanych jest 6 baonów. piechoty W brygadzie górskiej jeden z baonów ma być na sam. pancernych /Pegaz o ile pomnę/,bo ma inne zadania.Ale tam jest też baon czołgów.

  15. kto wyjaśni?

    Naprawdę dziwi liczba wozów dowodzenia w stosunku do moździerzy. Po drugie czy nie lepiej taki wóz dowodzenia zrobić na czymś tańszym niż Rosomak? Tyle dobrych ciężarówek jest dostępnych, kilka wersji kontenerów. eeehhh....

    1. Podbipięta

      To jednak muszą być wozy bliskiego kontaktu ogniowego z przeciwnikiem.Jasne ze tańszy byłby Żubr.Ale to pojazd nie udany.Miał być wozem rozpoznawczym dla baterii.A innego własnego nośnika tego typu nie mamy.Więc poszliśmy ,, na bogato".Pamiętajmy też iż WD to nie taniocha i są ważniejszym celem do zniszczenia przez wroga niż wozy artyleryjskie.To dla niekumatych którzy pytają po co tyle tych wozów.Tak jak w II WŚ.każdy sztab miał ochronę plot.Ale bat. czołgów już nie zawsze.Bo co ważniejsze? Łeb stracić czy rękę.Wiem z trzecią nogą to mielibyśmy dylemat.

  16. dropik

    100 wozów za 1mld (w 2,5 roku) . dosc drogo. a jakies 5-7mld rocznie rocznie na zakupy uzbrojenia i wyposażenia

    1. Alek

      Cena jednostkowa na poziomie 10 mln jest standardem i zupełnie do przyjęcia. Porównaj ceny Rosomaków z 30 mm armatą i zobaczysz, że znacznie się nie różnią. Zasadniczo dobry zakup.

  17. Bąk

    Wydaje mi się, że żołnierz oficjalnie nie występuje z gołą glacą, generał tym bardziej

  18. hghnhjgjghj

    Mam nadzieję że na fali hipersamozadowolenia nie będzie się wycofywać Goździków i Dan bezpośrednio do pieca hutniczego.

    1. Podbipięta

      Dany mamy modernizować ze Słowakami.Ok. 200 zmodernizowanych już Gożdzików też zostanie dla rezerwy i brygad wschodnich OT .A reszta z nich na części.

  19. N@t

    Jest taka potrzeba aż 32 wozów dowodzenia?

  20. racjus

    Bardzo dobrze, aby tylko zakupiono tyle ile zaplanowano (na razie kontrakt opiewa na pierwszą partie). Do tego przetarg na mini bsl (najlepiej FlyEye) w dużej ilości do naprowadzania, amunicja precyzyjna i w perspektywie Kryl i Homar. Żeby miało to sens musi artyleria jak i całe wojsko mieć porządną osłonę opl. Powyższe działania zamkną temat artylerii jeszcze można byłoby się pokusić o modernizacje Gradów do Langusty i dokupienie moździerzy 60 mm i w kwestii artylerii byłoby super.

    1. Podbipięta

      Możdzierze 60 mm są cyklicznie zamawiane.Teraz/z dostarczanymi/ jest ok. 400 szt.Zapewne pójda dalsze zamówienia dla OT.

  21. Krzysiek

    Mają podwozia a nie wyrobili się z wierzą bezzałogową -czy przypadkiem nie o to chodzi?

    1. Podbipięta

      Nie.Zakontraktowane są wozy i dla bezzałogówek i dla Raków i wozów technicznych .Nowa umowa była coś na 307 Rosomaków.Ale pamiętajmy też ze do przerobienia jest kilkadziesiąt bazowych Rośków już wyprodukowanych/ Spikeobusów i tych z Afganu i Czadu z OSS ami/

  22. gg

    Pytanie do zorientowanych. Czy pocisk kierowany na podczerwień trudno przekonfigurowac na inne spektrum promieniowania, tzn reagujace na ciepło silnikow?

    1. dropik

      cieplo silników to podczerwien.

    2. Teodor

      A to nie to samo?Co prawda istnieją różne długości fali promieniowania podczerwonego. Najbliższy i najtańszy, a jednocześnie najczęściej spotykany to 850nm.

    3. 34T45

      Da się. Na poligonie testowano już stingery strzelające do pojazdów. Tylko pozostaje wtedy problem ze schładzaniem głowicy przed startem, aby trafiała w cel , który jest z tylu pojazdu. Więc nieopłacalne. Od tego są drony np Warmate od WB.

  23. DSA

    kontynuując wczorajszy wątek o moździerzach holowanych i RAKu (do kolego Wojtek39) a właściwie o sensowności takiego rozwiązania Dziwnym trafem z moździerzy holowanych korzystają wszystkie liczące się armie z amerykańską włącznie. Gdzie jest ta ogromna przewaga? Ja widzę tylko w osłonie balistycznej przeciw amunicji strzeleckiej, strzelaniu na małych kątach i szybkiej możliwości zmiany pozycji po oddaniu strzału. Amunicja może być taka sama, uwzględniając specyfikę użycia różnica w zasięgu nie jest aż tak istotna, czas potrzebny do oddania strzału też aż tak bardzo się nie różni (3-4 min max) i jest najbardziej istotny w warunkach zasadzki. Oczywiście że taki sprzęt zwiększa wartość bojową. Zastąpienie Rosomaków Pumą jeszcze bardziej by zwiększyło tylko ile by takie rozwiązanie kosztowało? Bo kolega Wojtek liczy tylko z perspektywy batalionu zmech a nie całej armii - to że Raki będą w batalionach zmechanizowanych oznacza iż inne pododdziały będą miały dużo gorsze wsparcie, wyposażenie itd. niż by mogły mieć – po prostu budżet nie jest z gumy więc tym bardziej liczy się efektywne wykorzystanie środków. Wydanie 1 mld na de facto 64 możdzierze takim nie jest.

    1. pucek

      Gotowość do strzału 30 s, gotowość do zmiany pozycji 15 s. - w odniesieniu do takich wartości te 3-4 minuty, to nie jest niewielka różnica. To jest olbrzymia różnica, która w dobie radarów artyleryjskich decyduje o przetrwaniu na polu walki

    2. Podbipięta

      Pamiętajmy jednak że w brygadach Rosomaków /poza góralami/ nie ma czołgów./ więc to jest dla nich istotne wzmocnienie / Czy jest np sens pakowania. Raków do bat. BWP ów naszych 3 brygad pancernych ?.Niemcy w bryg. pancernych bwp ów w ogóle nie mają.Więc jest to jakaś efektywność.Ponadto bat. Rośków mają dziąłać jako szybkie /manewrowe/ grupy bojowe.Tak, w tym kierunku to idzie/Batalionowe Grupy Bojowe/ więc jak pan sobie wyobraża szybkie wejście do akcji na np zagrożony odcinek frontu z klasycznymi możdzierzami?

    3. topaz

      Tyle że Amerykanie używają moździerzy holowanych przeciwko wrogowi nie posiadającemu artylerii kontrbateryjnej.

  24. Apollo

    Bycmoze taka liczba wozow dowodzenia w stosunku do reszty podyktowana jest szkoleniem zolnierzy ktorzy tego sprzetu beda uzywali, gdyby zamowiono niewielka luczbe wozow dow to niewielja liczba zolnierzy moglaby cwiczyc a tak rownoczesnie przeszkolimy ich wieksza liczbe pamietajmy ze to pierwsza partia pewnie nastepna bedzie sie skladac w wiekszosci z samych jed ogniowych

    1. Podbipięta

      Parę miesięcy temu na tym portalu przedstawiano plany zwiększenia ilości Raków w bat. Rośków do 12 a nawet 16 tu.Sam oniemiałem wtedy z wrażenia! A jest to związane z wycofaniem się z programu Wilk.Być może więc jeśli wieże załogowe nie otrzymają PPK /co jest więcej niż prawdopodobne/,kompanie Raków zostaną wzmocnione.A argumenty są,bo za licencje nie trzeba płacić a dla BGBojowych byłoby jak znalazł.

  25. WojtekMat

    Ciekawe dlaczego struktura modułu ogniowego dla Raków jest taka sama dla Krabów? A powinna być mniej rozbudowana, bo w końcu Raki to bezpośrednie wsparcie artyleryjskie na szczeblu batalionu. Jeden wóz dowodzenia na 2 moździerze to lekka przesada. Czapa "dowodzenia" jest zbyt rozbudowana, tym bardziej, że to jednostki bezpośredniego wsparcia.

    1. Pp

      Ja proponuję po dwa wozy dowodzenia na jeden mozdzierz.

Reklama