Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Stocznia Marynarki Wojennej opóźnia oddanie ORP "Ślązak". Przetarg bez kontroli?

Ministerstwo Obrony Narodowej, po dziesięciu dniach wyjaśnień w „komórkach właściwych w danym zakresie”, odpowiedziało na nasze pytanie dotyczące terminu oddania okrętu patrolowego ORP „Ślązak” informując, że program ten jest opóźniony. Półtora miesiąca temu, prawdopodobnie te same „właściwe komórki”, przygotowały dla resortu obrony odpowiedź na podobne pytanie od Defence24.pl, że budowa tego okrętu jest realizowana zgodnie z przyjętym harmonogramem. Tak szybka zmiana oceny w tej samej sprawie jest o tyle bulwersująca, że z powodu opóźnienia straty budżetu państwa mogą sięgać nawet setek milionów złotych. 

  • Patrolowiec ORP „Ślązak” w październiku 2015 r. - fot. M.Dura
    Patrolowiec ORP „Ślązak” w październiku 2015 r. - fot. M.Dura
  • Patrolowiec ORP „Ślązak” podczas wodowania i ceremonii chrztu 2 lipca 2015 r. - fot. M.Dura
    Patrolowiec ORP „Ślązak” podczas wodowania i ceremonii chrztu 2 lipca 2015 r. - fot. M.Dura
  • Korweta Gawron w maju 2013 r. – fot. M.Dura
    Korweta Gawron w maju 2013 r. – fot. M.Dura
  • Podpisanie umowy na dokończenie patrolowca typu Ślązak 23 września 2013 r. - fot. M.Dura
    Podpisanie umowy na dokończenie patrolowca typu Ślązak 23 września 2013 r. - fot. M.Dura
  • W uroczystości podpisania umowy na dokończenie patrolowca typu Ślązak uczestniczyli również ówcześni: premier Donald Tusk i Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak  - fot. M.Dura
    W uroczystości podpisania umowy na dokończenie patrolowca typu Ślązak uczestniczyli również ówcześni: premier Donald Tusk i Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak - fot. M.Dura

Oficjalnie nie wiadomo kiedy ORP „Ślązak” ma zostać oddany. Jak na razie MON informuje jedynie: „ustalenie okresu opóźnienia będzie możliwe po przeprowadzeniu rozmów ze Stocznią Marynarki Wojennej, Thales Nederland B.V. i PBP Enamor Sp. z o.o., które planuje się zakończyć do końca br.”.

Tymczasem już 4 listopada br. informowaliśmy na portalu Defence24.pl., że mamy informacje z kilku źródeł o możliwym opóźnieniu oddania okrętu patrolowego ORP „Ślązak” nawet o 14 miesięcy. Byliśmy i tak ostrożni, ponieważ coraz więcej faktów wskazuje, że to opóźnienie może być jeszcze większe i wynosić 18 miesięcy. Faktyczne prace na okręcie mogę więc trwać nawet dwukrotnie dłużej niż deklarowała Stocznia Marynarki Wojennej walcząc o kontrakt, oddanie jednostki Marynarce Wojennej może nastąpić nie w listopadzie 2016 r., ale w połowie 2018 r.

Patrolowiec ORP „Ślązak” w październiku 2015 r. - fot. M.Dura

Resort obrony jest jednak ostrożny i poinformował nas tylko: „…aktualnie trwa ocena stanu realizacji umowy połączona z wizją lokalną na terenie SMW. Ze wstępnych ustaleń wynika, że umowa nie zostanie zrealizowana w terminie, ze względu na opóźnienia z winy Wykonawcy”.

Można mieć tylko nadzieję, że nowe władze w MON zainteresują się:

  • Dlaczego i kto wprowadził Defence24.pl w błąd półtora miesiąca temu?
  • Dlaczego wizji lokalnej na terenie SMW nie przeprowadzono zaraz po wodowaniu ORP „Ślązak”, gdy już było widoczne opóźnienia w budowie i później, gdy informowaliśmy o wykrytych na okręcie problemach technicznych?
  • Kto w Inspektoracie Uzbrojenia lub MON, wiedząc o problemach SMW w realizacji „prostego” kontraktu na dokończenia budowy patrolowca, wybrał SMW jako wykonawcę o wiele bardziej skomplikowanych, zaawansowanych i kosztownych programów Miecznik i Czapla?

Za opóźnienia zapłacimy wszyscy – być może setki milionów złotych

Lakoniczny komunikat MON nie oddaje powagi sytuacji. I tu nie chodzi wcale o to, że ORP „Ślązak” trafi do Marynarki Wojennej później, ale o koszty jakie z tego powodu poniesie budżet państwa i o ryzyko, na jakie narażono cały program modernizacji technicznej polskich sił morskich.

Patrolowiec ORP „Ślązak” podczas wodowania i ceremonii chrztu 2 lipca 2015 r. - fot. M.Dura

Nie zrealizowanie umowy w terminie oznacza bowiem prawdopodobnie konieczność zapłacenia przez „Wykonawcę” resortowi obrony wielomilionowych kar umownych. Oczywiście umowa na „Ślązaka” nie została ujawniona, ale wiemy np., że kary za niedotrzymanie terminu naprawy okrętu ORP „Orzeł” wynosiły od 0,2 do 0,5% wartości zamówienia za każdy dzień opóźnienia. Można więc przypuszczać, że i w przypadku Ślązaka zastosowano podobną regułę.

Nie znany jest dokładnie koszt całej umowy na dokończenie Gawrona jako patrolowca. Wiadomo, jednak, że tylko dwa ostatnie kontrakty na wyposażenie pokładowe, podpisane z holenderską firmą Thales Nederland (na dostawę Modułowego Systemu Walki firmy Thales) oraz polskim przedsiębiorstwem Enamor z Gdyni (na „dostawę i instalację Zintegrowanego Systemu Nawigacji wraz z sonarem Vanguard oraz Zintegrowanego Systemu Łączności wraz z urządzeniami kryptograficznymi do elementów Zintegrowanego Systemu Walki oraz urządzeń łączności”) wyceniono na około 100 mln euro (ok. 400 milionów złotych).

Tylko przy tych kosztach oznaczałoby to (w wypadku zastosowania podobnej reguły) konieczność zwrotu każdego dnia zwłoki przez „Wykonawcę” od 0,2 do 0,5 miliona euro dziennie. Przy naszym pierwszym szacunku, że opóźnienie będzie wynosiło 14 miesięcy – kary w tym przypadku wynosiły by w sumie od 82 do 212,5 miliona euro, a w przypadku 18 miesięcy – od 108 do 270 milionów euro. A przecież mówimy tu tylko o kosztach dostawy systemów, a nie o faktycznej umowie podpisanej ze SMW.

Kto opóźnił kontrakt?

Te kary mogą być jeszcze większe, gdy się wyjaśni, kto nie wykonał swoich prac. MON wskazuje Defence24.pl w swojej odpowiedzi: „opóźnienia są z winy Wykonawcy” – czyli całego konsorcjum składającego się ze Stocznią Marynarki Wojennej (lider), holenderskiej firmy Thales Nederland B.V. i spółki PBP Enamor z Gdyni. Jak się jednak okazuje dostawcy systemów wywiązują się ze swoich zobowiązań terminowo.

Podpisanie umowy na dokończenie patrolowca typu Ślązak 23 września 2013 r. - fot. M.Dura

Przypomnijmy tylko informację przekazaną przez ówczesnego rzecznika MON pułkownika Jacka Sońtę do Defence24.pl 29 października br., że: „…budowa okrętu realizowana jest zgodnie z umową i przyjętym harmonogramem. W październiku zrealizowano kolejny etap budowy oraz dostarczono 100 % elementów Zintegrowanego Systemu Walki, który będzie sukcesywnie montowany.” Oznacza to, że przynajmniej jeden z konsorcjantów (Thales) już wywiązał się całkowicie ze swojej umowy i będzie chciał za to w terminie założonym kontraktem otrzymać zapłatę. I nie będzie go interesowało, że ktoś inny nie wykonał swojego zadania.

Winna opóźnienia jest najprawdopodobniej tylko Stocznia Marynarki Wojennej, której właścicielem na nieszczęście jest skarb państwa. Pozornie nie ma więc problemu, ponieważ kary dla resortu obrony będą formalnie przekazywane z jednego podmiotu budżetowego do drugiego bez strat.

W rzeczywistości te straty będą, ponieważ budżet państwa (poprzez SMW z pieniędzy MON) będzie bowiem musiał Thales i Enamorowi zapłacić za systemy, które nadal stoją w magazynach. Ale jak się okazuje nie tylko za to. Zgodnie z polskimi wymaganiami Thales zgodził się udzielić dwudziestoczteromiesięcznej gwarancji na dostarczone urządzenia. Teraz jednak opóźnienie może być takie, iż uruchamianie systemów będzie się odbywało po zakończeniu tej gwarancji.

I nie ma tu znaczenia, że wszystko może początkowo działać. Stratą jest bowiem również to, że przez opóźnienie, w rzeczywistości kupiono sprzęt bez gwarancji, chociaż za nią zapłacono. I za każde uszkodzenie (co jest normalne w fazie prób) później będzie trzeba od razu wykładać dodatkowe pieniądze.

Kiedy było wiadomo, że kontrakt jest opóźniony?

Kiedy redakcja Defence24.pl wskazywała resortowi obrony, że oddanie okrętu patrolowego ORP „Ślązak” może być opóźnione nawet o 14 miesięcy oraz że prawdopodobnie wykryto na tym okręcie kilka wcześniej nierozpoznanych problemów technicznych ówczesny rzecznik MON pułkownik Jacek Sońta to zdementował wskazując, że: „Zamontowane urządzenia (przekładnia i linia wałów) są pod ciągłą kontrolą producenta (podpisane umowy serwisowe) i Wykonawca tj. Stocznia Marynarki Wojennej SA nie potwierdza informacji o wspomnianych problemach technicznych”.

Patrolowiec Ślązak podczas pierwszego wodowania technicznego 16 grudnia 2014 r. - fot. M.Dura

Podobnie uspokajające sygnały Stocznia Marynarki Wojennej przekazywała wcześniej, np. podając komunikat w czasie wodowania technicznego „Ślązaka” (16 grudnia 2014 r.), że mechanizmy w siłowniach na okręcie „Ślązak” miały być już zamontowane w 90% (w tym: silniki, przekładnia, turbina, zespoły prądotwórcze, pompy, sprężarki, linia wałów, fundamenty pod sprzęt artyleryjski), montaże konstrukcyjne systemów miały być wykonane w 80% natomiast kadłub miał być wykonany w 98%.

Korweta Gawron w maju 2013 r. – fot. M.Dura

Stocznia Marynarki Wojennej korzystała więc z kredytu zaufania, jakie media jej dały wierząc zapewnieniem, że poradzi sobie z realizacją umowy. Jedynie portal Defence24.pl wskazywał już po podpisaniu umów w 2013 r., że „…przedstawione ustalenia wpłyną na realizację prac i ostatecznie prawdopodobnie doprowadzą do ich wydłużenia i zwiększenia kosztów. Wskazywaliśmy m.in. na:

  • Błędne założenie podpisanych kontraktów, że wszystko to co do tego czasu zrobiono na korwecie Gawron jest sprawne i ruszy po połączeniu i uruchomieniu;
  • Zbyt ambitne założenie, że okręt zostanie oddany do listopada 2016 r. chociaż jest to jednostka prototypowa, niewyposażona i na której prace będą równolegle realizowane przez trzy firmy;
  • duży problem, który będzie z realizacją offsetu.

W tej sprawie potwierdzają się wcześniejsze doniesienia Defence24.pl. Niestety specjaliści Inspektoratu Uzbrojenia i MON zlekceważyli poważne zastrzeżenia, za co teraz wszyscy zapłacimy. Co gorsza Marynarka Wojenna prawdopodobnie długo jeszcze nie dostanie kolejnych okrętów.

Jak Ślązak wpłynie na Mieczniki i Czaple?

Biorąc pod uwagę obowiązek prowadzenia nadzoru nad realizowanymi kontraktami oraz sygnały przekazywane przez portal Defence24.pl, jest mało prawdopodobne, by osoby odpowiedzialne za „Ślązaka” z Inspektoratu Uzbrojenia i MON nie wiedziały o problemach SMW z dokończeniem budowy tego okrętu.

W uroczystości podpisania umowy na dokończenie patrolowca typu Ślązak uczestniczyli również ówcześni: premier Donald Tusk i Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak - fot. M.Dura

Tym bardziej niezrozumiała jest decyzja MON, by realizację programu Miecznik i Czapla zlecić konsorcjum złożonego z Polskiej Grupie Zbrojeniowej i konkretnie - ze Stoczni Marynarki Wojennej. Taka decyzja od razu wzbudziła nasze wątpliwości, tym bardziej, że  w Polskiej Grupie Zbrojeniowej jest Stocznia NAUTA z Gdyni. Spółka ta brała udział w dialogach technicznych zarówno na Miecznika, jak i Czaplę i to dodatkowo z projektem konkurencyjnym dla SMW.

W rzeczywistości MON nie zleciło bowiem prac Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jako całości, a jedynie spółce PGZ S.A. Formalnie nie ma tu żadnej różnicy, ale w praktyce negocjacje prowadziły tylko kierownictwo „morskie” z PGZ, od kilku miesięcy ignorując należące do siebie podmioty – w tym przede wszystkim Stocznię NAUTA.

Co więcej to „morskie” kierownictwo PGZ bez zastrzeżeń uznało SMW za zdolną do realizacji programów Miecznik i Czapla, praktycznie w całości przelewając na nią dalsze negocjacje w tej sprawie. Szczegóły są prawdopodobnie w umowie konsorcyjnej, ale niestety na prośbę złożoną przez Defence24.pl do PGZ 29 września br. o „udostępnienie kopi umowy podpisanej przez Polską Grupę Zbrojeniową i Stocznię Marynarki Wojennej na temat współpracy przy realizacji programów okrętowych dla marynarki Wojennej RP : Miecznik i Czapla” do dzisiaj nie udzielono nam odpowiedzi.

Nie możemy więc jednoznacznie określić, czym kierowało się poprzednie kierownictwo MON, by wybrać konkretnie SMW i dlaczego spółka PGZ później zdecydowała się na to samo, działając faktycznie na swoją niekorzyść (a właściwie na niekorzyść wchodzących w skład PGZ firm).

Patrolowiec ORP „Ślązak” - fot. M.Dura

Efektem tego jest ciągłe odsuwanie terminu rozpoczęcia programów Miecznik i Czapla. Ostatnim pomysłem konsorcjum PGZ S.A. i SMW (prawdopodobnie by ratować sytuację) było wysłanie pod koniec listopada br. zapytania o wstępną ofertę na te dwa programy do czterech stoczni zagranicznych: Damen, DCNS, Navantia i TKMS. Tymczasem mógł to zrobić Inspektorat Uzbrojenia ponad rok temu – zaraz po zakończeniu dialogów technicznych. I z tego opóźnienia powinien się teraz ktoś wytłumaczyć.

Tylko kto?

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama