Reklama

Wiaczesław Bogusłajew, główny konstruktor i prezes spółki Motor Sicz - fot. motorsich.com

Pierwsze pytanie naszej rozmowy nasuwa się samo. Co zakłady Motor Sicz mogą zrobić wspólnie z Polską, z polskimi firmami? 

Obecnie w Europie, w Ameryce, trwa walka z autorytaryzmem i egoizmem technicznym. Jak to rozumiem? 90% użytkowników samolotów na świecie to niewielkie firmy, które posiadają dwa, trzy, dziesięć maszyn. Chcą korzystać z nowoczesnego sprzętu, ale brak im funduszy, a banki nie wezmą pod zastaw zakupu nowego samolotu czy śmigłowca starej maszyny. Wielkie koncerny – Airbus, Dassault, Boeing, i temu podobne – nie są zainteresowane rozwojem, modernizacją starszych konstrukcji. Są zainteresowane sprzedażą nowych samolotów, których zakup i eksploatacja jest za droga dla tych użytkowników. Maja oni samoloty, śmigłowce, którym zostało 10-20 lat resursu. To wygodne dla użytkownika, tańsze, ale taki użytkownik chciałby poprawić ekonomikę i osiągi. Zainstalować nowoczesne silniki, nowoczesną awionikę w kabinie. Ale mówią mu – nie zajmuj się tym, tylko kup nowe maszyny, a te utylizuj. 

A gdzie tutaj miejsce dla polskiego przemysłu? 

Do tego właśnie zmierzam. W związku z tą sytuacją, europejska administracja lotnicza wydała nowe rozporządzenia w sprawie certyfikacji. Zgodnie z nim, jeśli producent odmawia modernizacji samolotu lub śmigłowca, właściciel może wybrać inną firmę, która posiada odpowiednie certyfikaty, i powierzyć jej modernizację swojej floty. A takich firm, dużych, poważnych biur konstrukcyjnych, które mogą modernizować poszczególne elementy płatowca, jest wiele. Dzięki temu wiele firm w Europie wymienia w starych samolotach, starych śmigłowcach silniki, przyrządy i układy sterowania z mechanicznych, analogowych, na elektroniczne. I ja poszedłem tą samą drogą. Utworzyliśmy biuro konstrukcyjne, infrastrukturę. Uzyskaliśmy certyfikaty i pracujemy teraz nad projektami remotoryzacji – wymiany silników. Dlatego, że my byliśmy dotąd tylko producentem silników. Nie projektowaliśmy maszyn latających czy ich modernizacji. Zakłady Motor Sicz produkowały dotąd silniki, dobre silniki. Ale pojawiła się taka nowa możliwość i z tą ofertą, z propozycją biznesu, przyjechałem do Polski. 

Na czym ta oferta dokładnie polega? 

Kupiliśmy w Warszawie biuro, uruchomiliśmy firmę Motor Sicz Polska. Mamy szerokie plany współpracy. Chcemy modernizować maszyny które produkowano i produkuje się w Polsce. Produkujemy, nowe, turbinowe silniki do samolotów An-2. Nowe silniki do śmigłowców Mi-2 i W-3 Sokół. Wcześniej sprawdziliśmy sytuację np. w Korei Południowej, Chinach czy Indiach. Tam są na przykład potrzebne średnie śmigłowce, sześciotonowe. To jest kategoria waszego Sokoła. To bardzo udana maszyna w klasie, która jest na świecie bardzo popularna. Tych śmigłowców będzie najwięcej w użyciu. Gdyby w śmigłowcu W-3 Sokół zmienić silnik na mocniejszy, to jego osiągi, a zwłaszcza udźwig, masa użyteczna, poważnie wzrośnie. Jeśli np. dziś, ze starym silnikiem Sokół ma udźwig 1000-1200kg, to z nowym uniesie dwie tony. To zwiększa opłacalność eksploatacji, rozszerza możliwości wykorzystania. Dlatego z ta ofertą przyjechaliśmy do PZL Świdnik. Wtedy nie wiedziałem, że Świdnik to już AgustaWestland. Ale miałem z nimi do wypracowania dwie kwestie: Mi-2 i W-3 Sokół. 

trwają już prace nad remotoryzacją W-3 Sokół - fot. Adam Lelonek/D24

Mówi pan o wspólnej sprzedaży i modernizacji? 

Tak. Zaproponowaliśmy wymianę silników na nowe. Powiedzieliśmy czego oczekujemy. Niestety niewiele udało nam się wówczas uzyskać. Powiedziano nam wtedy, że decyzję podejmuje włoski właściciel. Nie udało mi się uzyskać w Świdniku śmigłowca do pracy, do wymiany silników. Dlatego kupiłem dwa W-3 Sokół w Korei Południowej. Na nich prowadzimy prace związane z wymianą silników. Kolejny śmigłowiec, w wersji VIP, kupiłem niedawno w Polsce. Poprzez polskie ministerstwo rozpoczęliśmy też współpracę z instytutami lotniczymi: wojskowym (ITWL –przyp. red) i cywilnym (Instytut Lotnictwa – przyp. red.). Tam szybko się dogadaliśmy w sprawach projektów i certyfikacji. Te sprawy, kwestie prawne należało rozwiązać w pierwszej kolejności. 

Ale czy jest w Polsce zapotrzebowanie na modernizację W-3 Sokół? 

Jeśli chodzi o zapotrzebowanie w Polsce na takie prace, Ministerstwo Obrony eksploatuje około 70 śmigłowców W-3 Sokół. Można zwiększyć znacząco ich osiągi. Jeśli dostaną silniki z firmy Motor Sicz, to trzeba będzie je gdzieś remontować, prowadzić obsługę, dostarczać części zamienne. Ustaliliśmy, że te silniki warto gdzieś montować u was w kraju. Zaplanowaliśmy uruchomienie w Polsce zakładów, które produkowałyby elementy silników i prowadziły montaż, obsługę. Przyjął mnie wtedy wasz wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński. Bardzo owocne było to spotkanie. Miał wskazać zakład, w którym będzie można uruchomić taką działalność. Ale nikt nie chciał mi dać w Polsce śmigłowca dla wymiany tych silników. Dlatego kupowałem te maszyny na własną rękę. Tak więc wszystko zrobimy u siebie, w Zaporożu, ale testy, certyfikaty, chcemy zrobić w waszych instytutach. 

W jaki celu? 

Dlatego, że proces certyfikacji Sokoła prowadziły te same polskie instytuty. I mnie zależy, aby te instytuty zbadały i certyfikowały nasze prace. Dla łatwiejszej współpracy i przyspieszenia spraw certyfikacji w Europie. W-3 Sokół z silnikami Motor Sicz będzie latał w Polsce już w przyszłym roku, być może nawet jeszcze w bieżącym. Robimy nowe silniki do samolotów An-2, do śmigłowców Mi-2 i W-3 Sokół. Na wszystkie trzy modernizacje dokumentacje przekazaliśmy do europejskiego archiwum, ponieważ potrzebujemy na nie certyfikatów. Ten nowy europejski dokument o którym mówiłem, pozwala uzyskać certyfikaty na modernizacje danego typu. A polskie zakłady w Świdniku posiadają pełną dokumentację. W Polsce wyprodukowano ponad 5400 śmigłowców Mi-2. 

Zamierzacie modernizować te śmigłowce? 

Oczywiście. One były produkowane od lat 60-tych i nadal latają na całym świecie. Latają i piloci je lubią. To ogromny rynek dla modyfikacji. Unowocześnienia. Dlatego chcemy w tym roku uzyskać certyfikat dopełniający na Mi-2MSB z silnikami Motor Sicz typu AI-450. 

Co daje użytkownikowi taka remotoryzacja Mi-2? 

Sam silnik ma mniejsza masę i o 27% niższe zużycie paliwa przy większej mocy niż stary GTD-350. To zupełnie nowa generacja. Dla tych silników obecny reduktor jest trochę za słaby, dlatego projektujemy nowy, który przeniesie większą moc. Obecnie Mi-2 ma maksymalną masę startową 3,7 tony, a z naszym reduktorem to będzie 4,3 tony. Dla tak małego śmigłowca wzrost maksymalnej masy o 600 kg to bardzo dużo. Można wziąć więcej ładunku, więcej paliwa, dalej dolecieć. Jest duże zapotrzebowanie na takie zmiany. W wielu krajach postsowieckich, w samej Rosji i u wielu jej byłych i obecnych sojuszników. Na przykład w Wietnamie, Tajlandii, Laosie. Prowadziliśmy już rozmowy w tym regionie. W Azji wiele jest Mi-2, ale ich stare silniki GTD-350 źle radzą sobie w gorącym, wilgotnym klimacie. Ten silnik zbudowano dla naszej strefy. A silniki AI-450 opracowano dla szerokiej gamy temperatur, od minus pięćdziesiąt do plus pięćdziesiąt. W tym zakresie może zabrać ładunek maksymalny. 

A jeśli chodzi o eksploatację Mi-2 w naszym klimacie? Polska czy Ukraina nie ma takich problemów jak użytkownicy z Azji. 

Zwiększenie maksymalnej masy startowej oznacza wzrost możliwości w każdym klimacie. Do tego dochodzą koszty eksploatacji i cena. Remotoryzację to u nas koło miliona dolarów, jakieś 800-850 tys. Dwa silniki po 300 tys. I robocizna, zmiany w instalacjach. W tej cenie można jeszcze polatać. Gwarantujemy 8 lat resursu miedzy remontowego i cztery lata potem. To jest dwanaście lat. Za milion. A porównywalny śmigłowiec, np. EC145, będzie kosztował koło 8 mln. Mi-2 w tej wersji może przenosić lekkie uzbrojenie, ale nadaje się szczególnie jako maszyna patrolowa dla leśników, strażaków, służb granicznych, policji, dozoru gazociągów. Wszystkie te role może nadal pełnić. Macie u siebie, w Polsce, infrastrukturę, części, produkcję. A maszyna dobra, solidna, prosta, lubiana. Dlatego będą Mi-2 jeszcze długo u was latać. To światowa klasa. Mogę powiedzieć więcej. W zeszłym roku latałem w zawodach śmigłowcowych. Zdobyłem srebrny medal latając właśnie na Mi-2. Złoty medal też wygrał Mi-2. Żadne Robinsony, AgustyWestland, Eurocoptery.  Na podium same Mi-2. Zachodni piloci dziwili się że na takim „zabytku” latamy, więc ich zapytałem – jeśli taki zabytek, to czemu ja zbieram medale na „zabytku” a nie wy na nowoczesnych maszynach? Oczywiście „medalowe” Mi-2 były zmodyfikowane, ale to nadal Mi-2. 

Z takim argumentem ciężko polemizować. Tak więc modernizacja Mi-2, ale rozumiem, że podobne efekty daje remotoryzacja innych śmigłowców? 

Tak, zmiana silników znacznie poprawia ich osiągi. Podobnie jest z naszymi silnikami dla Mi-8. Niedawno miałem telefon ze Szwajcarii z potwierdzeniem naszego światowego rekordu. W Warszawie Mi-8MSB wzniósł się na 7 km i razem z polskim generałem obserwowaliśmy jak się wznosił – kilometr na minutę, powyżej 4 km już powietrze jest rzadsze i wznosił się dwa razy wolniej. Ale w 11 minut wszedł na 7 km. To jest wynik którego nowsze maszyny nie osiągają. W Konotopie, my tam mamy zakłady remontowe, jak przyjmowałem polskiego ministra obrony tam wznieśliśmy się na 7200. W Kijowie 8200. W Teodozji, na Krymie, osiągnęliśmy pułap prawie 9200 m. Rekord światowy na Mi-8MSB ustanowiony dla śmigłowców tej klasy i oficjalnie uznany, to wysokość 9150 metrów. 

Dlaczego akurat 9150 metrów? 

Zawsze tak mierzyliśmy „ponad poprzeczkę”: 7200, 8200, 9200. Tak mi doradził jeden pułkownik. Powiedział – zawsze miej zapas, bo jak podasz równie 8 km, 9 km, to powiedzą, że na tyle nie doleciałeś. Że nie przekroczyłeś. A jak osiągniesz 9100, to bezdyskusyjnie wiadomo, że doleciałeś powyżej 9 km. 

Mi-8
Mi-8MSB-W - fot. J.Sabak

Czy również w temacie Mi-8 planujecie współpracować z Polską? 

Mamy podobne plany jak z Mi-2. W przyszłości chcemy wam zaoferować remotoryzację Mi-8, ponieważ eksploatacja tych platform może potrwać jeszcze 20 lat. Remotoryzacja oznacza znaczące oszczędności dla użytkownika. Dla państwa. To rozwiązanie dla wielu klientów, nie tylko dla Ukrainy czy Polski. Modernizacja Mi-8 kosztuje około 6 mln, a nowy śmigłowiec podobnej klasy to 18 mln. A w Polsce jest już odpowiednia infrastruktura. Są zakłady w Łodzi (WZL-1 – przyp. red. ), doświadczenie, części zamienne. Piloci dobrze wyszkoleni na tych maszynach. Oni są przyzwyczajeni do tych śmigłowców, dobrze im się lata. Nie tylko w Polsce. Dużo jest tych maszyn na świecie i są mocno eksploatowane. A z naszymi Mi-2, Mi-8, żaden śmigłowiec nie może się równać. 

Mocno powiedziane. Są przecież nowocześniejsze, lepsze konstrukcje. Amerykańskie, europejskie. 

Są nowsze, ale one nie dają rady tam, gdzie działają nasze Mi-8. Właśnie nasze, bo nawet nie rosyjskie. Na przykład w Peru, w Andach. Góry Andy dzielą Peru na pół, a mają wysokości 6200 metrów. I oni przez te góry nie mogą przelecieć ani na rosyjskich, ani na amerykańskich śmigłowcach. A prezydent Peru to były pilot wojskowy, śmigłowcowy. Ma swój własny oddział 8 śmigłowców. Naszym śmigłowcem jego piloci w 23 minuty weszli na 7 tys. metrów i przelecieli do bazy po drugiej stronie gór. A potem wrócili. Sam prezydent Peru nim latał i tak podpisaliśmy umowę. Ale zaraz potem Rosja przysłała pismo ze skargą, że nie mieliśmy prawa. Rosjanie walczą z nami na wszystkich rynkach. Więc peruwiańscy lotnicy zarządzili, żeby porównać nasz Mi-8MSB i rosyjski śmigłowiec, którym był najnowszy model Mi-171Sz. Rosjanie wznieśli się nim na 5 km i wyżej nie dali rady. Wrócili do bazy. A nasz przeleciał na 7 km nad górą i znów wrócił. Z takimi argumentami trudno się kłócić. 

No dobrze, ale jaki z tego pożytek w Europie. Polskie śmigłowce już wróciły z Afganistanu i raczej nie będą latać w tak wysokich górach. 

Wojna z terroryzmem, z różnymi bojownikami, zmienia taktykę. Tacy terroryści strzelają z karabinów, z działek, na samochodach. Wszystko u nich przenośne, łatwe do ukrycia. Tak samo i zestawy przeciwlotnicze, ręczne wyrzutnie pocisków kierowanych, które sięgają na pułap 3-4 km. Więc śmigłowiec który może operować na pułapie 5 tys. metrów, może działać bezpiecznie w takich warunkach. W razie potrzeby może wznieść się jeszcze wyżej. Nawet z takiego pułapu można swobodnie wykrywać i namierzać cele, np. za pomocą laserów, które spokojnie sięgając z odległości kilkunastu kilometrów. Taka może być nowa taktyka. Obecnie i rosyjska i zachodnia taktyka dla śmigłowców to lot na pułapie 500 metrów, nisko nad rzeźbą ziemi. Na takim pułapie nie tylko rakiety, ale nawet karabiny mogą je zestrzelić. Dlatego należy wznieść się wyżej. Zmienić taktykę. Dlatego dla wojskowych maszyn proponujemy silniki śmigłowcowe, jak je nazywamy –wysokościowe. Dla cywilnych użytkowników też przydatne są takie parametry. Na przykład w Niemczech nasze  śmigłowce służą do przewozu narciarzy w wysokie góry. Mamy w Niemczech centra obsługowe. Podobne ośrodki chcą u siebie uruchomić Czesi. To kolejny powód, dla którego chcemy działać w Polsce i z Polską. Uruchamiamy biuro, szukamy kooperantów. Na europejskie rynki. 

Skoro zeszliśmy na tematy nowej taktyki, to chciałem spytać o wasz samodzielny projekt. Pierwszy śmigłowiec w pełni zaprojektowany w zakładach Motor Sicz – wojskowy MSB-6 Ataman. Jak wyglądają prace nad tą maszyna? 

Ataman, średni śmigłowiec naszej konstrukcji, to przyszłościowy projekt. W obecnej chwili koncentrujemy się na silnikach i zastosowaniu ich na istniejących maszynach. W tym roku nasz główny cel to Mi-2MSB. Certyfikaty cywilne i wojskowe na ten typ. W zeszłym roku certyfikowaliśmy Mi-8, w tym będzie Mi-2 i MSB-2. Ataman to plan na kolejne lata. A wcześniej jeszcze Sokół. 

Mi-8
Zremotoryzowany Mi-2MSB - fot. J.Sabak

Czyli najpierw Sokół z nowym silnikiem a potem Ataman? Pojawiały się informacje, że Ataman może powstać na bazie Sokoła. 

Najpierw będzie W-3 z dodatkowym oznaczeniem typu, bo pod starą nazwą nie możemy sprzedać Sokoła z nowym silnikiem. Ale to nie będzie Ataman. Ustalenia nazwy i oznaczenia typu jeszcze trwa. Trwają też prace, poszukiwania kontrahentów. Konkurencja też nam nie ułatwia pracy. Chcieliśmy zamówić łopaty wirnika do Sokoła, ale dostaliśmy bardzo długie terminy. Dlatego sami będziemy je produkować. Pozyskujemy technologię i będziemy wytwarzać je z kompozytów. Podobnie inne komponenty. Zakłady w Rzeszowie kupił koncern Pratt&Whitney, który tam teraz produkuje swoje silniki. Byłem tam w sprawie reduktorów dla W-3 Sokół, które w Rzeszowie produkują. Ale nam powiedzieli, że nie wyprodukują dla nas reduktorów. Nie zmodernizują ich na potrzeby nowych silników. 

Nie chcą z wami współpracować? 

Tam teraz jest nowy właściciel, zagraniczny. Jest przeciw temu, żeby dać W-3 nowe życie. Dlatego sami będziemy robić do niego reduktory. Wzmocnimy, ulepszymy, bo do nowego silnika potrzebny jest mocniejszy, przenoszący większą moc z silnika. Mamy doświadczonych konstruktorów, którzy 60 lat projektują reduktory dla samolotów. Kupiliśmy też amerykańskie oprzyrządowanie do produkcji. 

Niełatwo wam wejść na nowe rynki. A jak na starych? Co ze sprzedażą silników do rosyjskich śmigłowców?

Jest zakaz prezydenta (Ukrainy – przyp.red.) sprzedaży sprzętu dla Ministerstwa Obrony Rosji. I to jest mądry przepis, ja z nim nie dyskutuje. Zwłaszcza, że dla mnie to było 3,2% całego obrotu. Więc aż tak wiele na tym nie tracimy. Inna sprawa z eksportem. Rosja sprzedaje śmigłowce na cały świat: do Indii, Chin, Ameryki Południowej. Tam wszędzie trafiają nadal nasze silniki do rosyjskich śmigłowców. Ale to odbiorcy – Indie, Chiny – przysyłają nam odpowiednie dokumenty, które zaświadczają, że do nich trafią nasze silniki, a nie do Rosji. Takie ograniczenie. Niezbyt poważne, ale nieco uciążliwe. Ale bardziej ogranicza nas sama Rosja. Nie przysyła komponentów, materiałów. Takie decyzje idą z góry, a w Rosji centralna władza jest silna. Co Moskwa rozkaże, to wszyscy muszą robić. Stąd wiele problemów. Ale to skłania nas do zmian, które odpowiadają niektórym klientom. Zastępujemy urządzenia rosyjskie innymi – krajowymi lub z USA czy Europy Zachodniej. 

A co pan powie na sugestie, że Rosjanie nadal kupują innymi drogami silniki z Motor Sicz do wojskowych śmigłowców? 

Pojawiają się takie plotki, ale to tylko plotki. Takich rzeczy nie powinni mówić specjaliści, ale niespecjalistyczne media czasem powtarzają. Mówią, że można cywilny silnik zainstalować do wojskowej maszyny. Ale każdy ekspert powie, że to niemożliwe. One się za bardzo różnią. Inne są agregaty, inne parametry pracy i inne dokumentacje. To dwa inne silniki. Ale tak się mówi i u nas. To jest polityka, nie biznes. Nie technika. A my jesteśmy mechanikami, biznesmenami. Jesteśmy gotowi robić dobre silniki, dobre śmigłowce, razem z Polską. Na przykład dla W-3 Sokół silniki chcemy wytwarzać u was, montować w Polsce. W ramach partnerstwa przemysłu i rządu. Ja oferuję sprzęt, technologię, a rząd powinien dać teren do działania. 

Uważa pan, że to dobra oferta? 

Wasze władze powinny pomóc takich inicjatywom. Bo to jest prawdziwe partnerstwo. To są miejsca pracy. W Polsce, nie na Ukrainie. Dlatego powiedziałem polskim ministrom, premierowi, że chcemy udostępnić nasze know how. Polska to perspektywiczny rynek. A przez polski rynek, otwiera się dla nas rynek europejski. To jest opłacalne dla obu stron.  My i tak wybraliśmy – idziemy z naszą produkcją na Zachód. Mamy nadzieję, że uda się nam połączyć siły z polskimi firmami.

Pojawią się zapewne zarzuty natury politycznej albo o kontekście historycznym. 

Taki los sąsiadów. Wszyscy walczyliśmy kiedyś ze sobą: Polacy, Litwini, Ukraińcy, Niemcy. Każdy z każdym. Były plemiona, władcy, różne systemy, różne polityki. O tym trzeba uczyć w szkołach. Ale trzeba też zmieniać technikę, ulepszać, modernizować. Żeby mogła z niej korzystać polska armia. Polski minister. W Polsce. I podobnie u nas na Ukrainie. Zasługujemy na to, żeby mieć własną technologię i z niej korzystać. Unia Europejska nie będzie od tego słabsza. Nie straci na tym, a jeszcze zyska, jeśli w Polsce będzie nowoczesna technologia. Naturalne jest, że Polska chce mieć własne elity intelektualne, konstruktorów, laboratoria. Nas już kiedyś ograniczała polityka. Za czasów ZSRR polityka ograniczała przemysł i technologie w Polsce, Czechach, na Ukrainie. To nie jest dobre rozwiązanie. Nie warto do niego wracać.

Rozmawiali: Juliusz Sabak i Adam Lelonek.

Reklama
Reklama

Komentarze (83)

  1. editor

    Tak to kończy się "prywatyzacja" PZL-ów. Koszty serwisu idą w kosmos tak żeby się nie opłacało używać taniego sprzętu. Kupują rynek a nie firmy. (z tym że "kupują" to naciągane słowo - dostają). Sokół miał być całą rodziną śmigłowców - morski, wąskokadłubowy-bojowy, czy wersja Long z tylną rampą - jest rynek, są chętni na taki sprzęt , mieliśmy prawie 100% technologii - tyle że nie smarowali politykom.

    1. stary

      Myślę ze mało wiesz na ten temat spytaj kierownictwo Augusty kto udupił Sokola

  2. jacek

    Kto sprzedał polskie zakłady lotnicze w Mielcu i Świdniku. To jest po prostu kpina obecnych polskich władz sprzedać przemysł strategiczny dla istnienia państwa podchodzi to pod zdradę. Ale jakoś się tym nikt nie przejmuję i wszyscy z zadowoleniem popierają tych którzy to zrobili.Sprzedaż tych zakładów to tak jak by sprzedać PKN Orlen czy lasy państwowe i powiedzieć że nic się nie stało a teraz dzięki gospodarność PO musimy liczyć na łaskę AW w sprawie modernizacji naszego śmigłowca sokół. To samo z przetargiem na śmigłowce wielozadaniowe i system przeciw lotniczy są to decyzje przede wszystkim polityczne a nie wojskowe czy gospodarcze i to dzięki nam panującym włodarzom można im tylko pogratulować i przyklasnąć, brak kompetencji w MON wychodzi na każdym kroku a wszyscy udają że jest OK i modernizacja armii prze do przody kpina.

    1. z

      I tak i nie. Przez dwadzieścia lat Świdnik tylko snuł plany. Pod koniec jego państwowej kariery był głównie dostawcą części dla Agusty i innych firm. Sokół i SW-4 się nie sprzedawały prawie wcale, a co dopiero żeby utrzymać fabrykę z takim przerostem zatrudnienia jak tam był... Mielec trochę lepiej w sferze własnych produktów, ale finansowej tak sobie...

    2. ktoś

      Mielec sprzedany został za rządu PiS

  3. amakonda

    dlaczego ja sie pytam wszyscy na tym i wszystkich innych forach mysla ze jak cos bedziemy mieli do sprzedania taniego to odrazu caly zachod to kupi? czy to debilizm wtorny czy ktos sie niezle walna glowa o sciane?mozesz miec cos za darmo i nie wejsc na zachodni rynek tak sprawa wyglada a jesli cos robisz nieekonomicznie lub starasz sie sprzedac cos taniej co kraje zachodnie maja w ofercie to gwarantuje ci ze tego rynku nie powachasz nawet sie do niego nie zblizysz bo tam ludzie nad wyraz szanuja sobie ekonomie inaczej na polkach krolowal by produkt chinski a tak nie jest

    1. hmmm

      a dlaczego nie? śmigłowiec to buda i silnik, jego żywotność kończy się kiedy wysłuży się owy silnik, jeśli można wstawić nowy mocniejszy który w dodatku mniej waży oraz mniej pali dając lepszy udźwig to po co koś ma kupować coś nowego tylko dlatego "bo jest nowe" skoro stare jest dobre i sprawdzone? skoro może operować na wyższych pułapach i pomimo wiekowej "przestarzałej" konstrukcji wygrywa nawet jakieś zawody z nowszymi konstrukcjami to o czymś świadczy, nie ma sensu wymyślać od nowa koła i dodatkowo przepłacać, jeśli w czołgach zamiast nowej konstrukcji bardziej opłacalna jest modernizacja do granic możliwości technicznych zanim się ją zmieni na nową to czemu ze śmigłowcami miało by być inaczej?

  4. kaneis

    Nie wiem czy to w tym temacie ktoś wspominał czy też w temacie o Caracal-u, podobno włosi robią duże problemy z serwisem Sokołów ?. Czy MON nie mógłby serwisować ich w WZL 1 ?, przecież opracowano kiedyś dokumentację serwisowania śmigłowców Mila bez wsparcia producenta. Skoro jest kadra i na dodatek Ukraińcy chcą robić kluczowe elementy, to skorzystałby na tym MON i WZL 1 bo może właściciele sokołów z innych krajów by na tym z pewnością by byli zainteresowani.

  5. Mariusz

    zremotoryzować wszystkie bodajże 40szt. W3 Sokół zanim się skończą wszystkie resursy a potem przerobić na Głuszce z Augustą lub bez :) jak dobrze zrozumiałem jedna remotoryzacja to ok. 1mln zł, rachunek za 40 śmigłowców 40mln zł, za tyle z pewnością nawet oleju w jednym silniku Caracala nie wymienimy nie mówiąc że MON na taksówki pewnie więcej wydaje

    1. kantor

      X 4...to będzie w PLN

  6. Janusz

    Niezły mitoman z tego pana, wątpię, że sobie poradzi bez rosyjskiego rynku. Ciekawe czy zdaje sobie sprawę, że na zachodzie inaczej niż u siebie będzie musiał brać pod uwagę licencje i prawa autorskie. To, że w podejrzanych okolicznościach wszedł w posiadanie sporej części Motor Sicza niekoniecznie oznacza, że ma prawa do wypracowanej tam jeszcze w czasach ZSRR myśli technicznej. Do tego dojdzie rychła prywatyzacja przemysłu Ukrainy, która może go zmieść, bo nikt z zachodu nie będzie tolerował wschodniej konkurencji. Polska już to przećwiczyła :)

    1. ja

      Motor Sicz to firma prywatna! Co takiego Polska przećwiczyła? Wszystkie firmy zbrojeniowe są polskie. Jedyny Świdnik sprywatyzowano! Doucz się zanim zabierzesz głos!

  7. Miereckov

    Wiem ile się rocznie produkuje kpl łopat do W-3. Te odległe terminy co proponowali Włosi to totalna lipa. Spokojnie Świdnik mógłby zabezpieczyć Ukraińców na początek w kilka kpl. rocznie. Włosi nie chcą współpracować z Ukraińcami, bo weszli skutecznie w komitywę z Putinem.Świdnik z czasem trzeba odkupić. Trzeba jednak wiedzieć co ma tam się robić. Ale to już nie na ten rząd.

    1. Karolooe

      Zgadza się ze świdnikiem to taka historia jak ze szwedzkim Kokums. Trzeba doprowadzić do renacjonalizacji, i pordukowac sokoly z silnikami z Ukrainy.

  8. Polak Pomorskie

    Powiem że czyta się to z przyjemnością zdaje się że Wiaczesław jest bardziej inteligentny niż się wydaje.

  9. BB

    Czy ten Pan nie wie, że w Polsce nie ma z kim gadać? Niech się z Czechami dogada to mu pomogą i zrobią interes, a u nas to najwyżej go okradną, ale zgodnie z przepisami unijnymi :)

  10. acid

    Wizja i duma, przede wszystkim. Znaja swoją wartość. Polacy sprzedali wszystko i pracują na zmywaku. Włosi płaczą, że nie wygrali przetargu, przecież tyle miejsc pracy w Świdniku. To był jedyny ich argument, na szczęście nie przekonał MON żeby kupić ten badziew. To samo z Mielcem. Zwyczajna montownia.

    1. ja

      Co ty bredzisz? W Polsce powstało tysiące nowych efektywnych firm. Jakie firmy zbrojeniowe w Polsce zostały sprzedane? Wymień proszę. Oprócz Świdnika i cywilnego kiedyś Mielca? Na naszych oczach rodzima zbrojeniówka się konsoliduje i otrzymuje wreszcie zastrzyk poważnych pieniędzy. Do Ukrainy nam zawsze było daleko. Oni byli zagłębiem zbrojeniowym ZSRR łącznie z technologiami rakietowymi i kosmicznymi. Jak ja lubię takie uproszczenia. Polacy pracują na zmywaku. Wiesz ilu Ukraińców i Ukrainek pracuje na zmywaku ( nie UK czy Niemczech) w Polsce za marne grosze. Nie chrzań głupot.

  11. AS

    Polska powinna zmodernizować sokoły i głuszce o nowe mocniejsze silniki od Motor Sicz, następnie powinniśmy zainwestować w projekt wydłużonego sokoła z rampą, konstrukcja byłaby tania, dobra i nasza, dałaby nam nowe miejsca pracy i rozwój konstrukcji, no ale trzeba chcieć zobaczymy co z tego będzie. Głuszec to bardzo udana konstrukcja jego mankamentem jest właśnie słaby silnik zmodernizowany o nowy mocniejszy silnik byłby bardzo wartościowym śmigłowcem wsparcia.

    1. Miereckov

      A kto w Polsce ma te sokoły modernizować ? Projekt wydłużony z rampą ?.Masz jakiś pomysł ?. Bo ja nie mam.Na pewno Włosi kombinatorzy, oszuści jak się tego nie podjęli to się i nie podejmą.A że modernizują Sokoły do wersji Głuszca to ich obowiązek, bo państwo ma pełne prawo do tego śmigłowca i tutaj nie podskoczą.

  12. PATCOLO

    Bardzo mądry i niebezpieczny człowiek w tak prosty i logiczny sposób udowodnić rację swoich poglądów a do tego wykazać naiwność innych. Nasze Sokoły MI 2 i MI 8 powinny być modernizowane chociażby dla sił rezerwowych. Chociaż byłaby niezła wtopa gdyby okazało się że zmodernizowane w/w maszyny (silniki, awionika itp.) mają lepsze osiągi niż nowoczesne drogie cuda zachodniej techniki.

    1. OMEN

      Taa...@PATCOLO- W ostatnim zdaniu swego posta odpowiedziałeś sobie na pytanie "Dlaczego Mi-8 i Mi-2 NIE będą modernizowane?" Przykro, ale to chyba czyjeś celowe działanie, by ograniczyć jakąkolwiek polską inicjatywę, zmierzającą do samowystarczalności w dziedzinie śmigłowcowej. I nie tylko, bo schemat działania i cel, jest PO-dobny także w innych dziedzinach polskich militariów.

  13. qqqq

    Tutaj to sobie może szukać kontrahentów do zbijania europalet a nie do projektowania komponentów lotniczych. Poważne biznesy to niech pan Bogusłajew robi z poważnymi ludźmi: chińczykami, hindusami, amerykanami (amerykanie to duży użytkownik mi8/17 w krajach III świata). Dawno już pisałem o tym, że dobrze byłoby produkować od A do Z podróbkę/przeróbkę mi-17 na ukrainie i państwa które wymieniłem mogłyby w tym pomóc. I ta podróba z użyciem zachodnich komponentów byłaby w czołową konstrukcją na świecie. Caracal też jest staruszkiem ale na nowoczesnych sterydach. I bardzo dobrze na tym wychodzi. Zobaczycie tak będzie. Tak samo z przemysłem pancernym. BTR-4 i Opłot to zbyt smaczne kąski aby ktoś z zachodu je zignorował i nie zainwestował. Jest wielu bogatych ludzi dla których perspektywa spółki w firmie masowo eksportującej np. czołgi Opłot w pakiecie z btr-4 do państw azji, afryki, ameryki płd. będzie kusząca. Dla polaków szansa na te biznesy się kończy. Jedyny moment był w tamtym roku gdy istnienie prozachodniego państwa ukraińskiego wisiało na włosku. Wtedy można było wejść w biznes ryzykując i wiele wygrać. Teraz jest za późno bo poradzą sobie bez nas.

  14. ja

    Ciekawi mnie jaki śmigłowiec zostanie w przyszłości wybrany jako wsparcie dla Caracala. Coś klasy Mi-2 czy może większy Sokół lub AW149. Najtańsza opcja to modernizacja Sokoła z ukraińskimi silnikami.

    1. sorbi

      Myślę,że jeśli Caracal faktycznie zostanie w naszej armii i po jesiennych wyborach przetarg nie zostanie unieważniony, to w miejsce MI-2 (a możliwe, że potem i Sokoła) dokupią wersję wojskową EC-635, EC645, aw ięc coś zbliżonego do naszych latających karetek pogotowia, a w przypadku maszyn szturmowaych - zwycięży Tiger Airbusa i pozostałe 20 sztuk śmigłowców transportowych, które chcą później domówić, to też będa Caracale z racji unifikacji, czy chociażby dlatego, aby nie zamykać linii montażowej, którą Francuzi u nas "zainstalują". Jeśli Caracal przejdzie testy - a raczej przejdzie - chociaż dziwi mnie, że ma je - jak podają portale - wykonywać maszyna morska w lżejszej wersji (może Caracal waży więcej niż podawał producent i ma problemy z deklarowanymi osiągami?), to ujednolicą śmigłowce w ten sposób, że wszystkie będą pochodzić ze stajni Airbus. Coś już gdzieś w zeszłym roku czytałem, że nasz rząd chciał nawet nabyć pakiet akcji tego producenta.

  15. Maciek

    Brawo! Ukraińcy to widzą, a my???

    1. szyszka

      a mynie musimy

    2. Doradca Soltysa

      Na 5 tys. metrów to żądzą chyba myśliwce. Dla mnie to jak wysłanie wróbla na szlak orła. Ponadto, jak kiedyś pisałem - śmigłowiec przekracza linię frontu dwa razy- za drugim razem jako pochodnia wraca do swoich. Dla mnie jest to maszyna tylko do transportu nad drzewami daleko od frontu.

  16. alababa

    wczorajsza zapowiedz Airbusa potwierdza to co było do przewidzenia ... tzn. zamiast możliwości rozwoju w kraju infrastruktury przemysłowej ... z pełnym zapleczem produkcyjnym , konstrukcyjnym - badawczym w którym zaangażowanych będzie tysiące ludzi otrzymujemy montownię ( montaż końcowy to około 2 % wartości śmigłowca ...) w której po zakończeniu kontraktu będzie hulał wiatr ... nie ma szans na jakąkolwiek produkcję eksportową i ochłap offsetowy w postaci kilku mało zaawansowanych łatwych do zwinięcia i przeniesienia do macierzystych krajów linii montażowych kilku elementów śmigłowca ( podobnie jak montaż w zakładach na Okęciu najbardziej zaawansowanych technologicznie ...wiązek elektrycznych przy pomocy lutownicy i kombinerek ...) i co ma być zrealizowane za kilka lat ...??? co jak widać po Okęciu i innych działaniach Airbusa po wcześniejszych ogromnych sukcesach sprzedażowych w naszym kraju samolotów CASA i śmigłowców dla pogotowia ... idzie strasznie opornie .... lub wcale nie jest realizowane ...!!! - a sama maszyna ... na dzień dzisiejszy wzmacniająca nasze wojsko ale z minimalnym zakresem modernizacyjnym ... i najdroższymi kosztami skomplikowanego serwisu i eksploatacji - dla mnie ten zakup to porażka przemysłowo- techniczna Polski

  17. rydwan

    my tu o sokolach i gluszcach aprzeciez jest jeszcze puszczyk ktory tez jest dobra konstrukcja

  18. tomaszek

    ja myślę że czas rozważyć odkupienie świdnika od włochów. bo skoro nie dostarczą nam maszyn to już nie mają powodu do bycia właścicielem... 50% skarb państwa, 50% sicz. nie stać nas na kupno tylko nowych maszyn, spokojnie część modernizacji można przecież oprzeć o już istniejący sprzęt i to też zrobi różnicę, w dodatku taka modernizacja będzie szeroka, siczowi ewidentnie brakuje dokumentacji i zaplecza, dlatego jest tak skory do współpracy.

    1. PP

      Włosi nie oddadzą PZL Świdnik. Nie po to kupili zakład który stanowił realną konkurencję by go teraz odsprzedać i pozwolić na szybki rozwój we współpracy z Motor sicz. Prędzej zaorają cały teren...

  19. SzyszkaPL

    Popieram

    1. szyszka

      ty znajdz sobie swoj nick mozesz byc np ArbuZPL czy tam kaktus

  20. Akwizytor

    Świdnik od kilkunastu lat myśli o zmianie silników, jak na razie bez rezultatu. Obecne silniki PZL-10 W produkuje mu konkurencja czyli zakłady UTC z Rzeszowa i Wrocławia, które prawdopodobnie nie są zainteresowane wspieraniem konkurencji w obszarze produktów finalnych, gdzie ostatnio w przetargu MON-u byli aplikującymi. Te zakłady utraciły zdolności produkcyjne dla silników TWD dla Bryzy oraz GTD-350 dla Mi-2. Pozostały jeszcze zdolności remontowe i serwisowe. Trudno myśleć jednak o dalszym rozwoju i zmianach w tych zakładach bez długofalowego programu MON-u zakładającego modernizację i dostawę nowych śmigłowców na bazie Sokoła, który by wykorzystał potencjał Świdnika, Motor -Sicz, czy też jedynego zakładu lotniczego silnikowego w PGZ tj PZL-Kalisz, który produkuje nadal silniki do AN-2, próbuje rozwijać nowe konstrukcje a także posiadał zdolności produkcyjne dla TWD . PZL- Kalisz to naturalny partner do współpracy i polonizacji wyrobów Motor- Sicz.

  21. Saw

    Zawsze wiedziałem, że Włosi przybyli tu by dobić polskie zakłady. Nie jest nam po drodze ani biznesowo, ani kulturalnie ani politycznie. Ratunkiem jest powstanie nowych, wyłącznie polskich zakładów. Tylko kto się tego podejmie w kraju w którym nie ma kasy, główną rolę odgrywają układy, a tępaki kształcą kolejnych tępaków zgodnie z "pudełkowym" modelem myślenia?

    1. zenek

      Włosi nie przyszli dobijać naszych zakładów tylko produkować w nich śmigłowce, na których najwięcej zarobią. Mieliśmy już kiedyś takich jednych "kulturalnie i politycznie" bliskich co przyszli i narzucili swój ustrój polityczno-gospodarczy, którym dobili przez 45 lat całą naszą gospodarkę.

  22. Wojmił

    Bez sensu.. W Polsce nie ma już takich możliwości... Zakłady lotnicze sprzedane "inwestorom" zagranicznym... innych prywatnych firm brak które w to by weszły...

    1. pilot komputerowy

      jestes w koncu.jakis komentarz co do wyboru smiglowca?

    2. ja

      jak nie ma. są państwowe zakłady gdzie można montować te silniki.

  23. obserwator

    Super wywiad. W końcu może dotrze to zakutych politycznych łbów, że przemysł i miejsca pracy trzeba budować u siebie. Montownie w Polsce czyli filie zagranicznych koncernów zrobią wszystko żeby nie dopuścić do takiej współpracy, ważne dla nich tylko to żeby jeszcze związkowców napuszczać jak czegoś na tacy nie dostaną. Pan Bogusłajew pokazuje coś bardzo istotnego, Motor-Sicz znalazła niszę rynkową i próbuje sił nie to co katastrofa w PGZ. A na przykładzie Sokoła idealnie widać, że jak nie macie swojego to o niczym nie decydujecie. A to nie dadzą dokumentacji , a to reduktora nie zrobią. Zapomnijcie o łopatach wirnika bo nie chcemy konkurencji. Gdyby tym kraje rządzili odrobinę mądrzejsi to nikt nie sprzedawał by PZL Świdnik Włochom i już dawno robilibyśmy im konkurencję razem z Ukraińcami. Teraz to pozostają tylko protesty związkowców, żeby zysk mieli Amerykanie i Włosi.

    1. OMEN

      Taa... Do PO-litycznych łbów nic nie dotrze, bo dużo wcześniej dotarły koperty do ich kieszeni...

    2. ja

      od ilu lat Ukraina jest proeuropejska i szuka współpracy w Polsce? a kiedy sprzedano będący na granicy upadłości Świdnik? Sprzedaż Sokoła na świecie idzie jak krew z nosa. Gdybym wiedział, że się przewrócę to bym się zatrzymał i położył. Włosi chcieli dyktować nam warunki. Wcisnąć śmigłowiec którego nie potrzebujemy (AW149) i mieć monopol na serwis. Przegrali przetarg i dostali po łapach. Teraz wystarczy w Łodzi zremotoryzować Sokoły i już. Jeśli i tutaj Agusta nie przedstawi oferty znów obejdzie się smakiem. Ktoś się w tym kraju o dziwo uczy na błędach.

  24. olo

    Za kasę którą chcemy wydać na Carakale można kupić licencję na Mi17, wybudować zakład, zbudować kilkaset sztuk. Cóż niestety jesteśmy państwem wasalnym.

    1. xxxxxxx

      i kupmy licencję na Bismarcki jeszcze to ożywimy stocznię i będziemy mieli pancernik..... Nie wiem skąd się namnożyło tyle zwolenników wiekowego rosyjskiego sprzętu

    2. zxc

      Ta, licencję na Mi 17 kupimy - druzja Rosjanie nam z chęcią sprzedadzą - buahahhahaa.

  25. tagore

    To w zasadzie pierwszy tak poważny ruch ukraińskiej firmy w Polsce od długiego czasu w zasadzie wypadało by popierać to przedsięwzięcie dla własnej kożyści.