Reklama

Geopolityka

Zakaz wnoszenia elektroniki. Odpowiedź na zagrożenie czy wojna handlowa?

Airbus A380 linii lotniczych Emirates. Fot. Andrzej Hładij/Defence24.pl
Airbus A380 linii lotniczych Emirates. Fot. Andrzej Hładij/Defence24.pl

Zrzeszenie Międzynarodowego Transportu Lotniczego (IATA) skrytykowało wydany przez administrację Donalda Trumpa zakaz wnoszenia na pokład większości urządzeń elektronicznych w przypadku bezpośrednich lotów do USA z kilku krajów muzułmańskich. Wprowadzenie nowych regulacji może być efektem danych pozyskanych podczas akcji amerykańskich sił specjalnych w Jemenie w styczniu br. Z drugiej jednak strony może być też elementem wojny handlowej z doskonale prosperującymi przewoźnikami lotniczymi z Bliskiego Wschodu. 

IATA przeciwko restrykcjom

Szef IATA Alexandre de Juniac, który wystąpił na forum Montrealskiej Rady Stosunków Międzynarodowych, zakwestionował skuteczność zakazu wnoszenia na pokład urządzeń większych niż smartfon, a dotyczącego bezpośrednich lotów do Stanów Zjednoczonych z 10 portów lotniczych na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. De Juniac uznał, że te środki "nie są możliwym do przyjęcia długofalowym rozwiązaniem". Dodał, że "nawet na krótką metę trudno jest zrozumieć ich skuteczność".

Reuters odnotowuje, że W. Brytania poszła za przykładem USA i wprowadziła podobny zakaz. Porty lotnicze objęte zakazem amerykańskim różnią się w kilku przypadkach od tych, które określili Brytyjczycy. De Juniac zapytał, dlaczego te dwa kraje nie mają wspólnej listy. Szef IATA zaapelował do rządów o współpracę z transportem lotniczym, by znaleźć rozwiązanie gwarantujące bezpieczeństwo lotów "bez oddzielania pasażerów od ich osobistych urządzeń elektronicznych".

Zakaz wprowadzony przez Stany Zjednoczone dotyczy dziewięciu linii lotniczych z krajów muzułmańskich: Royal Jordanian, EgyptAir, Turkish Airlines, Saudi Airlines, Kuwait Airways, Royal Air Maroc, Qatar Airways, Emirates i Etihad Airways operujących z 10 międzynarodowych lotnisk. Zakaz brytyjski objął z kolei wszystkie loty z Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Libanu, Jordanii, Turcji i Tunezji. Zgodnie z nowymi zasadami laptopy, tablety, konsole do gier, czytniki książek, przenośne odtwarzacze DVD, aparaty fotograficzne itd. muszą zostać umieszczone w bagażu rejestrowanym.

Ataki terrorystyczne na samoloty pasażerskie. Nowe, skuteczne metody 

Nie jest do końca jasne dlaczego właśnie teraz władze amerykańskie zdecydowały się na wprowadzenie zakazu. Informacje o tym, że terroryści pracują nad nowymi rodzajami ładunków wybuchowych, które mogą zostać umieszczone w laptopie, były znane już w 2014 roku. Od tego czasu doszło do skutecznego zamachu bombowego na samolot rosyjskich linii lotniczych MetroJet (Kogalymavia) nad półwyspem Synaj, a także wybuchu na pokładzie Airbusa A321 linii Daallo Airlines, który w dniu 2 lutego 2016 roku wykonywał lot z Mogadiszu w Somalii do Dżibuti. Bomba, która eksplodowała po 20 minutach lotu zabiła wtedy zamachowca i wyrwała dziurę w poszyciu maszyny. Piloci zdołali jednak wrócić na lotnisko. Późniejsze dochodzenie wykazało, że terrorysta powiązany z organizacją Asz-Szabab wniósł ładunek wybuchowy najprawdopodobniej w laptopie. Bomby nie wykryły skanery na lotnisku w Mogadiszu. Niewyjaśniona jest także przyczyna katastrofy lotu linii EgyptAir z Paryża do Kairu w dniu 19 maja 2016 roku. Doniesienia ze śledztwa francuskich mediów mówiły, że mogło dojść do pożaru elektroniki na pokładzie, a egipska komisja prowadząca śledztwo w sprawie tragedii wskazywała na obecność śladów materiałów wybuchowych w ciałach ofiar

Jakie informacje pozyskały "Foki" w Jemenie? 

Dodatkowych informacji na temat działań terrorystów miały dostarczyć dokumenty przejęte przez amerykańskie siły specjalne podczas styczniowego rajdu w Jemenie. W wyniku akcji miano pozyskać dowody, że Al-Kaida jest zdolna do produkcji małych ładunków wybuchowych zdolnych do ukrycia w laptopie, a przy tym trudno wykrywalnych na lotniskach. Informacje na ten temat przekazali amerykańscy dziennikarze śledczy Jana Winter i Clive Irving. Władze natomiast oficjalnie nie potwierdziły tych rewelacji. 

Wielowątkowy problem. Bezpieczeństwo i ekonomia

Niewątpliwie sprawa wydania zakazu wnoszenia elektroniki pokładowej na pokład samolotów lecących z Bliskiego Wschodu do USA i Wielkiej Brytanii jest wielowątkowa. Z jednej strony jest odpowiedzią na działania terrorystów, którzy pokazali w ostatnich latach zdolność do przeprowadzania skutecznych ataków na samoloty pasażerskie. Z drugiej może być elementem wojny handlowej z przewoźnikami bliskowschodnimi, którzy coraz agresywniej zaczęli wkraczać na światowe rynki przewozów lotniczych doganiając, a często i wyprzedzając dotychczasowych liderów z USA lub Wielkiej Brytanii. 

W lutym br. prezydent Donald Trump spotkał się z szefami amerykańskich linii lotniczych i zapowiedział, że pomoże im konkurować z zagranicznymi liniami otrzymującymi wsparcie finansowe od lokalnych rządów. Dotyczy to przy tym głównie linii bliskowschodnich, które korzystają także z innych benefitów takich jak niskie koszty działalności związane np. z niskimi cenami paliwa w macierzystych hubach oraz lokalnym prawem pracy i niskim opodatkowaniem. Nowy zakaz z pewnością osłabił ofertę objętych nim przewoźników zwłaszcza w dziedzinie pozyskiwania szczególnie dochodowych pasażerów biznesowych, dla których możliwość pracy w czasie podróży może być kluczowa przez wyborze przewoźnika. W tym kontekście trzeba interpretować negatywną opinię IATA o działaniach administracji amerykańskiej i brytyjskiej. 

Trzeba przy tym podkreślić, że zakaz przynajmniej w wersji amerykańskiej jest selektywny i nie dotyczy linii lotniczych z USA, którzy w równym stopniu są narażeni na atak z użyciem bomby ukrytej w elektronice, co przewoźnicy bliskowschodni. Dodatkowo pasażerowie dalej mogą przewozić laptopy i inne urządzenia elektroniczne, w których może być ukryty ładunek wybuchowy, ale w bagażu rejestrowanym. 

Administracja amerykańska nie poinformowała też dlaczego to właśnie w wymienionych w zakazie portach lotniczych istnieje największe zagrożenie atakiem terrorystycznym. Lotniska na Bliskim Wschodzi i w rejonie Zatoki Perskiej uchodzą za bardzo nowoczesne i dysponujące najlepszymi dostępnymi systemami wykrywania zagrożeń. Z kolei terroryści mogą wnieść zakazane obecnymi regulacjami urządzenia elektroniczne na pokład samolotów kierujących się do USA i Wielkiej Brytanii w innych regionach świata czego dowiodła np. Operacji Bojinka z 1995 roku. 

Globalny ban? 

Niewykluczone jednak, że jeśli dojdzie do kolejnych prób ataków konieczne będzie wprowadzenie na stałe i to w skali globalnej nowych ograniczeń dla osób podróżujących samolotami. Nie byłoby to zresztą nic nowego. Po próbie ataku Al-Kaidy na samoloty pasażerskie lecące z Wielkiej Brytanii do USA zakazano przenoszenia przez bramki kontroli bezpieczeństwa płynów o objętości większej niż 100 ml w związku z możliwością wykorzystania ich do budowy bomb. Początkowo ograniczenia miały mieć tylko charakter czasowy do czasu wynalezienia nowych systemów skanowania i wykrywania zagrożeń, ostatecznie jednak obowiązują do dnia dzisiejszego. 

 

 

Reklama
Reklama

Komentarze