Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Z namiotów do kontenerów. Amerykanie tworzą mobilne stanowiska dowodzenia [ANALIZA]

Amerykański moduł sztabowy M1087 EVAN. Fot. Staff Sgt. Samuel Northrup
Amerykański moduł sztabowy M1087 EVAN. Fot. Staff Sgt. Samuel Northrup

Amerykanie pracują nad mobilnymi stanowiskami dowodzenia, które opierałyby się na nowej generacji, rozszerzanych kontenerach sztabowych i pozwalały na zmianę pozycji w czasie mniejszym niż pół godziny. Nie byli przy tym zainteresowani pozyskaniem wykorzystywanych w Polsce Mobilnych Modułów Stanowiska Dowodzenia MMSD.

Amerykańskie wojska lądowe postawiły sobie za cel całkowite przeniesienie stanowisk dowodzenia jednostek ekspedycyjnych z obecnie wykorzystywanych namiotów do kontenerów. To właśnie dlatego w Stanach Zjednoczonych rozpoczęto testy nowej generacji kontenerowych, rozszerzanych hydraulicznie modułów sztabowych M1087 EVAN (Expandable Van Shelter). Moduły te po odpowiednim połączeniu i skonfigurowaniu pozwalają na zorganizowanie łatwych do przenoszenia stanowisk dowodzenia różnych szczebli. Proponowane rozwiązanie było m.in. sprawdzane w czasie ćwiczenia sztabowego 1-2 Bojowego Zespołu Brygadowego SBCT (Stryker Brigade Combat Team) 7. Dywizji Piechoty zorganizowanego w dniach 18-21 marzec 2019 r. w bazie Lewis-McChord w stanie Waszyngton.

image
Amerykański moduł sztabowy M1087 EVAN. Fot. www.aarcorp.com

Dzięki współpracy z jednostkami 1-2 SBCT mają być oceniane różne konfiguracje nowego modułu, jak również jego przydatność i funkcjonalność operacyjna. Co ciekawe, Amerykanie nie zwracają głównej uwagi na przydatność kontenerów do pracy sztabowej, ale przede wszystkim na szybkość, z jaką mogą one być rozkładane i składane do zmiany pozycji. Wynika to z faktu, że elektromagnetyczna sygnatura (wynikająca z wykorzystywanych środków radiowych) i brak mobilności są wskazywane jako najsłabsze punkty każdego stanowiska dowodzenia.

Przy ciągłym zagrożeniu wykryciem – szczególnie przez coraz powszechniej używane bezzałogowe aparaty latające  szybkość z jaką można zmienić stanowisko staje się w tej chwili wymaganiem priorytetowym. Szef sztabu amerykańskich wojsk lądowych generał Mark Milley wprost wskazuje, że przy obecności dużej ilości systemów detekcji „prawdopodobieństwo bycia wykrytym jest bardzo wysokie". "Na polu walki przyszłości, jeśli pozostaniesz w jednym miejscu dłużej niż dwie lub trzy godziny, będziesz martwy” - ocenia.

image
Amerykański moduł sztabowy M1087 EVAN. Fot. www.aarcorp.com

Stawia to zupełnie nowe wymagania zarówno obsłudze stanowiska dowodzenia jak i sprzętowi, jaki ta tym stanowisku jest wykorzystywany. To właśnie dlatego amerykańskie wojska lądowe w ramach programu CPDRPP (Command Post Directed Requirement Pilot Program) rozpoczęły badania mobilnych stanowisk dowodzenia przeznaczonych dla wojsk ekspedycyjnych. Są one sprawdzane na różnych szczeblach kierowania, w tym przez 1-2 Bojowy Zespół Brygadowy SBCT. Nie jest to zadanie łatwe, ponieważ do jednostek docierają „puste” moduły, posiadające jedynie oświetlenie, okablowanie sieciowe i źródła zasilania (na napięcie 24 V i 110 V). Całe wyposażenie sztabowe musi być później montowane pod nadzorem żołnierzy.

Prace są kierowane przez dowództwo ds. rozwoju zdolności bojowych DEVCOM (U.S. Army Combat Capabilities Development Command), którego specjaliści biorą bezpośredni udział w kompletowaniu poszczególnych modułów. To właśnie oni uczestniczą w jak najlepszej organizacji przestrzeni roboczej w kontenerach, ustalają np.: jak rozmieszać w nich mapy i monitory oraz za pomocą jakich zaczepów. To oni też w taki sposób projektują stoły i siedziska, by całe to wyposażenie również składało się po złożeniu modułu sztabowego, bez potrzeby wyjmowania czegokolwiek na zewnątrz.

Jak na razie rozwinięcie całego, kontenerowego punktu kierowania szczebla brygadowego zajmuje żołnierzom około 30 minut, a więc mniej niż przy wykorzystaniu namiotów. Ale ten czas będzie jeszcze ulegał skracaniu w trakcie ciągłego szkolenia i treningów. Dodatkowo zaangażowanie użytkowników jeszcze na etapie dopracowania projektu przyśpieszy uruchomienie produkcji docelowego rozwiązania.

Zadanie jest o tyle trudne, że nowy sprzęt ma być nie tylko mobilny, ale również wytrzymały. Dwa pojazdy M1087 EVAN zostały już sprawdzone w czasie manewrów na Filipinach i w Tajlandii. To właśnie w Tajlandii kontenery sztabowe sprawdziły się podczas silnych, tropikalnych burz, gdy korzystanie z namiotów było praktycznie niemożliwe.

Pusty kontener rozszerzalny M1087 EVAN w wersji bazowej waży 4270 kg, jednak w jego wnętrzu można umieścić ładunek użyteczny o wadze 2533 kg (maksymalna masa kontenera to 6800 kg). Cały moduł sztabowy jest przystosowany szczególnie do przenoszenia przez wykorzystywane w amerykańskich wojskach lądowych średnie samochody ciężarowe FMTV (Family of Medium Tactical Vehicles).

image
Amerykański moduł sztabowy M1087 EVAN. Fot. www.aarcorp.com

Polskie kontenery sztabowe przykładem dla Amerykanów?

W polskiej armii modułowe stanowiska dowodzenia są wykorzystywane od dawne. Przykładowo w 2014 roku ogłoszono przetarg na zakup 160 tzw. Mobilnych Modułów Stanowiska Dowodzenia (MMSD) przeznaczonych do zabezpieczenia miejsc pracy dla osób funkcyjnych w strukturze dowodzenia na poziomie taktycznym. W wyniku trwającego trzy lata postępowania uznano, że najkorzystniejsza oferta została złożona przez „Konsorcjum Z.-G.” składające się ze spółki ZAMET–GŁÓWNO oraz Zakładu Doskonalenia Zawodowego KRAKÓW z Krakowa (wcześniej moduły MMSD były produkowane dla polskiej armii przez konsorcjum w składzie ZAMET i Wojskowe Zakłady Łączności Nr 1).

image
Polskie kontenery MMSD mają mieć możliwość łączenia się bokami. Fot. M.Dura

Polskie „kontenery sztabowe” spełniają prawdopodobnie większość wymagań amerykańskich – w tym czas rozwijania, który jest mniejszy niż 15 minut (bez konfigurowania sieci LAN oraz maskowania za pomocą siatki maskowniczej). W każdym module znajduje się łatwa do wykorzystania tablica przyłączeń sprzętu teleinformatycznego oraz sprzęt funkcjonalny (w tym urządzenia rozdziału zasilania energetycznego kontenera, urządzenia dynamicznego osuszania, urządzenia klimatyzacyjne i filtrowentylacyjne).

Minimalna wysokość przedziału operacyjnego wynosi co najmniej 2 m, a powierzchnia użytkowa kontenera po wysunięciu modułów bocznych (rozwijanych w sposób automatyczny i zasilanych z autonomicznej baterii akumulatorów) wynosi około 30 m2. Przy czym rozsunięte moduły boczne są samonośne i nie wymagają żadnych podpór. Różnica poziomu podłogi części wysuwanej i stałej jest nie większa niż 2 cm, a przedział operacyjny jest tak zaprojektowany, że otwarcie drzwi wejściowych nie wymaga każdorazowego gaszenia światła.

image
Polski kontener rozsuwalny w wersji szpitalnej. Fot. M.Dura

W polskim module MMSD 20’ zbudowanym na kontenerze dwudziestostopowym po rozsunięciu ścian bocznych znajduje się dwanaście zautomatyzowanych miejsc pracy dla 24 stacji roboczych (kontenery przenośne) po dwa na stanowisku pracy. Jedna z tych stacji roboczych ma przetwarzać informację jawną, a druga niejawną. Każde stanowisko pracy ma przy tym stół z blatem o wymiarach minimum 60x60 cm, posiadający indywidualne oświetlenie oraz dedykowane krzesło obrotowe z regulacją wysokości i podłokietnikami. W module MMSD 20’ można utworzyć cztery niezależne sieci informatyczne, z których dwie można rozdzielić galwanicznie.

W centralnej części przedziału lub na ścianie kontenera jest umieszczony niedotykowy panel multimedialny z możliwością wyświetlania prezentacji graficznych oraz zobrazowania z dowolnej stacji roboczej (poprzez łącza HDMI), tablica magnetyczna, ścieralna na materiały informacyjne, urządzenie wielofunkcyjne, a w środku jest ulokowany stół podświetlony światłem białym.

Na wyposażeniu MMSD są również dwa serwery oraz dwie niezależne i separowane sieci LAN (jedna do przetwarzania informacji o klauzuli JAWNE i jedna do przetwarzania informacji o klauzuli JAWNE, ZASTRZEŻONE i POUFNE) z dwiema tablicami przyłączy (co ma zapewnić separację elektromagnetyczną). W środku kontenera umieszczono dodatkowo m.in. dwunastostanowiskowy stojak na broń długą (karabinek wz. 96 Beryl kalibru 5,56 mm) oraz dwunastostanowiskowy wieszak na ubranie i oporządzenie (maska przeciwgazowa, filtracyjna odzież ochronna, ogólnowojskowa odzież ochronna oraz hełm). Pusty moduł MMSD waży 3100 kg.

Polski kontener sztabowy mógłby więc spełniać amerykańskie wymagania, jednak Amerykanie wolą stworzyć swoje własne rozwiązanie.

image
Opracowany w Polsce Kontenerowy Warsztat Obsługowo-Naprawczy KWON. Fot. M.Dura
Reklama

Komentarze (14)

  1. dim

    "Polskie spełnia... jednak Amerykanie wolą tworzyć swe własne rozwiązanie" - I tak będzie ze wszystkim, a "offset" (cudzysłów jest celowy) służyć ma jedynie trwałemu przywiązaniu nas do dostawców amerykańskich. Stąd zupełna szkodliwość polskiej taktyki zakupów sprzętu tylko z jednego kierunku. Łatwo w coś wdepnąć, trudniej wydobyć się potem z nieciekwej sytuacji technicznej, cenowej i politycznej. A takich "sojuszników" całkowicie już podoporządkowanych nikt potem nie szanuje. Ależ jasne, że jestem wielkim zwolennikiem współpracy z USA ! Pod warunkiem, że mądrej dla nas.

    1. Gustlik

      100%.

    2. Tom

      Przepisy w dużej części są ze sobą sprzeczne, albo niezgodne z ustawami. A to co robią rządzący, których prawo nie obowiązuje, to skandal. Ale wiadomo - czego wymagać od rządzących i Generałów:)

  2. Bartek

    Amerykanie co do zasady wszystkie potrzeby armii, marynarki i lotnictwa zaspokajają w amerykańskich firmach a nie importują. Poza tym obowiązujący moduł kontenerowy ma wymiary 2,5x2,5x2 metry a nie 6 czy 12.

  3. Spider

    Cała ta koncepcja stacjonarnych stanowisk dowodzenie jest juz archaiczna i wywodzi się z czasów kiedy na wojnach istniała linia frontu a lotnictwo atakowało tylko duże albo łatwo rozróżnialne z powietrza cele takie jak miasta, węzły kolejowe zgrupowania wojsk itp. Amerykanie przyzwyczaili się do działania w warunkach absolutnej przewagi powietrznej i do celów ekspedycyjnych taka koncepcja im jeszcze pasuje. W Polsce musimy całkowicie zmienić działanie systemu dowodzenia tak aby dowódcy wyższych i niższych szczebli mogli skutecznie dowodzić i pracować wykorzystując mobilne stanowiska dowodzenia zainstalowane na najbardziej powszechnych w naszej armii rosomakach. Dodatkowo wozy te powinny być zewnętrznie prawie identyczne z tymi, ktore stanowią podstawę naszych brygad. Kazdy węzeł łączności jest źródłem łatwo wykrywalnego promieniowania elektromagnetycznego. Dlatego system dowodzenie musi być oparty na rozproszonej sieci wozów dowodzenia, które będą emitowały podobne sygnatury do każdego innego rosomaka biorącego udział w operacji wojskowej. Dlatego zamiast jednego zespołu kontenerów z 30 stanowiskami pracy trzeba mieć kilkanaście pojazdów z 4 stanowiskami wymieniającymi dane z ruchomymi aparatowniami łączności. Potrzebne technologie sieci radiowych juz istnieją od wielu lat. Potrzeba tylko zmiany w organizacji systemu dowodzenia. Dowódca i 30 oficerów i operatorów stanowisk komputerowych nie muszą siedzieć w tym samym pomieszczeniu. Musze miec tylko możliwość komunikacji i wymiany informacji. Nawet 4 rosomaki z 4 stanowiskami spięte kablami i rozproszone na powierzchni hektara są lepsze niz jeden nieopancerzony kontener z cienkiej blachy widoczny dla dronów i satelitów jako wyraźny i łatwy do identyfikacji cel.

  4. x

    My mamy brać od nich systemy dowodzenia i kierowania walką a oni boją się wziąć od nas nawet stalowego kontenera ..

    1. doświadczony

      Amerykanie są bardzo pozytywnie nastawieni do zakupów w Polsce, muszą być spełnione tylko następujące warunki, - produkt bardzo dobry, innowacyjny, przewyższający to co dostaną gdzie indziej - cena akceptowalna (wcale nie musi być chińska) - szybka dostępność zamiast deklaracji Jeśli piszesz o stalowych kontenerach to sorry... to robią w co drugim mieście meksykańskim.

  5. real_marek

    Amerykanie kupują to, czego nie produkują lub nie opłaca im się produkować (np. krótkie serie), więc to normalne, że zrobią sobie sami prosty kontener. Polecam to myślenie.

    1. Olo

      U nas od dawna sie stosuje to myślenie: nic się nie opłaca robić, a jak już sie robi to skrajnie małe serie. I to się od lat sprawdza.

  6. mnsg

    Najwyższy czas, namiociki nie nadają się na współczesną wojnę w Europie. Koniecznie trzeba zmienić koncepcję rozwijania urządzeń technicznych zarządzania bateriami Patriot, to nie mogą być stanowiska w namiotach, to musi być montowane w samochodach na stałe,pomyślane tak żeby tam można było pracować a częściowo także i odpoczywać. Inaczej nie kupować takiego sprzętu luzem

  7. Extern

    Ciekawa sprawa, Amerykanie dopuszczają ostatnio do świadomości że mogą nie mieć przygniatającej przewagi nad kolejnym przeciwnikiem. W sumie to dosyć niepokojące dla nas powinno być, bo my ciągle zakładamy że USA jest omnipotentne i wręcz uczyniliśmy z tego założenia podstawę naszego systemu bezpieczeństwa.

    1. Mikroszkop

      To zależy o jakim przeciwniku myślimy.

  8. dim

    Tutaj jest bardzo mało napisane, od strony technicznej, a ja (aktualnie cywil) nie wiem, jak dziś wygląda nowoczesna wojskowa łączność. Więc napiszę teoretycznie. Że uciekanie ciężarówką przed dronem i satelitą, to i tak oczywista ślepa uliczka. Na przyszłość bez żadnych w ogóle szans, tak czy owak ! xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Choć oczywiście nie neguję potrzeby mobilności, zamiast "namiotowości" sztabów. Ale że ta mobilność winna być standardowo upozorowana na normalny ruch cywilny, z góry widziany, identyczny z dziesiątkami tysięcy innych ciężarówek i ciągników, w tej okolicy. za to zamaskowanego światłowodu długo jeszcze satelita nie zobaczy i że doskonalić trzeba radiową łączność kierunkową - komendową o bardzo małej mocy. Radiowo służącą do przekazywania (od strony kontenera sztabu) tylko niewielkiej ilości bitów informacji sterującej systemem. A anteny nadajników znajdować się mają zawsze w bezpiecznej odległości od reszty urządzeń. Że podobny system (radiowy, kierunkowy o mikro-mocy) wykonywany już bywa np. dla okrętów podwodnych, połączonych tak z punktami retransmisji. Op otrzymuje tak drogą radiową pełen, sytnetyczny obraz sytuacji, zawierający nawet ten widziany z samolotów, dronów, może i satelitów, jednocześnie pozostając niewykrytym. Przynajmniej niewykrytym metodą namierzania emisji radiowych, czy optycznej obserwacji powierzchni morza. Czyli, że generalnie odpowiedzią na broń precyzyjną, a jeszcze i o ponaddźwiękowej prędkości i z pociskami komputerowo odpalanymi w ciągu sekund (niedługo już), a nie minut od wykrycia - odpowiedzią na taką broń musi być idealne maskowanie się w środowisku rzeczywistym, czyli na terenie ekumeny (terenie normalnie, intensywnie użytkowanym gospodarczo). A nie w wyimaginowanych lasach, których albo nie będzie, albo okaże się, że przeciwnik wypalił je, w ciągu pierwszego dnia działań. I oczywiście unikać trzeba miast, gdyż wystarczy nam jedno Powstanie Warszawskie, nawet przy uprzednich, tysiące razy mniej skutecnych środkach totalnej likwidacji oporu miejskiego.

  9. Pozdrawiam z UK

    Jak USA kupi od nas kontenery to za offset proponuję firany- wiatrołapy oraz packi na komary w sam raz do ich namiotow.

  10. Feluś

    Pewnie będziemy musieli kupić te amerykańskie kontenery w 2 fazie Wisły, a w ramach offsetu będziemy produkować dzięki pozyskanej technologii lufciki do tych że.

  11. zły

    Super. Więc nie dość, że kupujemy Wisłę ze stanowiskiem dowodzenia w namiocie (na co już wcześniej była zwracana uwaga) to jeszcze w przyszłości dokupimy pewnie od nich kontenery gdy za 5-6 lat będą wprowadzane na wyposażenie. Bo przecież wspaniali Amerykanie nie kupią gotowego rozwiązania od byle kogo.

    1. Wojciech

      Polska do spłacenia 300 mld. M.in poprzez zakup nieprzydatnego uzbrojenia po zawyżonej cenie.

  12. Pekin

    Są to kontenery rozsuwane i zsuwane. Pomysł stosowany w kamperach, technicznych samochodach formuły F1, w filmie Uniwersalny Żołnierz itd.

  13. pk79

    No jasne. Przecież to oni mają na nas zarabiać a nie odwrotnie.... Zrobią swoje ,pewnie gorsze i droższe i jeszcze nam będą sprzedawać...

  14. MAZU

    "Na polu walki przyszłości, jeśli pozostaniesz w jednym miejscu dłużej niż dwie lub trzy godziny, będziesz martwy”. Przy dużym nasyceniu pola walki amunicją krążącą ten czas może skrócić się do kilkunastu minut. Czy zatem te „kontenery dowodzenia (kd)” nie powinny działać również podczas transportu (podczas jazdy)? Czy nie powinno być kilkadziesiąt aktywnych elektronicznie „atrap kd” dla zmylenia wroga? Czy wszystkie te systemy (poza ochroną zewnętrzną) nie powinny mieć ukrytych systemów obrony plot np. typu Poprad? Czy nie można tych systemów zapakować do ciężkich transporterów opancerzonych? I wreszcie jak zabezpieczyć się przed "wpięciem się w system" przez przeciwnika, który od początku będzie chciał zdobyć przynajmniej jeden taki system (vide specnaz), aby się podpiąć, "shakować" go i przejąć kontrolę nad naszymi rakietami i danymi o naszych siłach.

Reklama