Reklama

Wojna na Ukrainie

Ukraina prosi o rakiety ATACMS - USA na razie sceptyczne

Fot. Lockheed Martin
Fot. Lockheed Martin

W celu przezwyciężenia oporu administracji Joe Bidena przed dostarczeniem Ukrainie nowego pakietu systemów rakietowych dalekiego zasięgu, ukraińskie władze deklarują, że USA będą mieć pełny i stały wgląd w listę celów, które zamierzają atakować – poinformowała w poniedziałek CNN, powołując się na źródła we władzach obu państw.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Amerykanie mieliby również mieć prawo weta wobec celów deklarowanych przez armię Ukrainy. Ten argument ma przekonać amerykańską administrację, że dostarczenie tej broni nie będzie prowadzić do uderzeń w cele znajdujące się na terytorium Rosji, co - jak obawia się dowództwo USA - doprowadziłoby do eskalacji wojny i wciągnięcia tego kraju bezpośrednio w konflikt.

Chodzi o Army Tactical Missile Systems, czyli ATACMS, rakiety ziemia-ziemia, które mają zasięg około 300 km, czyli około cztery razy większy niż rakiety używane przez mobilne systemy HIMARS, które USA zaczęły wysyłać na Ukrainę cztery miesiące temu.

Reklama

Czytaj też

Pomimo próśb Ukrainy, administracja prezydenta Joe Bidena nadal nie zatwierdziła dostaw rakiet ATACMS i twierdzi, że Ukraina dobrze wykorzystuje systemy HIMARS. W środę zatwierdzono dostawę kolejnych 18 systemów HIMARS, co oznacza, że Ukraina będzie mieć ich już ponad 30.

Wśród amerykańskich urzędników istnieją również obawy, że dostarczenie broni ATACMS może być w oczach Moskwy „przekroczeniem czerwonej linii" - Rosja mogłaby to potraktować jako "bezpośrednie zaangażowanie USA w konflikt".

Systemy ATACAMS są na szczycie ukraińskiej „listy życzeń". Urzędnicy ukraińscy deklarują, że będą tak "otwarci, jak to konieczne" w ujawnianiu Amerykanom celów, które zamierzają atakować.

Czytaj też

"Kategorie celów są jasne i nie zmieniają się" – powiedział cytowany przez CNN wysoki rangą urzędnik ukraiński. Wymienił między innymi składy amunicji na wschodzie i południu Ukrainy, w tym na Krymie.

Rakiety ATACAMS pozwoliłyby na bardziej precyzyjne ataki na cele znajdujące się na anektowanym przez Rosję półwyspie – zauważa CNN.

"Zapewnialiśmy, że nie będziemy używać systemu HIMARS do atakowania celów na terytorium Rosji i dotrzymaliśmy słowa. Z ATACMS będzie podobnie" – zapewnił ukraiński urzędnik.

Czytaj też

Źródło:PAP
Reklama

Mikrostan wojenny, Mad Max w Syrii - Defence24Week 102

Komentarze (5)

  1. CdM

    Biorąc pod uwagę pomruki z kręgów partii konserwatywnej, zwłaszcza we frakcjach zbliżonych do Trumpa, że ta wojna trwa już za długo i za dużo kosztuje, jaką agendę głosi np FOX, zwłaszcza Tucker Carlson, najbardziej wpływowa postać w tej republikańskiej telewizji (że Putin zły, ale to w końcu nie nasz problem, że Biden wciąga nas w wojnę jądrową), to lepiej jakby dostali te ATACMSy jak najszybciej. Wybory uzupełniające do Senatu już niedługo. Już w tej chwili spora część senatorów republikańskich (i tylko oni) głosuje przeciw pomocy dla Ukrainy, a taki Rand Paul zablokował Lend Lease na dłuższy czas.

  2. Razparuk

    To pokazuje ze do programu Homar a nie HIMARS należy natychmiast wracać z łożeniem na zbudowanie suwerennych zdolnosci projekcji siły. Trzeba mieć własne rakiety i system rozpoznania/weryfikacji inaczej to jedna wielka dotacja dla Wujka Sama...kupowanie paciorków

    1. Chyżwar

      Pewnie dlatego chcemy K239 z możliwością produkcji rakiet u siebie. Poza tym Ukraina nie jest w NATO i dlatego sprawa wygląda jak wygląda. W Polsce natomiast obowiązuje art. 5 a Wuj Sam jak widać podchodzi do niego poważnie, więc sprawa dostaw ATACMS wyglądałaby zupełnie inaczej. Poza tym amerykańska dotacja dla Ukrainy nie wygląda źle. Formalnie te państwa nie mają żadnego sojuszu. Mimo tego bez pomocy ze strony USA już mielibyśmy ruskich na granicy. A tak proszę bardzo. Ukraińcy złoili ruskom tyłki pod Kijowem. Później pod Charkowem. Teraz zaczynają im łoić tyłki w okolicach Chersonia. Poza tym już wiemy, że ruscy rozkradli z magazynów i sprzedali na lewo mundury zimowe. Dlatego zobaczymy powtórkę z zimy 1941–42. Tyle, że tym razem to ruscy będą wyglądali jak Wermacht pod Moskwą.

    2. CdM

      Chcesz opracować własne efektory? Świetny plan. Ale na najbliższe 20-30 lat, biorąc pod uwagę, ile umiemy obecnie. A co do HIMARS, nie byłem zwolennikiem, i nie wierzę w kupno 500 sztuk, ale Ukraina strzela z nich tam, gdzie chce, a ogranicza się do rażenia uzgodnionych obszarów dobrowolnie, a nie dlatego, że wyrzutnie czy rakiety mają np. jakieś tajne blokady aktywowane z Waszyngtonu. Więc jeśli kupimy HIMARSy, to będziemy używać ich suwerennie, a co najwyżej możemy "za karę" nie dostać zgody na kolejne zakupy. Z drugiej strony zaś możliwość szybkich odstaw z magazynów US ARMY w razie konieczności jest wielką zaletą. A tak w ogóle, Ukraina nie jest w NATO, a my tak. W przypadku wojny, gdyby USA nie były chętne nas wspierać, i to nie tylko amunicją, to i tak sytuacja byłaby... ciężka, delikatnie mówiąc.

  3. Valdi

    Przypomnijmy 79mln USD zapłaciła Finlandia za 150 sztuk GLMRS wersji ER czyli 160km oraz 60 sztuk M31A2, czyli 80 km Te 400 tys USD za ER już daje przewagę taktyczną.

  4. Grażewicz

    W końcu dostaną te rakiety tak jak dostali czołgi, samoloty i haubice. Czasami to przypomina syndrom wietnamski, każą walczyć żołnierzowi z jedną ręką związaną za plecami bo przeciwnik specjalnej troski odbierze to tak a tak. To musi być dla Ukraińców frustrujące. Podziwiam Ich i trzymam za Nich kciuki.

  5. szczebelek

    Jak nie chcą tych to jeszcze są rakiety o zasięgu 150 km.

Reklama