Wojna na Ukrainie
Rosyjskie Ka-52 postrachem rolników… i rosyjskiego wojska
Rosyjskie fora wprost huczą o historii pijanego, rosyjskiego pilota śmigłowca bojowego Ka-52, który najpierw był nagrodzony za zniszczenie ukraińskiej kolumny pojazdów w obwodzie kurskim, a później ukarany wysłaniem na front jako piechociniec, gdy się okazało, że w rzeczywistości strzelał do własnych transporterów i ciężarówek.
Ostatnia historia śmigłowca Ka-52 z obwodu kurskiego, opisana przez kanał YouTube „Raporty z Ukrainy” po raz kolejny pokazuje, że z ogłaszaniem sukcesów trzeba czasami nieco poczekać i odnosi się to do obu stron konfliktu. Przekonali się o tym Rosjanie, gdy kilka dni temu opublikowali film ze skutecznego ataku lotniczego na „ukraińską kolumnę pojazdów wojskowych” i od razu ogłosili to jako swój wielki sukces.
Earlier today, multiple milbloggers shared onboard footage of a Russian Ka-52 attack helicopter destroying a Ukrainian convoy in Kursk with guided missile fire. Only one catch:
— OSINTtechnical (@Osinttechnical) August 15, 2024
The convoy was Russian
The Ka-52 destroyed a pair of Russian transports in a friendly fire incident. pic.twitter.com/BgDkl0MUN9
Zakryć wpadkę
Sprawa była dla nich o tyle ważna propagandowo, że chciano w ten sposób zakryć wcześniejszą wpadkę, jaką było zniszczenie przez ukraińskie rakiety grupy samochodów wojskowych, jadących na drodze publicznej w okolicach wioski Oktiabrskojeze ze wsparciem dla rosyjskich wojsk walczących w obwodzie kurskim. O tej katastrofie stało się szczególnie głośno, ponieważ wraki tych pojazdów były później obfotografowane przez Rosjan przejeżdżających obok w cywilnych samochodach i szeroko pokazywane w Internecie.
Czytaj też
Skuteczny atak śmigłowca Ka-52 miał zakryć tą ewidentną wpadkę, ale jak się okazało zrobił coś zupełnie odwrotnego. Ukraińscy operatorzy dronów bardzo szybko odszukali bowiem miejsce ataku i udowodnili odpowiednim materiałem filmowym, że rosyjski pilot zaatakował w rzeczywistości własną kolumnę pojazdów i zrobił to skutecznie. Ukraińcom udało się bowiem zarejestrować w tym miejscu wraki rosyjskich ciężarówek Kamaz 53501 i Ural 4320-19 oraz samobieżnej armatohaubicy MSTA-S kalibru 152 mm.
Chwalony wcześniej pilot został ostatecznie przeniesiony do jednego z pułków zmechanizowanych, walczących na froncie – podobno na własną prośbę. Wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że w przypadku niewyszkolonego żołnierza takie przeniesienie jest jednoznaczne z wyrokiem śmierci. Doszło więc najprawdopodobniej do dyscyplinarnego usunięcia pilota z eskadry i karnego wysłania go na Ukrainę.
Czytaj też
Co ciekawe, decyzja ta spotkała się z krytyką rosyjskich blogerów wojskowych, którzy wiedzą o braku wyszkolonych pilotów śmigłowców szturmowych zdolnych do wspierania sił walczących na froncie. Jest ich coraz mniej, ponieważ nawet według ostrożnego w szacunkach portalu ORYX, Rosjanie mieli utracić od 24 lutego 2024 roku aż 61 helikopterów Ka-52 (a dodatkowo 8 Mi-24, 14 Mi-28 i 10 Mi-35M).
Ataki bratobójcze
Dodatkowo Rosjanie w pewien sposób zaczęli się przyzwyczajać do wpadek własnego lotnictwa, które już wcześniej było „chwalone” za, jak się później okazało, atakowanie maszyn rolniczych, własnych pozycji, czy też gumowych i drewnianych makiet umiejętnie rozstawianych przez sił ukraińskie. Zresztą ataki bratobójcze dotyczą również rosyjskiej artylerii i w ogóle wojsk lądowych. Wpływa na to chaos organizacyjny oraz źle funkcjonujący system łączności i dowodzenia.
Przykładem może być znowu obwód kurski, gdzie całkiem niedawno rosyjska kolumna pancerna została ostrzelana właśnie przez siły koło wsi Koreniewo. Tutaj również ogłoszono to jako zwycięstwo, jednak wstrzymano się od publikowania jakichkolwiek zdjęć, by uniknąć ewentualnej kompromitacji. Pewne pojazdy wojskowe wykorzystywane przez Rosjan różnią się bowiem od ukraińskich i bardzo łatwo można sprawdzić, że w rzeczywistości doszło do tragicznej dla Rosjan pomyłki.
Kanał „Raporty z Ukrainy” podaje zresztą jeszcze jeden, udokumentowany przykład takiej wpadki. Jak się okazało w czasie wizyty rosyjskich korespondentów w miejscowości Lgow potężna eksplozja zmusiła wszystkich do ucieczki. Później ci sami korespondenci filmowali się na tle dużego krateru, który miał podobno powstać po wybuchu rakiety z wyrzutni HIMARS.
Sam wygląd i rozmiar leja oraz jego położenie w zupełnie przypadkowym miejscu, wskazuje jednak wyraźnie na rosyjską bombę lotniczą KAB, która musiała zostać pomyłkowo zrzucona przez działający w tamtym rejonie bombowiec taktyczny Su-34. Do tej pomyłki Rosjanie się jednak - jak na razie - nie przyznali.