Wojna na Ukrainie
„Rosjanie zbombardowali nasz punkt medyczny Shahedami” [WYWIAD]
„Dzieci bez rąk, nóg, bez oczu. W szpitalu nie było okien, bo był ostrzał, więc zasłonięto okna płytami. Historie pierwszych osób jakim pomagałem na Ukrainie były wstrząsające. Szokiem była relacja pary Ukraińców, których ewakuowaliśmy na początku. Cały ich majątek, dobytek, mieścił się w jednej reklamówce. Próbowali uciec z Buczy, z synem” – mówi w wywiadzie dla Defence24.pl Robert Pożoga, prezes Fundacji „Awangarda”, ratownik pola walki pracujący w strefie walk na Ukrainie.
Michał Bruszewski: Ukraińcy to dzielni żołnierze?
Robert z „Awangardy”: Bardzo. Chwilami to sprawia kłopot personelowi medycznemu.
Jakie to kłopoty?
Trafiają do nas ranni żołnierze. Też ciężko ranni. Większość z nich jak tylko dostanie morfinę albo fentanyl to od razu się zrywa by wracać na front. Przestało go boleć, zatem jemu się wydaje, że ozdrowiał, więc on już idzie walczyć. W 99 proc. tak się dzieje. I nie ma znaczenia czy to żołnierz z 5tki, 3 Brygady Szturmowej „Azow” czy Obrony Terytorialnej. Musimy mu tłumaczyć, że jest niezdolny by teraz wracać na pozycje. Dochodzi wręcz do dantejskich scen.
Jakich?
Jednego z żołnierzy, którego opatrywaliśmy trzeba było siłą zostawiać w punkcie stabilizacyjnym. Gość dostał odłamkiem w prawe ramię, był niezdolny do walki. „Ja, wracam walczyć” – powtarzał. Aż przybiegła Ukrainka z personelu medycznego i posłała mu taką wiązankę wulgaryzmów, że się uspokoił i grzecznie leżał. To potem pod pozorem wyjścia na papierosa próbował uciec do oddziału liniowego. „Dobra to ja idę” – mówi. Ale miał pecha (śmiech).
Wpadł na tę ukraińską sanitariuszkę?
Tak, znowu usłyszał wiązankę (śmiech). Jak ona się na niego wydarła to nawet dowódcy stanęli na baczność (śmiech). Żeby nie ona to on by nam prysnął na pozycje. Osobiście odprowadzała go do karetki do szpitala frontowego.
Ciężko ranni też rwą się na front?
Tak, są tacy po poważnych amputacjach urazowych i z dużymi ubytkami tkanek - jak tylko wejdzie znieczulenie, mówią, że chcą wracać.
A ukraińscy medycy?
Był ukraiński sanitariusz, co przywiózł nam rannych i był tak zmęczony, że nie był w stanie stać na nogach. Cały czas mówił, że on wraca bo tam są ranni koledzy i trzeba pomagać. Dostał rozkaz od dowódcy, że ma się dać nam zaopiekować i zacząć od wypicia całej butelki wody.
Jak Ukraińcy reagują na polskich medyków?
Część zna „Awangardę” już z telewizji, z wiadomości. Bardzo się cieszą. Komentarze są zawsze pozytywne. Większość jednak zna nas, bo uratowaliśmy życie im lub komuś im bliskiemu. Nasz kolega, który był we Lwowie stanął kiedyś z rannym żołnierzem na papierosie i od słowa do słowa okazało się, że medycy z „Awangardy” go wyciągali. Nie wiedział, że rozmawia jednym z nas. Inna sytuacja, nasza koleżanka Zuza brała na podwózkę żołnierza. Rozmawiają między sobą, a żołnierz zaczyna chwalić medyków z „Awangardy”, którzy pomogli jego kolegom. To miłe, że mamy taką reputację. Oni wiedzą co robimy. Wiedzą jakie mamy kłopoty finansowe, aby funkcjonować, aby przyjechać, to wszystko zorganizować, a mimo przeciwności to robimy. Doceniają to.
Jak się różni pomaganie w 2022 roku, a w 2024 roku?
Polacy są zmęczeni wojną, ale pomoc płynie. My cały czas jeździmy. Po naszej rozmowie, znowu jadę na Ukrainę. Nie tylko działamy jako medycy, jako „Awangarda” na Donbasie. Współpracujemy też z innymi fundacjami którym pomagamy logistyczne np: z Fundacją „Pogoń Ruska” - rozwozimy pomoc w różnych miejscach frontu. Wiesz na czym polega pomoc humanitarna to rozumiesz. Teraz pomoc jedzie bezpośrednio w miejsce, gdzie trzeba, a nie do wielkich magazynów na zachodniej Ukrainie. Nie dowozi się pomocy do wielkiego składu, gdzie to leży i czeka Bóg wie na co, Polacy pomagają na wojnie efektywnie. Często zabezpieczamy medycznie Fundację Zakres, która dostarcza pomoc za Chersoniem, dla cywilów. Są te grupy, które omijają biurokrację tam, gdzie trzeba jeżdżą i bezpośrednio dają cywilom lub żołnierzom to co jest potrzebne lub bezpośrednio dla nas jak Tomek Zelwert. czy TiM z „Anmar for People”. Tym Ukraińcom, którzy mają pieniądze nie grozi głód. Są jednak rodziny, które, aby cokolwiek zdobyć muszą wyjechać ze swojej wioski leżącej blisko linii frontu
Jakie były najtrudniejsze zdarzenia w twojej służbie medyka?
Wydaje mi się, że obrazy z dziecięcego szpitala w Charkowie, w którym byłem w 2022 roku. Dzieci bez rąk, nóg, bez oczu. W szpitalu nie było okien, bo był ostrzał, więc zasłonięto okna płytami. Historie pierwszych osób jakim pomagałem na Ukrainie były wstrząsające. Szokiem była relacja pary Ukraińców, których ewakuowaliśmy na początku. Cały ich majątek, dobytek, mieścił się w jednej reklamówce. Próbowali uciec z Buczy, z synem. Rosjanie ograbili ich, otłukli kolbami, syna zastrzelili, kazali się im rozebrać i zostawili. Kolejną osobą, którą ewakuowaliśmy była kobieta. Widać, że kiedyś była ładna. Typ modelki. Miała całą twarz pociętą. Została zgwałcona, ale mówiła że i tak miała dużo więcej szczęścia od koleżanki. Jej koleżanka popełniła samobójstwo bo tak ją maltretowali.
To bardzo trudne pytanie, ale co wtedy się myśli?
Żeby to cholerstwo nie przyszło do nas. Stwierdziłem, że będę pomagał więcej. Kasia już wtedy siedziała na froncie, Kuba Bałaban dowodził całym zespołem „MedEvacuation Poland” do którego dołączyłem jako jeden z koordynatorów, ratownik, kierowca; na sygnał od nich jechałem tam gdzie trzeba było dojechać i pomagać. 24 lutego 2022 roku postanowiłem pomagać. Pojechałem na Dworzec Wschodni, by pomagać uchodźcom wojennym, potem służyłem w personelu medycznego pociągu ewakuacyjnego, a potem jeździliśmy zabierać rannych z Ukrainy do Polski. Finalnie zostaliśmy zespołem ratowników medycznych blisko frontu. Tak powstała „Awangarda”. Nasz główny punkt medyczny przez długi czas był pod Bachmutem, ale trzeba podkreślić słowo „był”.
Konwencje wojenne chronią ratowników medycznych na wojnie. W teorii czerwony krzyż na białym tle powinien być nietykalny. Jak jest w praktyce? Jak Rosjanie traktują medyków?
Na początku kwietnia 2023 roku, tuż przed Świętami Wielkiej Nocy, wróciłem z kolejnej rotacji ze wschodu. Trzeba było zrobić pranie, odespać, naprawić karetkę. Moja kolejna rotacja była zaplanowana na koniec kwietnia, miałem wrócić do „naszej” brygady (5 szturmowa) pod Bachmut.
Z uwagi na sprawy organizacyjne i problemy finansowe wyjazd się przesuwał w czasie. Nie pojechaliśmy jako „Awangarda”, więc zabrałem się ze znajomymi, z pomocą humanitarną. Oni jechali, za Charków, za Kupiańsk, więc wyjątkowo nie pojechałem do Donbasu. Transport pomocy humanitarnej i MPE, pierwsza pomoc medyczna dla cywilów, bo tam lekarze rzadko zaglądali nawet przed wojną. W okresie wojennym to tym bardziej abstrakcja, więc postanowiliśmy pomagać na północy. Tam na miejscu dowiedziałem się, że naszą „donbaską” bazę Rosjanie ostrzelali irańskimi dronami Shahed. Rosjanie wystrzelili dwa Shahedy, oba trafiły w budynek gdzie była zlokalizowana baza MedRoty 5 Brygady Szturmowej i gdzie my mieliśmy swój „kawałek podłogi”, jeden z dronów trafił centralnie w nasz pokój.
W budynku było miejsce do spania dla nas, dla medyków z MedRoty 5 Szturmowej, mieliśmy tam zapasy medykamentów, sprzętu medycznego, w budynku byli też przyjmowani ranni i chorzy żołnierze.
Zabili pięciu naszych ukraińskich kolegów, z czego trzech zginęło w pokoju, w którym na co dzień my spaliśmy. Tego dnia zginął jeszcze szósty nasz kolega, dentysta, który jeździł ambulansem stomatologicznym – bo wbrew pozorom taka pomoc dla żołnierzy też istnieje w warunkach frontowych. Też dostał dronem.
Czyli równie dobrze mogłeś tam być?
Ja miałem tam być wtedy kiedy był ten atak. O ataku dowiedziałem się następnego dnia rano, jak tylko mi przekazano informacje to już pędziłem tam na miejsce. Chciałem dowiedzieć się jak pomóc, jakie są najpilniejsze potrzeby, ponieważ tak celne trafienie nie tylko zabija ludzi – co jest straszne, ale niszczy sprzęt którym ratujesz życie, całe zapasy medyczne.
To brzmi jak precyzyjny atak Rosjan. Namierzyli Was i celowo uderzyli?
Tak. To był zaplanowany atak na bazę medyczną. Tam byli opatrywani ranni, była udzielana pierwsze pomoc medyczna, był sprzęt medyczny. Jak ktoś był chory także mógł tam znaleźć pomoc. Ruscy walą w medyków, bez skrupułów, celowo puścili drony. Mówi się, że Federacja Rosyjska daje nagrody pieniężne żołnierzom, którzy zabiją medyków, za medyków z Polski jest dodatkowa premia. Jakieś 2 tygodnie temu widziałem raport WHO i ministerstwa zdrowia UA na temat liczby zabitych medyków w trakcie trwania pełnoskalowej wojny… około tysiąc aniołów.
Nie oszczędzają medyków, nie oszczędzają dzieci.
Jedną z pierwszych pacjentek w 2022 roku, którą wieźliśmy była 9-latka. Gdy szła z mamą po chleb spadła rakieta. Dostała odłamkiem, który utkwił odcinku szyjnym kręgosłupa. Ewakuowaliśmy ją.
Wy staracie się pomagać, więc pytanie jak można pomóc Wam?
Prowadzimy zrzutkę, którą można wesprzeć pod LINKIEM: https://zrzutka.pl/h77j4t
Jak wygląda sytuacja pod Bachmutem?
Rosjanie wychodzą coraz dalej, potrafią nawet zapuścić czołgi głęboko w linię frontu. To jest już bitwa o Czasiw Jar, a nie o Bachmut.
Dziękuję za rozmowę
szczebelek
My im pomagamy jak naród, a już 1/3 Ukraińców jest do nas negatywnie nastawiona, bo blokujemy granicę, a oni sobie nie pomagają ze stwierdzeniami, że żadne ich zboże na naszym rynku nie zostaje , ale za to 90% ich populacji pozytywnie ocenia Niemców 🤣🤣🤣
KrzysiekS
szczebelek Polacy też pozytywnie oceniają Chiny może dlatego że żyją od nich daleko i historycznie nie mają z tym problemu.
Krzysztof33
Szcebelek, a skąd masz takie dane? Ja nie spotkałem się nigdy z "negatywnym nastawieniem" do Polaków ze strony Ukraińców. może Ty masz inne doświadczenia?
wsw13
szczebelek Chyba nie zrozumiałeś artykułu ,bo robisz krecią robotę. Wpłać darowiznę w ramach pomocy ,a nie szukaj dziury w całym.