Reklama

Co rosyjskiego mogło spaść w Osinach?

Gieran-2
Gieran-2
Autor. Gwardia Ukrainy

W nocy 20 sierpnia w miejscowości Osiny w powiecie łukowskim na lubelszczyźnie spadł niezidentyfikowany obiekt latający. Wszelkie poszlaki wskazują, że jest to rosyjski dron. Ale jaki?

Według komunikatów wojska, według wstępnych analiz systemy radiolokacyjne nie wykryły naruszenia przestrzeni powietrznej Polski przez obce obiekty latające. Niemniej jednak, pierwsze zdjęcia pojawiające się w przestrzeni medialnej wskazują, że rzeczywiście w polu kukurydzy spadł niezidentyfikowany jeszcze bezzałogowiec.

Ukraiński sztab generalny informował, że dzisiejszej nocy w atakach na Ukrainę Rosjanie użyli 95 środków napadu powietrznego, w tym 2 pociski balistyczne Iskander-M oraz 93 drony. Zneutralizowane (zestrzelone i zagłuszone) miały zostać 61 celów (w tym jeden Iskander). Pozostałe drony i pociski uderzyły w cele lub zostały „zagubione”. Jednym z takich zagubionych celów mógł być dron, który spadł w Osinach.

Co wiemy?

Według służb, po godzinie 2 w nocy doszło do eksplozji w polu kukurydzy w miejscowości Osiek, położonej w województwie lubelskim, 100 km od Warszawy, 120 km od granicy z Ukrainą i niespełna 100 km od granicy z Białorusią. Moment eksplozji został zarejestrowany przez kamerę zamontowaną na jednym z budynków gospodarstwa. Na nagraniu nie zarejestrowano jednak dźwięku silnika lecącego drona.

Później, na lokalnym portalu Łuków.tv pojawiło się zdjęcie przedstawiające resztki silnika tłokowego, który najprawdopodobniej jest jednym z modeli silników stosowanych w rosyjskich dronach typoszeregu Szahid/Gierań. Silnik ten, sądząc po zdjęciach, jest najprawdopodobniej czterocylindrowy i należy do modelu typu Mado MD-550.

Reklama

Co to może być?

Najbardziej prawdopodobne jest, że bezzałogowiec, który spadł w Polsce, jest produkcji rosyjskiej. Rosjanie posiadają cały szereg dronów, które wykorzystywane są do uderzeń na Ukrainę. Najbardziej popularne i znane medialne to irańskiego pochodzenia drony Szahid-136, które są produkowane w Rosji pod nazwą Gierań-2.

Są to drony uderzeniowe, napędzane czterocylindrowym silnikiem tłokowym, wyposażone w różnego typu głowicę bojową (np. termobaryczną) o masie od 45 do 90 kg. Rosjanie stale ulepszają i modyfikują tego typu drony, zwiększając ich udźwig, zasięg oraz systemy sterowania. Gieranie mają zasięg 2500 km i lecą z prędkością przelotową 170 km/h. Ich głównym celem jest uderzanie w statyczne cele lądowe o charakterze strategicznym oraz, coraz częściej, taktycznym. Gieranie są wykonane z kompozytów i włókna szklanego.

Rosyjski Szahid-136 strącony nad Ukrainą w październiku 2024 roku
Rosyjski Szahid-136 strącony nad Ukrainą w październiku 2024 roku
Autor. npu.gov.ua

Drugim najczęściej stosowanym bezzałogowcem w atakach na Ukrainę jest Gerbera. Gerbera to wabik, mający skupiać na sobie uwagę ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Jest to tani bezzałogowiec, który ma dużo elementów plastikowych oraz drewnianych. Napędza go dwucylindrowy silnik DLA-60. Ostatnio Rosjanie wyposażają Gerbery w małą głowicę bojową o wadze do 5 kg. Głowica ta ma na celu ranić i zabijać saperów, którzy podejmują próbę likwidacji Gerber, które z różnych powodów spadają na ziemię.

Dron, Gerbera, FPV, Ukraina, Rosja
Moment przechwycenia drona Gerbera przez FPV
Autor. Telegram

Rosjanie używają również wabików Parodia, jednak ich konstrukcja odbiega od tego, co znaleziono pod Osinami.

Warto mieć na uwadze, że Rosjanie cały czas eksperymentują z nowymi systemami bezzałogowymi. Co jakiś czas pojawiają się informacje o kolejnych modelach bezzałogowców, które wlatują w przestrzeń powietrzną Ukrainy. Każdy z nowych typów dronów ma inne zadania, cele oraz wykorzystuje nowe innowacyjne systemy sterowania.

Reklama

Czemu spadło, a radary nie wykryły?

Kolejną kwestią, poza tym, co spadło, jest dlaczego spadło na terenie Polski. Tutaj hipotez może być kilka. Niecelowa, wynikająca z problemów ze sterowaniem dronem, lub może to być efekt pracy ukraińskich systemów walki radioelektronicznej, które, zagłuszając systemy nawigacyjne bezzałogowca, „oślepiły” go i spowodowały, że ten poleciał daleko poza swój właściwy cel. W takim przypadku dron może lecieć tak długo, aż skończy mu się paliwo i spadnie w przygodnym terenie. Może to być również celowe działanie, mające na celu testowanie polskich systemów radiolokacyjnych, systemów obrony powietrznej, czasu reakcji i sposobów działania. Niemniej ważny jest również czynnik psychologiczny i oddziaływanie w ten sposób na społeczeństwo. Żadnej z tych hipotez nie można na obecnym etapie wykluczyć.

Czytaj też

Pytanie „dlaczego nie wykryto?”. Drony, szczególnie nisko i wolno lecące, takie jak Gerbera czy Gierań, są trudnymi celami do wykrycia. Nie są standardowym celem, do którego wykrywania projektowane były 10–15 lat temu radary, które w głównej mierze znajdują się na wyposażeniu SZ RP. Oczywiście, są one modernizowane i dostosowywane, jednak rozwój bezzałogowców w ostatnich dwóch–trzech latach odbywa się w niespotykanym dotąd tempie. Kupowane są również nowe rozwiązania, np. samoloty SAAB 340 AEW czy aerostaty Barbara. Ich pełne wdrożenie zajmie jednak odpowiedni czas.

WIDEO: Święto Wojska Polskiego 2025. Defilada w Warszawie
Reklama

Komentarze (4)

  1. Edmund

    Niech żyją marsze miłości i kartonowe serduszka, kogo obchodzą drony? Do elity warszawskiej, nie dolecą, a jak dolecą, to ta elita będzie już za granicą. Niech drony wlatują, sprawdzi się je później.

  2. Edmund

    Ale my nie kupujemy na masową skalę systemów anty-dronowych. Nie, bo nie, taki mamy klimat. Są za tanie. Niech sobie mieszkańcy wsi i wiosek sami kupią - i być może tak się stanie.

  3. DBA

    Jeżeli faktycznie był to ruski dron to kiepsko wygląda ten komunikat MON, że nic nie wykryto. Fakt, że ma to słabe odbicie radarowe i może leciał nisko, ale akurat ten obszar przestrzeni powietrznej powinien byc dozorowany szczególnie

  4. MC775

    A dlaczego zakładamy od razu, że spadł rosyjski sprzęt a nie ukraiński, jak ostatnim razem?

Reklama