Koncern Lockheed Martin otrzymał warty niemal 340 mln dolarów kontrakt, którego celem jest budowa prototypu wyrzutni, pocisków i centrum dowodzenia baterii pocisków średniego zasiegu dla US Army w ramach programu Mid-Range Capability (MRC). Bazą dla tych prac, aby przyspieszyć wprowadzenie na uzbrojenie, są pociski manewrujące Tomahawk oraz rakiety SM-6 opracowane do rażenia celów powietrznych, w tym pocisków balistycznych, ale przez US Navy stosowane również jako rakieta przeciwokrętowa.
Program MRC to konsekwencja wypowiedzenia traktatu INF w następstwie złamania tej umowy przez Rosję. Amerykańska armia ma odtworzyć zdolności w zakresie pocisków średniego zasięgu, czyli mających zasięg powyżej 500 km. Aby szybko uzyskać odpowiednie zdolności US Army zdecydowała się na projekt Lockheed Martin, który zakłada wykorzystanie wielu istniejących już komponentów, aby już w 2023 roku móc wprowadzić do służby nowy system. Dlatego program obejmuje nie tylko pociski, ale również funkcjonalny prototyp wyrzutni i stanowiska dowodzenia baterią.
Adaptacja istniejących systemów w jak największym stopniu pozwoli nam działać szybciej niż tradycyjnymi metodami pozyskiwania, aby przekazać tę zdolność żołnierzom, wspierając strategię obrony narodowej. […] Opinie i uwagi żołnierzy zostaną uwzględnione podczas całego procesu tworzenia prototypów, aby uczynić ten system operacyjnym i efektywnym już w dniu jego dostarczenia.
Działania te są zbieżne z efektami ubiegłorocznych analiz i testów, taki jak przeprowadzone w sierpniu 2019 roku odpalenie z wyrzutni lądowej pocisku Tomahawk na odległość ponad 500 km. Było to pierwsze strzelanie pociskiem manewrującym o zasięgu od 500 do 5500 km z wyrzutni lądowej, przeprowadzone przez siły zbrojne USA od czasu zakończenia Zimnej Wojny. Poprzedni system tego typu, BGM-109G Gryphon, również wykorzystywał rakiety rodziny Tomahawk, został jednak zniszczony po wejściu w życie traktatu INF.
Tym razem projekt Lockheed Martin zakłada, jak się wydaje, połączenie rozwiązań stosowanych w pociskach manewrujących Tomahawk i rakietach SM-6. Drugi z wymienionych pocisków jest rakietą przeciwlotnicza i przeciwbalistyczna, ale US Navy przetestowała i potwierdziła możliwość wykorzystania ich również przeciw okrętom. System radarowego naprowadzania, przystosowany do wykrywania i śledzenia celów o niewielkiej powierzchni odbicia z łatwością jest w stanie śledzić tak duży i powolny cel jak okręt nawodny.
Czytaj też: Rakiety przeciwlotnicze kontra okręty
W obecnej chwili nie wiadomo jakie komponenty z obu pocisków zostaną zastosowane, czy też powstaną dwa różne pociski odpalane z jednolitego typu wyrzutni, jak ma to miejsce w przypadku rosyjskiego systemu Iskander. Nie ulega raczej wątpliwości, że będzie to wyrzutnia pionowa, oparta na rozwiązaniach stosowanych w systemach morskich z których startują zarówno Tomahawki jak i SM-6. Z pewnością wpłynie to na przyspieszenie prac.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie