Siły zbrojne
USA: drony przeciwko rakietom balistycznym z Korei Północnej
Amerykanie zamierzają przeznaczyć pierwsze środki finansowe na nowy system antyrakietowy, w którym nadlatujące rakiety balistyczne mają być zwalczane z wykorzystaniem dronów latających na dużych wysokościach.
Nowy system zakłada atakowanie przez drony rakiet balistycznych w ich wczesnej fazie lotu, kiedy silniki startowe w pierwszych stopniach jeszcze pracują i nie zostały odrzucone, a pociski są stosunkowo łatwe do wykrycia. Pomimo tego „ułatwienia” żaden z obecnie wykorzystywanych systemów antyrakietowych nie atakuje wtedy rakiet międzykontynentalnych – przede wszystkim ze względu na odległość.
Systemy te muszą więc działać w późniejszych fazach, gdy nadlatujące cele są już szybsze, mniejsze, zimniejsze i w wielu przypadkach zdolne do stosowania środków przeciwdziałania. Jedynym wyjątkiem były lotnicze systemy laserowe dużej mocy, które dzięki wysokiemu wyniesieniu samolotów pozwalały na atakowanie rakiet balistycznych w ich wczesnej fazie lotu – poza horyzontem radiolokacyjnym.
Tego rodzaju „działa” laserowe nigdy jednak nie wyszły poza etap badań i ich wdrożenie w Stanach Zjednoczonych nie nastąpi wcześniej niż w 2023 r. (według oceny amerykańskiej agencji antyrakietowej - Missile Defense Agency). Teraz Amerykanie zamierzają wprowadzić zupełnie nowe rozwiązanie, również dające możliwość atakowania rakiet balistycznych w ich pierwszej fazie lotu, ale oparte o bezzałogowe aparaty latające. Co więcej, wstępne szacunki wskazują że system antyrakietowy oparty o drony może zostać opracowane w czasie do 18 miesięcy. Jest więc o wiele lepszym rozwiązaniem dla Stanów Zjednoczonych niż lotniczy laser dużej mocy, biorąc pod uwagę zagrożenie ze strony reżimu północnokoreańskiego.
Korea Północna (jak również Iran) jest bowiem krajem idealnie nadającym się do wykorzystania dronów w zwalczaniu rakiet. Wystarczy bowiem wprowadzić stałe dyżury lotniczych systemów bezzałogowych np. nad północna Japonią na wysokości około 13700 metrów. Zakłada się, że drony „antyrakietowe” miałby możliwość krążenia na tym pułapie przez co najmniej 20 godzin. Jest to krócej niż działają obecnie wykorzystywane drony klasy HALE (High-Altitude Long Endurance) typu RQ-4 Global Hawk, latające przez ponad 30 godzin na wysokości około 18000 m. Jednak nowy system ma wykorzystywać drony zabierające stosunkowo duży ładunek użyteczny, obejmujący zarówno systemy detekcji, jak i uzbrojenia.
Zakładana procedura działania przewiduje bowiem najpierw wykrycie przez bezzałogowce startujących, międzykontynentalnych rakiet balistycznych, a później wystrzelenie w ich kierunki z tych samych bezzałogowców hiperszybkich antyrakiet – oczywiście po ocenie, że nadlatujące pociski stanowią zagrożenie. Rozwiązanie to jest o tyle optymalne, że pozwala na zniszczenie rakiet balistycznych jeszcze nad terytorium Korei Północnej, a więc to tam spadłyby szczątki zniszczonych w powietrzu obiektów.
Prace nad nowym rozwiązaniem wymagają jednak zaplanowania na niego konkretnych środków finansowych już w 2019 r. Wstępnie zakłada się, że na rozwój systemu opartego na dronach potrzeba tylko 100 milionów dolarów, a więc jedynie około 1% rocznego budżetu agencji obrony antyrakietowej MDA. Będzie to jednak opłacalna inwestycja, ponieważ antyrakiety zastosowane na dronach będą o wiele mniej skomplikowane, skuteczniejsze i tańsze niż tego rodzaju pociski wystrzeliwane z wyrzutni lądowych (np. systemu THAAD) i morskich (np. z niszczycieli AEGIS).
Będą one bowiem atakowały cele duże, wolne i wyraźnie odróżniające się od środowiska (przede wszystkim temperaturą). Nie muszą więc być tak skomplikowane jak pociski które muszą trafić obiekt poruszający się w wysokich partiach atmosfery i lecący z ogromną prędkością.
Z drugiej jednak strony wyraźnym ograniczeniem jest tutaj krótki czas na reakcję. Szacuje się bowiem, że pierwszy stopień północnokoreańskich, międzykontynentalnych rakiet balistycznych jest odłączany po około 60 sekundach, drugi stopień po około 120 sekundach a trzeci stopień po 180 sekundach od startu. Drony mają więc tylko maksymalnie trzy minuty na wyeliminowanie zagrożenia, co zmusza do stosowania bardzo szybkich antyrakiet oraz latania jak najbliżej silosów, z których startują pociski.
Jest to oczywiście utrudnienie, ale również zaleta, ponieważ tego rodzaju system antyrakietowy nie stanowi w ten sposób żadnego zagrożenia dla Rosji oraz Chin, gdzie wyrzutnie lądowe są umieszczone daleko na własnym terytoriom. Jego wprowadzenie w Stanach Zjednoczonych nie powinno więc wzbudzić protestów ze strony władz w Pekinie i Moskwie.
kolos
Srosja oprotestuje dla zasady a nie z powodu zagrożenia, tak samo jak nasze Patrioty. Pisanie że zaletą jest to że nie można zagrozić największym wrogom USA jest po prostu śmieszne.
dan
Ale my to samo możemy zastosować do eliminacji zagrozenia ze strony Kaliningradu. Drony by latały nad naszym terytorium, a obwód Kaliningradzki jest na tyle mały, że zasięg by wystarczył. A 100mln dolarów to my rocznie na głupoty wydajemy.
dim
@dan - \"zagrożenie z Kaliningradu\". - ok, ale pamiętaj zawsze, że Kaliningrad to będzie raczej dywersja, wymuszanie rozproszenia sił obrony, odwracanie uwagi obrońców od głównego kierunku, z jakiego zawsze (od kilkuset lat) Rosjanie do Polski nadciągają. Dysponując swobodą poruszania się po Białorusi od lat, agresor zawsze może przygotować siły uderzeniowe stopniowo, stopniowo, praktycznie niezauważalnie przemieszczając je ku nasze granicy i maskując, ukrywając w poradzieckich, przepastnych magazynach, konserwując je tam, potem w ciągu godzin dowożąc jedynie załogi i desanty.
Marek
Dim ma rację. I raczej ci, którzy tam są powinni zastanawiać się co w razie czego będzie. Zacząłbym się martwić wtedy, kiedy Rosjanie zaczęliby wycofywać na gwałt z niego to i owo. Bo Kaliningrad to taki pryszcz. Fakt, że dokuczliwy. Ale łatwy do wyduszenia przez NATO. Rosjanie zresztą już raz podczas ostatniej wojny coś takiego przerabiali.
tyle
Powinno się namierzyć kilkaset smartfonów ,których właścicielkami są żony i córki żołnierzy rosyjskich z Kaliningradu. Chyba najlepiej dowódców wyższego szczebla. Jak grupowo zmienią miejsce pobytu na centralną Rosję, to wtedy żarty się kończą. Myślę ,że Amerykanie już dosyć dawno na to wpadli.
Bahama
Świetny pomysł pod warunkiem że Korea Płn nie zacznie odpalać wabików bez głowic jądrowych w celu lokalizacji drona, zmylenia systemu itp. Ponadto taka rakieta musi mieć prędkość rzędu 2 km/sek a wątpię żeby do drona podczepiono coś silnikiem strumieniowym, scram-jet itp Za duża masa z powodu 2 rodzajów paliwa chyba że mamy jakiś przełom z hybrydowym, zastosowaniem nadtlenku wodoru .. itp
tyle
Moim skromnym zdaniem, rozwój zarówno broni ofensywnych jak i defensywnych powinien opierać się w coraz większym stopniu na koncepcji roju. Rój przeciąża systemy detekcji przeciwnika, zwiększa efektywność użytej broni i zmniejsza straty własne a także koszty. Już w trakcie II WŚ , naloty aliantów na Niemcy pokazały , że przy użyciu jednocześnie tysiąca samolotów, straty były najmniejsze a efektywność bombardowań bardzo wysoka. Obecnie przy postępującej miniaturyzacji różnych rodzajów broni, rozwoju sztucznej inteligencji itd, koncepcja roju chyba jest sensowna.
dim
Agresor zapewne naraz wyśle spory zapas starych pocisków Ziemia-Ziemia, plus stare rakiety lotnicze i stare bomby, tanio poprzerabiane na szybujące. Z Kaliningradu jasne, że dosięgają ważnych polskich obiektów, w tym baz. A dopiero pomiędzy nimi wystrzelone zostaną także te pociski nowe, bardzo celne - bardzo groźne. Patrioty zostaną wtedy wytracone zaraz w pierwszych godzinach. Chyba, że soft stacji radiolokacyjnej potrafi rozróżniać które nadlatujące rakiety są tymi bardzo celnymi ? a które np \"toczkami\" ? Niemniej (gdybym to ja był przeciwnikiem), zadbałbym i o rozmyślne wysyłanie \"roju\" pocisków małych, ale właśnie o specjalnie dużym echu radarowym i specjalnie tak uformowanym, by przypominało moje pociski nowoczesne. Toteż antyrakiety i także inne bronie anty-pociskowe, plus własne rakiety uderzeniowe, produkować należy w kraju, w bardzo dużej serii. Gdyż dopiero wtedy można czynić to po relatywnie niskiej cenie. Co możliwe jest jedynie albo w kooperacji, albo /i w eksporcie. A choćby i eksporcie w strefy wojenni, przy tym sprzedaży blisko kosztu własnego. Taka produkcja także daje ludziom pracę, ZUSowi socjal, a państwu dochód. Napisałem prymitywny truizm, prawda ? Ale w takim razie czemu nierealizowany przez kolejnych MON ? * * * * * * * * Przykład z historii. Oto w latach 1936-1941 Grecją rządzili zamachowcy stanu - król i faszystowski dyktator Ioannis Metaxas. Otóż Metaxas był człowiekiem mądrym i przewidującym. Świetnie rozumiał, że teoretyczny sojusznik - faszystowskie Włochy, jednak Grecję napadną, jako \"łatwą zdobycz\" - a to zupełnie podobnie, jak Zachód chętnie zrobi z nas swą kolonię, jeśli tylko nie będziemy dość silni, by temu zapobiec - Zatem obliczenia wskazały, że Grecji nie stać na wystarczający do skutecznej obrony import nowoczesnej broni. Więc produkcja krajowa... - ale tu przychodzi do Metaxasa największy grecki kapitalista przemysłu ciężkiego i wyjaśnia: Słuchaj, oni tylko udają naszych przyjaciół, a w rzeczywistości zupełnie, zupełnie nigdzie nie dopuszczają do sprzedaży przez nas broni, za granicę. Więc jak mam uruchamiać te długie, tanie serie ? Odpowiedź Metaxasa: Podpisz kontrakt do czerwonej Hiszpanii [wojna domowa w Hiszpanii]. Fabrykant: Ależ to komuniści ! Mamy im pomagać ? przeciw naszym przyjaciołom? - Metaksas: Gdyby faktycznie byli przyjaciółmi, nie przeszkadzaliby nam eksportować broni do krajów normalnych. Sprzedawaj choćby hiszpańskim komunistom, jeśli długa, tania seria potrzebna jest i wojsku greckiemu.
Polanski
To jak szybka musi być rakieta żeby osiągnąć cel w 3 min.? Odległość detekcji to pewnie tak z 300 km.
eve
6000 kilometrów na godzinę (minimum).