Reklama

Siły zbrojne

Terytorialsi naprowadzają wsparcie ogniowe

Autor. DWOT

W Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej zakończył się pierwszy z trzech etapów kursu instruktorów obserwatorów ognia. Szkolenie przeprowadzone było zarówno w oparciu o specjalistyczne urządzenia treningowe, jak i bezpośrednio w terenie miejskim. W kursie udział wzięli Terytorialsi z różnych Brygad Obrony Terytorialnej z terenu całego kraju oraz SP SONDA z Zegrza.

Reklama
Kurs Obserwatorów Ognia jest edycją pilotażową realizowaną w CSWOT. Z uwagi na obszerność materiału, szkolenie podzielono na trzy etapy. Po odbyciu pełnego szkolenia żołnierze zyskają kwalifikacje instruktorskie pozwalające im na szkolenie kolejnych obserwatorów ognia w swoich Brygadach oraz w Szkole Podoficerskiej SONDA.
płk Edward Chyła Komendant Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej.

W czasie realizowanego szkolenia żołnierze uczyli się prawidłowego działania zgodnie z procedurami ognia połączonego w tym procedurą „Call For Fire", a także przechodzili zaawansowane szkolenie z zakresu topografii, prowadzenia korespondencji radiowej w języku polskim oraz angielskim, prowadzenia  obserwacji i rozpoznania sprzętu armii innych państw. „Call for Fire" (CFF) to procedura wezwania i kierowania ogniem artylerii z pola walki. Niezbędne informacje określa obserwator. Wezwanie odbiera Fire Direction Center – FDC (punkt kierowania ogniem dywizjonu), który podejmuje decyzję odnośnie ostrzału artyleryjskiego wskazanego celu przez obserwatorów.

Reklama
Autor. DWOT
Reklama
Jest to w pełni nowe doświadczenie. Instruktorzy prowadzący te zajęcia są przygotowani na najwyższym poziomie. Pomimo, że jest to dla nas nowość, to szczegółowo poznajemy kwestie związane z rolą obserwatorów ognia i mamy możliwość ćwiczyć nie tylko na specjalistycznych symulatorach, ale także realizując zadania w terenie. Osobiście polecam to szkolenie każdemu żołnierzowi.
uczestnik szkolenia z 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

Całość kursu instruktorskiego obserwatorów ognia podzielona jest na trzy etapy. W czasie pierwszego z nich szkoleni poznają zasady współpracy z FDC i uczą się stosowania procedury CFF. W kolejnym etapie szkolenia, żołnierze nauczą się współpracować z JTAC (joint terminal attack controller - wysuniętym nawigatorem naprowadzania lotnictwa)  lub ze statkiem powietrznym w ramach realizacji procedury „Close Air Support". Trzeci etap szkolenia przeznaczony jest na doskonalenie umiejętności instruktorskich i metodycznych, aby po otrzymaniu tytułu instruktora, żołnierze byli właściwie przygotowani do przekazywania wiedzy kolejnym Terytorialsom.

Umiejętność rażenia celów na odległościach kilkudziesięciu kilometrów przy pomocy sensora jakimi mogą być żołnierze WOT doskonale wpisuje się w taktykę działania naszej formacji. Posterunek obserwacyjny na dachu galerii handlowej czy na przedmieściach Torunia to świetny pomysł, który wprowadził realizm w szkolenie. Widzę serię kursów obserwatorów ognia w jednej z brygad WOT przeznaczonych dla snajperów, którzy mają zawsze najlepszy wgląd w teren, dysponują najlepszym sprzętem do obserwacji oraz lokalizowania celów. Zajęcia z CFF od nowego roku wejdą też do programu szkolenia Szkoły Podoficerskiej SONDA.
mjr Witold Sura Rzecznik prasowy DWOT

materiał DWOT

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (7)

  1. Filemon 21

    Podsumowując Jtac od L3Harris to SCARAB powiązany z radiostacją WB i Topazem To po co dalej KOMBINOWAĆ

    1. Piotr Glownia

      Należy znać podstawy. Można użyć pomocy komputera, póki bateria nadal w nim naładowana. Najlepiej przedzwonić telefonem satelitarnym, bo jak przykład Ukrainy pokazuje to Starlinki radzą sobie lepiej od radiostacji. Jeśli ktoś kiedyś ładował pliki komputerowe przez radiostację, ten wie co to za nieludzka męka.

  2. Prezes Polski

    A ten najlepszy sprzęt to po prostu lornetka. Mnie zwyczajnie ręce opadły. W taki sposób artylerię naprowadzano podczas 2 w.św. Kompletnie rozwalił mnie posterunek na dachu galerii. Oni to tak na poważnie, czy to jakieś jaja? Przecież tego typu żenujące akcje całkowicie podkopują zaufanie do WOT.

    1. PatriotW

      Ciekawe jak zareagujesz jak się dowiesz, że w szkołach uczy się jeszcze matematyki, a nie tylko korzystania z Excela...

    2. Hooltaj

      No to teraz cię zaskoczę. Będąc na ćwiczeniach rezerwy rozmawialiśmy z jednym podpółkownikiem i opowiadał nam jak to mięli jakieś ćwiczenia Nato.Gruby sprzęt,elektronika i zagluszanie,zero łącznośći. Skończyły się te ćwiczenia tak ,że Amerekanie je wygrali tylko dlatego,że do przekazywania rozkazów używali gońców,czyli jak widać nie zawsze to co najnowsze najlepsze jest.

    3. Pucin:)

      @Hooltaj - WOT ma gońców motocyklowych/quady ale te ich motocykle/qady są zbyt głośne >>>>>> w zamian proponuję rowery elektryczne produkcji firmy QuietKat - MSPO 2022 - firma importer Glomex MS Polska.

  3. Filemon 21

    Widzę lornetką taktyczną zamiast dalmierz laserowy z GPS, robią ten Jtac Jaki jest standard NATO? L3 Harris SCARAB

  4. Spinoza

    Um.. Dobrze ci idzie na treningu./ Przypomina mi to okropne stare wspomnienia. ha ha

  5. PatriotW

    Większość komentujących chyba nie rozumie, że w wojsku TRZEBA zaczynać od metod manualnych. Tylko tak żołnierz jest w stanie zrozumieć co za niego robi system. Zresztą, żyjemy w dobie środków walki elektronicznej. "Aplikacja" padnie, będzie zhakowana albo zagłuszona, i co? Artyleria do magazynu? Może przestańmy jeszcze uczyć matematyki w szkołach skoro są kalkulatory?

  6. AdSumus

    Chciało by się by to nie był ołówek i karteczka. Oczywiście ołówek trzeba znać, ale głównym narzędziem powinien być telefon? Tak, nawet nie tablet. Powinno robić się zdjęcie i aplikacja powinna sama wskazywać lokalizację. Z uwzględnieniem, ukształtowania terenu, pozycji słońca, rozpoznawalnych znaków terenowych. etc.

    1. Prezes Polski

      Takie możliwości ma podobno flyeye. W obliczu tego, co się dzieje na Ukrainie wypatrywanie celów za pomocą lornetki, odnajdywanie współrzędnych na mapie i przekazywanie ich dalej to trochę dziecinada. Jedyny pożytek z tego taki, że ludzie przećwiczą procedury radiowe.

    2. Niezorientowany

      Tak, najlepiej jak wszystko za ciebie zrobi elektronika. Wtedy jest większa pewność, że się nie pomylisz. A potem zaczyna się wojna i okazuje się, że telefonia się rwie, sygnały są zagłuszane itd., a ty nie potrafisz nic, bo nikt cię nie nauczył jak się posługiwać ołówkiem do naprowadzania. Niby to, XXI wiek, ale wszyscy wiedzą, jak wyglądała ruska łączność trakcie bitwy o Kijów. Coś mam obawy, czy u nas byłoby dużo lepiej.

    3. Extern.

      Noszenie przez żołnierzy telefonów przy sobie na terenie bezpośrednich działań militarnych to prosta droga do kłopotów (łatwo namierzalne emisje elektromagnetyczne, wystawiane na portale selfiki na tle sprzętu i punktów terenowych, podsłuchiwanie prywatnych rozmów przez wroga. itd.) , Już nie wspominając że np. w Chersoniu Rosjanie zniszczyli wszystkie BTSy więc na prawdziwej wojnie na online i tak nie ma co liczyć.

  7. Piotr Glownia

    To jest bardzo dobra wiadomość. Nie jednemu szydzącemu z 1 kompani WOT na powiat, mina porządnie zrzędnie. Dostać 155 mm po łbie z precyzją 1-3 metrów to jednak jednorazowe w życiu przeżycie. Ten kurs zapewni WOT jego główny oręż. Mam nadzieję, że na poligonie te momenty będą jeszcze ćwiczone przez WOT wraz z artylerzystami z WO. Tam jest powód dlaczego najnowocześniejszy w rozwiązaniach polski WOT jest wzorem dla wszystkich OT w krajów Międzymorza i od 2020 roku też dla Ukrainy. Koncepcja lekkiej piechoty WOT się sprawdza i to nie tylko w czasie pokoju. My Polacy możemy czerpać dumę z ciężkiej pracy żołnierzy i żołnierzy-ochotników WOT. Oni nas nie zawiodą.

Reklama