Reklama

Siły zbrojne

Stany Zjednoczone: zakaz sprzedaży sojusznikom samolotów A-10

fot. D. Barker/USAF
fot. D. Barker/USAF

Amerykańskie siły powietrzno wykluczyły możliwość sprzedaży samolotów szturmowych A-10 poza granice Stanów Zjednoczonych.

Jak na razie nie będzie więc można zrealizować propozycji koncernu Boeing, by wycofane z armii amerykańskiej samoloty sprzedawać krajom sojuszniczym. Proponowano przy tym wcześniejsze ich wyremontowanie i modernizację.

Stanowisko sił powietrznych USA w tej sprawie jest jednoznaczne: „Nie przewiduje się sprzedaży samolotów A-10 nikomu”. USAF planuje wycofać szturmowce na składowisko samolotów w Arizonie i zaoszczędzić w ten sposób w ciągu 5 lat około 4,2 miliarda dolarów. I chce to zrobić pomimo, że A-10 nadal są uznawane za „najlepsze samoloty bliskiego wsparcia w historii”. Jednym z najważniejszych argumentów w tej sprawie jest konieczność zapewnienia środków do kontynuowania programów F-35.

Jak dotąd w 309. Grupie Aerospace Maintenance and Regeneration w bazie sił powietrznych w Davis-Monthan w Arizonie uziemiono 140 samolotów A-10.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (31)

  1. sojer

    Kolejna ofiara programu ratowania F-35 przed kompromitacją.

  2. TOT

    Jak dla mnie jest to bzdurna decyzja z ekonomicznego punktu widzenia. Skoro są chętni na ich zakup to modernizować i sprzedawać. Przecież gotówka z sprzedaży może być przeznaczona na powiększenie własnej floty f22 i f35 lub na badania nad nowym samolotem. Poza tym ludzie pracujący dla koncernu zbrojeniowego maja zatrudnienie. Idiotyczna decyzja. Rozumiem zakaz sprzedaży w f22, ale zakaz sprzedaży A10 jest dla mnie nie zrozumiały i nie racjonalny z ekonomicznego punktu widzenia.

    1. taki_tam_sobie_internetowy_"ekspert"

      Nie taka bzdurna jak myślisz. W końcu A-10 mógłby stanowić konkurencję dla F-35 i wielu potencjalnych nabywców F-35 mogłoby zrezygnować z jego zakupu na rzecz sprawdzonego A-10. Amerykanie (a szczególnie lobby Lockheed Martin) nie chcą robić samym sobie konkurencji.

  3. Tomcat

    Koszt utrzymania a-10 nie jest niższy niż f-16 a możliwości ograniczone. Dodatkowo cześć zadań mogą wykonać śmigłowce bojowe, które dodatkowo nie potrzebują pasów startowych oraz drony. Samolot ten ma lata świetności za sobą i ma swoją wartość dla armii USA która jest kompletna jeżeli chodzi o ilość statków latających. W Polsce, która posiada ledwo 48 samolotów wielozadaniowych nie jest potrzebny samolot jak A-10 wyspecjalizowany w jednym spektrum działań tylko więcej samolotów wielozadaniowych. Sprawdźcie ile Grecja posiada dla przykładu f16. Wtedy piloci mają czas na szkolenie, i prowadzenie innych działań sojuszniczych.

    1. ww

      Jestem przeciwnego zdania

  4. maniek

    Wreszcie skończą się bezpodstawne i nieprzemyślane spekulacje na temat zakupu ich przez polskę...

  5. panzerfaust39

    Co w tym dziwnego ? Amerykanie dobrze wiedzą że ich sojusznicy są nic nie warci i prędzej będą witać ruskich kwiatami niż z nimi walczyć

  6. Marcin

    Wielkie zdziwienie na forum widzę. Amerykanie wycofują je z użycia i przenoszą do rezerwy. Maszyna nie jest już produkowana, więc zachowanie zakonserwowanych samolotów to jedyny sposób na to, żeby USAF miały samolot szturmowy, gdy będzie on potrzebny. Nie "pies ogrodnika", tylko zwykły rozsądek. W przeciwieństwie do zachowania państw EU, gdzie liczy się głównie kasa, a nie przewaga wojskowa. Państwa europejskie przeznaczają wszystkie swoje najnowocześniejsze konstrukcje na eksport, tak robi Francja, tak robią Niemcy. Niedawno okazało się, że Bundeswehra ma tylko bodajże 20 najnowszych leo 2A7. Arabii Saudyjskiej chcieli sprzedać 250. Holandia z kolei wyprzedaje wycofane z użytku uzbrojenie na pniu - ich F-16 pozwoliły na uzbrojenie połowy Chilijskich sił powietrznych, a leopardy poszły do Finlandii. Amerykanie robią to rozsądnie - nasza najnowsza broń tylko dla nas (F-22), tak samo, jak to, co jeszcze może się przydać w przyszłości (A-10). Stare lotniskowce rozmontowuje się w amerykańskich stoczniach, żeby nie ujawniać całemu światu szczegółów konstrukcyjnych. Francuzi stare lotniskowce sprzedają - Foch poszedł do Brazylii, a Clemenceau chcieli opchnąć chińczykom, ale Jankesi zadziałali tylnymi drzwiami. Że o nowiutkich mistralach dla Rosji nie wspomnę - gdyby nie ten cały międzynarodowy cyrk, Władywostok i Sewastopol już pływałyby pod rosyjską banderą.

    1. kobuz

      Sluszna uwaga. Nic dodac i nic ujac. Mozna jedynie dodac, ze nie wszyscy "sojusznicy" (Finlandia, Szwecja) i Europa wschodnia tak mysla jak Niemcy, czy Francja. Rowniez Brytyjczycy mysla bardziej realistycznie. Polska powinna wziac duzy przyklad z silnych militarnie panstw. Z pewnoscia nie sa to ani Niemcy, czy Francuzi (szczegolnie po dyskusji o § 5 Traktatu NATO).

    2. Sky

      Cały ten wywód na nic. FYI: Zarówno Francja jak i Niemcy mają duże zapasy sprzętowe, stosują taktykę podobną do USA. Część zużytego sprzętu sprzedają, ale tylko część. Przytłaczająca większość eksportu Francji i Niemiec to nowy sprzęt. Mistrale to przypadek szczególny, głównie ze względu na komplikacje prawne. Ale nie pływałyby pod rosyjską banderą i nie pływają.

  7. jsvp

    Brawo Dziadek!

  8. A-10 fan

    Pod względem koszt efekt to najlepsza maszyna na swiecie pozostajaca w służbie. To wyjasnia dlaczego przez 40 lat nie sprzedali jej nikomu. Podobne ograniczenie dotyczy jedynie F-22.

    1. idiom

      pis pis pis ciekawe czy przejdzie

  9. taki jeden

    Cała ta dyskusja "specjalistów" na temat przydatności A10 na współczesnym polu walkij jest lekko mówiąc abstrakcyjna. 2 lata temu, w trakcie wakacji w Meksyku, poznałem majora USAF latającego na Guźcach, nota bene z pochodzenia Polakiem. Przez tydzień, na plaży i przy basenie, pogadaliśmy na temat tego samolotu i jego zalet (wad nie ma). Nie ma tu miejsca na obszerny wywód, ale korzystając z wiedzy jaką posiadłem, akurat co do poniższych wypowiedzi, odniósłbym się tak: 1. nasycenie środkami OPL wojsk rosyjskich (bo tylko one wchodzą w grę) jest TEORETYCZNIE duże. Tyle, że nie wiemy ile z nich jest W PEŁNI sprawnych i jaki jest POZIOM WYSZKOLENIA obsługi. A z tym może być różnie. 2. Większość środków rakietowych przeznaczonych jest do skutecznego zwalczania celów na wysokości od 400m do 10km (podawana przez producentów 40-60m wg majora USAF to science fiction). Potrzebują też czasu (min. ok. 18-20 sek,) na zlokalizowanie celu, jego namierzenie, wystrzelenie plus oczywiście czas na dolot pocisku do niego. Amerykańskie A10 operują bojowo z prędkością ok 500-550km/h na pułapie nie wyższym niż 300-400 stóp (a w szczegónych przypadkach poniżej 200 stóp = 64 m ) i zakładana skuteczność tych OPL jest wówczas poniżej 10% (o ile go wykryją radary). 3. Te same uwagi dotyczą ręcznych OPL, choć ich skuteczność (takich jak nasz Grom) jest oceniana nieco wyżej, bo ........ AŻ poniżej 15%. W ponad 80% przypadków jest za mało czasu by wycelować i namierzyć cel i by pocisk się namierzył i nie rozminął z celem. A10 ma też dość skuteczne środki ochrony przed rakietami (np. flary) 4. Największa, oceniana przez pilotów A10, jest teoretyczna skuteczność (ok. 20%) KM i działek szybkostrzelnych, np. bardzo boją się Phalanxa, o ile i tu ich obsługa zdoła wykryć cel na czas i utrzymać ogień na nim przez ponad 4-5 sek. W obszarze zabudowanym i leśnym, ma na to bardzo małe szanse (góra 2-3 sekundy). W dodatku A10 ma tak opancerzony cocpit, silniki i zbiorniki z paliwem (plus masa uszczekniająca przestrzeliny), że skuteczność wszystkiego od 23mm w dół jest ŻADNA. Trzeba przypadku żeby go zestrzelić, bo nawet mocno pokiereszowany może lecieć dalej np. na 1 silniku, a pilot oprócz pancerza samolotu, ma opancerzony fotel od dołu i po bokach (do bioder). 4. A10 ma silniki TURBOWENTYLATOROWE, ZNACZNIE CICHSZE (!) niż inne samoloty wojskowe (odrzutowe i turboodrzutowe) jak i śmigłowce (hałas łopat wirnika) oraz dodatkowo mocno wyciszone. Praktycznie go nie słychać jak nadlatuje (w praktyce dopiero od ok. 400-500m). OPL ręczne nie mają czasu na reakcję. Wyjątkiem jest duży otwarty i płaski teren. 5. A10 nie atakują same i nie pierwsze. Ich atak jest najczęściej poprzedzony odpowiednim rozpoznaniem i przygotowaniem pola walki przez inne środki (AWACS, rakiety, artylerię, lotnictwo, drony) plus mają osłonę myśliwców. Ich zadaniem jest "wymiatanie", "przełamywanie" oraz niszczenie dużych umocnień obronnych, składów, dowództw, stanowisk OPL, radarów i grup operacyjnych, zwłaszcza pancernych i zmeczanizowanych. Zawsze operują w grupie min. 2-4 często 6 samolotów i wzajemnie się wspierają. Chyba wystarczy dla malkontentów. Obejrzałem też kilka filmów z możliwościami tych samolotów. Są P O R A Ż A J Ą C E. Moim zdaniem, ich przydatność byłaby znacznie większa niż śmigłowców szturmowych. Ale to moje zdanie.

    1. gazek

      Jak słychać je z 0,5 km to są ciche? To lepszy już szybszy przelot myśliwca na niskim pułapie... Ponadto liczenie na nie sprawną opl i nie kompetentną obsługę tejże, przypomina mi. Min Siemoniaka, który liczy, że Rosja będzie atakowała nas starymi czołgami. Powiem tylko, że takiej gamy środków OPL jaką ma Rosja, to nie ma chyba żaden kraj na świecie, więc niedocenianie jej potencjału jest błędem na dzień dobry. Zatem nie A10 ale f35 powinno być naszym celem zakupowym, bo będzie trzeba zniszczyć ich opl w pierwszej kolejności (oprócz iskanderów, jeśli zostałyby użyte).

    2. gregor

      Nie, nie wystarczy. Każda pliszka swój ogonek chwali. Zgadzam się z tym że często przecenia się możliwości radzieckiej/rosyjskiej OPL, zwłaszcza w przypadku systemów kierowanych radarem, możliwych do zakłócenia. Co nie zmienia faktu że przy obecnym nasyceniu wojsk wyrzutniami naramiennymi nawet przy ich realnie niezbyt wysokiej skuteczności przeżywalność samolotu latającego w ich strefie rażenia będzie niska. Do tego systemy artyleryjskie z optycznym kanałem kierowania ogniem, których zakłócić się nie da. Pokazały to konflikty w Gruzji czy na Ukrainie, gdzie posługujące się uzbrojeniem niekierowanym Su-25 poniosły duże straty (nie mniej niż 11 maszyn zniszczonych/ciężko uszkodzonych) przy raptem kilkuset lotach bojowych. To jest dramat. Nawet jeśli załogi A-10 są lepiej wyszkolone, a samoloty lepiej doposażone straty będą na poziomie. nieakceptowalnym. Pytanie czy jest sens utrzymywania takich samolotów tylko pod kątem konfliktów lokalnych, przeciwko słabo uzbrojonemu przeciwnikowi, jako maszyny przeciwpartyzanckiej. PS Śmigłowce mogą latać bardzo nisko kryjąc się za przeszkodami, z oczywistych powodów taki profil lotu jest poza zasięgiem A-10.

    3. rozbawiony

      Nie wiem czy wiesz, ale tym swoim wywodem zniszczyłeś amerykańską legendę lansowaną w Polsce jak to "Stingery spowodowały klęskę Sowietów w Afganistanie"... A swoją drogą co do profilu lotu A-10 nie masz racji: lecą co prawda nisko ale po wykryciu celu muszą zrobić górkę z nawrotem, by móc na cel nurkować pod kątem 30stopni i wyjść z nurkowania w odległości 4000 stóp od celu (taki jest książkowy profil ataku z ich podręczników operacyjnych). Taki nawrót, gdzie pierwszy przelot alarmuje obronę jest samobójstwem jeśli kolumna pancerna posiada OPL, choćby i 1 Szyłkę. Ponadto te czasy reakcji, które podajesz, to może są dla wojsk USA. Rosyjska OPL jest usieciowiona na każdym szczeblu i czasy reakcji są wielokrotnie krótsze (Tory, Pancyry poniżej 10s gdy w ruchu i poniżej 4.5s gdy stoją). Na przykład dla nowych rosyjskich wyrzutni ręcznych Wierzba podaje się, że dzięki zintegrowanemu dowodzeniu (operatorzy noszą specjalne terminale) czas reakcji skrócono do 4.5s. Na niskich pułapach to nieskuteczne są może Patrioty i inne zachodnie wynalazki jak Hawki, dla których w Drawsku trzeba było karczować las, by nie przeszkadzał ich radarom a i tak skończyły na morskiej plaży, bo wykańczały je przeszkody terenowe, gdy tymczasem rosyjski sprzęt zawsze był przystosowany do użycia z leśnych polan i zawsze były wymóg rażenia również na niskich pułapach bo np. dla Os i podobnych takie AH-64 były pierwszoplanowym celem. I Rosjanie, w przeciwieństwie do NATO, mają specjalizowane radary na masztach, właśnie do zwalczania celów na niskich pułapach. Ponadto lecąc na skrajnie niskim pułapie pilot praktycznie nic nie widzi i nie ma szans na atakowanie celu niewprowadzonego do systemu uzbrojenia, a to oznacza używanie LINK-16. Używanie LINK-16 zaś zdradza położenie A-10 przy użyciu środków pasywnych i naraża A-10 na zniszczenie przez OPL z zaskoczenia, przy użyciu wyłącznie niedemaskujących środków pasywnych. Żadne AWACS, myśliwce itp. nie są w stanie wyeliminować mobilnego OPL, stąd w Jugosławii operacyjny zakaz schodzenia poniżej 4.5km i dlatego postanowiono, że CAS będą się zajmować F-35 i inne przy pomocy PGM z wyższego pułapu, a nie A-10. Wbij sobie do głowy, że usieciowiona OPL ma kilka razy większe możliwości niż suma poszczególnych elementów i gdy wyrzutnia działa w sieci, to może odpalić rakietę w sposób pasywny (bez włączania radaru) zanim nieświadomy cel się pojawi w jej obszarze rażenia i radar (jeśli naprowadzanie radarowe jest konieczne) włączyć na moment przed uderzeniem rakiety w cel, nie dając mu szans na obronę i zwiększając też w ten sposób wielokrotnie strefę możliwego rażenia. Po każdym użyciu przeszkolona rosyjska załoga takiej wyrzutni zmienia stanowisko, a ponieważ strefy rażenia zestawów OPL wielokrotnie zachodzą na siebie, to nie ma co liczyć, że w tym czasie można się w międzyczasie bezkarnie przemknąć. Rosjanie to nie Syryjczycy, którzy w Dolinie Bekaa co prawda zamaskowali OPL, ale bodaj przez 7 miesięcy (!) nie zmieniali stanowisk i Izrael na zdjęciach wykrył... ścieżki wydeptane przez obsługę. I zniszczenie syryjskiej OPL tam odbyło się przy pomocy głównie izraelskiej artylerii a nie jak legenda głosi, wyrafinowanej elektroniki i lotnictwa. Gdy US Navy potem usiłowała powtórzyć izraelski sukces, wierząc w bzdurną legendę o zakłócaniu itp. to nalot z grudnia 1986 skończył się kompromitacją i stratami US Navy.

  10. Willgraf

    LOCKHEED - doprowadził do tej decyzji - to firma która wywiera naciski na wycofanie A-10 z linii bo chce więcej sprzedać F16 i F35 - jest to działanie osłabiające zdolności walki US AIR FORCE w obecnych wojnach gdyż produkty Lockheeda do tego się nie nadają !

  11. mat87

    szkoda ..... chociaz 24 szt by nam sie przydaly

    1. jasio

      Niestety przydałaby się tylko 2 , bo mamy zaledwie 2 muzea lotnicze.

  12. Lach

    Drodzy czytelnicy ;) Proszę nie obawiajcie się o los samolotów A-10. Amerykanie wycofali kilkanaście sztuk do bazy lotniczej w centralnej Polsce. Pamiętajcie, że jest informacja i dezinformacja ;) Pozdrawiam Wszystkich czytelników portalu.

  13. Willgraf

    i znowu gierki LOCKHEEDA- TA FIRMA TO JEDNA WIELKA KORUPCJA ! wasze F-35 TO KOSZTOWNE WIELKIE "G....O"

    1. Senkju

      Przestań się kompromitować panie Willgraf...Jaki Lockheed? Producentem samolotu A-10 jest firma Fairchild Aviation Corporation. F-35 to wielkie "G" rozwali każdy ruski złom.

    2. Paweł

      Weź walerianę...

  14. say69mat

    Wielka szkoda, stąd może w oparciu o LM opracować samolot przeznaczony do wykonywania misji CAS w mieleckiej filii koncernu???

    1. dziadek

      Jak "użyteczne" są samoloty bliskiego wsparcia i w ogóle samoloty pięknie pokazuje konflikt na Ukrainie. Bezpośrednia bliskość granic daje im możliwość kontrolowania ze swojego terytorium ogromnego obszaru Polski. Nam nie trzeba samolotów CAS a broni przeciwpancernej, przeciwlotniczej, artylerii z dronami, wielu niewielkich mobilnych grup bojowych, systemów rozpoznania i walki elektronicznej!

  15. marek!

    zrozumcie prosze mentalnosc Amerykanow......nie da sie, z naszego punktu widzenia. ONI SA NAJ WE WSZYSTKIM. najczesciej jest w tym duzo racji, ale czesto przybiera groteskowe formy, jezeli nie chcecie stracic "przyjazni" Amerykanina i on twierdzi, ze kobieta zachodzi w ciaze - polykajac TO, lepiej mu przyznac racje. Jak z kolei cos od usanczyka potrzebujecie - walcie wprost, bo inaczej dostaniecie np zegarek..... ( doskonalym przykladem sa ofsety )......ONI nigdy nie obiecuja, to nie europartnerzy. Troche jaj przy negocjacjach i mozna zalatwic wszystko.....nawet lotnidkowiec atomowy...... (jak zle przeprowadzono rozmowy z Sikorem - pokazal przetarg.....) Jak w sklad delegacji firmy A wchodza jej czolowi kooperanci z B,C itd to wyrazny sygnal gotowosci do konkretow, ale bywa, ze delegacja chce pracowac wg standardu USA i koniecznie MUSI negocjowac np z Prymasem.... a odnosnie A10....zawsze lubilem ta maszyne, ale jezeli juz to lepiej skombinowac jeszcze jedna eskadre f16 i kilkadziesiat wiatrakow, chocby po to, zeby nauczyc sie je uzywac........:)) pozdr !!!!

  16. wunderwaffen

    Krótkowzroczne działanie. Ta decyzja Waszyngtonu zapewne wynika to z przyczyn całkowicie komercyjnych, ale takie pozorne korzyści materialne powodują osłabienie wiary w solidarność sojuszu i w dalszej perspektywie przyczynią się do znacznie większych wydatków aby dobudować zaufanie sojuszników.

  17. Kuba

    Czy my kiedyś nie przymierzaliśmy się do produkcji czegoś podobnego? Chyba skorpion sie to nazywało?

    1. fant

      Bez jaj.

    2. malkontent

      Nierealna w naszych warunkach technicznie chucpa.

  18. sceptyk

    A moze chodzi o to że mozna je zakonserwować...dopóki nie wejdą do słuzby nowości , a to może potrwać lata po prostu Amerykanie sie asekurują ,a budżet jest ograniczony.

  19. sensei

    Ja jestem bardzo ciekawy jakimi kryteriami kieruje się USA w przyznawaniu poszczególnym państwom statusu sojusznika USA.

  20. K

    komentarze poniżej na poziomie artykułu.... przetłumaczę więc komunikat na język Polski: "USA nie planuje pozbywać się (wyprzedawać) samolotów A-10 mimo wycofania ich (czasowo) z czynnej służby" poza tym po co nam A-10?

    1. A po to...........

      A na przykład po to że Rosja ma tysiące T-72, T-64, T-80 i T-90.

  21. Marek

    Ot i "sojusznicza" logika Jankesów, czyli historia o psie ogrodnika ;-)

    1. Urko

      Ta logika jest bezwzględna. Nie można robić konkurencji F-35

    2. Marek

      A czemu niby mają się pozbywać tych wyspecjalizowanych samolotów, skoro mogą sobie je zakonserwować? Na dodatek oni głupi Europejczycy są, żeby sprzedawać za lajbszustki używane samoloty, skoro w ich interesie leży, żeby wyprodukować i sprzedać za konkretną kasę całkiem nowe?

  22. AMEN

    Zaraz, zaraz jak to szło, o mam - "Polska jest jednym z najbliższych i najsilniejszych sojuszników USA" - oświadczył prezydent USA Barack Obama

    1. Wojtekus

      Sadzę że jak by nas interesował Warhog to byśmy dostali pozwolenie kongresu. Nas on nie interesuje bo wiaże się z kosztami.

    2. kzet69

      No i co w związku z tym?

  23. Mateusz

    Trzeba na to popatrzeć z trochę mniej emocjonalnej a bardziej logicznej perspektywy. USAF od lat próbuje pozbyć się A-10, z coraz bardziej naciąganych powodów, Kongres blokuje te próby na każdym kroku bo dalej widzi te maszyny jako najlepsze w swojej klasie. Zwłaszcza że F-35 to niepewny następca, wbrew temu co LM i ich kupieni generałowie chcą nam wcisnąć. Sprzedaż A-10 to nie wsparcie dla sojuszników tylko kolejny etap gier politycznych na linii Kongres-USAF, my w tej sprawie jesteśmy tylko wymówka.

  24. Obserwator

    "Nasz" przemysł lotniczy jest zdolny do dużej produkcji zamiennika A10 i nie wiem na co czekamy mając rosyjskie czołgi na przedpolu.

    1. zalamany

      A ja myślałem że do tego trzeba lat badań, doświadczeń, prób statycznych i dynamicznych w locie, technologii i worka pieniędzy - o tutaj okazuje się że nie - samochodu dla wojska nie potrafimy zrobić a ty mówisz o samolocie? Gimbaza do książek marsz

    2. jasio

      An-2 w wersji kamikadze???

  25. Rafale

    I to jest właśnie "logika" USA. F-22 - zakaz sprzedaży, A-10 - to samo, pociski Tomahawk - trzeba niemal zrobić to, co mówił Sikorski, żeby uzyskać autonomię użycia, system Patriot - BRAK autonomii użycia, reszta uzbrojenia - słaby offset. Osobiście dziękuję za takiego sojusznika, nie kwestionuję jakości produkowanej i sprzedawanej przez niego broni, bo wiele konstrukcji sprawdziło się i okazały się bardzo udane, ale wystarczy kupić trochę sprzętu "mniej strategicznego" i ewentualnie broni. Reszcie dziękujemy. Najlepszym rozwiązaniem jest projektowanie i produkcja we własnym zakresie (ewentualnie znaleźć państwo gotowe do współpracy w tym zakresie), względnie zwrócić się ku Europie (np. MBDA), albo Izraelowi. USA jest po prostu niepoważnym sojusznikiem i tyle w temacie...

    1. gazek

      Na tym sojuszniku wisi całe bezpieczeństwo nasze i świata. Ale to nie oznacza, że musimy kupować cały sprzęt od US. Kupujmy dobry. Zresztą tak z grubsza robimy. Wpadka jest tylko w przypadku systemu Patriot, kiedy opcja THAAD plus Samp/T jest zarówno tańsza, jak i skuteczniejsza z wojskowego punktu widzenia.

    2. Bibi

      W kwestii autonomii użycia gadasz głupoty, a sojusznika wybierz sobie najlepiej zza Bugu

Reklama