Siły zbrojne
Rosjanie zabezpieczyli porty kaspijskie przed podwodnymi dywersantami
Zakończono budowę systemów ochrony przed obiektami podwodnym w morskich punktach bazowania Floty Kaspijskiej (na pewno chodzi o Astrachań, a prawdopodobnie o Machaczkałę i Kaspijsk).
O rozpoczęciu tej inwestycji służby prasowe Minoborony informowały w lipcu ubiegłego roku. W odróżnieniu od opracowanego w Polsce systemu Kryl Rosjanie nie wykorzystywali czujników magnetycznych, ale jedynie stacje hydroakustyczne prawdopodobnie połączone z systemem kamer.
Według opublikowanych skąpych danych sonary mogą w sposób automatyczny wykrywać zbliżające się obiekty podwodne z odległości większej niż 200 m, określając ich położenie (z dokładnością nie mniejszą niż 5% odległości wykrycia) oraz parametry ruchu (prędkość i kierunek). System jest zdolny również do klasyfikacji obiektów na odpowiednie klasy w oparciu o ich wielkość oraz do ich śledzenie z wyliczeniem przypuszczalnej trasy.
Dowództwo Floty Kaspijskiej podkreśla, że całość zabezpiecza pełną informację o sytuacji podwodnej w rejonie bazowania rosyjskich okrętów. Obecnie trwa eksploatacja próbna sonarów, podczas której przedstawiciele producenta dokonują niezbędnych kalibracji i regulacji oraz szkolą przyszłą obsługę bezpośrednio na sprzęcie.
Jak widać Rosjanie coraz poważniej biorą pod uwagę możliwość dokonania podwodnej dywersji w kaspijskich portach. I pomimo, że system zabezpieczenia jest kosztowny w eksploatacji, przede wszystkim przez konieczność zapewnienia ciągłej (24/7) obsługi, to jednak zdecydowali się go zamontować we wszystkich punktach bazowania swoich okrętów. Nie było to sprawą prostą, ponieważ nie każdy port ma pojedyncze wejście (tak jak np. nasze Władysławowo). I o ile w przypadku Kaspijska wystarczy jeden sonar, o tyle w przypadku Machaczkały potrzebne są co najmniej 3 takie stacje, a w Astrachaniu co najmniej dwie.
(MD)
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie