Reklama

Siły zbrojne

Pentagon przygotowuje się na skutki zmian klimatu

Topnienie lodowców spowoduje otwarcie niedostępnych szlaków komunikacyjnych w obszarze Arktyki, a także umożliwi eksploatację znacznych zasobów surowców naturalnych. Wiąże się z tym konieczność zwiększenia aktywności sił podlegających Departamentowi Obrony. Fot. Sgt. Edward Eagerton/U.S. Army National Guard.
Topnienie lodowców spowoduje otwarcie niedostępnych szlaków komunikacyjnych w obszarze Arktyki, a także umożliwi eksploatację znacznych zasobów surowców naturalnych. Wiąże się z tym konieczność zwiększenia aktywności sił podlegających Departamentowi Obrony. Fot. Sgt. Edward Eagerton/U.S. Army National Guard.

Amerykański Departament Obrony przygotowuje się na skutki zmian klimatycznych, mogące spowodować szereg nowych zagrożeń.

Jak informuje Defense One, siły zbrojne Stanów Zjednoczonych uznają zmiany klimatu za czynnik oddziałujący zarówno na warunki, w jakich funkcjonują poszczególne służby, jak i na charakter zagrożeń, z jakimi mogą one się spotkać w przyszłości. Wzrost poziomu mórz może między innymi wymusić przebudowę części baz US Navy, w celu zachowania warunków bezpiecznego dokowania okrętów.

Już obecnie siły zbrojne USA biorą udział w akcjach ratunkowych po katastrofach naturalnych, z czym wiąże się konieczność szybkiego wydzielenia odpowiednio przygotowanych sił. Co więcej, zawirowania klimatyczne spowodują zapotrzebowanie na dodatkowe zakupy sprzętu i uzbrojenia, dostosowanego do nowych warunków naturalnych. Cytowany przez Defense One ekspert organizacji The Center for Climate and Security generał w stanie spoczynku John Adams wspomniał o konieczności budowania zdolności do działań w obszarach przybrzeżnych, które będą w dużym stopniu dotknięte przez zmiany klimatu.

Innym istotnym z punktu widzenia Departamentu Obrony obszarem, na który zmiany klimatyczne wywierają znaczący wpływ jest Arktyka. Topnienie lodowców oznacza, że otwarte zostaną niedostępne dotychczas szlaki komunikacyjne, a bogate zasoby naturalne będą mogły być eksploatowane. Oznacza to, że służby podległe Departamentowi Obrony zostaną zmuszone do zwiększenia swojej obecności w regionie, na co zwracał  uwagę między innymi sekretarz obrony Chuck Hagel.

(JP)

 

Reklama

Komentarze (3)

  1. DeeS

    Ropa z ZP jest spokojnie zastępowalna choćby przez ropę z Wenezueli, Meksyku, Nigerii czy nawet Rosji. Do tego Iran ma wielką chęć budowy rurociągów na Morze Śródziemne - przez Syrię...

  2. rozbawiony

    Przełożę to na język ludzki: z powodu ocieplenia klimatu US Navy będzie, mimo protestów Kanady, jeszcze częściej naruszać kanadyjskie wody wewnętrzne! :-)

    1. Marcin

      Wody wewnętrzne, jak twierdzą Kanadyjczycy, lub cieśninę międzynarodową na terytorium kanadyjskim, jak chcą Amerykanie. Na wodach wewnętrznych można kontrolować międzynarodowy ruch morski, w cieśninie międzynarodowej na swoich wodach terytorialnych wolno robić wszystko, oprócz tego. Cała sprawa zależy od tego, jak kto interpretuje prawo morskie dot. cieśnin, a prawo morskie oparte jest w tym przypadku na precedensie (sprawa Kanału Korfu z bodajże 1953 r.) i dopuszcza interpretację dwojaką. Pomijając polityczną debatę, Amerykanie zazwyczaj informują Kanadyjczyków z wyprzedzeniem o dokładnym miejscu i czasie "naruszenia" (nie pytają o zgodę, bo takie pytanie przyznawałoby rację Ottawie - pyta się przy wejściu na cudze, a nie na międzynarodowe). Kanadyjczycy z kolei zawsze jak dotąd udzielali zgody mimo, że Waszyngton nie prosił - w ten sposób zaznaczają, że z ich punktu widzenia są to ich wody i owszem US Navy tam pływa, ale dzieje się tak, bo Ottawa pozwoliła. Tak to się toczy od kilkudziesięciu lat i jakoś się jeszcze nie doczekaliśmy amerykańskiej aneksji kanadyjskiej północy. Paradoksalnie - i przyznają to sami Kanadyjczycy, w tym wybitni specjaliści od kanadyjskiej północy, mocno zaangażowani w spór po stronie swojej ojczyzny - całe zaangażowanie Ottawy w spory z Amerykanami o dokładny status Przejścia Północno-Zachodniego jest możliwe dlatego, że w kwestiach bezpieczeństwa zewnętrznego polega ona na USA. Amerykańskie działania nie są skierowane przeciwko Kanadzie, bo trudno sobie wyobrazić, że Amerykanie chcą zabrać Kanadzie Przejście Północno-Zachodnie bojąc się, że pewnego dnia Kanada przestanie tamtędy przepuszczać okręty US Navy - tak się nie stanie i zarówno w Waszyngtonie i Ottawie o tym wiedzą. Sprawa jest innej natury, mianowicie prawnej. Prawo morskie dot. cieśnin jest, jak mówiłem oparte na precedensie. Jeśli Kanadyjczycy zyskają status wód wewnętrznych dla Przejścia Płn-Zach., to nic się wielkiego Amerykanom nie stanie. Ale jeśli inne kraje wykorzystają precedens, to wiele z nich - w tym liczne kraje, lekko mówiąc nie kochające USA - może zamknąć strategicznie ważne cieśniny na całym świecie i podeprzeć to "kanadyjskim precedensem". A jeżeli postrzegamy takie rozumowanie, jako przejaw amerykańskiego imperializmu, to zastanówmy się, ile wytrzyma Europa bez ropy z Zatoki Perskiej - gdyby zaistniał "kanadyjski precedens", to Iran miałby podstawy prawne, żeby ją zamknąć.

  3. pól źartem ,pól serio ale z prawej flanki

    nasza armia zamawia nowe wozy propagandowe ; naszemu trudnemu sojusznikowi zza wielkiej wody proponuje w odpowiedzi na sloneczne plamy i zmiany klimatu skutkujace ponoć ponadnormatywnymi opadami wszelakiego rodzaju - doposaźyć indywidualnie kaźdego źolnierza US.Army (poza zalogami OP) w...chińskie parasolki.

Reklama