Siły zbrojne

Państwo Islamskie zaatakowało Turcję. Ankara będzie się bronić?

Fot. Witold Repetowicz/Defence24.pl.
Fot. Witold Repetowicz/Defence24.pl.

W Suruc w Turcji (Kurdystanie tureckim) doszło do zamachu bombowego na Centrum Kulturalne. Zginęło co najmniej 28 osób, a ponad 100 zostało rannych. Kilka minut po tym ataku bomba wybuchła przed siedzibą władz kantonu Kobane, po drugiej stronie syryjsko-tureckiej granicy. Na chwilę obecną nie jest znana liczba ofiar drugiego zamachu. Choć Państwo Islamskie (IS) jeszcze się nie przyznało do ataków to nie ulega wątpliwości, że to dzieło tej organizacji terrorystycznej - pisze Witold Repetowicz w komentarzu dla Defence24.pl.

Stwierdzenie, że to najpoważniejszy w Turcji akt terrorystyczny od lat jest banalne. Problem w tym, że dla Kurdów to kolejny atak wymierzony w nich, którego sprawcami są terroryści IS. Po wielomiesięcznej bitwie o Kobane, w której zginęło kilkuset obrońców miasta i okolicznych wsi, bojowników YPG i sprzymierzonych z nimi sił FSA [Wolnej Armii Syrii - red.] – Burkan al Firat, raptem 3 tygodnie temu doszło do terrorystycznego ataku na Kobane, w którym zginęło ponad 200 Kurdów, prawie wyłącznie cywilów, w większości kobiety i dzieci.

W Europie przeszło to prawie bez echa, gdyż zlało się to z innymi krwawymi wiadomościami z Syrii w jeden obraz "trwającego konfliktu". Ale Kobane i Suruc oddalone są od siebie o zaledwie kilkanaście kilometrów i większość rodzin mieszka częściowo po tej stronie, częściowo po tamtej. Po tym, gdy w zeszłym roku zaczęło się oblężenie Kobane prawie pół miliona mieszkańców z terytorium Syrii uciekło na stronę turecką. Tylko jedna trzecia z nich wróciła do Kobane, reszta się boi lub nie ma gdzie wracać.

Gdy Europa i Polska cynicznie wykorzystują problem „syryjskich uchodźców” do rozładowania kryzysu z nielegalnymi imigrantami na Lampeduzie, niektóre organizacje pozarządowe starają się działać na rzecz odbudowy Kobane, by ludzie ci mogli wrócić do domu. To właśnie było celem przyjazdu do Suruc 300 młodych aktywistów lewicowej organizacji „Federacja Socjalistycznych Stowarzyszeń Młodzieżowych”. Mieli oni przedyskutować w Suruc problemy Kobane, a następnie udać się na drugą stronę granicy, by wcielić swoje pomysły w życie i pomóc mieszkańcom.

Wielu z nich nie zdąży tego zrobić. Wśród tych młodych ludzi byli nie tylko Kurdowie ale i Turcy, przybyli ze Stambułu. Większość Turków wciąż z niechęcią odnosi się do Kurdów, choć nastroje ulegają powolnej zmianie. Ponadto kilka lat temu, po zawieszeniu broni między PKK a rządem tureckim, zwolennicy Ocalana postanowili wcielić w życie jego projekt szerszej platformy politycznej, współpracując w Turcji z innymi mniejszościami oraz środowiskami lewicowymi.

Była to jedna z przyczyn sukcesu HDP w niedawnych wyborach. Ponadto idea demokracji bezpośredniej i multietniczno-religijnych kantonów w Rożawie (syryjski Kurdystan) przyciągała też lewicowych ochotników z całego świata, chętnych do walki za te idee z terrorystami IS. Choć nie zmienia to faktu, iż większość Kurdów i w Suruc i Kobane marzy o wolnym, zjednoczonym Kurdystanie.

Nie jest to też pierwszy akt terrorystyczny IS na terenie Turcji. W czasie kampanii wyborczej doszło do ponad 100 ataków na biura HDP. O większość z nich partia oskarżała nacjonalistów tureckich oraz tzw. „głębokie państwo” oparte na służbach specjalnych i posługujące się jako narzędziem organizacjami islamistycznymi typu Huda-Par.

Ale na 2 dni przed wyborami, na wiecu przedwyborczym HDP z udziałem lidera tej partii S. Demirtasa, doszło do wybuchu, w którym zginęły 4 osoby, a ponad 100 zostało rannych. Wtedy władze początkowo sugerowały, iż sprawca był związany z kanapową, lewacką organizacją DHKP/C, również zresztą posądzaną o bycie narzędziem w rękach „głębokiego państwa”. Okazało się jednak, iż sprawca tamtego zamachu, Orhan Gonder walczył w Syrii po stronie IS, po czym, po przekroczeniu granicy z Turcją był przesłuchiwany przez turecką policję i choć był na liście poszukiwanych, groźnych terrorystów to go wypuszczono. 2 dni później podłożył bombę.

HDP wciąż domaga się śledztwa w sprawie zaniedbań policji w tamtej sprawie, ale Kurdowie od dawna wiedzą swoje. Rozmawiając z mieszkańcami Suruc czy Kobane trudno znaleźć kogokolwiek kto nie uważałby, że za to robota Erdogana. Teraz po zamachu na Suruc te oskarżenia się nasilą. Niektórzy zresztą uważają, iż o to właśnie chodzi, o sprowokowanie Kurdów do zerwania rozejmu i wznowienia walk przez PKK, co pozwoliłoby na eliminację HDP ze sceny politycznej. Ale póki co taki plan, jeśli rzeczywiście istniał (a liderzy HDP tak twierdzą) spalił na panewce, gdyż po każdym ataku kurdyjscy politycy wzywali do zachowania spokoju.

Również i tym razem w pierwszych komentarzach media prorządowe w Turcji próbowały sugerować, iż sprawcy są związani ze skrajnie lewackimi organizacjami terrorystycznymi. Jednak fakt, iż jednocześnie doszło do ataku w Kobane jednoznacznie wskazuje sprawców. Jest to już zatem całkowicie otwarty atak Państwa Islamskiego na Turcję. Taki jego charakter podkreślił między innymi deputowany HDP Dengir Mir Mehmet Firat.

Oznacza to, że Turcja musi odpowiedzieć na ten atak w adekwatny sposób i z całą pewnością schwytanie sprawców musi stanowić priorytet dla władz. W tym kontekście warto wspomnieć słowa Figen Yukskdag, współprzewodniczącej HDP, która w wywiadzie ze mną dla Defence24.pl kilka dni po czerwcowym ataku na Kobane wyraziła przekonanie, iż MIT (czyli tureckie służby specjalne) ma dokładnie rozpracowaną całą siatkę IS i może aresztować wszystkie osoby z nią związane w ciągu kilku dni.

To, iż punkty werbunkowe IS w Turcji przez wiele miesięcy działały prawie jawnie potwierdziło też wielu dziennikarzy, a władze Rożawy wielokrotnie twierdziły, iż mają dowody na istnienie obozu szkoleniowego IS pod Urfą. Suruc to właśnie miasto w prowincji, której stolicą jest Urfa. Atak IS na Suruc będzie więc testem skuteczności (i/lub dobrej woli w walce z terroryzmem) władz Turcji, która wszak jest uważana za regionalną potęgę. Ma on też miejsce w szczególnym dla Turcji momencie, gdy wciąż trwa budowanie koalicji, która ma rządzić krajem.

Zarówno prezydent Erdogan jak i premier Davatoglu szybko potępili zamach, a minister spraw wewnętrznych zapowiedział szybkie ujęcie sprawców. Opozycyjna CHP również potępiła atak i wysłała do Suruc swoją delegację. Żadnego oświadczenia nie wydała natomiast czwarta partia parlamentarna – nacjonalistyczna MHP, znana z nienawiści do Kurdów i środowisk lewicowych.

Na koniec refleksja osobista. Miejsce, w którym doszło do zamachu to miejsce szczególne. Tam właśnie skierowałem swoje pierwsze kroki po przyjeździe do Suruc w czerwcu tego roku, niespełna miesiąc temu. Tam zatrzymują się wszyscy dziennikarze, którzy starają się dostać do Kobane. Nielegalnie, bo Turcja blokuje granicę, nie chcąc by media relacjonowały to co się tam dzieje. Atak może mieć na celu również odstraszenie dziennikarzy od przyjazdu do Suruc i Kobane. Ale niedoczekanie, wkrótce znów tam się udam, zarówno do Suruc jak i Kobane.

Witold Repetowicz
________________________________________________
 

Prawnik, analityk ds. międzynarodowych, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor wielu artykułów dotyczących Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji Centralnej m.in. publikacji „Międzynarodowa jurysdykcja karna – szansą dla Afryki?”. W 2010 roku prowadził wykłady na Universite Panafricaine de la Paix w Uvirze, prowincja Kivu Sud w Demokratycznej Republice Kongo.

Jeśli jesteś przedstawicielem wybranych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem Państwa przysługuje Ci 100% zniżki!
Aby uzyskać zniżkę załóż darmowe konto w serwisie Defence24.pl używając służbowego adresu e-mail. Po jego potwierdzeniu, jeśli przysługuje Tobie zniżka, uzyskasz dostęp do wszystkich treści na platformie bezpłatnie.