Reklama
  • Komentarz
  • Opinia
  • Wiadomości

Nowości potargowe. Co dalej z modernizacją Sił Zbrojnych?

Na targach w Kielcach ekspozycje wyglądały rewelacyjnie. Nic dziwnego – każdy dostawca chce się dostać do tortu stanowiącego 130 mld złotych, a w sumie w okresie życia produktu, tj. 20-30 lat, do nawet więcej niż 400 mld złotych. Liczba wystawców oraz ekspozycje były imponujące. Nadzieje producentów i pośredników trochę psuły informację o niewykorzystaniu przez MON w ubiegłych latach olbrzymich kwot przeznaczonych na modernizacje; mówi się o ponad 10 mld złotych. Natomiast nadzieję pobudzały wypowiedzi naszych polityków, jak również zmieniająca się sytuacja geopolityczna. Generalnie było morowo i barwnie. A w kwestii rozwoju sytuacji z zakupami jak zwykle nikt nic nie wie.

Fot. D. Sadza/D24.
Fot. D. Sadza/D24.

Na targach w Kielcach ekspozycje wyglądały rewelacyjnie.  Nic dziwnego – każdy dostawca chce się dostać do tortu stanowiącego 130 mld złotych, a w sumie w okresie życia produktu, tj. 20-30 lat, do nawet więcej niż 400 mld złotych. Liczba wystawców oraz ekspozycje były imponujące. Nadzieje producentów i pośredników trochę psuły informację o niewykorzystaniu przez MON w ubiegłych latach olbrzymich kwot przeznaczonych na modernizacje; mówi się o ponad 10 mld złotych. Natomiast nadzieję pobudzały wypowiedzi naszych polityków, jak również zmieniająca się sytuacja geopolityczna. Generalnie było morowo i barwnie. A w kwestii rozwoju sytuacji z zakupami jak zwykle nikt nic nie wie.

Wydaje się, że najważniejsze dla Polski i polskiej zbrojeniówki są programy obrony przeciwlotniczej (przeciwrakietowej) średniego i krótkiego zasięgu. W obecnej sytuacji, w ograniczonym konflikcie jesteśmy bez szans, gdyż przewaga lotnicza strony federalnej jest miażdżąca. Ponadto brak takich systemów uniemożliwia nam odpowiednie reagowanie na prawdopodobne przejawy wojny hybrydowej, np. przypadkowe wystrzelenie pojedynczej rakiety typu Iskander w kierunku rafinerii w Płocku (oczywiście z głowicą konwencjonalną). Oba systemy zarówno Wisła, jak i Narew powinny być komplementarne oraz współdziałać miedzy sobą, posiadać potencjał rozwojowy tak, aby można było elastycznie zareagować na zmieniające się wydarzenia. Dodatkowo systemy powinny być w pełni operacyjne, tzn. powinny posiadać możliwości zwalczania zagrożeń i być dedykowane obronie naszego terytorium. Na modernizacje Sił Zbrojnych płacimy z własnych podatków, także polski przemysł powinien być maksymalnie wciągnięty w produkcję, serwis i, co najważniejsze, w modernizację zakupionego sprzętu. Ostatnie informacje z komisji Senatu USA każą się przyjrzeć sensowności i racjonalności zakupu produktu głównego faworyta przetargu Wisła. Pamiętajmy, iż żaden system nie był sprawdzany przeciwko Iskanderom, zaś ich użycie następowało w warunkach olbrzymiej przewagi strony zachodniej, co niekoniecznie musi zaistnieć w polskich realiach. Dostawa pierwszych baterii przed 2018 lub 2019 rokiem jest nierealna, gdyż najpierw trzeba je wyprodukować.

Powszechnie uważa się, że jeżeli polski przemysł obronny zostanie pozbawiony odpowiedniego udziału w obu programach, to będzie można go „zaorać”. Pozostanie nam jedynie produkcja karabinów, pojazdów (w tym gąsienicowych), moździerzy i amunicji. I to wszystko, no może dojdą jeszcze jakieś remonty. Niestety wówczas zostaniemy pozbawieni jego nowoczesnej i rozwojowej części. MON, zamykając dialog techniczny w sprawie programu Wisła i konkludując, że zestawy powinny być „operacyjne i znajdować się na uzbrojeniu w krajach NATO” wcale o niczym nie przesądził. Przepisy nie zabraniają, żeby głównym  warunkiem przetargu był stopień udziału polskiego przemysłu w produkcji, serwisie oraz modernizacji zestawu.

Ciekawe czy planowana na 25 - 26 września wizyta prezesa firmy Raytheon i planowane, jak wieść gminna niesie, spotkania z naszymi politykami, w tym z nowym szefem MSZ nastąpi z powodu opinii komisji Senatu USA ? Ciekawym jest również to czy Pan Prezes spotka się z przedstawicielami polskiego przemysłu obronnego, to będzie wiele mówiło o intencjach faworyta przetargu.

Pewną nadzieję polskiej zbrojeniówce mogło dać wystąpienie pana Generała Stanisława Butlaka na konferencji pt. „Przyszłość offsetu w Polsce” zorganizowanej przez Polską Izbę Producentów na rzec Obronności Kraju w Ministerstwie Gospodarki. Pan Generał był bardzo dobrze przygotowany. Wydaje się, że jego słowa o tym, iż MON ma na sercu dobro polskiego przemysłu obronnego i ma kompleksowo/sektorowo podchodzić do offsetu oraz współpracy przemysłowej, brzmiały szczerze i przekonywująco. Oby współpraca MON i przemysłu w programie Wisła była rzeczywista i realizowana na wzór turecki. Został przedstawiony schemat organizacyjny struktur MON-u, mających zajmować się offsetem. Oby starczyło sił i umiejętności. W sytuacji, gdy wykonane zostanie nawet 40% z tego co Pan Generał zapowiadał, to i tak będzie bardzo dobrze. W zasadzie zgadzałem się z większością zagadnień, o których mówił pan Generał. Jednak cały  czas uważam, iż przejście offsetu do MON-u było błędne.

Dotychczasowe doświadczenia w wdrażaniu offsetu przedstawił pan Dyrektor Hubert Królikowski. Są one pozytywne. W ciągu 15 lat udało się zdobyć porządne doświadczenia w implementacji offsetu oraz zrealizować szereg dobrych projektów. Niektóre z nich dotyczyły zakładów będących jedynymi żywicielami danych miejscowości i to offset pozwolił im przetrwać oraz rozwinąć produkcję. Polski przemysł obronny nauczył się pozyskiwać i wykorzystywać technologie w ramach offsetu. Oczywiste jest, że offset to nie jest taka umowa, że kupując sprzęt za 100 zł dostawca zapłaci nam 100 zł dodatkowo, gdyż wówczas sprzęt kosztowałby 200 zł. Jest to natomiast umowa, w wyniku której Polska kupując uzbrojenie, może dodatkowo uzyskać licencje i technologie lub, co dotyczy przeszłości, korzyści ekonomiczne. Polska administracja, a w szczególności Ministerstwo Gospodarki zdobyło ogromne doświadczenie przy wdrażaniu offsetu i obecnie jest równorzędnym partnerem dla dostawców zagranicznych. Czy MON będzie też takim partnerem? Czas pokaże, oby.

Z kronikarskiego obowiązku dodam, iż na konferencji zaprezentowano bardzo ciekawe wystąpienie dotyczące prawnych aspektów transferu technologii oraz występował z referatem piszący owe słowa. 


Jarosław Kruk jest partnerem zarządzającym w Kancelarii Prawniczej Kruk i Wspólnicy.  W latach 1997-2000 pracował jako radca prawny w Departamencie Prawnym MSWiA co pozwoliło mu na poznanie specyfiki funkcjonowania administracji publicznej, a zwłaszcza sfery związanej z bezpieczeństwem państwa.  W latach 2007-2010 kierował kompleksową obsługa prawną na rzecz Ministerstwa Gospodarki dotyczącą offsetu.

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama