Siły zbrojne
Marynarka Wojenna myśli o kupnie samolotów patrolowych C-295 MPA. Okręty zaczynają schodzić na drugi plan?
Wszystko wskazuje na to, że do planu modernizacji technicznej Marynarki Wojennej zostanie dołożona następna kosztowna inwestycja – zakup trzech samolotów patrolowych MPA. Tymczasem „Koncepcja rozwoju technicznego MW 2013 – 2030” nawet bez tych samolotów była trudna do realizacji.
Pierwsza oficjalna wzmianka na temat samolotów patrolowych pojawiła się w czasie referatu dowódcy Marynarki Wojennej admirała Tomasza Mathei na rozpoczęciu konferencji MAST w czerwcu tego roku w Gdańsku. Poinformował on wtedy, że plan modernizacji MW zakłada pozyskanie do 2030 roku trzech samolotów MPA (Maritime Patrol Aircraft).
O jakie samoloty chodzi?
Jeszcze na konferencji MAST tłumaczono, że nie będzie to związane z zabieraniem funduszy z programów okrętowych, a samoloty MPA dla Marynarki Wojennej będą pochodziły z puli ogólnej już zamówionych samolotów (podobnie jak będą kupowane w przyszłości śmigłowce ZOP). Jednak budowane w Sewilli samoloty C-295M (umowa podpisana w 2012 r.) są ostatecznie kompletowane w wersji transportowej, czyli ich miejscem docelowym nie będzie Marynarka Wojenna. Z jakiej puli będą więc kupione MPA?
Inspektorat Uzbrojenia przekazał nam jedynie informację, że: „aktualnie nie prowadzi procedury pozyskania samolotów C-295 MPA dla Marynarki Wojennej”. Ale to wcale nie oznacza, ze się o tym nie myśli. I rzeczywiście MON przekazał nam wyjaśnienie, że „w resorcie obrony narodowej prowadzona jest wstępna ocena zakresu oraz sposobu pozyskania dla Marynarki Wojennej zdolności rozpoznania, patrolowania akwenów morskich oraz wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych z wykorzystaniem samolotów C-295 MPA/ASW. Opracowana w tym celu koncepcja podlega szczegółowej analizie”.
Czytaj także: MON może oddać do budżetu nawet 3,3 miliarda złotych. Blokada reformy dowodzenia źródłem oszczędności?
Samoloty patrolowe a okręty
Największą zaletą koncepcji rozwoju Marynarki Wojennej przedstawionej 29 marca 2012 r. przez ministra Obrony Narodowej Tomasza Siemoniaka w Gdyni było to, że plan ten był wykonalny. Wymagał jednak konsekwentnego i systematycznego działania oraz nie dawał żadnego marginesu na eskalację wymagań. Mówiąc krótko – by go zrealizować trzeba było się go ściśle trzymać. Przy czym samo przestawianie w czasie poszczególnych zadań nie było tak niebezpieczne jak dokładanie do niego nowych inwestycji.
Tymczasem w tym bardzo napiętym planie zaczęły się pojawiać nowe i kosztowne zakupy, przy pozostawieniu wszystkiego co włożono do niego wcześniej. Mogą być tylko dwa wytłumaczenia takiego działania. Albo ktoś nie ma kalkulatora i nie potrafi policzyć, że na to wszystko zabraknie pieniędzy, a na więcej z powodu dziury budżetowej nie można liczyć. Albo ten ktoś od samego początku zamierzał zrezygnować z części zadań proponowanych w 2012 r, w tym z tych najkosztowniejszych – dotyczących okrętów.
Zobacz również: Lepsza kondycja Stoczni Remontowej Nauta pozwoli na udział w modernizacji MW?
A może samoloty MPA są rzeczywiście przydatne?
O ile w przypadku Sztabu Generalnego lansowanie „nowych” zadań – a więc zakupu drugiego Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego można jeszcze zrozumieć, bo dla Warszawy okręty zawsze były rzeczą drugoplanową, o tyle postawa Marynarki Wojennej jeżeli chodzi o MPA staje się co najmniej dziwna.
W jej przypadku nawet „myślenie” o samolotach patrolowych przed 2030 rokiem szokuje, ponieważ wiadomo, że rozłoży to dotychczasowy harmonogram okrętowy i musi pociągnąć za sobą: albo wycięcie z planu jednostek pływających, albo przynajmniej opóźnienie ich wprowadzenia. A przecież dla Marynarki Wojennej okręty muszą stanowić w tej chwili priorytet.
Znowu postępujemy tutaj według zasady „róbmy to co potrafimy, a nie to co jest niezbędne”. Samoloty C-295 były już przez IU kupowane i będzie to w miarę bezpieczne i stosunkowo łatwa do przeprowadzenia postępowanie. Co więcej nikt nie może nawet wątpić w przydatność samolotów patrolowych dla działań morskich. Ale wprowadzenie ich do planu jest jeszcze jednym dowodem na to, że w odniesieniu do Marynarki Wojennej nadal działa się bez zatwierdzonego i konsekwentnie realizowanego planu odbudowy sił okrętowych.
Nikt nie ma pretensji o to, że Marynarka Wojenna nie otrzymuje i nie wydaje na modernizację obiecanych 900 milionów złotych rocznie. Pretensje dotyczą wyłącznie tego, że nie wydaje się ich na z taką pompą obiecywane okręty.
Kmdr por. rez. Maksymilian Dura
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie