Siły zbrojne
Marka jakich mało - 4500 seryjnych F-16 Fighting Falcon
3 kwietnia br. Lockheed Martin dostarczył użytkownikom 4500. egzemplarz wielozadaniowego samolotu bojowego rodziny F-16 Fighting Falcon.
Wydarzenie to ma miejsce blisko dwanaście lat po dostarczeniu 4000. egzemplarza, a także ponad trzydzieści lat od dostawy pierwszego samolotu tego typu. W ciągu tych lat świat zmienił się nie do poznania, podobnie jak sama maszyna.
Historia rozwoju tej konstrukcji oraz losy w ciągu tych lat stanowią temat na bardzo rozległą monografię, którą być może zaprezentujemy na stronach Defence24.pl w przyszłości. Z tego też względu zaprezentujmy obecnie jedynie skróconą do minimum statystykę.
Aktualnie w linii znajduje się około 3050 egzemplarzy seryjnych, co daje jej pierwsze miejsce na listach obecnie eksploatowanych maszyn tej klasy (z globalnym udziałem w tym segmencie na poziomie około 17%), w różnego wypadkach utracono 552 maszyny, a kolejnych 50 złomowano. Brały one udział w licznych akcjach bojowych – można tu wymienić walki Izraela z sąsiadami oraz zaskakujący nalot na iracki reaktor atomowy, kampanie na Bałkanach, w Iraku, Afganistanie (zarówno maszyny państw NATO oraz pakistańskie w latach 80., a także współcześnie) oraz Libii.
W ciągu tych lat trafiły do eksploatacji w 26 państwach, rozsianych praktycznie na każdym kontynencie zamieszkanym przez człowieka (poza Oceanią i Australią). Co ważne, cały czas istnieje potencjalna możliwość sprzedaży kolejnych maszyn do nowych krajów.W szczycie produkcji, a więc w latach 1980-1993, powstawało ponad 100 egzemplarzy rocznie – część z nich na eksportowych liniach produkcyjnych mieszczących się w Azji (Republika Korei Południowej oraz Turcja) oraz w Europie (Holandia, Belgia). Po tym okresie jedynie w dwóch przypadkach odnotowano jeszcze tempo powyżej 100 egzemplarzy (1997 oraz 2003). Dzięki temu F-16 Fighting Falcon stał się jednym z dwóch najbardziej rozpowszechnionych produktów koncernu Lockheed Martin (obok transportowego C-130 Hercules).
Kolejne maszyny w produkcji i na sprzedaż
Obecna sytuacja linii produkcyjnej samolotów rodziny F-16 Fighting Falcon w Fort Worth nie jest jednak dobra. Cięcia budżetowe, kryzysy gospodarcze, globalna polityka oraz rozwój technologiczny powodują, że skala zamówień kurczy się. Obecnie producent może pochwalić się jedynie trzema, niewielkimi, kontraktami na łączną ilość 50 maszyn dla trzech klientów: Egiptu (20 F-16C/D Block 52+, umowa na ich zakup została podpisana w grudniu 2009 roku), Iraku (18 F-16C/D Block 52+, umowa została podpisana w 2011 roku) oraz Omanu (12 F-16C/D Block 50+, zakupione w grudniu 2011 roku). Realizacja tych kontraktów pozwala na utrzymanie produkcji do 2014 roku, jednak cały czas istnieje możliwość nowych sukcesów (o czym dalej).
Jako pierwsze nowe maszyny otrzymają Al-Quwwat al-Jawwiya al-Misriya. Egipcjanie sukcesywnie dokupują kolejne F-16 od początku lat 80. XX wieku – początkowo były to maszyny serii Block 15, a później Block 32/40 – łącznie Kair odebrał dotychczas 220 egzemplarzy, stając się jednym z największych użytkowników na świecie. Ostatnia umowa, podpisana w 2009 roku, na około 2,5 mld dolarów – zakładała zakup maszyn (cztery dwumiejscowe oraz szesnaście jedno) oraz wyposażenia dodatkowego: optoelektronicznych zasobników celowniczych AN/AAQ-33 Sniper, zasobników rozpoznawczych Goodrich DB-110, 20 kompletów konforemnych zbiorników dodatkowych oraz systemu walki radioelektronicznej ACES. Nowe F-16 mają zastąpić najstarsze Falcony, stając się zaawansowanym dodatkiem do pozostałych typów odrzutowych samolotów bojowych eksploatowanych przez ten kraj – obejmuje to konstrukcje francuskie (Mirage 2000EM, Mirage 5), radzieckie (MiG-21), chińskie (F-6 oraz F-7) oraz amerykańskie (F-16 oraz F-4E Phantom II). Pierwszy z nowych Block 52+ został oblatany w Fort Worth 6 kwietnia br., dostawy do Egiptu mają rozpocząć się w drugiej połowie bieżącego roku i zakończyć się pod koniec 2013.
W zeszłym roku do oficjalnego grona użytkowników F-16 dołączył także Irak, którego władze zdecydowały się o pozyskaniu maszyn tego typu dla własnego lotnictwa wojskowego. Pierwsza partia, licząca osiemnaście sztuk, dla al-Quwwat al-Jawwiya al-Iraqiya ma trafić nad Eufrat i Tygrys w latach 2014-15. Będą kosztować około 1,5 mld dolarów i według dostępnych informacji będą kolejnymi przedstawicielami odmiany Block 52+ - dwanaście z nich będzie wykonanych w wersji jednomiejscowej, a pozostała szóstka dwumiejscowej. Irakijczycy zdecydowali się także na bogaty zestaw wyposażenia dodatkowego, który ma objąć konforemne zbiorniki paliwa dla wszystkich egzemplarzy, nahełmowe celowniki JHMCS, zasobniki rozpoznawcze, optoelektroniczne zasobniki obserwacyjno-celownicze (oba urządzenia jeszcze nie wybrane). Do tego kontrakt objął także uzbrojenie podwieszane – kierowane pociski rakietowe „powietrze-powietrze” AIM-9L/M Sidewinder oraz AIM-7M Sparrow, a także precyzyjną broń klasy powietrze-ziemia: pociski rakietowe AGM-65 Maverick oraz bomby rodziny Paveway II. Z całą pewnością można założyć, że nie będą to ostatnie F-16 dla Iraku, gdyż już w grudniu 2011 roku władze tego kraju zwróciły się do Stanów Zjednoczonych o kolejną partię osiemnastu egzemplarzy, również z dodatkowym uzbrojeniem i wyposażeniem. Łączne zapotrzebowanie Bagdadu na wielozadaniowe samoloty bojowe jest określone na około sto maszyn, co przy obecnym układzie politycznym może oznaczać spore żniwa dla koncernu Lockheed Martin.
14 grudnia 2011 roku producent odnotował, jak na razie, ostatni sukces marketingowy – kontrakt na dwanaście maszyn (dziesięć jednomiejscowych i dwa dwumiejscowe), wartych 600 mln dolarów, podpisał Oman. Podobnie jak w przypadku Egiptu, jest to kolejna partia dla al-Quwwat al-Jawwiya al-Omaniyya, podniesie ogólną liczbę F-16 do 24 sztuk. Podobnie jak wszystkie produkowane obecnie Falcony, będą należały do najnowszej serii Block 50+, dotychczas odbiorcy nie zdecydowali się jeszcze na część wyposażenia dodatkowego.
Poza Irakiem, czy wymienionym poniżej Tajwanem, cały czas prowadzone są intensywne działania marketingowe – wśród potencjalnych odbiorców można bowiem wymienić część państw Europy Środkowo-Wschodniej (zainteresowanie F-16 wyrażają Rumuni, Bułgarzy, Chorwaci) oraz Azji (Pakistan cały czas chce zakupić przynajmniej osiemnaście kolejnych Block 52+, jednak na przeszkodzie mogą stanąć napięte stosunki dyplomatyczne ze Stanami Zjednoczonymi). Aby zdobyć nowych klientów, Lockheed Martin rozpoczął przecież (także) prace studialne nad nową odmianą Falcona – F-16V, który ma być zaawansowanym rozwinięciem F-16E/F Fighting Falcon.
Przełom na Tajwanie?
Jedynym krajem, który od lat chce pozyskać nowe F-16 i któremu jest to sukcesywnie odmawiane, jest Tajwan. Władze tego kraju chcą pozyskać 66 wielozadaniowych maszyn, które uzupełniłyby potencjał obronny wyspy przed zagrożeniem ze strony kontynentalnych Chin, dla których Republika Chińska jest zbuntowaną prowincją. Wedle planów, maszyny miałyby zastąpić wyeksploatowane samoloty bojowe Northrop F-5, których techniczny żywot powoli się kończy. Przez lata administracja prezydencka w Stanach Zjednoczonych, w obawie na ekonomiczną zemstę komunistycznych Chin, odmawiała sprzedaży nowej techniki lotniczej, jednak nowe wydarzenia pozwalają sugerować, że coś zaczyna się zmieniać w Waszyngtonie.
27 kwietnia br. senator John Cornyn, reprezentujący w Kongresie Stanów Zjednoczonych stan Teksas (a więc miejsce, gdzie znajduje się linia produkcyjna F-16), a także przedstawiciel Komisji Obrony i wspierający dążenia lobby tajwańskiego w Waszyngtonie, poinformował iż stronnictwo republikańskie amerykańskiego ciała ustawodawczego naciska na prezydenta i jego administrację w sprawie sprzedaży sprzętu wojskowego do Tajwanu. Jednym z przejawów „targów” było zablokowanie nominacji jednego z prezydenckich urzędników do objęcia stanowiska głównego przedstawiciela Pentagonu w Azji – odblokowanie tego osiągnięto przez powrót do rozmów z Tajwańczykami o F-16. Według analityków zajmujących się amerykańską polityką i jej szczegółami, cała sytuacja pokazuje prezydentowi Obamie, że może mieć spore trudności z wprowadzeniem kolejnych reform, mających dać mu szanse na drugą kadencję. Przewaga stronnictwa demokratycznego jest bowiem minimalna, a część reprezentantów tej opcji pochodzących ze stanów, gdzie ulokowane są zakłady produkujące elementy do F-16 mogą także powalczyć o wyborców. Dodatkowo administracja jest pozytywnie zaskoczona reakcją Pekinu na ubiegłoroczną zgodę na modernizację już posiadanych przez Tajwan F-16A/B Fighting Falcon – jak się okazuje, nie doszło do oficjalnych protestów oraz zrywania kontraktów. Pogrążone w recesji Stany Zjednoczone także nie mogą pozwolić sobie na utratę tak intratnego kontraktu, który zapewni miejsca pracy dla tysięcy wykwalifikowanych pracowników, szczególnie iż może pojawić się nieoczekiwany konkurent spoza Stanów.
Łukasz Pacholski
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie