Reklama

Siły zbrojne

Komputerowy trening rosyjskich spadochroniarzy [FOTO]

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o wprowadzeniu do ośrodka szkolenia wojsk powietrzno-desantowych w Riazaniu symulatorów pozwalających trzykrotnie szybciej przeprowadzić specjalne szkolenie spadochronowe – okres szkolenia skrócono z trzech do jednego roku.

Nowy kompleks szkolno-treningowy UTK-WDP ma być przeznaczony nie dla szkolenia podstawowego, ale dla spadochroniarzy przygotowywanych do lądowania z wykorzystaniem systemów specjalnego przeznaczenia – w tym przy skokach z bardzo dużych wysokości. Zgodnie z informacją rosyjskiego ministerstwa obrony pozwoli to skrócić czas przygotowania takich specjalistów do jednego roku.

image
Fot. mil.ru

Rosyjscy spadochroniarze są przy tym szkoleni w sposób kompleksowy. Przewidywany jest więc zarówno trening w tunelu aerodynamicznym, aby ćwiczyć techniki potrzebne podczas swobodnego spadania, jak również zachowanie się już po uruchomieniu systemu spadochronowego, a więc techniki planowania lądowania i samego lądowania. Warunki panujące w powietrzu podczas lotu są odtwarzane za pomocą specjalnego stelażu, uprzęży, kilkunastu czujników oraz specjalnych okularów wirtualnej rzeczywistości dających wrażenie przebywania w realnej przestrzeni.

image
Fot. mil.ru

Całość jest sterowana i nadzorowana przez instruktorów wspomaganych specjalnym oprogramowaniem odwzorowującym faktyczne sytuacje, jakie napotykali wcześniej w czasie działań rosyjscy spadochroniarze. Oprogramowanie to pozwala np. na symulację lądowania o różnych porach dnia, przy każdych warunkach pogodowych oraz nawet na dowolnych szerokościach geograficznych.

Minoborona zaznacza przy tym, że w tak zintegrowanym podejściu do szkolenia żołnierzy i instruktorów przede wszystkim do skoków z dużych wysokości chodzi nie tylko o skrócenie czasu tego szkolenia, ale również o zmniejszenie jego kosztów poprzez mniejsze wykorzystanie faktycznych statków powietrznych, systemów spadochronowych, jak również specjalistycznego wyposażenia.

image
Fot. mil.ru

Rosjanie przypominają, że wcześniej wyszkolenie komandosa do odpowiedniego poziomu wymagało wykonania ponad 1000 skoków ze spadochronem i trwało ponad trzy lata. Obecnie proces ten ma trwać niecały rok i wymaga wykonania około 200 skoków z różnych wysokości. Zaletą nowego rozwiązania jest również to, że kompleks UTK-WDP pozwala na szkolenie zarówno pojedynczych żołnierzy, jak i grup spadochroniarzy. Dodatkowo w sposób bezpieczny ułatwia on przygotowanie komandosów do sytuacji nietypowych i awaryjnych, z jakimi mogą się spotkać w powietrzu i podczas lądowania.

image
Fot. mil.ru

Szkolenie specjalistów i instruktorów będzie prowadzone podczas obozów treningowych organizowanych w 309. Centrum Szkolenia Spadochronowego Wojsk Powietrzno-Desantowych w Riazaniu. Rosjanie już w 2017 roku informowali, że centrum to zostanie wyposażone w technologie wirtualnej rzeczywistości i nowe symulatory. Już wtedy informowano, że udało się w 100 procentach odtworzyć warunki, jakie spadochroniarz napotyka w powietrzu, z obrazem pokazanym w specjalnych goglach.

Spadochroniarze ci realizują swoje zadania wirtualnie, ale są przy tym ubrani w standardowe wyposażenie i działają jak przy realnym wykorzystaniu spadochronowych systemów specjalnego przeznaczenia „Arbaliet-1” i „Arbaliet-2”.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (8)

  1. XD

    Znów nowatorsko podchodzą do szkoleń wojska . My oczywiście gadu ! Gadu ? Krytyka to cichy płacz dlaczego my w Polsce nie potrafimy takich samych szkoleń wymyśleć i wyprodukować ...? A cóż nam szkodzi by skopiować i w drożyć do naszego wojska. Krytyka to dobra metoda na nie możność .

  2. Sailor

    Rosjanie jak zwykle pokazali coś co nie ma odpowiednika na całym świecie i są tak rewolucyjni, że wyprzedzi wszystkich nawet Amerykanów. Jutro usłyszymy, że Rosjanie budują gwiazdę śmierci. Natomiast poważnie te ich uprzęże wyglądają lekko śmiesznie. Tylko, że podobne uprzęże wiszą na każdej strefie zrzutu tylko, że bez elektronicznej otoczki i całego cyrku. Faktycznie za pomocą tych gogli można by przećwiczyć na siłę kilka sytuacji awaryjnych ale to para w gwizdek bo w powietrzu będzie to i tak wyglądało inaczej. Natomiast to udawanie sterowania spadochronem to już śmiech na sali:))))). Jedyne co ma sens to trening w tunelu, którego nie pokazali. Tylko, że w tunelach to wszyscy trenują:)))))) Łącznie z cywilami.

  3. bender

    W tym szaleństwie jest metoda. Faktycznie najpowszechniejszym komercyjnym zastosowaniem dla technologii rozszerzonej (AR) czy wirtualnej rzeczywistości (VR) są szkolenia i samouczki techniczne. Jeśli się nie mylę to serwisanci Rosomaka w Afganistanie już korzystali z AR. Szkolenie szybujących spadochroniarzy za pomocą VR zdecydowanie ma sens ekonomiczny (mniej faktycznego latania, szybsze szkolenie), ale co ważniejsze pozwala na wyszkolenie skoczka dywersanta do niemal każdej misji. Ma wylądować na dachu BBN w Warszawie? W ogrodzie Białego Domu w Waszyngtonie? Pałacu Buckingham? Wystarczy załadować program z właściwą mapą i ćwiczyć misję aż do skutku.

  4. Fanklub Daviena

    @Ralf_S: "Ciekawe co będzie, jak Chińczycy przestaną im sprzedawać elektronikę." - Rosja produkuje 97% swojej elektroniki wojskowej. To dużo, dużo, dużo, dużo więcej niż USA, które nawet do Air Force One musiały kupować elektronikę w Chinach. Bardziej martw się o elektronikę w USA, bo Rosję i Chiny łączy "małżeństwo z rozsądku" zawarte przez wrogie akty USA a to dużo trwalsze niż "małżeństwa z miłości" np. między Polską a USA. :)

  5. John

    @Ralsf_s nie opierają sie na komercyjnych podzespołach, maja swoją elektronikę, te procesory i układy scalone które sami produkują są wystarczające do tego ... nie manipuluj bo to nie mainstream

  6. Ralf_S

    Ciekawe co będzie, jak Chińczycy przestaną im sprzedawać elektronikę. Te wszystkie symulatory opierają się na komercyjnych podzespołach, z reguły japońskich lub amerykańskich (sic!). Nie wspominając o tym, że na niektórych fotkach z wnętrz systemów uzbrojenia widać na monitorach systemy z rodziny MS Windows :]

  7. dim

    Grecy na Cyprze prawdopodobnie byliby w stanie rozwalić większość tureckiego desantu jeszcze w powietrzu. Mieli czym. Ale nawet nie wyjechali z garaży - w danych jednostkach nie było jakichkolwiek oficerów. Junta odwołała jednych, nie dostarczając o właściwej godzinie/dniu nastaępnych (mieli mijać się dopiero w bramie promu morskiego). Z Turcji wykonywano telefony do Aten (zeznawali świadkowie), o szykującym się desancie, lecz w MON odpowiadano na nie, że "wszystko to jest pod kontrolą". Dość oczywista wydaje się czysta zdrada stanu. Prawdopodobnie to samo uznał sąd, gdyż odpowiedzialnego wtedy za kierowanie państwem generała Dimitrisa Joannidisa skazał na 7-krotną czapę. Dla porównania głównego animatora zamachu tzw. czarnych pułkowników, pułkownika Georgiosa Papadopoulosa skazano "tylko" na jedną śmierć i jedno dożywocie. Po czym teczki z dowodami ściśle utajniono. Tak ściśle, że "zaginęły" natychmiast, choć z najlepiej wtedy strzeżonego przez warty budynku Grecji. Czyli utajniono je na dobre... Otóż wszyscy oficerowie tej obrony przeciwdesantowej byli dostarczani przez juntę, a Cypryjczycy byli to tylko podoficerowie młodsi i żołnierze. Na półwyspie Kyrenia w dniu inwazji dowodził ponoć kapral... oni walczyli bohatersko, tylko ta ogromna przewaga n/pla... i spóźnienie podjęcia walki. A w Polsce, póki co, nawet nie byłoby kim i czym walczyć. Wojska brak, sprzętu p/panc o skutecznym zasięgu brak, opl brak... są politycy i są wszystko topiący urzędnicy w MON. Ich nie brak.

  8. MODNIŚ !

    Rosyjskie zacofanie ... w Polsce ( szczególnie zachodniej ) to się szkoli fachowców specjalistycznie.

Reklama