Reklama

Siły zbrojne

Kobiety w załogach okrętów podwodnych US Navy

Porucznik Laura Manrtindale z USS „Maine” otrzymuje odznakę amerykańskich podwodniaków - „delfiny”, jako jedna z pierwszych kobiet dopuszczonych do służby na okrętach podwodnych – fot. US Navy
Porucznik Laura Manrtindale z USS „Maine” otrzymuje odznakę amerykańskich podwodniaków - „delfiny”, jako jedna z pierwszych kobiet dopuszczonych do służby na okrętach podwodnych – fot. US Navy

Amerykańska marynarka wojenna poinformowała, że jest już decyzja by od grudnia 2014 roku kobiety mogły pracować na stanowiskach marynarskich w załogach atomowych okrętów podwodnych. Proces więc przyśpieszono o dwanaście miesięcy, co od razu wywołało dyskusję na temat równouprawnienia kobiet w siłach zbrojnych Stanów Zjednoczonych.

Plany zakładają, że "kobiece" załogi będą na razie tylko na atomowych okrętach podwodnych z rakietami balistycznymi typu Ohio. Są one bowiem większe od jednostek uderzeniowych typu Los Angeles i Virginia, dzięki czemu łatwiej jest je przygotować do przyjęcia kobiet na pokład.

Zakłada się, że w pierwszej kolejności panie będą zajmowały stanowiska podoficerów starszych i dopiero później będą przygotowane dla nich stanowiska marynarzy. Ostatecznym celem jest sfeminizowanie załóg co najmniej do poziomu 20%, co jak wykazały badania zapewni odpowiedni komfort pracy dla kobiet służących na okrętach podwodnych.

Obecna decyzja to kolejny krok na drodze równouprawnienia w amerykańskiej marynarce wojennej. Pierwszy uczyniono w 2012 r., gdy dopuszczono panie do pracy na etatach oficerskich na okrętach podwodnych. W efekcie tych działań w załogach boomerów służy w tej chwili już 50 kobiet w czternastu załogach: „niebieskich” i „złotych” na 3 okrętach podwodnych z rakietami balistycznymi (USS „Maine, USS „Wyoming” i USS „Louisiana”) i czterech nosicielach rakiet manewrujących (USS „Ohio”, USS „Michigan”, USS „Florida” i USS „Georgia”).

Początek "nowego", ale dyskusja trwa nadal

„Uwolnienie” dla kobiet etatów marynarskich na atomowych okrętach podwodnych ponownie pobudziło do działań osoby, które krytykowały obecne podejście do feminizacji amerykańskiej armii. W dużej części są to byli marynarze służący we flocie podwodnej. Strategiczne okręty przenoszące pociski balistyczne w przeciwieństwie do jednostek nawodnych nie mogą sobie pozwolić na ujawnienie swojej obecności np. w razie konieczności przeprowadzenia badań lekarskich. W związku z tym istnieje potencjalne zagrożenie dla zdrowia kobiet.

Otwartego wystąpienia „przeciwko” feminizacji jednak nie ma i sprawa wydaje się już ostatecznie zamknięta. Amerykańska marynarka tłumaczy jedynie, że przystosowanie dla kobiet okrętów podwodnych nie jest bardzo kosztowne. Tak naprawdę należy jedynie „wydzielić” oddzielne łazienki oraz kabiny. I to właśnie z tego powodu zakłada się zwiększenie ilości kobiet do 20% w załodze, by zmiany były w ogóle opłacalne i nie destabilizowały organizacji życia na ograniczonej przestrzeni okrętu podwodnego.

Przeciwnicy nie składają broni

Dopuszczenie kobiet do większości stanowisk w siłach zbrojnych nie było procesem prostym. W przypadku okrętów podwodnych działania zaczęły się już za rządów administracji prezydenta Clintona, ale w 2001 r. feminizację we flocie zastopowano - podobno w oparciu o analizę przeprowadzoną przez senatorów (Congressional Research Service study).

Sprawa jednak nie zniknęła i naciskany ze wszystkich stron amerykański sekretarz obrony Robert Gates powiadomił ostatecznie Kongres w 2010 r., że podjął decyzję o przyjęciu kobiet do centrum szkolenia załóg okrętów podwodnych.

Tegoroczna decyzja jest efektem kampanii, która zmusiła administrację prezydenta Obamy do otworzenia dla pań ogromnej ilości stanowisk w siłach zbrojnych – w tym w liniowych jednostkach piechoty morskiej. Wszystkie cztery rodzaje wojsk dokonują więc przeglądu miejsc, gdzie można jeszcze zintegrować kobiety. Pomaga w tym decyzja, by wyłączenie jakiegokolwiek etatu z tego procesu musiało być uzasadnione. Przed paniami może więc również stanąć otworem szkoła dla Rangersów.

Reklama
Reklama

Komentarze (17)

  1. fixit

    Rozumiem, że zainstalowane zostaną na okrętach żłobki, przedszkola i klasy początkowe . No i konieczny będzie ginekolog, bo jak to tak!

  2. Podpułkownik Wareda

    To już, co najmniej, drugi artykuł w tym roku na ten temat. Pragmatyczni Amerykanie uważają, że wszystko można przerobić, wydzielić, dostosować, zaadaptować i będzie opłacalne, a także nie dokona się destabilizacja życia na pokładzie okrętu podwodnego. Na poparcie swoich tez, w każdym momencie, sypią stosownymi argumentami. Nie wiem, być może Amerykanie mają swoje racje? Otóż, kochani Amerykanie, moim zdaniem - to nie jest takie proste. Kto, chociaż raz, był na pokładzie jakiegokolwiek współczesnego okrętu podwodnego, ten w ogólnych zarysach, może wyobrazić sobie, jak wygląda codzienna służba na takim okręcie. I tu także trzeba rozdzielić dwie sprawy: w przypadku okrętów podwodnych z napędem konwencjonalnym, rejsy trwają stosunkowo krótko, od kilku dni do kilku tygodni. Natomiast cechą charakterystyczną atomowych okrętów podwodnych, są ich długotrwałe, wielomiesięczne rejsy, najczęściej w zanurzeniu. Wyobraźmy sobie życie sfeminizowanej załogi na pokładzie takiego okrętu, podczas rejsu w zanurzeniu, w okresie np. kilku miesięcy. Jak taki rejs wpłynie na morale sfeminizowanej załogi? Nie wiem, jak w innych krajach, ale w Polsce znane jest powiedzenie: "cudów nie ma". Czy w tej sprawie, Amerykanie dostatecznie dobrze zastanowili się? Niczego nie ujmuję kobietom, ale mam poważne wątpliwości, czy pokłady atomowych okrętów podwodnych, są właściwymi miejscami służby dla kobiet? Mam zdecydowanie mniej obaw, w przypadku służby kobiet na jednostkach nawodnych, chociaż i tu byłoby wiele przeciwwskazań. Mówiąc wprost, kobiety ze względu na właściwości swego organizmu, specyfiki oraz wielu niebezpieczeństw, które grożą podczas służby na okrętach - nie powinny być tam kierowane. Niczego nie przesądzam, ale żeby Amerykanie nie musieli szybko wycofywać się z takiego pomysłu. A teraz zapraszam do dyskusji specjalistów z Marynarki Wojennej.

    1. fan

      A jak w takim razie radzili sobie żołnierze na półrocznych misjach w Afganistanie, Iraku, Czadzie, Kosowie czy wielu innych czy żołnierze na frontach WW2 (np. sowieci)? I wiem, że porównanie zamkniętej przestrzeni do konfliktu zbrojnego to co innego, ale w kilku mniejszych bazach (takich jak Giro czy Ariana, gdzie warunki były wręcz spartańskie) współegzysetencja jednak istniała.

  3. Kuchmeister

    "Ostatecznym celem jest sfeminizowanie załóg co najmniej do poziomu 20%, co jak wykazały badania zapewni odpowiedni komfort pracy dla kobiet służących na okrętach podwodnych". Innymi słowy ten komfort polegać będzie na tym, że na 1 kobietę przypadać ma 5 marynarzy, które tym samym będą miały łatwe łowy. Tylko czy nie skłóci to i nie zbuntuje załogi, która w końcu ma pod ręką przyciski do odpalania rakiet z głowicami jądrowymi? Nie moje zmartwienie tylko Obamy. Z kolei w interesie mężczyzn jest całkowita feminizacja załogi okrętu podwodnego, tak na poziomie co najmniej 80 proc. Wtedy proporcje się odwrócą i na jednego faceta przypadnie 5 chętnych ... marynarek lub nawet oficerek (jak widać feministyczny język nieco bezradny w zderzeniu z rzeczywistością). Ale wtedy najlepiej, aby okręt nie pływał tylko stał zacumowany w jakieś bazie morskiej znanej z przyjemnego klimatu, może na Florydzie? :)

  4. Jacek Olsztyn

    Pracowałem na statku, gdzie oficerem radiowym była kobieta. Nie było problemów. Najdłuższy rejs trwał 7 mcy, bez kontaktu z lądem bywało i 1,5 miesiąca.

  5. Mirosław Znamirowski

    Skoro zakłada się współczynnik feminizacji personelu US NAVY na 20%, to lepszym rozwiązaniem było by gdyby co piąty okręt był w całości obsadzony przez kobiety. Załogi mieszane to nienajlepszy pomysł.

    1. Podpułkownik Wareda

      Mirosław Znamirowski! Pana propozycja jest oryginalna. Niestety, nie nadaje się do zastosowania w praktyce. Chociażby dlatego, że na każdym okręcie /nawodnym i podwodnym/ są stanowiska, a także całe działy okrętowe, które mogą zajmować i pełnić tam wachty jedynie mężczyźni. Kobiety fizycznie, nie byłyby w stanie wykonywać określonych czynności na okrętach.

  6. wódz indian

    Koledzy wstyd mi za was! W 1939 roku rozpoczęto formowanie oddziałów polskich Żywych Torped do których przyjmowano ochotników niezależnie od wieku i płci co było wyjątkiem na skalę światową. Do udziału w walce zgłosiło się 150 kobiet w większości młodych, pięknych dziewczyn. Widziałem kilka zdjęć.

    1. Podpułkownik Wareda

      wódz indian! Dobrze, że przy okazji artykułu dot. dopuszczenia kobiet do służby na okrętach podwodnych, przypomniałeś historię formowania na krótko przed wybuchem wojny - oddziałów Żywych Torped. Temat już dzisiaj, niemal zupełnie zapomniany. Pomimo tego, sam w sobie, bardzo ciekawy i wart przypomnienia.

  7. Watchful Eye

    No super! Reforma pełną parą! Chyba ktoś zapomniał, że niezależnie od politycznej poprawności wojsko jest przede wszystkim - od walczenia i kula nie rozróżnia płci tego do kogo leci. Nasze wojska powietrznodesantowe do dziś dnia borykają się z problemem Pań, które na te same stanowiska co mężczyźni mają dużo niższe normy fizyczne a po skoku nie są w stanie nosić swojego zasobnika i maszerować z nim w odpowiednim tempie. To się nazywa dywidenda pokoju! Chroń nas Panie przed wojną! Wszystko można - ale z rozsądkiem, kiedy nie wypacza się zasadniczego celu i istoty wojska. Albo chcemy mieć wojsko od walki albo od parady. Nie przeczę, że kobietom nie brakuje chęci czy zapału ale biologii jakoś nie mogą oszukać na czym cierpi wojsko jako całość - u nas też przydałoby się centralnie zrewidować stanowiska i wskazać te gdzie kobiety nie mogą służyć w myśl rozsądku.

  8. znafca kobiet

    20% kobiet na wyselekcjonowanych stanowiskach jest idealne kobiety sa pracowite i lepiej sie ucza przynajmniej w polsce moze i podobnie w usa kobiety sa dojrzalsze do powaznych stanowisk ze wzgledu chyba na odwieczna dyskryminacje baby w armii to trafna decyzja!.. tylko trzeba wprowadzic dyscypline zeby sie nie "bzykali po katach okretow podwodnych"" z kobiety trzeba zrobic odpowiedzialnego zolnierza

  9. Tyberios

    Stara prawda mówi, Baba na pokładzie przynosi pecha. Baba na pokładzie okrętu który będzie zamknięty dla świata zewnętrznego przez miesiące w towarzystwie jedynie mężczyzn... to już jest proszenie się o kłopoty. I co teraz, będą wydzielać oddzielną toaletę, oddzielną pryczę tylko dla tej jednej kobitki i pewnie raz w miesiącu zdejmować ją z wachty?

    1. pół żartem ,pół serio ale z prawej flanki

      jako żywo Tyberiuszu ; to przecież pełna dyskryminacja!

  10. pół żartem ,pół serio ale z prawej flanki

    u nas są Panie ministry a ostatnio to nawet Pani premiera się pojawiła ; czyżby ta amerykańska i żeńska odmiana wilka morskiego to była wilczyca morska?

  11. prawicowiec

    "Upadek każdej instytucji zaczyna się od jej feminizacji" - C.Parkinson (wybitny teoretyk biurokracji, doradca brytyjskiego rządu w sprawach administracyjnych). Jako sztandarowy przykład podawał służbę zdrowia, oświatę i sądownictwo...

  12. kiszonyogór

    będzie miała piękne wspomnienia na starość

  13. Myśliciel

    takie lewoskrętne tendencje będą wiele kosztować USA, gdzie kobieta w wojsku to jak dziecko w wojsku, czy niepełnosprawny w wojsku ... jak by kobiety były wojownikami (jako cała grupa społeczna) to by były i nie byłoby tego paplania, tych całych zabiegów, ale nie są. Zresztą te lewoskrętne patologie wmawiające kobietą, że to co męskie jest lepsze i że kobiety powinny być mężczyznami, to chore i szkodliwe nie dla mężczyzn, ale samych kobiet, gdzie takie dyrdymały promowane są przez kapitalistów męskich i dur... baby, zwłaszcza te, które mają wygodne życie i nigdy nie będą musiały udawać mężczyzny ...

    1. Marvelius Ambero

      Popieram w całej rozciągłości. Dodam, że o ile pamięć mnie nie myli, to 100-200 lat temu Kapitana co wziął do załogi kobietę by załoga za burtę wyrzuciła:)

  14. wódz indian

    To bardzo dobra decyzja!

  15. Chłop

    ale, że ta starsza Pani na zdjęciu też służy na okręcie ?? Może to i dobry pomysł, bo w Jej wypadku molestowanie raczej odpada ;)

  16. pasha

    Nie chciałbym być na pokładzie takiego okrętu gdy któraś dostanie PMS...

  17. podbipieta

    To ci postęp. Spowodował on wzrost rozwodów w rodzinach żołnierskich.Bo żona na lądzie rozumuje tak.Ja tu mu dzieci chowam a on se z innymi babami po oceanach pływa. No i kobita wychodzi z siebie