Siły zbrojne
Generał US Marines szefem Pentagonu w administracji Trumpa
Czterogwiazdkowy generał piechoty morskiej James Mattis, były dowódca US Central Command i dowódca NATO do spraw transformacji zostanie sekretarzem obrony w administracji prezydenta-elekta Donalda Trumpa.
Prezydent-elekt Donald Trump potwierdził, że stanowisko sekretarza obrony w jego administracji obejmie były dowódca US Central Command (w latach 2010-2013) i dowódca NATO do spraw transformacji (w latach 2007-2009) generał piechoty morskiej w stanie spoczynku James Mattis.
Wcześniej Mattis kierował między innymi dywizją, brygadą i batalionem US Marines. Uczestniczył w operacji Pustynna Burza, jak i w inwazji na Irak w 2003 roku - w tym ostatnim wypadku jako dowódca 1st Marine Division. W późniejszych latach brał m.in. udział w przygotowaniu instrukcji, na bazie której prowadzono skuteczne operacje przeciwko sunnickim rebeliantom.
Generał Mattis uznaje Iran za jedno z największych zagrożeń dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. W kwietniu tego roku podczas wypowiedzi w think-tanku CSIS wskazywał na niebezpieczeństwa związane z rozbudową zdolności rakietowych i cybernetycznych Teheranu, czy groźbami zablokowania cieśniny Ormuz. Krytykował także wsparcie Iranu dla Hezbollahu.
Warto podkreślić, że przyszły sekretarz obrony USA ma doświadczenie w strukturach Sojuszu Północnoatlantyckiego, co może być istotne w kontekście obaw o zrozumienie NATO przez nową administrację. Generał Mattis krytykował też agresywne działania Rosji wobec Ukrainy, wskazując na zagrożenie dla państw sojuszniczych.
Komentatorzy podkreślają, że były dowódca US Central Command ma nie tylko znaczne doświadczenie bojowe. W trakcie służby zdobył też dużą wiedzę na temat teorii wojskowości. Donald Trump stwierdził, że generał Mattis jest „najbliższy” wskazywanemu przez niego za wzór George’owi Pattonowi, który dowodził 3. Armią w trakcie II Wojny Światowej. Zwracają też uwagę, że Mattis jest uznawany za „jastrzębia” i często negatywnie oceniał działania administracji Obamy w kwestiach związanych z obronnością i bezpieczeństwem międzynarodowym. Zastąpi sprawującego obecnie funkcję sekretarza obrony Ashtona Cartera.
45
Może przejdzie tak.To dla Moskwy super wybór. Ma decydujący wpływ na Bliskim Wschodzie Czyli ponaszemu forsę.I wpływy polityczne.
Sizar
Świetna nominacja. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Za to ukłony dla Trumpa.
xXx
Pomyślmy trochę kto wobec kogo prowokująco się zachowuje. Syria. Asad sojusznik Rosji nie zgodził się na budowę gazociągu z Kataru . Efekt. USA sfinansowało islamska rebelię w Syrii aby obalić Asada i ten gazociąg zbudować. To uderza w żywotne interesy Rosji bo handel gazem i ropą to podstawa ich gospodarki. Skutek. Wojna śmierć i zniszczenie. Popatrzmy na Ukrainę. USA zamarzyły się bazy na Krymie pod nosem Rosji więc wyłożyły 5 mld dolarów /czego nie ukrywają/ i sfinansowały majdan oraz zamach stanu obalający legalne władze. Nie przewidzieli tylko jednego. Aneksji Autonomicznej Republiki Krymu gdzie większość mieszkańców to Rosjanie i w demokratycznym głosowaniu wybrali przyłączenie do Rosji. Skutek interwencji USA? Znowu wojna domowa. A wystarczyło poczekać rok do wyborów i Ukraińcy sami by wybrali nowe władze. Jak widać USA nie były jednak pewne tych wyborów więc wołały sfinansować banderowców. Kto tu więc wobec kogo i gdzie prowadzi agresywne działania? Ludzie nie rozumieją sposobu myślenia włodarzy USA. Oni nie mają przyjaciół tylko interesy. Nawet nam wiz nie znieśli. Jeśli w ich interesie jest zdestabilizować i wywołać wojny w jakiejś części świata to to zrobią. Popatrzmy na Irak , Libię i Syrię. Jeśli USA uzna , że w ich interesie będzie ograniczona wojna NATO z Rosją to taka wojnę wywołają jakaś sprytną prowokacją. A obawiam się, że nasi włodarze jeśli chodzi o politykę wschodnią dają się wodzić USA za nos. To będzie tragedia dla wszystkich Polaków. Rosja /wystarczy popatrzeć na globus/ posiada najbogatsze złoża surowców ze wszystkich państw na świecie. Kilka lat temu Ławrow powiedział , że USA nie chcą zniszczyć Rosji, nie chcą jej upokorzyć. USA chcą kontrolować Rosję. Ja się z nim zgadzam. Po prostu włodarze USA patrzą na Rosję jak na ogromny smakowity tort do którego dostęp blokuje im jakiś Putin. Nie rozumieją , że jeśli Putin przeminie zastąpi go ktoś podobny. Oni zrobią bardzo dużo, żeby się do tego tortu dobrać. Uważają , że aktualna Rosja to jakiś słabeusz bo gospodarka rosyjska jest niewiele większa od gospodarki Włoch i cały czas ściskana sankcjami się kurczy. Tylko z jakiś dziwnych przyczyn Rosja ograła ich z Krymem i Syrią. Materialistyczni włodarze z USA nie potrafią pojąć , że Rosja walczy o przetrwanie i zdesperowana, przyparta do muru fizycznym zagrożeniem nie zawaha się użyć broni jądrowej. Włodarze USA byli w szoku gdy po ich ataku na wojska Asada, w których przy okazji rozwalili kilku wojskowych z Rosji, Rosjanie ostrzelali Kalibrami wspólną centralę wywiadu USA , Kataru, i Arabii Saudyjskiej, gdzie zabili kilkudziesięciu funkcjonariuszy służb USA bo byli przekonani , że Rosja się na to nie odważy. Mylili się. A kolejne pomyłki włodarzy USA mogą być tragiczne dla świata. Mam jednak nadzieje, że wygrana Trumpa całkowicie zniweluje takie zapędy włodarzy USA.
aqwa5
"Oni nie mają przyjaciół tylko interesy" Polska też nie powinna mieć przyjaciół a tylko interesy. W interesie Polski leży słaba Rosja albo rozpad Rosji w przeciągu najbliższych 20-40 lat. Póki słaba Rosja leży w interesie USA (który to interes jest względny, czego dowodzi porozumienie amerykańsko-rosyjskie podczas II w.ś. przeciw Niemcom - tym razem ich wspólnym przeciwnikiem mogą się stać Chiny - prawdopodobnie do tego dąży Putin), Amerykanie są naturalnymi sojusznikami Polski (nb. z tego powodu póki istnieje Rosja naturalnym sojusznikiem Polski są Chiny, którym bezwzględnie i bezwarunkowo zależy na długofalowym osłabieniu lub rozpadzie Rosji). W najbliższym czasie nie należy prowokować żadnych działań przeciwko Rosji a do ewentualnej rozgrywki z Rosją włączyć się w sprzyjającym i ostatnim możliwym momencie - bez wątpienia wbrew USA, jeżeli będą chcieli wykorzystać Polskę w ramach proxy war.
AWU
James "Mad Dog" Mattis znany jest z mocnego wyrażania swych poglądów lecz w odróżnieniu od Pattona nie przekracza pewnych granic. Zdaje on sobie sprawę z wysiłków Rosji nakierowanych na rozbicie NATO. Mówił o tym kilka miesięcy temu w Waszyngtonie podkreślając że zagrożenie wywołane aneksją Krymu i interwencją w Donbasie jest niedoceniane zarówno przez Europę jak i Waszyngton. Putin wywołał w Rosji nacjonalistyczną anty-zachodnią histerię którą trudno będzie wyleczyć nawet jego następcom. Media są zgodne iż kombinacja Mitt Romney jako Sekretarz Stanu i gen Mattis Sekretarz Obrony to bardzo zła wiadomość dla Kremla.
Patriota
Brawo! W końcu konkretne decyzje i odpowiednie stanowisko wobec Rosji