Reklama

Siły zbrojne

Fot. U.S. Army, Sgt. Michelle U. Blesam, 210th FA Bde PAO

Amerykanie wyciągają ciężką artylerię rakietową [AKTUALIZACJA]

Lockheed Martin otrzymał od Departamentu Obrony kontrakt na modernizację wyrzutni MLRS do nowego standardu M270A2. Umowa dotyczy przywrócenia do służby i głębszych prac nad wycofanymi już zestawami M270A0, dlatego Amerykanie podkreślają, że sfinansowane zostanie również - w ramach kontaktu - ponownie uruchomienie linii produkcyjnej. Prace mają pozwolić na korzystanie ze sprzętu jeszcze przez kilka dekad.

Wszystkie prace w ramach kontraktu realizowane będą na terenie USA, a dokładnie w stanach Teksas i Arizona. Jak informuje Departament Stanu, ich zakończenie przewiduje się na 30 listopada 2022 roku. Oznacza to oczywiście, że Amerykanie planują szybkie tempo prac, które kosztować je będą, zgodnie z zapisami kontraktu, na razie ponad 362 mln USD. Na pomyłki i problemy czasu nie będzie, dlatego jeszcze na początku 2018 roku ruszył tzw. program redukcji ryzyka na dwóch wyrzutniach M270A0. Amerykanie zakładają, że do służby do 2022 roku przywróconych zostanie wskazana w kontrakcie liczba wyrzutni, przechowywanych obecnie w Red River Army Depot (w sumie 160). Obecny kontrakt obejmuje prace na 50 wyrzutniach, a kolejne będą finansowane w następnych latach. W praktyce jest to wyposażenie dwóch do trzech batalionów (dywizjonów) artylerii rakietowej, aczkolwiek pierwsza partia może też obejmować wyrzutnie testowe lub szkolne.

Przypomnijmy, że prace w ramach podpisanego 22 kwietnia kontraktu dotyczą pierwotnej wersji wyrzutni MLRS, czyli M270A0, która nie została dostosowana do odpalania pocisków GMLRS będących dziś podstawowym uzbrojeniem wyrzutni M270A1 MLRS/M142 HIMARS. Na sprzęcie wykorzystywano pociski niekierowane MLRS, które albo już zostały wycofane albo będą wycofane. Jak wspomniano, wersja ta nie jest już eksploatowana w wojskach Stanów Zjednoczonych. Na stanie US Army zostały jedynie te egzemplarze, a dokładnie 225, które zmodernizowano do wersji M270A1 (czyli „bieżącej”, strzelającej obok ATACMS, kierowanymi rakietami GMLRS oraz wysoce zunifikowanej z systemem HIMARS).

Warto zaznaczyć, że do nowej wersji - M270A2 - przeznaczonej do służby do 2050 roku, unifikowanych będzie również 225 wspomnianych wyrzutni M270A1, które nie zostały wycofane, a przeszły modernizacje. Prace nad nimi rozpoczną się jednak w drugiej kolejności, czyli w latach 2022-2030.

Modernizacja do M270A2 obejmuje trzy główne elementy, czyli zwiększenie odporności balistycznej kabiny (tzw. Improved Armored Cab), modyfikację podwozia (Bradley commonality vehicle) oraz upgrade do systemu kierowania ogniem nowej generacji, w pełni zunifikowanego z MLRS i HIMARS (Common Fire Control System - CFCS).

image
MLRS w Red River Army Depot. Fot. U.S. Army

Swoje modernizacyjne i zakupowe plany dotyczące maksymalnie ponad 700 wyrzutni rakietowych MLRS i HIMARS Amerykanie zdradzili pod koniec 2018 roku (przygotowali się również do zakupu do 343 wyrzutni HIMARS w latach fiskalnych FY 2019 do FY 2023). Oznaczają one, że US Army chce skokowo wzmocnić swoje zdolności w zakresie artylerii rakietowej. W sumie, w przypadku modernizacji MLRS do nowego standardu, chodzi o 385 wyrzutni. Jak podkreślał Defence24.pl w styczniu br., Amerykanie wysyłają wyraźny sygnał, że stawiają na artylerię rakietową, zapewne w odpowiedzi na zagrożenie ze strony Rosji. Zresztą, zdolności artylerii dalekiego zasięgu to pierwszy z sześciu głównych priorytetów modernizacji US Army w ramach tzw. Wielkiej Szóstki „Big Six”.

Wraz ze zwiększeniem liczby wyrzutni, planowane jest też rozszerzenie zdolności pocisków rakietowych. Donośność rakiet GMLRS ma być wydłużona do ok. 150 km w ramach programu GMLRS-ER, a około 2023 roku do służby powinien wejść nowej generacji pocisk taktyczny LRPF/PRSM zdolny do rażenia celów na odległości ponad 400 km. Te ostatnie uzupełnią i w perspektywie zastąpią ATACMS, w jednym kontenerze startowym będzie można umieścić dwie rakiety. Oznacza to, że na wyrzutni HIMARS będzie można wykorzystywać dwa PRSM, na MLRS - aż cztery. Wraz z wprowadzaniem nowych rakiet do ich wykorzystania będą dostosowywane wyrzutnie MLRS, w tym M270A2, ale też HIMARS.

Decyzję o realizacji inicjatywy „ekspansji floty” MLRS poprzez przywrócenie do służby i modernizację 160 wyrzutni M270A2 i zakup 56 nowych wyrzutni HIMARS władze amerykańskie podjęły jeszcze w 2017 roku. Pewną pulę stanowić mają m.in. wozy planowane do wprowadzenia w ramach Europejskiej Inicjatywy Odstraszania (mowa o kilkudziesięciu sztukach, przede wszystkim dla zestawów wyposażenia Army Prepositioned Stock, pierwsze już zostały zakontraktowane). Na uwagę zwraca szczególny nacisk Amerykanów na ciężkie wyrzutnie na podwoziu gąsienicowym - ich liczba wzrośnie o ok. 70 proc. w stosunku do obecnego stanu. Prawdopodobnie trafią m.in. do nowo odtwarzanych jednostek artylerii rakietowej szczebla dywizji.

MR/JP

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. Marek1

    Zadziwiająca jest niechęć MON do MLRS czyli gąsienicowych podwozi pod rakiety. Uparli się na wyłącznie "ekspedycyjnego", kołowego Himarsa o 2-krotnie mniejszej nośności i mobilności w terenie. Przecież na gąsienice można nałożyć gumowe nakładki i nie psułyby one nawierzchni warszawskich ulic w czasie prezydenckich defilad. Ps. Argument, że nośnik kołowy jest 2-krotnie tańszy jest zwyczajnie głupi.

    1. Mniej niż 10 sekund

      Do gąsienic potrzebne są lawety, nie nakładki. Widocznie dla MON liczy się mobilność bardziej niż dzielność w terenie.

    2. GUCIO

      ilość dróg i wszelkiego rodzajów dojazdów w naszym kraju jest wystarczająca by z tego typu nawierzchni razić obce cele to nie jest system do bezpośredniej konfrontacji jak czołg by przedzierać się przez teren by wypracować lepszą pozycje czy działać z zasadzki więc systemy na kołach na nasze warunki wystarczą

    3. dropik

      A skąd te gąski? Nie produkcja już ich.Używane z nieperspektywiczna amunicją? Strzelanie rakietami o zasięgu 30 km wymaga wyjście w "bezpośredni" kontakt z przeciwnikiem. Jak masz rakietę 150 ko koła nie są zle. Oczywiście szkoda że tylko 6 rakiet ale lepiej 2 wyrzutnie niż jedną gąska i ciągnik siodłowy do jej przewożenia

  2. Box123

    I bardzo dobrze. Być może ten sprzęt trafi do Europy w tym do Polski. Jak widać po wysypie trolli to dobra wiadomosc

    1. Covax

      Jak Polska zapłaci z gory to moze i trafii....

    2. adams

      Dobra wiadomość to byłaby taka gdybyśmy kupili 160 takich wyrzutni jak majaczył Antoś..... A to tylko ciągłe żebranie w USA przez ten nieudolny MON.

    3. Marek1

      Antoni M. bredził również o setkach/tysiącach sztuk innego sprzętu. Jak tam jego sławetne już śmigłowce ??

  3. Rafal

    W koncu dotarlo do nich, ze jednak 12 na gasienicach jest lepsze niz 6 na kolach :)

  4. Rzyt

    Takich bateria też by się przydała z 100 atacms

  5. Stary Grzyb

    Procesu odzyskiwania rozumu i potencjału przez USA pod dowództwem prezydenta Trumpa ciąg dalszy. Tak trzymać i wzmacniać.

    1. Gustlik

      Jak wydoją Polskę z 300 mld USD to będą mieli akurat na całą artylerię.

    2. skąd się biorą fakenewsy?

      Rozumne było zarówno utrzymywanie przewagi technologicznej nad bezkrwawo pokonanymi zimnowojennymi przeciwnikami, bez wydawania setek miliardów dolarów na zbrojenia z poziomu lat 80., jak i powrót do zbrojeń gdy przeciwnicy znów zaczęli podnosić głowy. Poza tym zmiana nastąpiła po 2014 r. a nie po wyborze Trumpa.

    3. starszy grzyb

      Trochę późno, oby nie za późno.

  6. 22

    Od razu widać na co płacił gigantyczne zaliczki polski podatnik. Za nasze pieniądze USA sfinansuje sobie prace modernizacyjne. A sprzedany nam sprzęt z mikroskopijną ilością amunicji będzie pod ich całkowitą kontrolą . A jakby tubylcy mieli jakieś dziwne pomysły to odetnie się dostęp do GPS.

Reklama