Brytyjczycy podkreślają, że operacja była trudna ze względu na wagę obu tych sekcji. Każdy z dwóch ogromnych bloków ze stali ważył około 500 t, więc praktycznie tyle samo co brytyjski niszczyciel min typu Sandown. Do ich podniesienia i umieszczenia na stojącym jeszcze na suchym doku kadłubie lotniskowca wykorzystano największą suwnicę w stoczni Rosyth – Golith.
Stocznia jednak jest do tego przygotowana, gdyż największa sekcja, dotychczas złożona przed jej połączeniem z kadłubem ważyła aż 10 000 t. Teraz pozostało już tylko malowanie chroniące przed warunkami panującymi na morzu oraz przed silników startujących samolotów. W przyszłym miesiącu będzie zamontowanie skocznia wspomagająca start statków powietrznych, praktycznie identyczna do tej, jaką wykorzystywano na lotniskowcach typu Invincible.
W tej chwili w pracach nad HMS „Queen Elizabeth” jest zaangażowanych około 10000 osób. Trwa już również proces budowy drugiego takiego okrętu - HMS „Prince of Wales”, którego sekcje przed złożeniem są jednocześnie kompletowane w Portsmouth, Govan, Merseyside i Tyneside.