Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

„Duch” idzie na dno, czyli trudne losy „filmowych” okrętów

Wszystko wskazuje na to, że amerykańskie siły morskie mogą całkowicie zrezygnować z prac nad okrętem „Ghost” – okrętem który bardziej przypomina pojazd kosmiczny z filmów „Wojny Gwiezdne” lub „Star Trek” niż normalną jednostkę pływającą.

Ważą się losy jednostki pływającej „Ghost” zbudowanej podobnie, jak myśliwiec X-Wing na którym latał Luke Skywalker w filmie „Wojny Gwiezdne”. Różnica polega oczywiście na tym, że w przypadku „Ghost” rozkładane skrzydła są zanurzane w wodzie tworząc coś na kształt okrętów z kadłubem SWATH (Small Waterplane Area Twin Hull), jednak z możliwością regulowanie powierzchni burt, jakie mają styczność z wodą.

Inspiracja dla „Ghost” – kosmiczny myśliwiec T-65 X-Wing – fot. http://starwars.wikia.com

„Kosmiczny” charakter jednostki pogłębia dodatkowo kształt kadłuba zaprojektowany zgodnie z technikami stealth ograniczającymi pola fizyczne „Ghosta”. Utrudnia to jego wykrycie zarówno przez systemy radiolokacyjne jak i termowizyjne czyniąc go „niewidzialnym” dla systemów obserwacji technicznej. Efekt zaskoczenia zwiększa ponadto wypracowana taktyka działania, polegająca na zbliżaniu się do celu z rozłożonymi „skrzydłami”, a więc gdy kadłub jest w najniższym w odniesieniu do wody położeniu (wygląda wtedy jak zwykła łódź motorowa). Dopiero w bliskiej odległości od obiektu ataku „skrzydła” są podnoszone i okręt nagle pojawia się "jak duch".

„Ghost” – fot. Juliet Marine Systems

Zasilanie zapewniają dwa silniki w „skrzydłach” o mocy 4000 KM. Ich możliwości zwiększa się po podniesieniu kadłuba ponad wodę, a więc gdy eliminuje się opór kadłuba. Wtedy jednostka wprost „skacze” do przodu jeszcze bardziej zwiększając efekt zaskoczenia.

„Ghost” – fot. Juliet Marine Systems

Niepewny los „Ducha”

Poza koniecznymi do rozwiązania trudnościami mechanicznymi dużym problemem dla konstruktorów było na „Ghost” zjawisko superkawitacji, a więc tworzenie się pęcherzyków powietrza wokół „skrzydeł”. Potęguje to hałas, zmniejsza skuteczność napędu i niszczy samą konstrukcję. To niepożądane zjawisko próbowano zminimalizować poprzez odpowiedni kształt podpór oraz śrub napędzających jednostkę. Wymagało to jednak czasu i pieniędzy, dlatego amerykańska agencja badawcza zaawansowanych projektów obronnych DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency) straciła zainteresowanie projektem. Tym bardziej, że finansowanie wymagało uzyskania wyłączności na patent od firmy Juliet Marine Systems.

„Ghost” – fot. Juliet Marine Systems

Właściciel tej firmy pracuje jednak nadal stawiając sobie za cel zbudowanie jednostki pływającej kosztującej mniej niż 10 milionów dolarów, która byłaby w stanie transportować 16 osób poza załogą przy zapewnieniu im pełnego komfortu nawet przy wysokiej fali.

Znikające projekty

Ale jak podkreślają Amerykanie „czadowy wygląd nie jest żadnym argumentem dla amerykańskich sił morskich by inwestować w okręty”. I to dlatego między innymi sprzedano w 2012 r. za 3,2 miliona dolarów „niewidzialny” okręt „Sea Shadow”, który był m.in. inspiracją dla scenografów filmu o Bondzie - „Tomorrow Never Dies”. Kupujący musiał przy tym zagwarantować, że zastosowane na „Morskim Cieniu” techniki stealth nie zostaną wykorzystane, a cała jednostka zostanie pocięta na złom.

„Sea Shadow” – fot. US Navy

Podobnie zniknął projekt bardzo szybkiej, bojowej i rozpoznawczej jednostki nawodnej CHARC (Covert High-speed Attack and Reconnaissance Craft), z której tak naprawdę wywodzi się idea „Ghost” CHARC został zaprojektowany przez firmę Locheed Martin (podobnie jak „Sea Shadow”). Był to projekt łączący w sobie skuteczność śmigłowca bojowego z zaletami szybkiego, trudnowykrywalnego i mogącego działać przez długi okres czasu kutra patrolowego.

Głównym zadaniem CHARC miała być ochrona własnych okrętów przed atakiem wypełnionych ładunkiem wybuchowym ślizgaczy, szybkich motorówek i klasycznych (napędzanych silnikiem diesla) okrętów podwodnych. Z możliwościami zbliżonymi do tych jakie ma śmigłowiec AH-1W Super Cobra, CHARC ma być też podobnie wyposażony.

„CHARC” – fot. Locheed Martin

Z każdej strony kadłuba załogowego planowano umieścić cztery wewnętrzne komory na uzbrojenie. Dzięki nim, w zależności od realizowanej misji, okręt można było wyposażyć w cztery kierowane rakiety przeciwpancerne AGM-114 Hellfire, granatniki 40 mm i szybkostrzelne działka 20 mm. Załogę mieli stanowić tylko dwaj „piloci” siedzący w kabinie takiej samej jak te, które projektuje się dla śmigłowców bojowych.

CHARC miał być również wykonany w wersji przeznaczonej do transportu grup specjalnych SEALS. I to właśnie ten pomysł jest teraz rozwijana przez Juliet Marine Systems.

„Ghost” – fot. Juliet Marine Systems

Reklama

Komentarze (5)

  1. Swiatowid

    Dobry na piratow z somalji, szybko sie dostanie do statku zanim piraci na niego wejda, a potem kabum!

  2. Gonzo2121

    Co by się stało z tym cudem po trafieniu z RPG?

  3. prześmiewca

    Taki sam los spotka AIM-120D "o zasięgu 200km" o których wspomina jacwol! :-)))

    1. cda

      ale masz bol d.upy z tym jacwolem

  4. wróg

    Przyczyną skasowania projektu jest użycie silników aerospace grade w okręcie. To oznacza koszty przeglądów jak dla samolotu. Amerykanie chcieli potwory Kaspijskie zrobić po swojemu i natknęli się na to samo co Rosjanie. Trudną decyzję czy to drogo pływa czy tanio lata.

    1. Chasim

      Chodzi Ci że zastosowano turbinę gazowa czy co masz na myśli pod hasłem aerospace grade? Bo nie moge znaleźć informacji o tym jaki silniki tam zamontowali.

    2. Wojmił

      Potwory kaspijskie to były maszyny latające a tu mamy do czynienia z okrętem... turbiny gazowe razem z dieslami są powszechnie używane na okrętach wojennych od wielu, wielu lat...

  5. Wojmił

    phi...a widzieliście zdjęcia z nowego kościoła rydzyka w Toruniu? na to polacy wydają pieniądze i tracą czas - na religię... a nie na jakieś "zbrojenia", "naukę i technike" - po co to komu?! ambicja polaka w kościelnej ławce siedzi a nie szkolnej...

    1. ha ha ha

      Bez historii nie ma przeszłości, bez pracy i wiedzy nie ma teraźniejszości, bez wiary (dziesięciu przykazań) odebrana nam zostanie nadzieja na lepsze jutro (przyszłość) zazdrośniku (grzeszniku).

    2. Marek

      Polacy panie Wojmił pisze się z dużej litery. Natomiast jeśli ktoś w Toruniu wydaje pieniądze na kościół to jego sprawa. Państwo na to nie wydaje. Mnie dla odmiany cieszy, że Polacy wydają część swoich pieniędzy na kościoły, choć sam do nich nie chodzę. A to dlatego, że tam, gdzie są kościoły, nie za bardzo jest miejsce dla minaretów, których w kilku zbyt tolerancyjnych państwach Europy jest stanowczo zbyt dużo. Ja mam wrażliwy bardzo słuch i wolę słuchać czystego dźwięku dzwonów, od panów, którzy za szczytów tych nowych budowli kilka razy dziennie śpiewają, fałszując przy tym niezmiernie.

    3. pyton

      A sądząc po Twoim niku Ty nie siedzisz w kościele tylko hasasz po lesie i oddajesz cześć jakimś pogańskim bożkom. Jakież to postępowe!

Reklama