Reklama

Polityka obronna

Wtorkowy przegląd mediów; Drugi front niemal na pewno; W tym roku wydamy niemal 160 mld zł na obronność

Autor. Israel Defense Forces/ Facebook

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Piotr Jendroszczyk:Rzeczpospolita:„Drugi front wojny jedynie kwestią czasu” „Izraelska armia nie ma już w Strefie Gazy wiele do roboty i gotowa jest ruszyć na libański Hezbollah. Premier Netanjahu unika decyzji. Faza intensywnych walk w Gazie dobiega końca. Nie oznacza to jednak, że wojna wkrótce się zakończy - oświadczył premier BeniaminNetanjahu w niedzielę w wywiadzie dla prorządowego kanału telewizji Channel 14. Powiedział także, że spadek intensywności walk w Gazie umożliwia przerzut wojska na północną granicę Izraela, gdzie wzrasta natężenie ostrzałów rakietowych ze strony szyickiego Hezbollahu To tam przenosi się ciężar działań wojennych. Mimo licznych nalotów na pozycje Hezbollahu Izrael nie jest w stanie zapobiec atakom rakietowym oraz przy użyciu pocisków przeciwczołgowych na tereny państwa żydowskiego. Są dni, kiedy w kierunku Izraela zmierza nawet 200 pocisków. Nie wszystkie udaje się zestrzelić. Zdaniem ekspertów w magazynach Hezbollahu znajdować się może ponad 100 tys. irańskich rakiet. Organizacja ta zaatakowała Izrael po rozpoczęciu wojny w Strefie Gazy, demonstrując swą solidarność z Hamasem ludnością palestyńską. Ostrzał północnego Izraela zmusił władze do ewakuacji z obszaru przygranicznego ponad 100 tys. mieszkańców. Przebywają w pomieszczeniach zastępczych, głównie w hotelach w centralnych regionach Izraela. Stanowi to znaczne obciążenie finansowe państwa oraz powoduje konflikty społeczne. Armia izraelska nie widzi innego rozwiązania, jak przeprowadzenie druzgocącego ataku powietrznego na Liban, ale nie wyklucza inwazji lądowej. Plan całej operacji jest od kilku dni zapięty na ostatni guzik. Netanjahu nie jest gotów do podjęcia politycznego ryzyka, z jakim wiąże się rozpoczęcie wojny z Hezbollahem. Organizacja ta dysponuje rakietami, które są w stanie zagrozić Jerozolimie czy Tel Awiwowi, nie mówiąc już o Haifie. A to wywołałoby nową falę niezadowolenia społecznego i mogłoby zagrozić jedności obecnej koalicji rządowej. Takiego ryzyka pragnie uniknąć Netanjahu w obawie o utratę władzy mówi „Rzeczpospolitej” Szmuel Bar, izraelski analityk militarny.”

Rp.pl:„Zełenski dymisjonuje kontrowersyjnego dowódcę. Żołnierze chcą śledztwa” „Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podjął decyzję o usunięciu generała broni Jurija Sodoła ze stanowiska Dowódcy Połączonych Sił Zbrojnych Ukrainy. Zastąpi go generał brygady Andrij Hnatow. O zdymisjonowaniu Sodoła Zełenski powiedział podczas cowieczornego wystąpienia. Nie podał przyczyn tej decyzji. W ciągu ostatnich kilku dni w mediach społecznościowych pojawiły się nawoływania do wszczęcia śledztwa w sprawie generała porucznika Jurija Sodoła. Oświadczenie z takim apelem złożył m.in. szef sztabu azowskiej brygady Gwardii Narodowej Bohdan Krotewycz. 24 czerwca Krotewycz (Tawr) w rzadkim przejawie publicznej krytyki kierownictwa wojskowego Ukrainy ze strony oficera w czynnej służbie napisał oświadczenie do DBR (Państwowe Biuro śledcze - red.), w którym zarzuca generałowi przekroczenie uprawnień służbowych i nieumiejętne dowodzenie wojskami, co doprowadziło do utraty dużej części terytorium Ukrainy i śmierci wielu żołnierzy, i prosi o sprawdzenie dowódcy pod kątem współpracy z wrogiem. Choć Krotewycz nie podał nazwiska generała, to fakt, że chodzi o Sodoła, potwierdziły źródła ukraińskich mediów, które piszą o sprawie. „Napisałem list do Państwowego Biura Śledczego z wezwaniem do wszczęcia śledztwa w sprawie jednego generała, który moim zdaniem zabił więcej ukraińskich żołnierzy niż jakikolwiek rosyjski generał” - napisał Krotewycz. Krotewycz: Jest mi przykro, że osądzają kombatantów i brygady za utratę punktu obserwacyjnego, ale nie osądzają generała za utratę regionów i dziesiątek tysięcy żołnierzy. „Nie obchodzi mnie, czy rozpoczną śledztwo przeciwko mnie i nie obchodzi mnie, czy wsadzą mnie do więzienia. Jest mi przykro, że osądzają kombatantów i brygady za utratę punktu obserwacyjnego, ale nie osądzają generała za utratę regionów i dziesiątek tysięcy żołnierzy” - czytamy w piśmie Krotewycza. Uważa on, że niewłaściwymi decyzjami Sodoł przyczynił się do śmierci wielu ukraińskich żołnierzy. „Czasami myślę, że świat wysyła nam drani, żeby nas zjednoczyli. Całe wojsko rozumie teraz, o jakim człowieku mówię, ponieważ 99 procent żołnierzy nienawidzi go za to, co robi” - pisze dowódca.”

polskieradio.pl: „MON: w 2025 r. w Polsce odbędą się wspólne ćwiczenia wojskowe państw Trójkąta Weimarskiego” „Kosiniak-Kamysz: w 2025 r. w Polsce odbędą się wspólne ćwiczenia wojskowe państw Trójkąta Weimarskiego Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował w poniedziałek w Paryżu, że w 2025 r. w Polsce odbędą się wspólne ćwiczenia wojskowe państw Trójkąta Weimarskiego. To jedno z trzech zasadniczych ustaleń spotkania ministrów obrony Polski, Francji i Niemiec. Po zakończeniu rozmów, w których uczestniczyli również: minister obrony Niemiec Boris Pistorius i szef resortu obrony Francji Sebastien Lecornu, Kosiniak-Kamysz powiedział, że zapadły „trzy zasadnicze uzgodnienia”. „Po pierwsze, wspólne ćwiczenia niemiecko-francusko-polskie na terytorium Rzeczypospolitej w przyszłym roku, wspólne ćwiczenia w 2025 roku naszych sił zbrojnych, sojusznicze (ćwiczenia) Trójkąta Weimarskiego stają się faktem” - przekazał szef MON. Druga sprawa to - jak poinformował - wspólna inicjatywa rozszerzenia działań związanych z mobilnością. „Inicjatywa o mobilności podpisana pomiędzy Polską, Republiką Federalną Niemiec i Królestwem Niderlandów, rozszerzona o państwa obserwujące jak Belgia i Luksemburg, zwiększa swój potencjał przez deklarację o przystąpieniu Francji do tej inicjatywy” - powiedział Kosiniak-Kamysz. Trzecie wspólne uzgodnienie dotyczy wsparcia dla Ukrainy. „Aspiracje zachodnie Ukrainy są jak najbardziej naturalne i wspieramy dążenia Ukrainy do UE, do NATO. Żeby to się okazało możliwe i faktyczne, Ukraina musi odnieść sukces, musi być teraz silna, musimy odnosić sukcesy w walce z Rosją. Będziemy ją wspierać i przez przekazywanie sprzętu (…). Wierzymy w większą rolę NATO i liczymy na większą rolę NATO w procesie koordynacji, współfinansowania działania na rzecz wsparcia dla Kijowa”

Onet.pl:„Ćwiczenia WOT. „Napastnicy” puszczali żołnierzom rosyjskie pieśni i opanowali sztab brygady” „W ramach ćwiczeń, które miały certyfikować Wojska Obrony Terytorialnej, napastnicy pozoranci przejęli prowadzoną na otwartym kanale komunikację radiową jednostki, a potem opanowali ją. Żołnierze twierdzą, że ćwiczenie powinno być oblane z powodu błędów dowództwa i powtórzone. Pomorska brygada, która ma problemy z kodowaną komunikacją, postanowiła przeprowadzić ćwiczenia z łącznością niekodowaną. Grupa, która miała odgrywać rolę napastników, szybko się zorientowała, że w takim razie można przejąć komunikację. „Napastnicy” bez problemów zajęli sztab brygady, po drodze doskonale się bawiąc. Rzecznik WOT przekonuje nas, że ćwiczenie nie zostało przeprowadzone w ramach certyfikacji (czyli zweryfikowanie przydatności bojowej tej formacji). Żołnierze mówią coś wprost przeciwnego. W czwartek 20 czerwca w godzinach przedpołudniowych otrzymaliśmy wiadomość o poważnych problemach z ćwiczeniami prowadzonymi w 7. Pomorskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej. Chodzi o ćwiczenia Piorun 24 – są one prowadzone w ramach certyfikacji WOT, która ma potwierdzić wartość bojową tej formacji. Ćwiczenie było prowadzone w środę i czwartek 19 i 20 czerwca. Jego scenariusz zakładał próbę przeniknięcia grupy dywersyjno-rozpoznawczej przeciwnika na teren sztabu pomorskiej brygady w Gdańsku. Nad niedopuszczeniem do takiego rozwoju wypadków miał czuwać pluton ochrony sztabu. Według żołnierzy, z którymi rozmawialiśmy, w ćwiczeniu został popełniony szereg niedopuszczalnych błędów ze strony dowództwa. Jak się dowiedzieliśmy, jednostka nie dysponowała kodowaną komunikacją radiową. Wobec braku komunikacji kodowanej dowódcy mieli polecić żołnierzom, aby korzystali ze zwykłych niekodowanych radiotelefonów Hytera. Oznacza to, że nawet średnio zorientowany radioamator mógł podjechać pod jednostkę, na własnym radiu słuchać przebiegu całego ćwiczenia i poznawać taktyki stosowane przez wojsko. Mógł to robić także realny wróg, który zechciałby poznać sposób działania brygady, Ten fundamentalny błąd spowodował, że odgrywająca rolę napastników grupa natychmiast przejęła całą komunikację sztabu, wraz z kluczowymi meldunkami i rozkazami. Dla wprowadzenia dodatkowego zamętu „napastnicy” mieli wysyłać do plutonu ochrony sztabu mylące komunikaty i rozkazy.”

Reklama

Money.pl:„Prawie 160 mld zł na obronność. MON wskazał, na co przeznaczy te pieniądze” „MON planuje przeznaczyć w 2024 roku ok. 159,9 mld zł na obronność - poinformował resort obrony. Wydatki będą przeznaczone nie tylko na zakupy sprzętu, ale również na rozwijanie zdolności operacyjnych i zwiększenie gotowości bojowej Sił Zbrojnych RP. „W 2024 r. planujemy przeznaczyć na wydatki obronne rekordowe kwoty: ok. 4,2 proc. PKB, czyli ok. 159,9 mld zł (w tym ujęte są środki budżetowe MON oraz z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych RP) - przekazał resort obrony. Jak informuje MON, wydatki będą przeznaczone nie tylko na zakupy sprzętu, ale również na rozwijanie zdolności operacyjnych i zwiększenie gotowości bojowej Sił Zbrojnych RP. Resort wskazał również, że zgodnie z art. 40. ustawy o obronie Ojczyzny, finansowanie potrzeb obronnych Rzeczypospolitej Polskiej przeznacza się corocznie wydatki z budżetu państwa w wysokości co najmniej 3 proc. Produktu Krajowego Brutto.”

Patryk Michalski: Wp.pl:„Nowa służba pojawi się na granicy? Jest potwierdzenie” Pojawiły się zapowiedzi z resortu obrony narodowej o dołączeniu do służb działających na granicy polsko-białoruskiej żandarmerii wojskowej. Czy może pan potwierdzić, że będą przedstawiciele żandarmerii wojskowej w tych mieszanych patrolach? z takim pytaniem Patryk Michalski prowadzący program „Tłit” w Wirtualnej Polsce zwrócił się do swojego gościa, wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Czesława Mroczka (Koalicja Obywatelska). Szef MON podjął taką decyzję, że dołączą do nich również żołnierze żandarmerii wojskowej - odparł wiceminister. Natomiast przede wszystkim zmieniamy sposób działania i współdziałania na granicy między żołnierzami, funkcjonariuszami straży granicznej i policji. Przypomnę, że kilka miesięcy temu skierowaliśmy tam policję, w szczególności oddziały prewencji, wyszkolone do radzenia sobie z agresywnym tłumem, wyposażonym w niebezpieczne przedmioty. Doposażamy lepiej, jeżeli chodzi o ochronę osobistą, żołnierzy i funkcjonariuszy. Ten nowy sposób działania z pewnością przyniesie lepsze rezultaty. W szczególności, jeśli chodzi o radzenie sobie z tymi niebezpiecznymi grupami, chodzi o to, by działać na odległość, by z jednej strony zapewnić bezpieczeństwo granicy, ale również bezpieczeństwo żołnierzy i funkcjonariuszy dodał Czesław Mroczek. Prowadzący program pytał swojego gościa, czy prawdą jest, że zmienił się charakter działań na granicy. Słyszę o tzw. syryjskim śladzie i tym, że służby sprawdzają, czy przysyłani na polską granicę Syryjczycy, nie są migrantami, lecz ludźmi, których zadaniem jest atakowanie polskich funkcjonariuszy mówił Patryk Michalski. Mamy dowody na to, że ci migranci są zmuszani do takich zachowań przez służby białoruskie. I tak potwierdzam, te działania są coraz bardziej agresywne. Działają w dużych grupach i posiadają niebezpieczne narzędzia, takie jak np. noże odparł gość programu „Tłit” wiceminister Czesław Mroczek.”

Jacek Zalewski:Puls Biznesu:„Wspólne ideały to niedorzeczność” „Wizyty Andrzeja Dudy w Chinach są specyficzną klamrą spinającą jego prezydenturę. Na początku swojej pierwszej kadencji w 2015 r. był pierwszy raz na szczycie gospodarczym, ale roboczo i spotkał się jedynie z premierem. Komunistyczny cesarz Xi Jinping odwiedził natomiast oficjalnie Warszawę w 2016 r. Teraz Andrzej Duda składa rewizytę tego samego szczebla, będącą zarazem wizytą pożegnalną, powoli zaczyna już taki cykl (koniec prezydentury 6 sierpnia 2025 r).). Koniecznie trzeba jednak pamiętać o jeszcze jednej bytności Andrzeja Dudy w Pekinie na otwarciu zimowych igrzysk w 2022 r., które zostało przez Unię Europejską generalnie zbojkotowane. Prezydent RP okazał się wtedy dyplomatycznym łamistrajkiem, z UE towarzyszył mu jedynie wielki książę Henryk z Luksemburga, a przy okazji także Albert z z Monako, przebywający w Pekinie jako członek MKOL Największym dorobkiem tamtej olimpijskiej wizyty był 5 lutego 2022 r. dyplomatyczny obiadek Andrzeja Dudy wspólnie m.in. z Władimirem Putinem, który odczekał do zakończenia igrzysk i 19 dni później napadł na Ukrainę. Naturalnie Xi Jinping rozsadził wtedy Dudę i Putina przy stole dosyć daleko, ale toast spijali wspólnie.”

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. Jan z Krakowa

    Akurat wizyta prezydenta Dudy w Chinach ma wielki sens i przynosi korzyść dla Polski. Kogoś to martwi?

  2. Niezorientowany

    Wspaniale ćwiczenie WOT. Oczywiście, rażące błędy są karygodne, ale ktoś naprawdę dobrze odgrywał rolę wroga. I to jest wspaniałe, bo do tego własnie służą ćwiczenia. Nie chodzi o to, aby wpadać w samozachwyt, ale o to, aby pokazać gdzie robimy błędy. A im więcej błędów wyjdzie w takich ćwiczeniach, tym lepiej. Oczywiście, jeśli ktoś wyciągnie wnioski z tych błędów (a tym u nas jest różnie). Jeśli jednak ta druga faza zadziała, to jest szansa, e w realnej walce te błędy się nie powtórzą.

    1. MC775

      Też jestem tego zdania, że lepiej aby błędy wyszły na ćwiczeniach niż w prawdziwym zadaniu. Szkoda tylko, że to są błędy na takim poziomie jak użycie nieszyfrowanej komunikacji w wykonywaniu działania operacyjnego. Kiedyś oglądałem film dokumentalny jak podczas Pustynnej Burzy Irakijczycy używali nieszyfrowanej komunikacji i Amerykanie włączali im się do rozmów za pomocą najtańszych krótkofalówek, które mógł mieć każdy.

    2. Lycantrophee

      Ten problem istnieje już od dawna.

    3. DanielZakupowy

      Pytanie czy ktoś za to beknie? I nie, że znajdą sobie kozła ofiarnego tylko realnie osoby za to odpowiedzialne.

Reklama