Reklama
  • Wiadomości

Niemcy przywrócą pobór? Są wątpliwości

Dyskusja na temat przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej różni polityków w niemieckiej koalicji rządowej - zauważa w poniedziałek „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Podzielona jest nawet CDU, której przywódcy forsują dyskusję w tej sprawie. Przywrócenie poboru będzie jednak trudne tak z politycznego, jak i z czysto technicznego punktu widzenia, i jest mało prawdopodobne. 

Fot. Bundeswehr/Jane Schmidt
Fot. Bundeswehr/Jane Schmidt

W weekend sekretarz generalna CDU Annegret Kramp-Karrenbauer zaproponowała debatę na temat "generalnego obowiązku służby" jako "możliwego przyszłego punktu programu" partii. Premier krajowy Saksonii Michael Kretschmer(CDU) na łamach poniedziałkowego "Bilda" odniósł się życzliwie do tego pomysłu i zaproponował referendum w tej sprawie.

Sceptyczny pozostał były minister obrony Karl-Theodor zu Guttenberg (CDU). W wywiadzie dla "Bilda" podkreślił, że finansowanie rocznie 700 tys. ludzi (tyle mogłoby być wzywanych do wojska, gdyby założyć pełne powszechne przeszkolenie dla osób obu płci) to "niebotyczne koszty". Jak zauważył, obowiązkowej służby wojskowej nie przewiduje niemiecka konstytucja.

Rzecznik SPD ds. obronności Fritz Felgentreu wskazał w "Die Welt" na trudności prawne. "Przymusowa służba jest niezgodna z prawem europejskim" - ocenił. Przyznał jednak, że zauważa wyrazy sympatii dla tego pomysłu w "prawie wszystkich środowiskach politycznych". Jedyną partią, która całkowicie popiera obowiązkową służbę wojskową jest Alternatywa dla Niemiec (AfD) - zauważa agencja AP. 

Ostatni obowiązkowy pobór do wojska miał miejsce w Niemczech w 2011 roku. Zniesienie poboru było elementem ostatniej reformy Bundeswehry. Ta restrukturyzacja zakładała ograniczenie kosztów funkcjonowania armii, ale przyczyniła się do obniżenia stopnia gotowości bojowej. Od 2015 roku Niemcy powoli zwiększają wydatki na obronę narodową. Borykają się jednak z problemami ze zdolnością armii. Poziom nakładów jest nadal oddalony od celu NATO (2 proc. PKB, podczas gdy Berlin wydaje nieco ponad 1,2 proc. PKB). Nadal brakuje pieniędzy na utrzymanie sprzętu, a oprócz tego występują trudności z rekrutacją żołnierzy do służby. Oczywiście ma to związek z tendencjami demograficznymi i z pacyfistycznym nastawieniem dużej części niemieckiego społeczeństwa, ale też zapewne z faktem że jeszcze kilka lat temu liczebność armii była bardzo mocno redukowana, a politycy są generalnie niechętni np. skokowym podwyżkom wynagrodzeń, które mogłyby poprawić konkurencyjność Bundeswehry jako pracodawcy.

Sceptycy uważają, że armia mogłaby przyjąć realnie do służby najwyżej około 50 tys. żołnierzy rocznie. W tym duchu wypowiedział się m.in. Roedrich Kiesewetter z frakcji CDU/CSU, który do 2016 kierował związkiem rezerwistów Bundeswehry. Poseł przypomniał, że armia ma dziś dużo mniej infrastruktury, która wcześniej - w trakcie funkcjonowania armii poborowej - była potrzebna do szkolenia żołnierzy. Wydaje się więc, że niemiecka dyskusja o przywróceniu poboru ma bardziej charakter polityczny i raczej nie doprowadzi do powrotu do klasycznie rozumianej obowiązkowej służby wojskowej. W Niemczech jest zresztą możliwość służby ochotniczej, jednak średnio w danym momencie roku pełni ją zwykle mniej niż 10 tys. osób.

JP/PAP

Zobacz również

WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133
Reklama
Reklama