Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Marynarka Wojenna w PMT 2035: Powrót do przeszłości [ANALIZA]

Fot. M.Dura
Fot. M.Dura

Autorzy zapisów dotyczących Marynarki Wojennej RP w Planie Modernizacji Technicznej na lata 2021-2035 nie tylko, że nie odważyli się na zrobienie czegoś zupełnie nowego, ale nadal powielają stare błędy całkowicie uniemożliwiające skuteczne działanie polskim okrętom w czasie wojny. A przecież do tego właśnie te jednostki mają służyć.

Suma środków finansowych przeznaczona na modernizację polskiej armii (524 miliardy złotych) może zadziwiać wielkością, ale nie gdy się weźmie pod uwagę, że mówimy o wydatkach do 2035 roku. I nie chodzi tu jedynie o to, ile się tych pieniędzy wyda, ale kiedy i na co. Szczególnie widoczne jest to w przypadku pogrążonej w coraz większym kryzysie polskiej Marynarki Wojennej.

Co znalazło się w PMT 2021-2035 jeżeli chodzi o MW?

Zgodnie z wprowadzającym, oficjalnym komunikatem MON z 10 października 2019 r. w Planie Modernizacji Technicznej na lata 2021-2035 z uwzględnieniem 2020 roku jeżeli chodzi o Marynarkę Wojenną „znalazł się m. in. program „Miecznik” oraz „Orka”, dla którego planowane jest rozwiązanie pomostowe, które pozwoli na pozyskanie dwóch okrętów podwodnych w najbliższym czasie i zapewni ciągłość szkolenia podwodniaków. Wojsko Polskie pozyska także 6 lekkich okrętów rakietowych w polskich stoczniach, w ramach programu „Murena”.

Niewiele więcej szczegółów na temat zamierzeń w odniesieniu do polskich sił morskich można było usłyszeć w przemówieniu Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka, który poza wcześniejszymi informacjami opublikowanymi przez MON uszczegółowił jedynie, że w ramach programu „Miecznik” pozyskane zostaną tylko dwa Okręty Obrony Wybrzeża oraz że okręty podwodne mają dać Marynarce Wojennej zdolność do rażenia celów nawodnych i podwodnych.

„Pamiętamy o potrzebach Marynarki Wojennej. W najnowszym Planie Modernizacji Technicznej znalazł się m.in. program „Miecznik”. Pozyskamy dwa okręty obrony wybrzeża w oparciu o polski przemysł stoczniowy. Dla Marynarki Wojennej planujemy pozyskanie zdolności do rażenia celów nawodnych i podwodnych przez okręt podwodny nowego typu w ramach programu „Orka”. Planujemy również rozwiązanie pomostowe, które pozwoli na pozyskanie dwóch okrętów podwodnych w najbliższym czasie i zapewni ciągłość szkolenia podwodniaków. W ramach programu „Murena” pozyskamy w polskich stoczniach 6 lekkich okrętów rakietowych.”

Mariusz Błaszczak - Minister Obrony Narodowej
Fot. M. Dura/Defnce24.pl.
Fot. M. Dura/Defnce24.pl.

Z tych dotychczasowych informacji wynika, że do 2035 roku:

  • Marynarka Wojenna poza trzema niszczycielami min typu Kormoran II będzie posiadała prawdopodobnie tylko dwa duże okręty nawodne (korwety lub fregaty), sześć lekkich okrętów rakietowych, dwa stare okręty podwodne, jeden okręt patrolowy „Ślązak”, jeden okręt „Ratownik”, okręt wsparcia logistycznego ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki” oraz sześć holowników – czyli razem szesnaście okrętów i sześć jednostek pomocniczych;
  • okręty podwodne pozyskane w nieznanej przyszłości w ramach programu „Orka” będą miały zdolność tylko do zwalczania celów nawodnych i podwodnych, a więc ostatecznie zrezygnowano z wprowadzenia rakiet manewrujących oraz prawdopodobnie rakiet przeciwokrętowych, które też mają możliwość atakowania celów lądowych (np. RBS-15 Mk3);
  • wróci stara koncepcja użycia lekkich okrętów rakietowych, którą zarzucono m.in.: po wprowadzeniu w Polsce nadbrzeżnych dywizjonów rakietowych z rakietami przeciwokrętowymi o zasięgu większym niż 200 km oraz w Obwodzie Kaliningradzkim baterii nadbrzeżnych typu „Bał” i „Bastion” uzbrojonych w rakiety przeciwokrętowe o zasięgu ponad 500 km.

Największym problemem w ocenie tych zamierzeń jest brak jakichkolwiek szczegółów na temat harmonogramu realizacji poszczególnych zadań oraz wszystkich elementów, jakie w PMT 2020-2035 dotyczą polskich sił morskich. Minister Błaszczak nie mówił bowiem chociażby: ani o morskich samolotach patrolowych, ani o kosztownej wymianie radarów w sieci kilkunastu posterunków obserwacyjnych rozwiniętych wzdłuż całego wybrzeża, ani o dokupieniu kolejnych śmigłowców ZOP, ani o wprowadzeniu systemu rozpoznania dalekiego zasięgu dla Morskiej Jednostki Rakietowej, ani o zakupie nowych śmigłowców ratownictwa morskiego, ani o zakupie maszyn pokładowych dla dwóch „Mieczników” i jednego „Ślązaka”. Trudno jest więc powiedzieć, czy te przedsięwzięcia zostały zaplanowane, czy też nie.

Nie są znane też szczegóły odnośnie przedsięwzięć wymienionych przez ministra Błaszczaka: programu „Miecznik”, „Orka” i „Murena”, zarówno w odniesieniu do tego co ma zostać pozyskane, jak i kiedy. Nowe „Mieczniki” mogą być bowiem wprowadzone zarówno na początku planu jak i pod koniec planu (czyli za piętnaście lat). Podobnie jest z programem „Orka”, w którym zresztą nie wiadomo zarówno: kiedy nowe okręty podwodne zostaną zakupione, w jaki sposób i za ile. Sama zapowiedź wprowadzenia rozwiązania pomostowego i złe doświadczenia z „tymczasowego” rozwiązania, jakim miały być Kobbeny wskazuje, że pierwsze „Orki” pojawią się nie wcześniej niż po 2030 roku. Teraz trzeba się zastanowić, ilu z obecnych podwodniaków będzie wtedy gotowych do przejścia na nowe okręty podwodne.

image
Fot. M.Dura

Ciekawa jest również wolta analityków wojskowych jeżeli chodzi o ilość okrętów nawodnych w programie „Miecznik”. Do tego czasu przekonywano wszystkich bezdyskusyjnie, że minimalna liczba jednostek bojowych zapewniająca ciągłość działań to trzy. Teraz okazuje się, że wystarczą dwa takie okręty. Oczywiście są już pierwsze przypuszczenia optymistów, że trzecią jednostką będzie dozbrojony w międzyczasie w rakiety patrolowiec ORP „Ślązak”. O takiej modernizacji minister Błaszczak jednak nie wspomniał. Nie mówił zresztą również o zakupie śmigłowców pokładowych, które są stałym elementem systemu uzbrojenia nowoczesnych okrętów nawodnych, szczególnie tych przeznaczonych do zwalczania okrętów podwodnych.

Najwięcej kontrowersji budzi jednak pomysł ponownego powrotu do marzeń o zagonach lekkich kutrów rakietowych, które będą szybko wypływały spod osłony polskiego brzegu i atakowały rakietami nieprzyjacielskie okręty nawodne. Ten zarzucony w Marynarce Wojennej ponad dekadę temu pomysł wrócił w 2017 r., gdy zaczęto mówić o programie „Murena”, a teraz jak widać planuje się go zrealizować argumentując to wnioskami z przeprowadzonej analizy środowiska operacyjnego.

„Na bazie Centrum Doktryn i Szkolenia powołano specjalny zespół, który analizował środowisko operacyjne aby w tej perspektywie i bliższej i dalszej 2020 – 2035 było możliwe, wydając tak ogromne sumy finansowe, przygotowanie Sił Zbrojnych do wykonywania bardzo ambitnych zadań. Analizowaliśmy to w obszarze bardzo szerokim, pozamilitarnym również, w obszarze geografii, urbanizacji, nowych technologii, aż po zmiany klimatyczne. Ostatni rok został również poświęcony na analizę sytuacji regionalnej… Wyniki wstępne w pełni synchronizują się z tymi programami operacyjnymi, które są realizowane w Planie Modernizacji Technicznej.”

Szef Sztabu Generalnego generał broni Rajmund Andrzejczak

Z tego co zaprezentował minister Błaszczak wynika jednak, że w przypadku Marynarki Wojennej wyraźnie analizowano inne środowisko niż istnieje na Bałtyku. Trudno jest bowiem znaleźć argumenty, które wskazywałyby na przydatność na Morzu Bałtyckim lekkich okrętów rakietowych. Mówimy o akwenie z permanentnym zagrożeniem z powietrza ze strony rakiet przeciwokrętowych (wystrzelonych z powietrza z morza oraz z brzegu) jak i torped z okrętów podwodnych.

To właśnie z powodu tych zagrożeń, żaden okręt nawodny bez skutecznego, rakietowego systemu obrony przeciwlotniczej i systemu zwalczania okrętów podwodnych nie będzie miał możliwości działania w czasie wojny. Pomysłodawcy i zwolennicy programu „Murena” całkowicie zignorowali fakt, że Obwód Kaliningradzki jest naszpikowany taką ilością systemów ofensywnych, które praktycznie przerwą morskie linie komunikacyjne i to w obie strony. Nie będzie więc co atakować.

Oczywiście można mieć nadzieję, że podobnie jak w przypadku okrętów „Miecznik” (które z planowanych tysiąca ton wyporności „urosły” po sześciu latach do fregat), tak i „Mureny” będą zwiększały swoje rozmiary. Jednak na dzień dzisiejszy należy zakładać, że będą one miały wielkość zadeklarowaną przez Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych w 2017 r. To właśnie wtedy Defence24.pl otrzymał wyjaśnienie, że wymagania operacyjne na nowe jednostki rakietowe, „nie odbiegają od wymagań na Fast Patrol Boat” (szybki okręt patrolowy).

Według Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych nowe jednostki pływające miałyby mieć wyporność około 450 ton, długość około 50 metrów i prędkość około 50 węzłów. Przypomnijmy, że wykorzystywane obecnie w Marynarce Wojennej kutry rakietowe (KTR) typu Orkan mają wyporność 369 ton, długość 48,9 m i prędkość 36 w, a wycofane już ze służby małe okręty rakietowe projektu 1241 (typu Mołnia) miały wyporność 455 ton, długość 57 m i poruszały się z prędkością maksymalną około 42 w.

image
Fot. M.Dura

Biorąc pod uwagę ograniczenia związane z wypornością i ilością miejsca na pokładzie takiej wielkości jednostek, należy zakładać, że ich system uzbrojenia będzie „rodzajowo” taki sam jak na kutrach rakietowych typu Orkan obejmując: niewielki radar obserwacji sytuacji powietrznej i nawodnej z nisko umieszczoną anteną, obserwacyjny system optoelektroniczny, radar kierowania uzbrojeniem, aktywno-pasywny system walki elektronicznej, osiem rakiet przeciwokrętowych, armatę dziobową (kalibru 57 mm lub 76 mm) oraz system obrony przed celami powietrznymi: armatę (kalibru 35 mm lub 23 mm) lub system przeciwlotniczy bardzo krótkiego zasięgu.

Decydując się na zakup „Muren” analitycy z MON uznali widocznie, że to wystarczy do obronienia się przed atakiem z powietrza np. przed kilkoma ponaddźwiękowymi rakietami Oniks wystrzelonymi z baterii nadbrzeżnych „Bastion”. Ale nawet zakładając, że mają oni rację, to pozostaje pytanie, po co polskim Siłom Zbrojnym kutry rakietowe. Przypomnijmy te argumenty, które zadecydowały o powolnym wycofywaniu się z wykorzystywania tego rodzaju jednostek pływających w innych marynarkach wojennych:

  • KTR nie mają możliwości skutecznie się bronić przed atakiem z powietrza. Dlatego jedynym sposobem ochrony przed statkami powietrznymi pozostaje ukrywanie się tych jednostek w porcie lub w cieniu linii brzegowej (np. pomiędzy wyspami lub fiordami, których Polska nie posiada);
  • KTR nie mają możliwości wykorzystania rakiet przeciwokrętowych na maksymalnych odległościach bez systemu dalekiego rozpoznania (czyli przede wszystkim bez wsparcia lotnictwa);
  • duża prędkość nie jest na współczesnym polu walki gwarancją bezpiecznej ucieczki;
  • KTR to jednostki bardzo specjalistyczne. Koszt ich eksploatacji jest zbyt duży, by np. wykorzystywać je do zadań patrolowych lub SAR;
  • są inne, tańsze środki by wykonać zadanie wykonywane przez KTR-y (np. dwa pojazdy z ośmioma rakietami w baterii nadbrzeżnej obsługuje osiem osób, podczas, gdy załoga KTR liczy najczęściej około 40 osób);
  • żaden z powodów, dla których powstały kutry rakietowe nie jest już aktualny (są już inne platformy do przenoszenia rakiet przeciwokrętowych, zasięg pocisków jest na tyle duży, że nie trzeba podpływać do celu, a można go atakować z daleka -np. z brzegu, lotnictwo ma już tanie środki na zwalczanie KTR).

Jeżeli więc w ramach programu „Murena” planuje się pozyskać okręty będące nowszymi odpowiednikami okrętów rakietowych typu Orkan, to środki finansowe przeznaczone na ten cel zostaną zmarnowane. Oczywiście można zakładać, że chodzi o pozyskanie okrętów podobnych do szwedzkich jednostek typu Visby (o wyporności 650 ton i długości 75 m). Jednak to, co jest dobre w przypadku szwedzkiej linii brzegowej, nie musi być dobre w przypadku polskiego wybrzeża. Dodatkowo koszty urosną wtedy do takiego poziomu, że taniej byłoby wrócić do realizacji starych programów „Miecznik” i „Czapla".

Co tak naprawdę wzbudza niepokój w PMT 2021-2035?

Nie mając danych na temat tego, co rzeczywiście zamierza MON trudno jest chwalić lub krytykować poszczególne przedsięwzięcia. W tym wszystkim niepokoi jednak to, z jaką łatwością w Polsce zmienia się plany modernizacji technicznej, które za każdym razem mają być oparte na bazie rzeczowych analiz, przeprowadzonych przez najlepszych specjalistów. Po raz kolejny okazało się, że poprzednie analizy nie były rzeczowe, a specjaliści byli gorsi od tych, którzy są obecnie. I tak może być znowu za kilka lat.

image
Fot. M.Dura

Tym bardziej, że najważniejsze wydatki („Miecznik” i „Orka”) są przesuwane jak zwykle na później (a właściwie decyzje o wydaniu dużych pieniędzy), a w międzyczasie wprowadzane mają być znowu rozwiązania pomostowe, które czynią z polskiej Marynarki Wojennej tak naprawdę skansen, a nie siłę przydatną w czasie ewentualnej wojny. Polska nie dopracowała się żadnych narzędzi, które chroniłyby najważniejsze zamierzenia przed pomysłami nowych ekip i to wbrew pozorom wcale nie chodzi o polityków. Jeżeli więc można było anulować ustawę wprowadzającą programy operacyjne w Siłach Zbrojnych, to tak samo może być z obecnym PMT 2021-2035. I nie jest to wcale powód do zadowolenia, o czym świadczy m.in. widok pustoszejącego Portu Wojennego na Oksywiu.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (45)

  1. rezerwa 77r.

    stawiam na okręty HDS 500 RTN , budowane w KOREII POŁUDNIOWEJ , gabaryty to marzenie

  2. eytu

    Polska potrzebuje patrolowca wraz z lukiem na 4 superszybkie male wodoloty. Jak zbudować wodoloty ? jak śruba napedza okret to także powoduje ruch wody przed srubą do tylu , to powoduje dodatkowe tarcie . jak zrobimy sruby z boku poza kadłubem z przodu to ten innowacyjny układ zapewni nam doadtkową prędkość. ale na takie eksperymenty potrzebne za grube pieniądze, a pieniędzy nie ma i nie będzie.

    1. eytu

      Można także zaprojektować wodolot z rozkładanymi skrzydlami po bokach kadłuba w układzie podwojnego skrzydla. TRzeba jednakże zrobić calą instrukcję latania - pływania takim wodolotem, bo będzie podatny na mocny boczny wiatr i wywrotkę. nie można też zrezygnować z zanurzenia ponieważ woda jest medium "dość" stabilnym i należy także pozostać przy pewnym zanurzeniu w wodzie Dlaczego skrzydla w powietrzu ? skrzydla w wodzie dzialaja na tej samej zasadzie co skrzydla w wodzie , jednakże woda ma tę wadę że wykazuje się dużą lepkością i to sprawia wielki opór. Można także na platy w wodzie i burty zastosować nowy material wyscielający znany pływakom sportowym- tylko zrobić go w wersji odpornej 30 lat , czyli na przykład z ceramiki - skóra rekina - zmniejsza opór wody.

    2. Marek

      Czy ja śnie czy to na prawde takie bzdury ktoś tu wypisuje? Skad sie tacy ludzie biora?

    3. Eytu

      @Marek No cóż, jak mam to skomentować? Sam po roku czasu patrzę na swój komentarz z pewnym niedowierzaniem. Pojazdy eksperymentalne mają to do siebie, że są przedstawicielami nowych zastosowań technologicznych. Z zasady są dziwne. Budowa ich ma przede wszystkim doprowadzić do zebrania obszernego materiału badawczego, który nie powinien być zaprzepaszczony , tak jak to było z np. budową EM-10 Bielik lub Iryda. Najgorsze to wydać pieniądze, zbudować prototyp , a póżniej zniszczyć całą dokumuntację projektową, a model pociąć na złom.

  3. berere

    Amerykanie przekażą dwie sztuki Burke. Będzie trzeba zapłacić za remont i zakup systemów uzbrojenia.

    1. HanSolo

      Czyli tyle co za 4 Adelaide po remontach i moderce uzbrojenia. Brawo!

  4. eytu

    potrzebujemy około 5 samolotow patrolowych z mozliwoscia ladowania w wodzie. Cos jak stara poczciwa Catalina. Może przerobić PZL M28 aby można było startować i ladować w wodzie. Taki samolot będzie bardziej niezawodny w locie nad morzem - jeżeli zostanie uszkodzony silnik/i przez wroga będzie mogl ladowac i czekac na pomoc statku podwodnego.

  5. Pim

    Chciałem zwrócić uwagę na klasę Sa'ar 4,5. Przy wyporności 500 ton Po za Harpoonami, armatą 76mm, są dwie komory Barak-ów i łącznie (aż policzyłem ze zdjęć) 144 wyrzutnie celów pozornych + rozbudowane środki WRE. Nie twierdzę, że to idelny przykład. Ale ktoś już taką "pracę domową" odrobił.

    1. Marek

      Olali, bo mają łeb na karku. Oni uważają, że życie każdego Żyda, w tym oczywiście także marynarza jest na wagę złota. Myśmy też powinni podobnie myśleć.

    2. Pim

      Zgadza się, ale weź pod uwagę, że MW Izraela jest trochę w podobnej sytuacji jak nasza. Jest najsłabiej finansowana z pozostałych sił zbrojnych. Sa'ary 4.5 były modyfikacją wersji 4, bo tyle mieli pieniędzy. Budowano je i tak "po sztuce". Chcieli zbudować 10 Sa'arów 5 i zastępować je 1:1 ale nie starczyło pieniędzy. Z 10 zrobiło się 4 a ostatecznie powstały 3. Dlatego wersja 4.5 dostała update w postaci komór z Barakami i dwa (trzy?) okręty przebudowano, gdzie zamiast armaty 76 mm jest sonar holowany i wyrzutnie torped p.pop. Na obecne Sa'ary 6 pieniądze się znalazły, w momencie kiedy zaczęli eksploatację wielkiego złoża gazu ziemnego. Potrzebne są do osłony: stąd wyrzutnie C-dom. Z brzegu Libanu, Syrii instalacje są w zasięgu pocisków przeciw okrętowych. Sa'ar 5 zaliczył już trafienie prawdopodobnie chińskim/klonem pocisku YJ-82. Więc jest się czego bać. Podsumowując: warto spojrzeć na tę marynarkę, a nie tylko na skandynawskie, w naszym kontekście. Mamy tam problem finansowania, problem przeciwników w bezpośrednim sąsiedztwie, problem zapewnienia bezpiecznego dostępu do morza. Transport morski w przypadku Izraela ma o wiele większą rolę niż u nas.

  6. Lbn

    Jak oni wybiorą okręty w programie orka to już technologicznie będą przestarzałe o dekadę

  7. Arado

    Trzeba powiedziec jasno,obietnice wyborcze zabraly wszystkie mozliwe obcje dozbrojenia MW,uplynie wiele czasu,wiele powstanie artykulow i programow modernizacji a nie bedzie sie dzialo nic bo i z pustego to i Salomon nie napelnii...

  8. Mailo

    Moim zdaniem będzie coraz gorzej , i nie ma co znaczenia kto aktualnie rządzi ...

  9. Piotr ze Szwecji

    Po co Polsce MW? Polska to kraj śródlądowy! MW poza pewnym wzmocnieniem Straży Granicznej, czy logistyki dla zadań NATO, po prostu nie ma sensu. Rozumiem argument o stoczniach, lecz te wszystkie argumenty o rozbudowywaniu MW to czysty bezsens. MW nie ma dziś żadnej zdolności projekcji siły! Mimo to wszyscy piszą tu by dla MW budować i kupować niesamowite ilości najróżniejszych okrętów wojennych. Po co? Pytam się, po co? Nic z tych okrętów dla Polski nie ma. NIC. Okręty dla MW są bezwartościowe przy obronie Polski. Wielu Polaków się nawet pyta, po co Polsce MW! MW swoim stanie nie ma nawet jednej brygady piechoty morskiej (na kutrach jak szwedzcy Kust Jeagare a nie na okrętach desantowych jak tego sobie życzy polska admiralicja), aby mieć tą najprymitywniejszą projekcję siły wzdłuż wybrzeża samego Bałtyku. MW dziś to militarny bubel, którego większość okrętów to dziesiątki trałowców byłej Sowieckiej Floty Bałtyku.

    1. Marek

      Po co Szwecji marynarka? To przecież kraj śródlądowy. Po co Finom marynarka? To także jest kraj śródlądowy. Po co wreszcie Rosjanom na Bałtyku marynarka, skoro tam gdzie ona ma bazy, to jeszcze większe śródlądzie niż w Polsce?

    2. Piotr ze Szwecji

      Szwecja (2018) : 0 fregat, 7 korwet, 5 OP, 9 okr minowych, 14 okr wybrzeża. Polska(2018): 2 fregaty, 2 korwety, 4 OP, 25 okr minowych, 3 okr wybrzeża. Połowa granic Szwecji to wybrzeże. Tylko 1/8 granic Polski to wybrzeże. A ty i inni tytaj chcą budować flotę dla Polski jeszcze większą, niż Szwecja ma? To jest według mnie czysty idiotyzm. Rozumiem, jeśli by ktoś chciał zezłomować 20 okrętów minowych i wybudować w ich miejsce 3 dodatkowe okręty ochrony wybrzeża, lecz to top wszystko, co w MW dziś należałoby zrobić.

    3. Piotr ze Szwecji

      Zapomniałem dodać, do mojego powyższego komentarza, że MW Szwecji pomimo takiego porównywalnego zbioru okrętów do MW Polski, ma zdolność projekcji siły wzdłuż swojego wybrzeża. MW Polski nie posiada absolutnie żadnej zdolności projekcji siły. W czym różnica? W piechocie morskiej "Kust Jeagare", która porusza się nie na drogich i kosztownych w utrzymaniu okrętach desantowych, które wymagają taktycznej osłony okrętów bojowych, lecz na tanich i bardzo szybkich kutrach i motorówkach, z których niektóre mogą przewieźć przez wodę nawet ciężką 155 mm artylerię (10t-15t?). Ultralekkie haubice 155 mm ważą w granicach 8-10 ton.

  10. Olo75

    Niektóre propozycje do Mureny wydają się sensowne jak na Bałtyk. Uważam, że podobną drogą powinniśmy pojść w dziedzinie okrętów podwodnych. Orka ze spokojem, natomiast jakiś Tuńczyk czy cuś ;) ze 6 okrętów miniaturowych jak Andrasta itp...

  11. Pan Rakietowy

    W dzisiejszych realiach inwestowanie w naszą flotę to dla Polski interes z perspektywą zysku takiego jak plan Peking. No OK, może to jeszcze służyć: 1. budowie pozycji na arenie międzynarodowej ha ha ha przez udział w misjach ONZ itp - wspierających biznes Amerykanów & Co. 2. utrzymaniu etatów - oj, im więcej im wyższych, tym poparcie środowiska MW dla budowy jakichkolwiek okrętów większe. A realnie - za 524 MILIARDY!! Boże, 524 MILIARDY!! złotych to systemem rakiet obstawialibyśmy cały Bałtyk i wszystko co nadeń nadleci skądkolwiek.

    1. Marek

      A wiesz czemu był Peking? W przypadku z wojny z Rosją by go nie było. Poczytaj sobie najpierw po co II RP była MW a dopiero później pisz.

  12. Klepsydra

    Czyli flota będzie jakąś tam siłą bojową do stanu morza 6, no może 7 B.

    1. 62

      4 -5 B.

    2. Też sobie czasem popiszę, czyli AlS

      Zważ na podstawowy fakt. Mała jednostka wtedy zacumuje w dowolnym porcie rybackim, których mamy więcej niż kilka. Po zamaskowaniu jest trudna do wykrycia, a jej wyrzutnie i czujniki wciąż działają. Może więc zwalczać lotnictwo i żeglugę tak, jakby wciąż była na morzu. Tak właśnie zatopiono kiedyś INS Eilat - rakietami kutrów stojących w porcie.

    3. ol

      Każdy działający na okręcie "czujnik" (jeżeli nie jest pasywny) zdradza natychmiast pozycję okrętu, nawet gdyby jak najlepiej zamaskował się w dowolnym porcie rybackim. Stacje radiolokacyjne są najłatwiejszymi obiektami do wykrycia dla rozpoznania radioelektronicznego - a dalej zniszczenia, także zakłócenia, i nie chodzi tylko aby nic nie "widziały", ale żeby "widziały" fałszywy obraz (fałszywe cele). Jeszcze jedno - na małym okręcie "czujniki" są rozmieszczone niekorzystnie nisko.

  13. Suweren

    Brawo Panie Dura. W koncu napisal pan cos z sensem . KTRto powinnismy kupic 2 dekady temu od Szwedow. Teraz.w.momencie pojawienia sie Bujanow i Steregushchich to Skansen zwany MW moze jedynie rozwijac sobie Sztaby jak COM-DKM ktore nic nie moze . Toz w takich sztabach sluzy pół MW!!!!

    1. Marek

      Bujan to jest dobry przykład na to, jak nie powinien wyglądać okręt wojenny. Miecznik taki jak powinien być, zdmuchnął by to pozbawione opl wozidełko rakiet z wody.

    2. Marek1

      Aby jednostki klasy Bujan/Karakurt miały jakikolwiek sens MUSZĄ być wyposażone w rakiety manewrujące(morskie) o zas. 1000km+. Takich rakiet Polska NIE MA i mieć NIE będzie, bo nie zgadzają sie na to ani Moskwa, ani Berlin, a USA od dekad "rozumie" ich stanowisko.

    3. Davien

      Ale wiesz Marek że takie pociski czyli 3M-14 sa całkowicie bezsilne na cele ruchome i nadaja się jedynie do atakowania celów stacjonarnych o znanym połozeniu. A takie pociski kupilismy, nazywa sie to JASSM-ER i przy nim 3M14 to archaik. Moglismy miec MdCN ale oczywiscie macierewicz rozwalił wszystko:)

  14. Prawnik

    Chcialbym zwrocic uwage tylko na jeden szczegol- taktyczny.....Otoz przyjmuje sie w zalozeniach , ze Kaliningrad jest twiierdza Nie do zdobycia- pidobnie Jak no.Rabaul podczas II WS ......Moim zdaniem w przypadku wojny konwencjonalnej Kaliningrad zostanie zaorany w ciagu kilku dni .......Przeciez NATO zdaje sobie sprawe z zagrozenia jakie on rodzi....,A Kaliningrad to nie jest obszar wielkosci Teksasu

    1. Marek1

      Widać, że prawnik - zdajesz sobie sprawę JAKA będzie odpowiedz Kremla po "zaoraniu" wraz z ludnością cywilną i wojskiem części terytorium FR np. w razie konfliktu hybrydowego na Łotwie/w Estonii ?

    2. Prawnik

      No jaka ? To Nie jest ziemia swieta? Ps spedzilem w armii dwa lata

  15. say69mat

    Jakie ma szanse okręt, który jest w stanie rozwinąć prędkość 50 kn/w, kosztem zintegrowanych systemów przeciwrakietowych i przeciwlotniczych. W konfrontacji z pociskami manewrującymi o zasięgu circa 300/600 km i prędkości lotu 3,700 km/h??? Jakim cudem, osoby odpowiedzialne za kształt modernizacji technicznej naszej MW myślą o projektach okrętów dla naszej floty w kategoriach historycznych, związanych z realiami IIwś???

  16. asd

    Ktoś wyjaśni jaki sens ma program "Murena"? Małe bezbronne kutry, niezdolne do wykrycia samolotu, niezdolne do jego strącenia, mają przenosić pociski przeciwokrętowe, nie posiadając przy tym systemu CIWS do obrony? Po co to komu? Nie wszystko co wycofane należy zastąpić. Era tych kutrów minęła dekady temu.

    1. mosze

      Szwedzi mają, Rosjanie mają... a że w naszych warunkach to nie ma sensu? Którz by się tym przejmował...

    2. biały

      a może założenie jest że ich głównym celem będzie rozpoznanie na morzu i niszczenie celów wyłącznie lotniczych , samoloty rozpoznawcze nad morzem za długo sobie nie polatają , więc potrzebne jest jakieś rozpoznanie satelity owszem wykryją ale wyłacznie jednostki nawodne , samoloty podobnie ale te łatwo zniszczyć , więc do wykrywania jednostek podwodnych muszą być jednostki nawodne lub niewielkie drony , i to jest zadanie mureny a nie rakiety przeciwokrętowe

    3. say69mat

      Jeżeli, w założeniach, okręt projektu Murena ma rozwijać prędkość circa 50 w, to jakiej zdolności do działań ASW/ZOP oczekujesz od tak skonstruowanego okrętu???

  17. mosze

    Cóż, KTR będzie można pozyskać względnie szybko, a ich budowę zrealizować w całości w oparciu o polski przemysł. W ten sposób rząd pokaże, że coś robi i dofinansuje stocznie oraz inne zakłady. A że stricte wojskowych argumentów nie ma, to wcale nie będzie nikomu przeszkadzało.

  18. chateaux

    "Powołano specjalny zespół, który analizował środowisko operacyjne" - to wygląda na celowy sabotaż, którego celem jest natychmiastowe zniszczenie okrętów Marynarki Wojennej, przy pierwszym konflikcie. Albo na członków "specjalnego zespołu" powołano speców forumowych z defence24, od lat postulujących w komentarzach, wprowadzenie do MW własnie tej klasy okrętów.

    1. Marek

      Pewnie pośród tych ekspertów jest właśnie kilku takich, jak ci wielbiciele kuterków z Defence.

    2. Marek1

      Wygląda ?? To jest sabotowanie zdolnosci MW i marnotrawstwo gigantycznych środków finansowych całego społeczeństwa. W normalnym kraju za takie sprawki idzie sie na lata do pudła. No ale nie w PL - tutaj bezkarność i anonimowość tych "doradców" jest całkowita

  19. dim

    A po co te lekkie okręty rakietowe ? Petersburg atakujemy, czy po staremu Kopenhagę, planowaną w PRL ? Rosjan desantujących się u nas dosięgamy z naszego wybrzeża. A gdzie nie dosięgniemy, ale potrzebujemy dosięgnąć, znacznie taniej i także bezpieczniej będzie zrobić to kolejną bronią rakietową, z kolejnych stanowisk ruchomych Nasze NDRy mogą przy tym (choć chyba nie są jeszcze po temu całkowicie gotowe ?) działać w rozproszeniu i z ukrycia. Grecy owszem mają takie, ale oni eksploatują je wraz z grupą innych okrętów, wtedy ochraniających. - czyli tu, w zasadzie, zgadzam się z Autorem, teraz sprawa poważniejsza. CO DZIEJE SIĘ W MON ŻE WYMYŚLA TAKIE ABSURDALNE TAKTYKI ?

    1. chateaux

      NDR-ami z brzegu będziemy eskortować gazowce, tankowce, czy transportowce wojska z Sundów do Świnoujścia? Czy "szybkimi" kutrami?

    2. ursus

      Eskortuje się po to by w razie potrzeby móc coś obronić - kutry (po za tym, że szybkie) szybko zostaną unicestwione, bo mają zbyt małą przeżywalność. Całkowite sprowadzenie użycia okrętu do misji kamikaze to nie jest dobry kierunek. Proszę zrozumieć - naszej MW potrzebne są okręty klasy fregata z 64 rakietami OPL, zdolnością ZOP (sonar, torpedy, śmigłowiec) oraz rozwiązaniem (np. dron rozpoznawczo-bojowy) do wskazywania celów dla MJR. Ja dodatkowo optuję za wprowadzeniem zdalnych podwodnych dronów rakietowych funkcjonujących w zanurzeniu do 50 m - po prostu uważam, że korzystniejsze jest przeniesienie rakiet do zwalczania celów morskich i lądowych poza jednostki nawodne (ma to stworzyć okrętom możliwość do rażenia celów z zaskoczenia i poza horyzontalnie). Do szachowania przeciwnika powinny służyć też rakietowe okręty podwodne, bo to daje nowe możliwości.

    3. chateaux

      Aby zgodzić się z pierwszą częścią Twojego postu, nie trzeba być specjalistą w zakresie techniki wojskowej na morzu, wystarczy cokolwiek wiedzieć o współczesnej technice wojskowej, i logicznie myśleć. O drugiej jednak części Twojego postu, nawet nieodżałowany Stanisław Lem by nie pomyślał. :) Trzymajmy się Ziemi.

  20. michalspajder

    Zdjecie kola ratunkowego z ORP Kondor w tle jest bezcenne.Pokazuje adekwatnie stan PMW. Swoja droga ciekawe,jakie to beda te pomostowe okrety podwodne?

  21. czarnyopal

    "tak krawiec kraje jak materi staje" ot takie staropolskie porzekadło

    1. Marek

      Tylko po co kraje na Murenę, która nawet przy zakładanej prędkości jest wolniejsza od rakietowego pocisku, a nie będzie go miała czym zestrzelić?

    2. Victor

      Ale jak krawiec głupio potnie materię na małe skrawki to mie da się wykroić większego kawałka.

  22. Pirat

    W razie wojny, duże fregaty będą nękane przez lotnictwo i rakiety bastion. Będą mogły służyć tylko z wsparciem wielkiej floty NATO. Same się nie obronią.

    1. chateaux

      Fregaty czy korwety z definicji maja bronić się same. Nie tylko siebie, lecz także inne okręty oraz punkty na brzegu. To cała idea ich istnienia, plus możliwość przeprowadzania ataków na różnego rodzaju cele nieprzyjacielskie.

    2. ursus

      Małe okręty również będą nękane przez te same systemy, ale ich możliwości obronne będą jeszcze skromniejsze, przy sporo droższej eksploatacji. Po to wchodzi się we fregaty, by załogi miały szanse na bezpieczny powrót do domu i upraszczając, samo osadzenie NDR-u na prawie bezbronnych tratwach tu nie wystarczy. Ja postuluje by bronić ludzkiego życia (ZOP, OPL) tam gdzie to możliwe, a w tratwy (drony/roboty) wchodzić w systemach zdalnych i bezzałogowych działających w zanurzeniu.

    3. MateuszS

      Hmm batalion czołgów bez wsparcia śmigłowców, piechoty i lotnictwa też jest wart tyle ile na skupie złomu dostaniesz. Otóż okręty zabezpieczają podejście od północy, żeby np. dywizja ze Szczecina mogła spokojnie przemieścić się w rejon działań. W innym przypadku lotnictwo wroga rozniesie w pył dywizję szczecińska zanim ta zbliży się do linii Trójmiasto-Olsztyn.... ale gdy samolot dozoru przestrzeni powietrznej i morskiej będzie pilnować, żeby nic nie pływało 100-200-300km od okrętów, śmigłowce ZOP będą pilnować wrogich OP, a lotnictwio ( myśliwce) i środki rażenia samych okrętów będą pilnować swojej okolicy to co będzie? A no nic. Bo ' grupa ' fregata plus 2-3 korwety plus samolot rozpoznania plus 3-4 śmigłowce ZOP plus 1-2-3 myśliwce zabezpieczą się same.. i północne województwa przy okazji.

  23. Pjoter

    Orka - Nie . Murena - TAK ale za malo

    1. MateuszS

      Orka nie pójdzie na dno w chwili kontaktu z wrogiem Murena pójdzie na dno zanin będzie w stanie namierzyć wroga.

  24. Rex

    Ponieważ nasi sojusznicy z NATO sprawują kontrolę nad Bałtykiem to inwestowanie w MW poza minimum jest stratą pieniędzy. Kontrola nad Bałtykiem jest zapewniona przez sojuszników...my musimy się martwię siłami powietrznymi i naziemnymi wroga.

  25. w

    ten zółto-czerwony ponton ze zdjecia symbolizuje nasza MW

Reklama