Reklama

Polityka obronna

Czwartkowy przegląd mediów; Chińska armia jak rosyjska, kryje rdzę pod farbą; Co czeka MON w najbliższym czasie?

Autor. Shang Jieyan/ chinamil.com.cn

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Rusłan Szoszyn: Rp.pl:”Rosyjska taktyczna broń nuklearna ma chronić Aleksandra Łukaszenkę. Czy Polska powinna się jej obawiać?” „Niedługo Białoruś będzie miała nową doktrynę wojskową i koncepcję bezpieczeństwa narodowego. Projekty dokumentów omawiano podczas wtorkowej narady z udziałem Aleksandra Łukaszenki.Szczegóły na razie nie są znane, ale wiadomo, że nowa doktryna uwzględnia już przewiezioną na Białoruś z Rosji taktyczną broń atomową. W ramach reagowania na możliwe zagrożenia dla bezpieczeństwa wojskowego naszego kraju wyraźnie ustaliliśmy i przedstawiliśmy wizję Białorusi odnośnie do użycia rozmieszczonej na naszym terytorium taktycznej broni nuklearnej – zdradzał rządowym mediom szef resortu obrony Białorusi Wiktar Chrenin. Głównymi wrogami reżimu w Mińsku tradycyjnie pozostają państwa NATO, a w szczególności Polska i państwa bałtyckie. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Białorusi Aleksandr Walfowicz tłumaczył nawet, że taktyczna broń nuklearna władzom w Mińsku jest potrzebna po to, by „powstrzymywać agresję ze strony Polski”. Co więcej, kilka dni temu szef jednego z ważnych departamentów białoruskiego resortu obrony gen. Aleksandr Bas chwalił się w rosyjskich mediach, że na Grodzieńszczyźnie, przy granicach z Polską i Litwą, armia białoruska tworzy „punkty oporu”. Podobne punkty, wytrzymujące atak artylerii, miały już wcześniej zostać utworzona na granicy z Ukrainą. Czego się obawia Łukaszenko – Reżim doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Polska nie stanowi zagrożenia. Muszą jednak w jakiś sposób uzasadniać represje, brak wolności obywatelskich i pogarszający się poziom życia. Dlatego straszą agresją z zewnątrz i tym, że na Białorusi będzie to samo co na Ukrainie. Propaganda mówi, że wszyscy muszą zacisnąć pasa, pracować i jednoczyć się wokół Łukaszenki. To samo było za Stalina – mówi „Rzeczpospolitej” były dowódca 38. brygady szturmowo-desantowej w Brześciu płk Waleryj Sachaszczyk, który obecnie pełni funkcję ministra obrony w gabinecie liderki wolnej Białorusi Swiatłany Cichanouskiej. Uważa, że Łukaszenko nie będzie miał żadnego dostępu do rozmieszczonej na Białorusi taktycznej broni atomowej i że będzie jedynie „narzędziem w rękach Moskwy”. – Decydować o użyciu tej broni będzie wyłącznie Rosja. Łukaszenko liczy, że to zwiększy jego bezpieczeństwo i wierzy, że Moskwa go obroni w wypadku interwencji z zewnątrz. Prawdopodobnie tak by było, bo na Kremlu doskonale wiedzą, że prędzej czy później „połkną” Białoruś, pozostawiając jedynie szyld z nazwą naszego kraju – dodaje. Rosjanie nie ukrywają, że wojskowi białoruscy nie będą mieli dostępu do rozmieszczonych w kraju Łukaszenki głowic nuklearnych. Pisały o tym kilka dni temu rosyjskie media, relacjonując ćwiczenia białoruskich żołnierzy w Rosji. Rosyjscy żołnierze dzielą się z nimi doświadczeniami zdobytymi podczas wojny z Ukrainą. Jeszcze jesienią Wall Street Journal informował, że rosyjska broń atomowa mogła zostać przemieszczona w okolice miejscowości Osipowicze, w obwodzie mohylewskim. Wynikało to z przeanalizowanych zdjęć satelitarnych, na których pojawił się nowy hangar wojskowy. Co dla Polski oznacza obecność rosyjskiej taktycznej broni nuklearnej na Białorusi? Działania Federacji Rosyjskiej w połączeniu z działaniami Białorusi nie są takimi, których powinniśmy się bać czy panicznie reagować. Natomiast są jednak na tyle poważne, że należy się obawiać. Dlatego właściwą odpowiedzą jest odstraszanie polegające na rozmieszczeniu na naszym terenie adekwatnych środków oraz rozbudowywanie własnego potencjału. Polska, a szczególnie państwa bałtyckie, muszą pokazać, że nie dadzą się zastraszyć – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Bogusław Pacek, generał dywizji w stanie spoczynku. Drugą kwestią, poza odstraszeniem, jest długofalowe myślenie o bezpieczeństwie szczególnie państw wschodniej flanki NATO i przygotowanie naszych krajów do potencjalnego konfliktu, którego nie można wykluczyć za kilka lat.”

Reklama

Marcin Herman: Gazeta Polska Codziennie: „Zachód szykuje się do wojny z Rosją” „W zasadzie nie mogę potwierdzić tych doniesień medialnych ani im zaprzeczyć tak rzecznik niemieckiej Bundeswehry skomentował artykuł w tabloidzie „Bild”, który w oparciu o raport sporządzony na potrzeby armii stwierdził, że niemieccy wojskowi biorą pod uwagę atak Rosji na NATO już w tym roku. Rosja miałaby wykorzystać liczne wybory i okres niepewności w wielu krajach, w tym przede wszystkim w USA. W pierwszym rzędzie miałyby być zagrożone kraje bałtyckie, a potem północno-wschodnia Polska w pobliżu przesmyku suwalskiego - donosi niemiecka prasa. To nie pierwszy taki głos płynący z Zachodu w ostatnich tygodniach. Ale, paradoksalnie, należy się tylko z tego cieszyć. Oznacza to, że w elitach narasta przekonanie, że sprawa światowego pokoju nie „rozejdzie się po kościach” i trzeba wzmocnić wysiłki dla powstrzymywania Rosji, i nie tylko Kremla. W pierwszym rzędzie należy wspierać Ukrainę, bo to ona walczy bezpośrednio z Moskwą i pozbawia ją zdolności bojowych, ludzi oraz sprzętu. Poza tym ważne jest też, by Zachód sam odbudowywał swoje zdolności bojowe, bo wojna na Ukrainie pokazała, że nie jest gotowy do trwającego dłużej niż kilka miesięcy konfliktu. A przecież w zasadzie nie bierze w niej bezpośredniego udziału! Świat zachodni nie jest gotowy zarówno mentalnie do postawienia się Rosji - o czym świadczy bardzo napięta sytuacja polityczno-społeczna w USA - ale też w innych krajach, gdzie z powodu wewnętrznych konfliktów politycznych albo zmian władzy wstrzymywana jest pomoc Ukrainie i kwestie wzmocnienia własnego bezpieczeństwa wobec zagrożenia lub schodzi na dalszy plan, jak i gospodarczo. Ten drugi czynnik jest nawet istotniejszy. Przykład? Unia Europejska jest w stanie wyprodukować tylko część z miliona obiecanych Ukrainie pocisków artyleryjskich. A broniące się przed agresją państwo potrzebuje natychmiast większych dostaw broni i amunicji. Rzecznik niemieckiej Bundeswehry powiedział też, że Niemcy poważnie podchodzą do zagrożenia ze strony Rosji. Podkreślił, że to właśnie między innymi dlatego niemieckie wojska stacjonują na Litwie. Cały raport omówiony w „Bildzie” sprawia wrażenie tzw. planu ewentualnościowego, typowego dla standardów NATO. Analitycy cywilni i wojskowi zakładają różne scenariusze, od najgorszych do najlepszych, by opracowywać procedury w różnych sytuacjach. Dokument, na który powołuje się „Bild”, najwyraźniej jest takim planem na przyszłość. Do treści artykułu odniosło się samo NATO, które pośrednio przyznało, że jest to scenariusz „wyimaginowanej sytuacji mającej na celu sprawdzenie zdolności wojskowych w określonym obszarze”. Dzień wcześniej ten sam tabloid, przywołując domniemany tajny dokument Bundeswehry, informował, że wojska NATO opracowały plan ćwiczeń oparty na scenariuszu przegranej wojny przez Siły Zbrojne Ukrainy w starciu z Federacją Rosyjską. Według doniesień medialnych eskalacja na linii NATO-Rosja mogłaby nastąpić już w lutym.”

Michał Duszczyk: Rzeczpospolita: „Namierzyć wroga i przewidzieć każdy jego ruch” „Inżynierowie ze specjalnego zespołu wchodzącego w skład Sił Wsparcia Strategicznego chińskiej armii prowadzą badania nad wojskową wersją Al, która ma sama typować wrogie cele. Projekt wystraszył giełdowych inwestorów. Chodzi o wykrywanie ludzi lub zespołów ludzi, np. żołnierzy, które mają stanowić potencjalne zagrożenie, a także przewidywanie, co mogą zrobić. Jak donosi „South China Morning Post” („SCMP”), technologia ta ma opierać się na systemach A1 takich firm jak Baidu (bot Ernie) oraz iFlyTek (aplikacja Spark). Naukowcy już rozpoczęli proces szkolenia wojskowej A1. Sztuczna inteligencja, tworzona w ramach tego projektu, już w chińskiej armii określana jest jako „general A1”. System do przewidywania ludzkich zachowań za pomocą zaawansowanych algorytmów miałby znaleźć zastosowanie na polu walki. Opracowywana technologia szkolona jest na licznych danych, które zostały zebrane z czujników i raportów dostarczonych przez jednostki pierwszej linii frontowej. Chińska A1 ma mieć możliwość komunikowania się za pomocą tekstu i głosu, a także obrazów. Według „SCMP” technologia ma za zadanie generować podpowiedzi członkom wojskowych sztabów i wspomagać symulacje bojowe lub prowadzić je całkowicie autonomicznie. Chińscy eksperci twierdzą, że A1 ma pomagać w podejmowaniu decyzji przez człowieka, ale system ten można wykorzystać również „do udoskonalenia zasobów wiedzy bojowej maszyn i dalszego ich udoskonalania”. Jak podaje gazeta, jest to pierwszy przypadek, kiedy chińska armia przyznała się do stosowania komercyjnych modeli językowych (LLM), a więc takich, jakie stoją choćby za wspomnianym botem Ernie czy popularnym ChatGPT firmy OpenAI. Badacze Sił Wsparcia Strategicznego mieli zastrzec, iż prace mają charakter wstępny, a prowadzone są wyłącznie w celach badawczych. Po ujawnieniu tych informacji przedstawiciele Baidu zaprzeczyli, by mieli cokolwiek wspólnego z projektem chińskiej armii. Mimo to akcje koncernu na giełdzie momentalnie zanurkowały, gdyż inwestorzy obawiają się zachodnich retorsji. Spadki sięgały 12 proc.”

Reklama

polskieradio.pl: „Rosja traci samolot A-50. Brytyjskie MON: zmusi to Rosję do ograniczenia misji rozpoznawczych” „Zestrzelenie przez Ukrainę rosyjskiego samolotu wczesnego ostrzegania i kontroli powietrznej A-50 prawdopodobnie zmusi Rosję do ograniczenia misji rozpoznawczych nad Ukrainą - przekazało w środę brytyjskie ministerstwo obrony. Jak poinformowano w codziennej aktualizacji wywiadowczej, w minioną niedzielę rosyjski A-50 (w kodzie NATO Mainstay) niemal na pewno eksplodował i wpadł do zachodniej części Morza Azowskiego, a równolegle rosyjski Ił-22M (w kodzie NATO Coot B) miał według doniesień zostać trafiony, ale wylądował na pobliskim rosyjskim lotnisku. Następnego dnia dowódca ukraińskich sił zbrojnych, gen. Wałerij Załużny, wziął w ich imieniu odpowiedzialność za strącenie A-50 i uszkodzenie Iła-22M. Brytyjskie ministerstwo obrony podkreśliło, że skuteczne zestrzelenie A-50 przez Ukrainę ma duże znaczenie i prawdopodobnie Rosja będzie musiała w konsekwencji rozważyć ograniczenie obszaru operacyjnego tego typu maszyn, które są kluczowe dla rozpoznania lotniczego pola walki. Zaznaczono, że rosyjskie siły powietrzne posiadają osiem samolotów A-50, które prawdopodobnie mogą natychmiastowo zniwelować operacyjny wpływ tej straty, ale zwiększona presja na pozostałe samoloty w połączeniu z utratą załogi prawdopodobnie ograniczą prowadzenie misji w dłuższym terminie.”

Gazeta.pl: „Oficerowie w luksusach, a żołnierze kradną paliwo z rakiet do gotowania. Chińska armia jak rosyjska, kryje rdzę pod farbą” „Ostatnie miesiące to okres poważnych zmian na szczytach chińskiej armii. Znikają oficerowie, a w zamian pojawiają się doniesienia o wykrytych przekrętach. Chińskie wojsko na pewno nie jest takie, jak by chciała propaganda Pekinu. Może mu być bliżej do rosyjskiego, niż ktokolwiek przyznaje. Chińska armia i korupcja to rzeczy, które trudno od siebie oddzielić. System tak funkcjonował i funkcjonuje - mówi Marcin Przychodniak, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Dla osób uważniej śledzących chińskie siły zbrojne to nic nowego, bo kolejne kampanie antykorupcyjne i pokazowe czystki to już coś stałego. Pomimo tego mijają lata i dekady, a problem dalej jest i jego skala prawdopodobnie jest poważna i wpływająca na realną sprawność wojska. To coś zupełnie odmiennego od oficjalnego przekazu na temat chińskich sił zbrojnych. W tej pudrowanej rzeczywistości rosną one w siłę, gwałtownie się modernizują i są absolutnie zdyscyplinowane. Któż nie widział nagrań z defilad, podczas których tysiące i tysiące chińskich żołnierzy maszerują pod linijkę jak nieludzkie automaty. W połączeniu z wojowniczą retoryką pod adresem Tajwanu, pogarszającymi się relacjami z USA i wsparciem dla agresywnej Rosji, może to napawać obawami. W rzeczywistości chińskie wojsko ma ukryte problemy strukturalne, które najpewniej istotnie obniżają jego realny potencjał bojowy. Jednym z nich jest korupcja.”

bankier.pl: „Kancelaria Zełenskiego: komponenty ponad 250 zachodnich firm w rosyjskiej broni” „Wyroby ponad 250 zachodnich firm odnaleziono w rosyjskim uzbrojeniu, przejętym podczas wojny na Ukrainie; wartość komponentów, które dostarczono Rosji w ub. r., wyniosła prawie 3 mld dolarów – poinformowało w środę biuro prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Dane te znalazły się w najnowszym raporcie grupy eksperckiej Jermak-McFaul pracującej nad wdrożeniem sankcji wobec Rosji i Białorusi w odpowiedzi na rosyjską inwazję na Ukrainę. „W 2023 r. import towarów o znaczeniu wojskowym do Federacji Rosyjskiej prawie całkowicie odnowił się po wprowadzeniu sankcji i stanowił 90 proc. od wielkości sprzed rozpoczęcia inwazji (Rosji) na pełną skalę” – podkreślono. „Z drugiej strony import towarów podwójnego zastosowania zmniejszył się o 29 proc., co świadczy o sukcesie działań na rzecz kontroli eksportu w przypadku właściwego stosowania i egzekwowania” – czytamy. W dokumencie wyjaśniono, że w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy ubiegłego roku zachodnie firmy dostarczyły Rosji „krytycznie ważne komponenty” o ogólnej wartości 2,9 mld dolarów. „Eksperci zaapelowali o podjęcie środków, by kontrole eksportu wyprzedzały rosyjskie próby ich ominięcia” – podkreślono w raporcie. Grupa Jermak-McFaul powstała z inicjatywy prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Na jej czele stoją szef biura prezydenta Ukrainy Andrij Jermak i dyrektor Instytutu Studiów Międzynarodowych Freeman Spogli (FSI) Michael McFaul, który był w przeszłości ambasadorem USA w Rosji.”

bankier.pl: „Co czeka MON w najbliższym czasie? Wiceszef resortu wskazał kierunki działań” „Dalsze zwiększanie liczebności Wojska Polskiego, modernizacja Sił Zbrojnych i zdecydowane wsparcie dla Ukrainy - to główne kierunki działań resortu obrony, o czym poinformował w środę w Sejmie wiceszef MON Paweł Bejda. Paweł Bejda odpowiadał w środę w Sejmie na pytanie PSL o główne kierunki działań Ministerstwa Obrony Narodowej, które zostały podjęte podczas pierwszego miesiąca po przejęciu resortu przez koalicję rządzącą. Szef sejmowej komisji obrony Andrzej Grzyb (PSL) zwrócił uwagę, że 44 proc. całego planowanego na ten rok budżetu MON (118 mld zł – PAP), trzeba będzie przeznaczyć na wydatki związane z modernizacją Sił Zbrojnych. Poseł pytał też o kwestie liczebności Wojska Polskiego i planów resortu obrony w tym zakresie. Wiceszef MON Paweł Bejda podkreślił, że jednym z pierwszych działań podjętych przez nowe kierownictwo resortu jest zatrzymanie fali odejść z wojska. „Jest to dla nas ogromnie ważne, by odpowiednio docenić żołnierzy i pracowników cywilnych. Nasi poprzednicy zaplanowali 12 i pół procent podwyżki. My natomiast zobowiązaliśmy się do podniesienia płac o 20 proc.” – mówił Bejda. Zapewnił, że głównym celem MON jest zwiększenie liczebności Sił Zbrojnych. Według Bejdy zaplanowane na 2024 r. wydatki na uposażenia dla żołnierzy pozwolą na utrzymanie z budżetu MON 135,5 tys. żołnierzy zawodowych. „Jest to wzrost o prawie 10 tys. zawodowych żołnierzy” – dodał. MON planuje również zwiększyć liczbę funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego. Łącznie, jak zapowiedział wiceminister, SKW i SWW mają dysponować 3320. funkcjonariuszami. Oznacza to, że w 2024 będzie ich o 300. więcej niż w 2023 r. Jak poinformował Bejda, zwiększy się też liczebność Wojsk Obrony Terytorialnej. Do końca roku WOT ma liczyć 41 tys. A to, jak zauważył wiceminister, oznacza wzrost o 3 tys. żołnierzy. Z kolei liczebność Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej ma w tym roku osiągnąć 30 tys. żołnierzy. Czyli o 5 tys. więcej niż w 2023 r. Do 7 tys. wzrośnie też liczba żołnierzy zawodowych w okresie kształcenia, a do 4,5 tys. liczba żołnierzy Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej na potrzeby kształcenia. Dodatkowo, jak wymieniał wiceminister, WP będzie dysponowało 20. tys. żołnierzy aktywnej rezerwy i 5. tys. żołnierzy aktywnej i pasywnej rezerwy w ramach odbywania ćwiczeń wojskowych.”

Rp.pl: „Władysław Kosiniak-Kamysz: Pierwsze wnioski z audytu w MON przedstawimy do końca stycznia” „Pierwsze wnioski z audytu w MON przedstawimy do końca stycznia. On jest bardzo obszerny, składa się z kilku obszarów – między innymi analizy zarządzania strukturą oraz analizy kontraktów zbrojeniowych - powiedział w programie RZECZoPOLITYCE Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL, wicepremier i szef MON. Rzeczpospolita: Gdy patrzy pan dziś na polską scenę polityczną to ma pan wrażenie, że hasło „Dość kłótni i do przodu” Trzeciej Drogi się sprawdza? Władysław Kosiniak-Kamysz: Musi nastąpić akceptacja wyniku wyborczego przez wszystkie strony. Mam wrażenie, że ci, którzy po 8 latach odchodzą, nie potrafią tego zaakceptować. Frustracja, którą emanują, sprawia, że proces dochodzenia do normalności musi trwać, choć chciałbym, żeby relacje między rządzącą większością, a opozycją były bardziej poprawne. Ale tego muszą chcieć dwie strony. Dopóki w PiS nie nastąpi akceptacja decyzji wyborców, to o normalność tych relacji będzie trudno. My nie ustaniemy w zabieganiu o to, by skończyć wojnę polsko-polską.Mówił pan o inicjatywie zmiany Konstytucji. Na czym ona miałaby polegać? Wychodzimy z taką inicjatywą i uważamy, że jest to potrzebny rozdział dotyczący Trybunału Konstytucyjnego w Konstytucji, gdyż to od TK zaczynają się wszystkie wady systemowe, z którymi mamy do czynienia. Nie byłoby dywagacji na temat zmian w prokuraturze czy w telewizji, gdyby nie było grzechu popełnionego zaraz po przejęciu władzy przez PiS – zniszczenia wiarygodności i niezależności TK. By naprawić wymiar sprawiedliwości, kompleksowo trzeba napisać nowe przepisu dotyczące TK – tak, by spełniały zasady związane z reprezentatywnością, głosem wyborczym, niezależnością i pewnością obywateli, że mogą dochodzić tam swoich praw. Jeden wniosek został rozpatrywany w ciągu kilku godzin, a od roku pilny wniosek prezydenta RP, dotyczący środków z KPO, nie został rozpatrzony. To pokazuje, jak wadliwy jest ten system, jak patologicznie działa i jaki jest w nim bałagan. Trzeba to zmienić, zmieniając Konstytucję w tym zakresie. „

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (11)

  1. user_1053123

    ta w 39 też niemcy mieli czołg z tektury

  2. GB

    Te bomby szybujące AASM mogą lecieć na 60 km (oczywiście zrzucane z dużego pułapu). Francuzi produkują je w wersjach 250 kg, 500 kg i 1000 kg. Taka bomba 1000 kg to może być już groźna dla mostu. Oczywiście to bomba kierowana, precyzyjna.

    1. bezreklam

      Ukraincy lataja wysoko?

  3. user_1050711

    Każde zajmowanie się MON polityką, zamiast wyłącznie obronnością, jest zjawiskiem negatywnym i obniżającym sprawność sił zbrojnych. Każde, bez wyjątku. Człowiek oddelegowany przez daną partię do MON winien faktycznie zawieszać działalność partyjną, może poza wydarzeniami rzadkimi i wyjątkowymi (typu kongres partii). Nasze klasy polityczne nie dojrzały najwyraźniej do wykonywanych zadań, także gdy obejmują MON.

    1. Nihoo

      Minister Obrony Narodowej to stanowisko, na którym właśnie robi się politykę. To jedyna cywilna osoba, która może mieć rzeczywistą władzę nad wojskiem. Władza prezydencja jest co najwyżej symboliczna. Natomiast MON ma wiceministrów i całą resztę "zastępców" właśnie po to, żeby to oni zajmowali się stricte sprawami wojska - i tutaj dobrze by było, żeby w struktury ministerstwa byli włączeni nominaci z WP. ... takie moje prywatne zdanie...

  4. GB

    Podobno Pakistan przeprowadził atak rakietowy na Iran, a wcześniej odwołał ambasadora. Jak widzę Iran ma w koło samych "przyjaciół".... Irak, Arabia Saudyjska, ZEA, talibów w Afganistanie, teraz Pakistan....

  5. Zam Bruder

    Może równolegle z audytami trzeciodrogowy Pan minister K - K powinien zacząć rozbudowę liczebności WP od kampani medialnej przywracającej szacunek do polskiego żołnierza, do jego munduru i do samej potrzeby obrony kraju? Bo jak wiemy w samym ubiegłym roku różnie z tym bywało ze strony otoczenia pierwszodrogowych koalicjantów Pana ministra. Bez przywrócenia tego elementarnego szacunku do postaw proobronnych z jednej strony a uświadamianiu społeczeństwa z drugiej, że czas beztroski robienia czego się chce być może nieubłaganie dobiega końca - nie będzie też powszechnego przyzwolenia społecznego na nieuchronny powrót....jakiejś formy powszechnej służby wojskowej, bo żadne dobrowolne ersatze - wykrętacze jej nie zastąpią. Przyzwolenia nie będzie - będzie bunt.

  6. GB

    Francja od stycznia co miesiąc przez cały 2024 rok będzie dostarczać Ukrainie po 50 sztuk bomb szybujących AASM. Prawdopodobnie podczepią je pod Su-24, ale podobno F-16 też są z nimi zintegrowane. 600 sztuk takich bomb to może nie jest dużo w skali roku, niemniej mogą zadać spore straty ruskim.

  7. GB

    Ukraińcy odkryli że przy pomoście w Sewastopolu zatonął ruski okręt patrolowy straży granicznej projektu 205P "Tarantul". Prawdopodobnie został zatopiony kilka tygodni temu w którymś ataku na Sewastopol. Wrak leży przy molo w Zatoce Grafska.

  8. kapusta

    Bardzo ciekawy artykuł w GW nt. sił zbrojnych ChRL - niby nic odkrywczego, ale warto upowszechniać tę wiedzę, by bzdury o rychłym ataku komunistów na Republikę Chińską nie rozlewały się po forach zakłamując rzeczywistość w której żyjemy.

  9. Buczacza

    W tamtym tygodniu błysnął okurok. Komentując przejściowe kłopoty na kierunku drobiu i jajek. Jako efekt bogacenia się narodu... W końcu według niego już przegoniliśmy całą Europę i Niemcy też. Wygląda, że nano prezydent wielbiciel alkoholu medwiediew. Nie jest gorszy albowiem istnienie niepodległej Ukrainy jest niebezpieczne dla Ukraińców. A my nigdy nie pozwolimy na istnienie niepodległej i niezależnej od nas Ukrainy... Pozdrawiam serdecznie

    1. Rusmongol

      Też to czytałem, gość wprost twierdził że albo Ukraińcy będą pod ich butem albo zginą. Że istnienie niepodległej UA będzie ciągle powodował że Rosja będzie ją atakować Ten gość jak i lacapia to faszyzm pełną gębą.

  10. Polski Ziomal

    "Władysław Kosiniak-Kamysz: Pierwsze wnioski z audytu w MON przedstawimy do końca stycznia" - nie ma potrzeby czekać na koniec stycznia. Wnioski były znane w momencie przejęcia przez was władzy: ograniczenie, wstrzymanie i podporządkowanie obecnych sił zbrojnych Brukseli i Berlinowi. Po co więc ta cała szopka z "audytem"?

  11. M.M

    Zgadzam się z KK, że należałoby na nową usiąść do pisania Konstytucji. Wojna polsko-polska wybuchła dlatego, że około 1/3 obywateli nie akceptowała kształtu ustrojowego Polski. Obecnie nie możemy się tak naprawdę zgodzić nie tylko co do konkretów politycznych, ale nawet co do samych zasad gry.

Reklama