- Analiza
- Wiadomości
"Pełzająca migracja" z Afryki. Libia centrum kryzysu
Libia w dalszym ciągu jest drugim po Syrii najbardziej zdestabilizowanym państwem arabskim, z niezliczoną liczbą skonfliktowanych bojówek, rozbudowującymi swoje struktury organizacjami terrorystycznymi oraz rozrośniętym przemytem ludzi. Handel ludźmi jest niezwykle ważny z punktu widzenia kryzysu migracyjnego, który trwale zmienił nie tylko oblicze krajów europejskich, co wskazują dane statystyczne z 2014, 2015 i 2017 roku, ale i poczucie bezpieczeństwa Europejczyków – pisze dr Magdalena El Ghamari.
Libia w 2017 roku dalej stanowi główny szlak migracyjny z Afryki do Europy. Jadąc z południa, migranci uciekają przed wojną, która pozostawiła ich kraje w ruinie. Ze wschodu uciekają od trwających lokalnie wybuchających konfliktów. Od zachodu, by uciec od nędzy i niechcianych rządów, pisze dr Magdalena El Ghamari.
Niektórzy z nich przyjeżdżają z wyboru, a jeszcze inni są do tego zmuszeni i stają się towarem, który przemytnicy traktują jako świeży dostęp do organów, kobiet czy też świadczą usługi szmuglerskie. Ci, którzy uciekli z Afryki i dostali się na terytorium Libii, nazywają ją „czyśćcem”. Nie mając innego wyjścia, widząc ludzką niechęć, brak perspektyw w pogrążonej w ruinie Libii, są do tego zmuszeni i dlatego często sami wybierają ryzykowną drogę, przez najgroźniejszy odcinek Morza Śródziemnego. Inni natomiast utknęli w Libii i nie mają pieniędzy, żeby podróżować dalej lub uniemożliwiają im to trwające walki generała Khalifa Haftara z organizacjami terrorystycznymi i ciągle niekreśloną państwowością kraju. Zbrojne milicje kontrolują odcinek na granicy Nigru i Libii, gdzie sieć przemytników, wykorzystuje tysiące dinarów libijskich, sprzedaje leki, ropę, dzieła sztuki, telefony i fałszywe pieniądze czy dokumenty.
Niestabilność i przemoc, której początki można zaobserwować po upadku reżimu Muammara Kadafiego umożliwiło Daesh, jak i innym organizacjom, umocnienie swojej pozycji od 2014 roku w Libii. Od tamtego czasu zidentyfikowano i zlokalizowane od 700 tysięcy do 1 miliona imigrantów, którzy w rzeczywistości są uchodźcami wewnętrznymi. Pomimo obecnej sytuacji składającej się z niepewności, braku praworządności, utraty stabilności finansowej Libia jest nadal ważnym krajem tranzytu i krajem docelowym dla imigrantów, którzy przybywają w poszukiwaniu schronienia, zatrudnienia lub próbują dotrzeć do Europy. W niektórych przypadkach imigranci są zatrzymywani przez władze lub lokalne grupy paramilitarne i więzieni. Stają się łatwym celem, dla w dalszym ciągu dobrze zorganizowanych grup przemytniczych, które oferują bezpieczną podróż. Jednocześnie stają się ikonami, które są pokazywane dla ukazania łamania praw człowieka – ich twarze można oglądać na portalach społecznościowych lub w raportach międzynarodowych organizacji.
Na podstawie danych dostarczonych przez ambasady oraz International Organization for Migration całkowitą populację migrantów w Libii szacuje się na około 700.000-1.000.000 osób, pochodzących głównie z Egiptu, Nigerii, Sudanu, Bangladeszu, Syrii i Mali. Imigranci doświadczają skrajnego braku bezpieczeństwa, są aresztowani i wykorzystywani przez podmioty niepaństwowe, przebywają w aresztach lub lokalnych koszarach przez nieokreślony czas, są zmuszani do pracy bez wynagrodzenia, kobiety są molestowane.
Biorąc pod uwagę te okoliczności, wielu imigrantów, którzy pierwotnie decydowali się na pobyt i pracę w Libii (migracja skokowa), w końcu zdecydowało się na podróż do Europy, upatrując w tym opcję bezpieczniejszego środowiska do życia.
Jest to jednocześnie odpowiedź na pytania tych zainteresowanych, którzy zastanawiają się, dlaczego mimo ostrzeżeń o masowej migracji z Libii przybyło 52% szacowanych osób.
Niemiecki przedstawiciel ONZ w Libii, Martin Kobler alarmował we wrześniu 2016 roku, że około 235 tysięcy osób w Libii czeka na okazję, by dostać się do Włoch („La Stampa”). Libia pozostaje głównym krajem docelowym dla 56% wszystkich badanych przez IOM migrantów, kolejno są to Włochy – 17%, Niemcy – od 5% do 7% i Francja.
Raport przestawiony przez Libya Displacement Tracking Matrix Flow Monitoring Analytical report stanowi, iż od 81 do 83% imigrantów z Egiptu, Sudanu i Czadu miało zostać w Libii (nie wszyscy wyjechali ze swoich krajów dobrowolnie). Analizując dane całościowo okazuje się, że 16% nigeryjskich imigrantów docelowo kierowało się do Włoch, 43% zdecydowało się podróżować do Włoch, 12% do Niemiec, a reszta do innych krajów europejskich. Wiek badanych to około 20 lat, z czego 98% to mężczyźni. Większość pochodziła z krajów graniczących z Libią: Niger, Egipt, Sudan i Nigeria. W dalszej kolejności są to osoby z Erytrei, Gwinei, Wybrzeża Kości Słoniowej oraz Gambii. Dla 88% respondentów to czynnik ekonomiczny miał główne znaczenie przy decyzji o rozpoczęciu swojej podróży na północ. 74% badanych spędziło w Libii ponad 6 miesięcy.
By zahamować migrację z Afryki Północnej przez morze, Minister Spraw Wewnętrznych Włoch – Marco Minniti, zdecydował się na otwarcie włoskiej ambasady w Trypolisie. Powodem jest fakt, iż do Włoch przybyło ponad pół miliona przybyszy w ciągu ostatnich trzech lat. To więcej niż cała ludność stolicy Toskanii – Florencji. W 2016 roku liczba migrantów była rekordowa i wyniosła aż 181,000 osób (dane Frontex i UE Border Agency). Według ONZ podczas prób przebycia Morza Śródziemnego utonęło już około 5000 migrantów i uchodźców.
Sytuacja obecna i prognoza
Sytuacja bezpieczeństwa i trwające walki o władze w Libii w dalszym ciągu nie hamują pełzającej migracji z Afryki. Określenie "pełzającej migracji" autorka stosuje celowo, by podkreślić, iż migracja w Afryce to powolny proces, którego początki sięgają 2000 roku, a których rezultaty były widoczne w ciągu ostatnich dwóch lat w Europie.
Libijskie siły rządowe oczyszczają miasta niezwykle powoli, aby zminimalizować liczbę ofiar cywilnych, do tego dochodzą zamachy terrorystyczne, klęska humanitarna, brak libijskiej waluty w bankach etc. Ekstremiści z tak zwanego Państwa Islamskiego okupują w dalszym ciągu niewielkie rejony w libijskich miastach: Syta, Derna, Bengazi. W Trypolisie i Musracie władzę sprawuje od 2014 roku Bractwo Muzułmańskie i Al–Kaida. Sytuację utrudnia fakt, iż część zwolenników i bojowników Daesh i innych organizacji udaje cywili uciekających od terrorystów, aby przeprowadzać ataki bombowe.
Możliwe, że jeszcze bardziej skonsolidowane działania generała Khalifa Haftara usprawnią ofensywę na Daesh i inne grupy paramilitarne. Warto wspomnieć, że generał został wsparty militarnie przez Rosję, która go dozbroiła i umocniła jego pozycje w Libii.
Nawet jeśli Libia jest bliżej niż dalej końca przewlekłej wojny domowej, to nie oznacza to końca terroryzmu, czy zaprzestania masowej migracji ludności. Dlatego też autorka tekstu stawia tezę, że biorąc pod uwagę szerokie spectrum zagrożeń, Libia bez wsparcia Egiptu, Tunezji i Algierii nie zbuduje frontu, który zatrzyma kolejną zbliżającą się falę uchodźców z Afryki. Do tego, patrząc na światowy handel bronią, handel kamieniami szlachetnymi, surowcami naturalnymi czy choćby ludźmi, należy stwierdzić, iż zawsze znajdą się chętni, którzy będą dalej uczestniczyć w grze politycznej i lokalnych sporach o władzę w roponośnym regionie. Swoją pozycję umacniają jednocześnie Rosjanie, zawiązując szereg porozumień nie tylko w Libii ale i w Algierii, co może przynieść nieoczekiwany zwrot wydarzeń w regionie Afryki Północnej.
Po raz kolejny tak jak w 2015 i 2016 roku, może zdarzyć się sytuacja, że 2017 okaże się kolejnym rokiem, jaki upłynął od kryzysu imigracyjnego i Europa nie jest wcale bezpieczniejsza i posiada jedynie pomysł na masowe deportacje. Jak pisze dziennikarz Jochen Bittner w „Die Zeit”: „Europa przeocza kolejny kryzys. Albo go widzi i uważa wyzwanie za zbyt duże, by na nie reagować”.
Dr Magdalena El Ghamari
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]