Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Fot. Marta Rachwalska/Defence24.pl

Kownacki dla Defence24.pl: „Wyjaśniamy wątpliwości w sprawie ceny Patriotów. Nie zrezygnujemy z IBCS” [WYWIAD]

Uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, aby wkrótce doprowadzić pierwszy etap Wisły do końca. Nasz zespół negocjacyjny analizuje notyfikację i w najbliższych dniach rozpoczniemy rozmowy ze stroną amerykańską, by wyjaśnić wszystkie wątpliwości, w tym te dotyczące ceny  – mówi w rozmowie z Defence24.pl sekretarz stanu w MON Bartosz Kownacki. Wiceszef resortu obrony podkreśla, że Polska nie zgodzi się na warunki finansowe, które zagrożą realizacji pozostałych programów modernizacyjnych.

Jędrzej Graf: Najbardziej kosztowny program modernizacyjny – Wisła jest przedmiotem skrajnie różnych ocen. Minister Macierewicz mówi o możliwie szybkim zakończeniu rozmów i rychłych dostawach baterii Patriot, z kolei politycy opozycji komentując zgodę Departamentu Stanu, z maksymalną kwotą znacznie przekraczającą polski budżet – oceniają, że program Wisła zakończy się porażką. Jak to wygląda z Pana perspektywy?

Bartosz Kownacki, sekretarz stanu w MON: Pewna histeria części mediów i niestety opozycji jest w tej sprawie niezrozumiała i torpeduje konsekwentne działania MON. Mogę zapewnić, że wszystko dzieje się zgodnie z harmonogramem, na zasadach określonych w procedurze FMS. Polska złożyła wniosek o zakup sprzętu i obecnie otrzymała odpowiedź. Na jej podstawie będą prowadzone szczegółowe negocjacje dotyczące ostatecznej konfiguracji systemu. Jest to standardowa procedura, jesteśmy już w ostatniej fazie programu, a notyfikacja i zgoda Kongresu pozwoliły zamknąć jego ważny etap.

Wspominał Pan publicznie, że zaproponowany budżet dla I fazy Wisły to „zaskoczenie” dla strony polskiej. W toczącym się od 2014 roku programie obrony powietrznej to kolejny „zakręt” negocjacyjny. Czy źródłem tych problemów nie jest fakt, że Polska de facto przed negocjacjami w 2015 roku określiła, że wybiera producenta Patriotów i tym samym wyłączyła konkurencję w programie?

Sprawę trzeba rozpatrywać na wielu poziomach. Decyzja podjęta przez naszych poprzedników ponad dwa lata temu o rozpoczęciu negocjacji ws. Wisły tylko z jednym wykonawcą, kierowana w dużej mierze przez czynnik polityczny i zbliżające się wybory, bez szczegółowego rozpatrywania uwarunkowań zdolności systemu i oferty przemysłowej, była błędna. Stany Zjednoczone są naszym strategicznym sojusznikiem i zależy nam na szerokiej współpracy przemysłowej i wojskowej, jednak na tak wczesnym etapie należało brać pod uwagę również inne oferty. Mówiąc najprościej, nie zamykać konkurencji.

Proszę jednak zauważyć, że po objęciu kierownictwa resortu postawiliśmy stronie amerykańskiej dużo wyższe wymagania, zarówno jeżeli chodzi o zdolności operacyjne, jak i współpracę przemysłową, dopuściliśmy też ponownie MEADS do rozmów. Dziś mogę powiedzieć, że formułowane przez nas warunki zostały w dużym stopniu spełnione, choć do rozstrzygnięcia pozostaje jeszcze na przykład kwestia ceny, szczegółowy zakres propozycji LOA (Letter of Offer and Acceptance-red.), sprawa offsetu, wybór dokładnej konfiguracji systemu, jak i zakresu transferu technologii.

Trzeba jednocześnie pamiętać, że procedura międzyrządowa FMS ogranicza pozycję negocjacyjną resortu obrony. Każde państwo, które chce zakupić uzbrojenie w Stanach Zjednoczonych, musi uzyskać zgodę władz USA na określone warunki, i to w zasadzie od rządu amerykańskiego zależy, czy i na jakich zasadach transakcja będzie w ogóle mogła być zrealizowana. Jak wiemy, bezpośrednim zamawiającym będzie Departament Obrony USA, z którym podpisujemy umowę międzyrządową. My z kolei musimy zawierać umowę offsetową ze stroną przemysłową. Pomimo tego udało się nam uzyskać wiele, dowodem jest choćby zgoda na wdrażanie IBCS wraz z armią amerykańską.

A program Homar? W lipcu rekomendowano do dalszego etapu ofertę z systemem HIMARS.

Tak samo jak zaraz po objęciu resortu przywróciliśmy konkurencyjność w Wiśle, od początku w ten sam sposób prowadzimy program Homar. Kluczowe znaczenie ma dla nas zbudowanie zdolności operacyjnych, nie muszę nikogo przekonywać jak ważne dla całego potencjału obronnego są systemy artylerii rakietowej dalekiego zasięgu. Drugim równie istotnym obszarem jest jednak transfer technologii.

Nie zgadzam się z zarzutami, że w Homarze nie ma już konkurencji, sytuacja jest z naszego punktu widzenia dużo korzystniejsza. Projekt jest realizowany w innej formie. Głównym wykonawcą będzie konsorcjum kierowane przez PGZ i to z nim zostanie zawarta przez MON umowa na dostawy systemu.

Polska Grupa Zbrojeniowa jest też stroną negocjacyjną rozmów przemysłowych w celu pozyskania transferu technologii od partnera zagranicznego, to PGZ zawrze stosowną umowę bezpośrednio z kontrahentem zagranicznym. W trybie międzyrządowym zostaną pozyskane tylko te elementy, które zgodnie z zasadami obowiązującymi w kraju kontrahenta nie mogą być dostarczane w trybie sprzedaży komercyjnej. Rekomendacja z lipca nie jest równoznaczna z jednoznacznym wyborem oferty i na stole są również inne propozycje.

Na przykład izraelska?

Tak, choć oczywiście w obecnej fazie postępowania koncentrujemy się na rozmowach z Lockheed Martin. Zależy nam na możliwie szerokim udziale przemysłowym w programie, realnym przeniesieniu technologii do Polski. Przypominam, że jego głównym wykonawcą będzie Polska Grupa Zbrojeniowa, te rozmowy się toczą i jestem przekonany, że wkrótce zostaną doprowadzone do finału.

Jeżeli jednak ostateczny kontrakt nie zostanie podpisany do końca grudnia, będzie zagrożenie dla realizacji budżetu MON na 2017 rok?

Jestem spokojny o pełne wykonanie tegorocznego budżetu, niezależnie od tego czy umowa na Homara zostanie podpisana w tym, czy w przyszłym roku. Zaplanowaliśmy szereg pozycji elastycznie, tak że mogą być wydatkowane w tym lub w przyszłym roku, w zależności od przebiegu programów i mamy możliwość manewru.

O jakich wydatkach mówimy?

Powtarzam, jesteśmy przygotowani na każdy wariant. Resort nie znajduje się pod żadną presją, jeżeli chodzi o zawarcie kontraktu na system artylerii rakietowej. Dzięki odpowiedniemu przygotowaniu budżetu będziemy mogli wydać wszystkie środki finansowe przewidziane na modernizację, bez konieczności sztucznego przyspieszania strategicznych, wieloletnich projektów.

W notyfikacji dla Kongresu dotyczącej Homara mamy niewielką liczbę rakiet i znacznie więcej głowic naprowadzających, to oznacza że one mogą być użyte przy licencyjnej produkcji pocisków GMLRS.

Zgoda Departamentu Stanu jest istotna, ale nie przesądza jednoznacznie zakresu realizacji programu. Tworzy natomiast ramy negocjacyjne i będziemy je szczegółowo dopasowywać do naszych oczekiwań, choć oczywiście notyfikacja wyznacza pewien obszar, na który już otrzymaliśmy zgodę. Negocjacje cały czas trwają, a program będzie realizowany w kilku etapach.

Chcemy, aby system Homar był produkowany na licencji w możliwie najpełniejszym zakresie. Używając obrazowego porównania - podobnie jak miało to miejsce ze sprzętem powstającym w Polsce w czasach II Rzeczypospolitej. Naszą intencją jest budowa suwerennego potencjału produkcyjnego, ale także włączenie krajowych firm w łańcuch dostaw i możliwość realizacji projektów eksportowych.

Wróćmy do kwestii ceny w programie Wisła. W jaki sposób MON zamierza odpowiedzieć na tą propozycję i skłonić Amerykanów do zaakceptowania bardziej korzystnych warunków?

Negocjacje są w toku i nie chcę ujawniać strategii resortu obrony narodowej. Naszą mocną stroną jest budowany od wielu miesięcy zespół, kierowany przez doświadczonego negocjatora płk. Marciniaka, złożony z najlepszych specjalistów. Teraz dokładnie, słowo po słowie analizujemy wszystkie zapisy dokumentów przekazywanych przez stronę amerykańską. Nie ukrywam, że mówimy o bardzo skomplikowanym i kosztownym programie, który wywiera bardzo duży wpływ na całość procesu modernizacji i będzie znacznym obciążeniem dla budżetu.

Naszym zdaniem w niektórych miejscach, na przykład dotyczących wyceny m.in. offsetu, szczegółów konfiguracji, mogły pojawić się pewne błędy, sprawy które musimy wyjaśnić. W tych dniach do Stanów Zjednoczonych udaje się kolejny raz nasz zespół, aby otrzymać szczegółowe odpowiedzi, wyjaśnić wszystkie nieścisłości. Na bazie tych rozmów będziemy dalej formułowali nasze oczekiwania.

Zamierzamy określić, z których elementów bazowej konfiguracji będziemy mogli na tym etapie zrezygnować, a które elementy będą zachowane, oczywiście przy utrzymaniu założenia pozyskania najnowszej konfiguracji Patriotów i szerokiego transferu technologii zapewniającego wsparcie eksploatacji i wzrost potencjału przemysłowego. Dalsze negocjacje będą prowadzone z uwzględnieniem tych analiz.

Dodam, że zależy nam na zabezpieczeniu polskich interesów w sposób kompleksowy, także w sytuacji, gdyby wdrożenie planowanego przez nas systemu Patriot wraz z IBCS, bądź jego określonych elementów zostałoby opóźnione. Jako Polska nie możemy być narażeni na wzrost kosztów w trakcie realizacji programu. Bierzemy pod uwagę, że pewne elementy planowanego przez nas systemu są na etapie prac rozwojowych i są obarczone ryzykiem, choć ostatnie testy wypadły pomyślnie. Warunkiem stawianym Amerykanom jest wdrożenie odpowiednich rozwiązań na wypadek opóźnień czy zmian w programie, aby uzyskać zapewnienie, że w jego trakcie nie dojdzie do wzrostu kosztów.

Te dodatkowe zabezpieczenia mogą wpłynąć na cenę?

Od początku jasno komunikowaliśmy Amerykanom nasze oczekiwania finansowe, w tym konieczność pełnego zabezpieczenia przed ewentualnym wzrostem kosztu w trakcie programu. To podstawowy warunek i nie może on zwiększać ceny.

Maksymalny koszt z notyfikacji przekracza budżet na dwie fazy programu Wisła.

Zaproponowana maksymalna cena na poziomie 10,5 mld USD jest dla nas zdecydowanie nie do przyjęcia. Od początku mówiliśmy jaki mamy budżet na cały program. W stosunku do stanu z końca 2015 roku, udało nam się uzyskać bardzo wiele, stawialiśmy stronie amerykańskiej wyższe wymagania i były one spełniane.  

Dotychczasowe kontakty pokazują, że jest dobra wola po stronie amerykańskiej i chociaż są to trudne rozmowy to uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, aby wkrótce doprowadzić pierwszy etap Wisły do końca. Nasz zespół negocjacyjny analizuje notyfikację i w najbliższych dniach rozpoczniemy rozmowy ze stroną amerykańską, by wyjaśnić wszystkie wątpliwości, w tym te dotyczące ceny.

Podczas dyskusji sejmowej pojawiły się zarzuty, że działania MON mogą doprowadzić do tego, iż umowa nie zostanie zawarta.

Nie akceptuję takiego podejścia, że mamy kosztem budżetu MON szybko zgadzać się na warunki postawione przez partnerów amerykańskich. Pamiętajmy, że realizujemy całościowy program modernizacji technicznej armii, wyzwania finansowe są ogromne. Żadna pojedyncza umowa nie może zagrozić pozostałym projektom. Mówiąc wprost, Polska nie zgodzi się na warunki finansowe, które zagrożą realizacji pozostałych programów modernizacyjnych.

Postawa opozycji, która kwestionuje sam sposób prowadzenia programu Wisła, osłabia naszą pozycję negocjacyjną w stosunku do Stanów Zjednoczonych i konkretnych koncernów. Oczekiwałbym, że racjonalna opozycja będzie się domagać od rządu, aby ten wynegocjował dobrą cenę, albo zrezygnował z kontraktu jeżeli warunki będą nie do zaakceptowania.

Komentatorzy często porównują zakupy zestawów Patriot w Polsce i w Rumunii. Wiadomo, że w naszym wypadku pozyskujemy system obrony zintegrowany z IBCS, w specjalnej procedurze, jest to postrzegane jako jedno ze źródeł wzrostu kosztów. Z drugiej strony, według Defense News IBCS to nie więcej niż 15 procent notyfikowanej ceny. Jakie są w takim razie powody różnic, pomiędzy zakupem Polski i Rumunii?

Po pierwsze, nie mogę potwierdzić informacji o tym, że IBCS to nie więcej niż 15 procent ceny notyfikowanej Polsce w ramach FMS. Trwają negocjacje, proszę mnie nie zmuszać do komentowania kwestii objętych rozmowami. Jak wiadomo, sama konfiguracja systemu różni się bardzo znacząco, nie tylko jeśli chodzi o system zarządzania obroną powietrzną, ale też na przykład liczbę pocisków PAC-3 MSE. Po trzecie, musimy pamiętać, że istotne elementy pierwszego etapu pozyskiwane są dla całego programu Wisła.

Za system zarządzania obroną powietrzną IBCS nie będziemy płacić dwa razy, zapłacimy raz, a potem będziemy tylko dodawali kolejne elementy. W pierwszej fazie programu realizowany jest też offset dotyczący wyrzutni, który będzie wykorzystywany w obydwu etapach. Podobnie pozyskujemy pociski PAC-3 MSE dla obu faz obrony powietrznej średniego zasięgu.

Fot. Northrop Grumman

Stosunek kosztu pierwszej fazy Wisły do całości programu nie jest równy stosunkowi liczby pozyskiwanych baterii (dwie z ośmiu – red.), na tym etapie zostanie sfinansowana znacznie większa część całego systemu. Podkreślam również, że intencją MON jest, aby w momencie zakupu została oszacowana i pokryta jak największa część kosztu cyklu życia. Płacenie niewielkiej kwoty za dostawę sprzętu i ponoszenie proporcjonalnie większych wydatków na utrzymanie systemu tuż po jego wprowadzeniu mija się z celem.

Nie zmienia to faktu, że zaproponowana przez stronę amerykańską cena jest zdecydowanie zbyt wysoka. Nie możemy się na nią zgodzić, bo w takim wypadku na Wisłę trzeba by wydać pieniądze, które muszą zostać przeznaczone na inne programy, absolutnie niezbędne dla sił zbrojnych.

W notyfikacji mowa łącznie o szesnastu wyrzutniach, dla czterech jednostek ogniowych w ramach dwóch baterii. Czy to oznacza, że w systemie Wisła każda jednostka ogniowa ma dysponować czterema, a nie jak wcześniej się spodziewano trzema wyrzutniami?

Nie chcę w tym momencie deklarować, jaka będzie struktura przewidzianych do wdrożenia baterii i jednostek ogniowych Patriot. Analizujemy różne warianty, w tym również włączenie do jednostki ogniowej czterech wyrzutni. Pamiętajmy, że notyfikacja określa maksymalny zakres transakcji dostępny w tym momencie i daje możliwość wdrożenia takiej konfiguracji, ostateczne decyzje jeszcze przed nami.

Pojawiają się spekulacje, że Polska może zdecydować się na przyspieszony zakup Patriotów, z istniejącym systemem dowodzenia, co miało by też obniżyć koszt, przynajmniej w pierwszej fazie programu.

Nie rezygnujemy z IBCS. Obecne systemy PDB-8 lub CC2 mają charakter przejściowy. Ich koszt już w chwili obecnej jest znaczący, a za kilka lat trzeba by zapłacić za modernizację i dostosowanie do nowego systemu dowodzenia. Dlatego zamierzamy pozyskać docelowe rozwiązanie.

IBCS zostanie wkrótce wdrożony w armii Stanów Zjednoczonych. To naturalne, że inne państwa sojusznicze też są zainteresowane nabyciem tego systemu. Jeżeli decydujemy się na Patriota, IBCS musiałby zostać prędzej czy później wprowadzony, a późniejsza integracja to dodatkowy koszt.

Zakup systemu obrony powietrznej średniego zasięgu to program, który ma zdefiniować nasze zdolności długofalowo, na kilkadziesiąt lat i w takiej perspektywie musi być postrzegany. Polska jest krajem na dorobku i nie stać nas na to, aby płacić za coś dwa razy. Byłoby to za drogie.

Możliwe są inne opcje?

Na razie jest zbyt wcześnie, aby mówić o fundamentalnych zmianach w programie obrony powietrznej. Chcemy realizować przyjęty wcześniej kierunek programu Wisła. Rozmowy są na ostatnim etapie, analizujemy notyfikację i na tej podstawie będziemy prowadzić negocjacje ze stroną amerykańską.

Jak już wspomniałem nie jest wykluczone, że zrezygnujemy z pewnych zaproponowanych przez Stany Zjednoczone elementów, aby obniżyć cenę całego zakupu. Nie chcę wchodzić w szczegóły. W trakcie prowadzonych negocjacji identyfikujemy już określone obszary w notyfikacji, gdzie byłoby to możliwe bez większego wpływu na zdolności operacyjne systemu, czy możliwość jego utrzymania w cyklu życia.

Trzeba jednak pamiętać, że do końca negocjacji wszystkie możliwości są „na stole”. Polska nie będzie niczyim zakładnikiem i w wypadku braku powodzenia, możemy brać pod uwagę różne opcje.  

Minister Macierewicz zasugerował niedawno, że zakup systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu Narew, przeznaczonego do współdziałania z Wisłą, może zostać przyspieszony.

Nie ma wątpliwości, że warstwowy system obrony powietrznej jest fundamentalnym elementem potencjału obrony państwa, wszystkie prowadzone analizy jasno wskazują, że powinniśmy zmierzać w tym kierunku. Polska dąży do pozyskania obrony średniego, jak i krótkiego zasięgu.

Możliwe jest odłożenie w czasie Wisły i wysunięcie na pierwszy plan programu Narew?

Na razie mówienie o zmianie kolejności pozyskania systemów obrony powietrznej krótkiego i średniego zasięgu jest zdecydowanie przedwczesne. Docelowy system obrony powietrznej będzie się składał zarówno z warstwy średniego, jak i krótkiego zasięgu, oraz z produkowanych przez krajowy przemysł systemów bardzo krótkiego zasięgu.

Prowadzone są rozmowy z Brytyjczykami?

Tak, jest to jedna z kilku analizowanych ofert, i na tę chwilę warunki, jakie są przedstawiane przez stronę brytyjską oceniamy najwyżej. Ta propozycja daje możliwość przeniesienia do Polski produkcji pocisków rakietowych. Oferowany system (CAMM – red.) to już istniejące rozwiązanie, i może być integrowane w ramach różnych systemów obrony powietrznej.

Fot. M.Dura

Trzeba jednak pamiętać, że mamy wiele ciekawych propozycji, na przykład z Francji, Izraela, czy Niemiec. Jest też oferta ukraińska z rakietą R-27, dostosowaną do działania w trybie ziemia-powietrze, we współpracy z polskim przemysłem. W programie Narew, jeżeli chodzi o wyrzutnie i rakiety, mamy dość dużą konkurencję. Przypominam, że głównym wykonawcą ma być polski przemysł, technologie rakietowe będą więc transferowane.

Zaletą propozycji Wielkiej Brytanii jest natomiast fakt, że jest ona składana przez państwo NATO, obecne na flance wschodniej, również w Polsce. Paradoksalnie w wyniku Brexitu Brytyjczycy mogą być zdeterminowani, aby zacieśniać współpracę obronną z krajami europejskimi i Narew jest jednym z możliwych obszarów. Nasze relacje bilateralne są również bardzo dobre. Podkreślam jednak, że bierzemy pod uwagę oferty z różnych państw.

Inne elementy Narwi – radar, system dowodzenia, mają być dostarczone przez polski przemysł.

Dochodzimy do fundamentalnej kwestii, czyli konfiguracji systemu i określenia wkładu polskich przedsiębiorstw. Mamy rozbudowane możliwości w obszarze radiolokacji, łączności czy dowodzenia. Z drugiej strony, nie możemy czekać na przykład dekadę, aż krajowy przemysł zbuduje wszystkie kompetencje do w pełni samodzielnej budowy systemu Narew.

Dlatego w programie będzie partner zagraniczny, który dostarczy pociski rakietowe. Jeżeli chodzi o radary, jesteśmy w stanie wyprodukować je w kraju, podobnie jak przynajmniej część systemu dowodzenia. Trzeba też pamiętać, że programy Narew i Wisła są ze sobą wzajemnie powiązane.

Skoro w systemie Wisła ma być stosowany IBCS, w pewien sposób powinien zostać włączony także w Narwi. Z drugiej strony, przemysł przedstawił niedawno ofertę etapowej realizacji obrony krótkiego zasięgu.

Naszą ambicją jest, aby offset z programu obrony powietrznej średniego zasięgu pozwolił budować potencjał obrony powietrznej krótkiego zasięgu. Chcemy, by jak najwięcej elementów powstało w polskim przemyśle obronnym. Jednocześnie jednak musimy brać pod uwagę potrzeby operacyjne sił zbrojnych i konieczność pilnego wdrożenia zestawów przeciwlotniczych.

Dlatego o ile w perspektywie z pewnością korzystna byłaby budowa krajowego, sieciocentrycznego systemu dowodzenia, to przynajmniej na pewnym etapie w programie Narew będziemy prawdopodobnie posiłkować się rozwiązaniem pozyskanym w programie Wisła. Po realizacji obu tych programów kompetencje przemysłu powinny wejść na nowy poziom, ale zdolności potrzebne są Siłom Zbrojnym już wcześniej.

MON wielokrotnie podawało, że program okrętu podwodnego Orka znajduje się w ostatniej fazie przed wyborem producenta. Jakie czynniki będą przesądzać o wyborze konkretnej propozycji, ważniejsze jest spełnienie wymagań operacyjnych czy współpraca przemysłowa?

Zespół odpowiedzialny za program Orka analizuje oferty z Francji, Niemiec i Szwecji. Każda z tych propozycji ma swoje wady i zalety. Propozycje będą oceniane pod różnym kątem, jeżeli chodzi o elementy wymagań operacyjnych, parametrów technicznych, współpracy przemysłowej, czy szerszej kooperacji sił zbrojnych. Trzeba też pamiętać, że poszczególne okręty mają różne charakterystyki i koncepcje użycia.

Bierzemy pod uwagę współpracę technologiczną, ale kluczowe znaczenie mają wymagania operacyjne. Wśród nich oczywiście znajduje się zdolność użycia pocisków manewrujących, poszczególni producenci chcą zapewnić ją na różne sposoby.

Jednocześnie w programie Orka szukamy partnera do długoterminowej współpracy przemysłowej i gospodarczej. Musi ona obejmować realizację pewnych elementów okrętów podwodnych, ale nie tylko. Mówiłem o tym wielokrotnie. Biorąc pod uwagę skalę programu, Polska chce uzyskać szeroko zakrojone korzyści gospodarcze. Mogą one być związane nie tylko z budową okrętów podwodnych dla Polski, ale też dla innych państw. Pożądane byłoby też włączenie polskich stoczni i innych przedsiębiorstw w zamówienia na okręty nawodne na rynki trzecie, czy nawet dla użytkowników cywilnych.

Podkreślam, że ocena ofert jest bardzo rozbudowana, punktacja obejmuje bardzo różne czynniki. Nasz zespół analizuje wszystkie kryteria i na tej podstawie zostanie wybrana propozycja, na bazie której będziemy realizować program. Podstawowym założeniem jest jednak spełnienie wymogów operacyjnych, w tym związanych z budową potencjału odstraszania i uzyskanie korzyści przemysłowych.

Fot. Sekcja Wychowawcza 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych

Jednym z priorytetów modernizacyjnych, obok Wisły, Homara czy Orki jest zakup śmigłowców szturmowych. Obecnie w wojsku są Mi-24, które mogą być eksploatowane jeszcze przez dłuższy czas, ale są pozbawione podstawowego uzbrojenia. Czy do czasu pełnego wprowadzenia śmigłowców Kruk planowana jest ich modernizacja?

Zarówno sama decyzja o ewentualnej modernizacji Mi-24, jak i jej zakres i charakter będą zależne od przyjętego kształtu programu Kruk. Jeżeli bowiem nowe śmigłowce zostaną pozyskane w szybkim tempie, Mi-24 będą modyfikowane jedynie w raczej ograniczonym stopniu, bądź też prace będą polegały tylko na wydłużeniu resursów.

Natomiast jeżeli na Kruki będziemy czekać nieco dłużej, weźmiemy pod uwagę głębszą modernizację Mi-24, być może nawet wykraczającą poza integrację nowego uzbrojenia czy systemów optoelektronicznych. Nasze analizy pokazują, że to dobre śmigłowce i mogłyby latać nawet do około 2030 roku.

Trzeba też pamiętać, że sposób i harmonogram realizacji programu Kruk będzie w dużym stopniu zdeterminowany przez inne projekty, z których większość jest na bardziej zaawansowanym etapie, jak Wisła, Homar, Narew czy Orka. Jeżeli po rozpoczęciu ich realizacji okaże się, że dysponujemy znacznymi środkami finansowymi w dość krótkiej perspektywie czasowej, będziemy mogli nastawiać się na szybsze dostawy nowych śmigłowców lub głębszą modernizację Mi-24.

Przetargi na zakup śmigłowców dla Wojsk Specjalnych i Marynarki Wojennej nie zakończą się wyborem ofert w tym roku. Dopuszcza Pan możliwość, że zakończą się one niepowodzeniem, że nie przejdą w fazę realizacji np. zostaną anulowane?

Przewidujemy, że te postępowania będą trwać od momentu rozpoczęcia około roku. To naprawdę szybkie tempo, choćby w porównaniu z poprzednim, zakończonym fiaskiem przetargiem na śmigłowce na wspólnej platformie. To firmy prosiły o wydłużenie terminów składania ofert. Pierwotnie chcieliśmy, aby propozycje – w obu postępowaniach – zostały przekazane we wrześniu, przesunięcie terminów musiało nieco opóźnić prowadzone procedury.

Oba postępowania są jednak realizowane. Jestem przekonany, że zostaną z powodzeniem zakończone w przyszłym roku i potrzebne śmigłowce zostaną wprowadzone do Sił Zbrojnych RP zgodnie z ich potrzebami operacyjnymi. Odpowiednie rozwiązania uwzględniono już na etapie przygotowania postępowania.

Pojawiają się informacje w mediach, że wymagania w tych postępowaniach zostały postawione wysoko i są trudne do spełnienia dla przemysłu.

Nie mogę się z tym zgodzić, jednocześnie nie chcę tego szczegółowo komentować z uwagi na trwające postępowania. Mogę jedynie powiedzieć, że szczegółowo odpowiadamy na pytania przemysłu. Z drugiej strony nie mogę odpowiadać za deklaracje składane przez poszczególnych producentów. To nie jest nasza odpowiedzialność.

Zostawmy ten konkretny przetarg, dostrzega Pan problem zbyt wysokich wymagań formułowanych w przetargach wojskowych?

Zdecydowanie. Problemem w siłach zbrojnych była, i niestety nadal jest, tendencja wpisywania do wymagań często nierealistycznych parametrów, na zasadzie ”koncertu życzeń”. Często skutkowało to niepowodzeniem przetargów, producenci nie byli w stanie sprostać wymaganiom. Staramy się to zmienić, wiele udało się już poprawić.

Sposób, w jaki formułowane są wymagania to jeden z przejawów strukturalnych problemów systemu zakupów sprzętu. W 2016 roku ówczesny szef Inspektoratu Uzbrojenia poinformował w Sejmie, że tylko jeden śmigłowiec spełnia wymagania operacyjne w programie Kruk, od tego czasu wymagania zmodyfikowano.

Rzeczywiście borykamy się z problemami w procesie przygotowania wymagań.  Często są one stawiane na bardzo wysokim poziomie. Aby je spełnić, trzeba by łączyć rozwiązania z kilku dostępnych produktów na rynku. Zwracamy uwagę na takie kształtowanie postępowań, aby móc realizować je w sposób konkurencyjny. Nie możemy dopuszczać do sytuacji, w której postawione przez określone osoby warunki powodują, że w przetargu może uczestniczyć tylko jeden producent, gdyż to stawia go na uprzywilejowanej pozycji negocjacyjnej względem MON.

Zdarza się też, że wymagania są tak wyśrubowane, iż nie spełnia ich żaden obecny na rynku produkt, a dostosowanie dostępnych rozwiązań byłoby bardzo kosztowne. To wszystko utrudnia sam proces zakupów, negocjowanie współpracy przemysłowej, ale też na przykład późniejszą budowę systemu wsparcia eksploatacji.

Kluczowe znaczenie dla tworzenia wymagań ma Sztab Generalny i gestorzy, jednak w całym procesie uczestniczą także inne jednostki.

Jest gorzej, bo w sumie za proces tworzenia warunków odpowiada co najmniej kilkanaście instytucji znajdujących się często w różnych pionach MON czy Sił Zbrojnych, jak i w innych resortach. To musi prowadzić do sytuacji konfliktogennych. Bardzo trudno jest uzgodnić wymagania pomiędzy instytucjami często kierującymi się wewnętrznie sprzecznymi celami i założeniami.

W ramach Strategicznego Przeglądu Obronnego zapowiedziano przeprowadzenie strukturalnych zmian w systemie zakupów.

Obecnie prowadzone są prace nad przygotowaniem Narodowej Polityki Zbrojeniowej, nie chcę wybiegać w przyszłość, bo zależy nam na przedstawieniu kompleksowego pakietu zmian, ale rozważamy powołanie zupełnie nowej instytucji skupiającej kompetencje, obecnie rozłożone w różnych miejscach w MON i w armii. Na tym etapie Narodowa Polityka Zbrojeniowa pozwoliła nam wypracować szereg bardzo ważnych rekomendacji.

Narodowa Polityka Zbrojeniowa da wytyczne dla nowej instytucji zakupowej, to będzie Agencja Uzbrojenia?

Rozważamy różne możliwości i wkrótce przedstawimy je opinii publicznej. Na pewno w ramach szeroko rozumianego systemu zakupowego potrzebujemy lepiej skoordynować i wzmocnić takie obszary jak działy analityczne, pozyskiwania i badawczo-rozwojowy. Ten ostatni jest szczególnie istotny, przez wiele lat z pieniędzy publicznych wspierano prowadzone przez przemysł prace rozwojowe bez wcześniejszego zatwierdzenia wymagań. Prace rozwojowe muszą odpowiadać na realne i zdefiniowane potrzeby wojska.

Oprócz koniecznych zmian strukturalnych, które wkrótce rozpoczniemy, potrzebna jest jednak również zmiana mentalności wśród wojskowych.

Na czym powinna ona polegać?

Moim zdaniem najwięcej problemów w obecnym systemie pozyskiwania ma swoje źródło na etapie wspomnianego już formułowania wymagań. Tak jak mówiłem, kilkanaście różnych instytucji stawia często wewnętrznie sprzeczne warunki, bywają one wygórowane, czy nawet wręcz niemożliwe do jednoczesnego spełnienia. Późniejsze ich uzgodnienie, na przykład przez Inspektorat Uzbrojenia, jest bardzo trudne, dochodzi tutaj też podział odpowiedzialności.

Zbyt często komórki odpowiedzialne za tworzenie wymagań przywiązują wagę do konkretnych, szczegółowych parametrów danego sprzętu. Wymagania powinny skupiać się w większym stopniu na pożądanych zdolnościach prowadzenia działań, a nie na przykład dokładnych wymiarach określonego elementu wyposażenia. Celem powinno być zapewnienie możliwości armii, ale to nie musi się to zawsze przekładać na wygórowane kryteria, szczególnie jeżeli zakupy dotyczą nie sprzętu przeznaczonego do użycia na polu walki, ale pomocniczego czy logistycznego.

Wojskowi muszą być świadomi, że od warunków jakie zostaną przygotowane może zależeć koszt, czas realizacji, ale i powodzenie samego postępowania. Wymagania muszą zapewniać spełnienie potrzeb operacyjnych Sił Zbrojnych RP, ale też być racjonalne i realne do spełnienia.

Dziękuję za rozmowę.
Jędrzej Graf

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (45)

  1. 0libob

    Kupic SAMP/T. Resztę kasy z Wisly przeznaczyć na Narew! Kupujecie kota w worku nie wiedząc kiedy i jak działać będzie ani ile kosztować to cudo będzie! Umarli się na IBCS. Ogarnijcie się! Takie zakupy można przeprowadzać jak ma się już coś podobnego ale nie w przypadku kiedy brak takiego opl. W ten sposób traci się czas i pieniądze a być może kiedyś będzie. Przyszła ekipa i tak to uwAli bo tak właśnie modernizujemy się armię u nas nieprzerwanie od 27 lat. Efekty widać.

  2. Alred

    Przeszkadzali amerykańscy senatorzy. To jest cena.

  3. Remik

    Pare danych: 1.).rakieta systemu patriot pracuje z internym zegarkiem czestotliwosci 0,1 sekundy( artykul 10.6.2008, deutschlandfunk.de wypowiada sie matematyczka Christine Gräfe) to znaczy ze(moja primitywna interpretacja) jak taka prosta scud-rakieta leci z 6000km/h (1.666m/sec, iskander ponad 2000m/s) frontalnie na taka pac3 rakiete ktora sama ma mach 5=6000km/h, razem zblizaja sie predkoscia ok. 12000km/h=3300m/s, timing dokladnej detonacji wynosi minimalnie jedna dziesiata sekundy wtym wypadku 330 metrow. Sama glowica pac3 jest zaslaba zeby wtej niedokladnosci tako wolna rakiete jak scud z kursu potracic a co dopiero iskandera. 2.). wojna w Wietnamie na calo scale pokazala: Wietnamczycy dysponowali okolo 100 Rakietokompleksami, wyszczelili ok. 7000 Rakiet, trafili 1100 samolotow to kwota kill-ratio 15%. W dzisiejszych czasach technika atakowania i obrony po obu stronach poszla dalej, i ta kwota napewno zostanie stabilna. To znaczy Polsce jest zapropowany rakietokompleks z 208 pac3 rakietami, przy kil-ratio 15% ma ten rakietokompleks potencjal zestrzelic okolo 31 samolotow, i zadnych nowoczesnych iskanderow. Nowoczesny misliwiec kosztuje 100Mio €, sumarium ta propozycja ma wartosc 3 miliardy Euro! Moze ktos sie tam pomylil miedzy Zlotowkami i Dolarem??

    1. dropik

      serio ? Pac 3mse nie ma żadnej wybuchowej głowicy. trafia w cel i niszczy go energią kinetyczną. A zegarki zmienili na nowe rolexy :P

  4. Patriota

    "To firmy prosiły o wydłużenie terminów składania ofert. Pierwotnie chcieliśmy, aby propozycje – w obu postępowaniach – zostały przekazane we wrześniu, przesunięcie terminów musiało nieco opóźnić prowadzone procedury." Kownacki to jest jakiś upośledzony umysłowo? Kiedy WSZYSCY uczestnicy przetargu wymagają przedłużenia czasu, to sprawa jest prosta - przetarg jest źle przygotowany! Szkoda tylko, że przez te miernoty z MON cierpią Polskie firmy - Świdnik i Mielec pewnie już mogłyby produkować dla nas śmigłowce, zatrudniać ludzi, dawać miejsca pracy.

    1. kubuskow

      "Świdnik i Mielec pewnie już mogłyby produkować dla nas śmigłowce, zatrudniać ludzi, dawać miejsca pracy. " Jakie śmigłowce? Jakie miejsca pracy? Sugerujesz zakup dla specjalsów wykastrowanych Black Hawk-ów, czy uruchomienie produkcji AW-101 w ilości 8 sztuk?

    2. Anty 500+ przed ....

      Jakie Polskie firmy? Mielec i Świdnik nie są Polskie. WZL1 (Polski) też mógł montować dla nas śmigłowce ale ktoś chciał zrobić dobrze Amerykanom ...

  5. Marek MM

    Mamy stadion za 1 miliard, budujemy w Lodzi dwirzec kolejowy za 2 miliardy. Sadze, ze nas stac na wydanie 30, czy 40 miliardow na zapewnienie bezpieczenstwa naszej przestrzeni powietrznej.

    1. kubuskow

      Ale te 2 miliardy na dworzec to: 1. UE nam częściowo refunduje; 2. Generują miejsca pracy w Polsce; 3. Wzbogacaj polskie firmy wykonawcze - kumulacja kapitału. Z patriotów nic z powyższego nie wypływa.

  6. Ciekawski

    Konkurencja - coś za dużo Pan Minister o tym mówi. Czy ktoś zarzuca brak konkurencji? Dzięki zmianom widać jak dużo polskich czy innych firm konkuruje o zamówienia. A to, że PGZ zazwyczaj jest koordynatorem to przecież konkurencji nie blokuje. Wydaje mi, że dobrze każdej ekipie MON by zrobił krótki, kilkutygodniowy, staż w paru polskich zakładach produkcyjnych. Zrozumieli by może na czym polega w praktyce współpraca przemysłowa, co jest realnie polskim wkładem a co nie (Nammo/Mesko, Patria/WZM, itp.). Przecież podróżują, mają dostęp do informacji, aby ocenić co jest realne a co nie. To wszystko wygląda na piękną historię, ale nie widzę w tym jakiegoś myślenia inżynierskiego/realizacyjnego. Polecam Panom ministrom wykonanie drobnego ćwiczenia intelektualnego i sprawdzającego na poziomie gimnazjum/liceum: wyliczanie trajektorii ruchu rakiety balistycznej. Ciekawe ile czasu zajęłoby im zrozumienie i wyliczenie? Pewnie to nieporównywalne, ale oglądałem wczoraj stary film o V2. Przy rozwoju, testach, itp. pracowało kilka tysięcy inżynierów. Jak bardzo taki PGZ należałoby przeskalować do rozwoju i produkcji uzbrojenia o którym mówi Pan Minister?

    1. Courre de Moll

      Odkąd to w gimnazjum czy liceum są nieliniowe równania różniczkowe? Gimnazjum: co najwyżej zwykły rzut (krzywa balistyczna w polu jednorodnym bez uwzględniania oporów aerodynamicznych), w liceum - rzut w centralnym polu grawitacyjnym (rakiety dalekiego zasięgu).

  7. kobuz#

    ....zależy nam na szerokiej współpracy przemysłowej i wojskowej, jednak na tak wczesnym etapie należało brać pod uwagę również inne oferty. Mówiąc najprościej, nie zamykać konkurencji........ Nie widzę problemu, żeby to zmienić. Co stoi na przeszkodzie rozmawiać z MBDA?, czy Izraelem. Kownacki czyni poprzedni rząd winnym obecnej sytuacji i zapomina przy tym, ze dwa lata już rządzi PiS i błędów PO/PSL nie skorygował, a to co skorygował zakończyło się fiaskiem dla WP, jak chociażby kontrakt na Caracale (bez wskazania nowego kontrahenta), czy rozmowy dotyczące MW (łodzie podwodne). Za kontynuacje (albo jej brak) jest odpowiedzialny tylko i wyłącznie obecny rząd, a nie poprzednicy i nie ma się co wykręcać "drogą pod górkę"..... so what

    1. Courre de Moll

      Przecież na dzień dobry nowa ekipa stwierdziła, że kontrakt nie istnieje, i że włączają ponownie do rozmów MBDA. Tylko że to była wyłącznie lipa pod publiczkę.

  8. Barbara

    Dobra decyzja, życzę dalszych udanych negocjacji.Pozdrawiam.

    1. niki

      Napisz skąd wziąć na jeden tylko program ok 45-50 mld zł bo tyle całościowo będzie kosztował zakup 8 baterii Patriot? A gdzie pieniądze na Narew, BWP, okręty podwodne, Homar, Krab, nowe myśliwce?

    2. Harry

      Jak na razie to nie ma żadnej decyzji. A negocjacje wcale nie były udane skoro usłyszeli cenę o której mówią że nie jest do zaakceptowania.

    3. Courre de Moll

      Gdy wysłannicy Siemoniaka usłyszeli w 2015 w USA propozycję ok. 12 mld$ (ok 47 mld zł) zostało to określone jako szok i kompletna negocjacyjna klęska. Była to cena za całość, choć w nieco miej wypasionym wariancie. Umowy nie podpisano, nowe kierownictwo MON stwierdziło że "tej umowy w istocie nie ma". Minęły dwa lata, i obecnie mamy cenę wywoławczą 37 mld za 1 fazę, i nikt nie wie ile (ale na pewno nie tanio, bo niby czemu) za fazę 2. Oceniając zgrubnie i na oko (co i za ile) nie widać specjalnej różnicy. Pomijając więc niuanse, jesteśmy obecnie, po dwóch latach, praktycznie w tym samym punkcie co w 2015. Jak widać, niezależnie od ekipy, dostajemy propozycje które są delikatnie mówiąc niesatysfakcjonujące. Wygląda na to że choć każda ekipa chętnie widzi się pupilkiem i ważnym sojusznikiem USA, to traktowani jesteśmy jak zawsze. Życzę dalszych udanych negocjacji. Pozdrawiam.

  9. Dropik

    Rumuńska bateria będzie kosztować 760 mln $ więc nasza to minimum 1 mld a może nawet 1,2 mld jeśli ten offset ma być nie minimalny. Czyli z vatem od 35 do 42 mld. O co chodzi . Każdy rozsądny wiedział że takie kwoty są realne

    1. superglue

      wiele spraw jest poufnych i tajnych, ale z tego co mi wiadomo dla nas oferta jest pełniejsza niż dla Rumuni czy Szwecji. My mamy dostać system sieciocentryczny a oni tzw wyspowy i te 200 rakiet miesci sie w rozsadnej cenie o ile wierzyć mediom.

    2. hermanaryk

      Rumunia kupuje starszą wersję Patriota, która może tylko pomachać Iskanderom.

  10. Kóma

    A więc tylko dwie baterie Patriot,a minister AM mówił o ośmiu. Kto więc rozsiewa fake newsy ?

    1. zarazo

      naucz sie czytac ze zrozumieniem. dwie baterie w starej wersji beda jak piewrsze z tych osimiu. poczy beda modernizowane do nowego standardu. oby dwa etapy usa wycenilo na 10lmd$ czyli polsak albo utarguje cena albo z czegos zrezygnuje. ogolnie mowi sie o 4 wyrzutniach na baterie

  11. criss

    szeroki transfer technologii z USA nie jest możliwy. a każdy, nawet ubogi, jest kosztowny. no i czy PGZ potrafi go skonsumować? trzymanie się jednego oferenta będzie także kosztowało. nie widzę przestrzeni na jakąś rozsądną strategię negocjacyjną.

  12. Marian

    Czy rozumiecie teraz dlaczego Polska nie może posiadać broni A? Bo firmy zbrojeniowe nie zarobiłyby dziesiątek miliardów tylko miliardy. Polska potrzebowałaby połowę z tego złomu który planujemy kupić i byli byśmy 5 razy bezpieczniejsi niż z tym złomem który po 10-15 latach będzie potrzebował modyfikacji, ulepszeń lub zmiany na nowy. Jestem przekonany że można by się z kimś dogadać z Azji, np. Indie i kupić gotowy produkt a gdyby naprawdę zrobiło się gorąco "umożliwić" wywiadowi rosyjskiemu dotarcie do informacji że takie coś posiadamy. Jestem przekonany że taka wiadomość ostudziłaby ich zapędy o wiele skuteczniej niż cała dywizja czołgów i 100 F-16 nie mówiąc już że cena końcowa za to wszystko byłaby niższa niż za te zabawki konwencjonalne.

  13. LOL

    Jak to możliwe, że niezależni eksperci, czy publicyści branżowi wiedzieli ile to będzie kosztowało (i pukali się w głowę gdy Macierewicz deklarował- "nie więcej niż 30mld), a MON, od wielu lat prowadzący rozmowy, mający pod sobą cały inspektorat uzbrojenia, nie wiedział, i jest ceną zaskoczony?

  14. celt

    A na obiecane śmigłowce dalej czekamy!!!! Gdzie one są ? A okręty OP miały być nowe i co ? WOT TYLKO DOSTAJE ?

  15. KrzysiekS

    Wydamy przy programie WISŁA od 40-60 mld zł to jest realna cena można ją zbić tylko w jeden sposób rezygnując z offsetu. Dlatego jeżeli to zrobimy należy (CAMM/CAMM-er kupić bez względu na to jak kupimy WISŁĘ). Myślę że i bez względu na zakup HOMARA (też przepłacimy). Warto wejść w program europejski PESCO (będziemy mieli mało pieniędzy a te programy są rozłożone w czasie) - proponuję KRUKA z Włochami i o ile się uda w LEO3.

    1. weas

      Proponujesz wejście w projekt śmigłowca który już na starcie jest przestarzały. Prędkość 256 km/h a nowo projektowane konstrukcje mają osiągać nawet 550...ten włoskich śmigłowiec to wydmuszka i atrapa śmiglaka, szkoda kasy.

  16. Marcin Kleinowski

    Mnie zastanawiają te śmigłowce szturmowe. Zakładam, że za ich pomocą chcemy przełamywać obronę przeciwlotniczą? Jeżeli miałyby służyć tylko jako odwód do udzielenia szybkiego wsparcia, przede wszystkim znad kontrolowanego przez własne siły terytorium to nie byłyby potrzebne drogie śmigłowce szturmowe, a wsystarczyłyby odpowiednio wyposażone śmigłowce wsparcia. Czy jednak da się tą Rosyjską obronę powietrzną przełamać bez ponoszenia olbrzymich strat ? Na ten moment, mając na względzie alternatywne potrzemy polskiej armii (np. nasycenie w nowoczesne ppk i granatniki przeciwpancerne) zastanowiłbym się nad zakupem nowych śmigłowców szturmowych. Sokoły można przerobić na śmigłowce wsparca z pociskami spike NLOS oraz spike LRII - z nowymi detektorami nie wymagającymi chłodzenia nie trzeba będzie montować na śmigłowcach butli z ciekłym azotem,. Po modernizacji śmigłowce uzyskały by możliwość działania w środowisku sieciocentrycznym, a można by pomyśleć o współpracy z BSL. Odpowienia koncepcja był przedstawiony na MSPO. Śmigłowiec będzie wykonywał misje przy mniejszej masie więc zmiany w układzie napędowym będą mogły zamknąć się do ograniczonej modernizacji. W brygadzie kawalerii powietrznej sokoły można zastąpić transportowymi Mi-17, we większości - brygada stanowiłaby odwód, który można szybko przerzucić, ale unikając kontaktu z przeciwnikiem. Da się kupić używane maszyny z odpowiednim resursem i zmodernizować z Ukraińcami. Zakłady z Łodzi miałyby pełne "ręce roboty" Koszty całego przedsiemwzięcia będą niepomiernie mniejsze, a i więcej środków zostanie z tego w kraju (ile wróci do budżetu z samego vatu i innych podatków ?). Takie zupełnie głupie nie jest również pozostanie przy MI-24. Pozwoliłoby nam to na przeczekanie do nowej generacji śmigłowców - a może już bezpilotowców. Problem w tym, że nasze maszyny wysłużone, a robić większą modernizację na 8-10 lat służby? Środnio się to raczej opłaca. Możnaby jendak postarać się nabyć trochę takich śmigłowców z drugiej ręki, wraz z pewnymi kluczowymi częściami - patrz Czechy, Wenezuela, może Ukraina (wystarczy żeby płatowce miały odpowiedni resurs,nie muszą być latające) i przerobić je podobnie jak Sokoły.

  17. Marek1

    Jak zwykle mnóstwo ogólników, banałów i truizmów, a ZERO konkretów i wyjaśnienia DLACZEGO do jednostek prawie NIE spływa nowoczesny sprzęt. Nawet 10 najlepszych IBCS i OP NIE zastąpi np. możliwych do pozyskania na przedwczoraj środków ppanc w postaci nowych ppk, granatników jedno i wielorazowych, nowoczesnej amunicji dla czołgowych 125mm oraz do rpg-7. Przykładów na totalne kunktatorstwo i zaniechania w zakupach /modernizacji sprzętu dla WP sa dziesiątki. Szkoda bardzo, że prowadzący NIE zadał żadnych pytań dot. braku działań lub rosnących opóźnień w w/w kwestiach skupiając się wyłącznie na największych cenowo programach.

    1. łuki

      Nie da się nastoletnich zaniedbań naprawić w dwa lata ...

  18. Realny

    IBCS to nic innego jak kilkanaście chipów wpiętych w radary i oprogramowanie. Dajcie mi 1 mln złotych, zatrudnię kilku studentów informatyki i w ciągu 6 miesięcy zrobimy lepsze oprogramowanie niż ma US Army. Za resztę kasy wybudujemy 2 strzelnice. System nazwiemy Future Combat Capability Management System i sprzedamy to Chin, Japoni, Koreii, Tajwanu itp. Zarobimy na Tym miliardy. Nie wciskajcie, że system który wykrywa rakietę i wkleją to na mapę i ekran monitoru to coś tak kosmicznie skomplikowanego.

    1. ZZ

      >"Dajcie mi 1 mln złotych, zatrudnię kilku studentów informatyki i w ciągu 6 miesięcy zrobimy lepsze oprogramowanie niż ma US Army." Ktoś już wpadł na taki pomysł Skończyło się na tym, że ludzie wygrywali wybory w miejscach, w których nawet nie startowali, a każdy mógł ustawić wyniki jak chciał w dowolnym miejscu w Polsce, znając tylko kod pocztowy. >" Nie wciskajcie, że system który wykrywa rakietę i wkleją to na mapę i ekran monitoru to coś tak kosmicznie skomplikowanego. " No i widać, że nie ma Pan pojęcia o... no, właściwie to o żadnym z aspektów tworzenia oprogramowania. Zacznijmy chociażby od zakwalifikowania wykrytego obiektu jako rakieta.

    2. ronin

      6 miesiecy i kilku studentow ... chyba do napisania bajki bo o powaznym projekcie zapomnij ( w 6 miesiecy to moze i tylko moze udaloby sie cos napisac z grupa starych wyjadaczy znajacych sie na systemach tego typu). Ale do tego potrzebny bylby kilka lub kilkanascie razy wiekszy budzet...a to co by napisali to bylby tylko punkt wyjscia...

  19. Stary Trep

    Cytuję: " ... nie jest wykluczone, że zrezygnujemy z pewnych zaproponowanych przez Stany Zjednoczone elementów, aby obniżyć cenę całego zakupu ... " Nie chcę się znęcać, ale "tytani negocjacji" to mało powiedziane. Ponadto, wciąż czekam na efekty nowego otwarcia relacji polsko-amerykańskich, po wyborze Donalda Trumpa na urząd prezydenta USA. Czekam i doczekać się nie mogę. I mam nieodparte wrażenie, że najlepsze zakupy dla polskiej armii robiły SLD i PO. Uzyskując za śmieszne pieniądze wartościowy sprzęt - najpierw Leopardy 2A4 a następnie 2A5. Ekipa PiS bije wszystkich na głowę w jednej dziedzinie, w propagandzie. Jest tylko jeden problem, od propagandy ani pieniędzy ani sprzętu dla wojska nie przybędzie.

    1. superglue

      nie twierdze ze zmiana jest dobra ale z tego co podały media, F-16 przepłaciliśmy i nie posiadamy kodów źródłowych. Natomiast Leo, duma niemieckiego przemysłu została zmieciona w Syrii mimo osłony piechoty. Proszę zauważyć jak opancerzone są Leo dla Singapuru a jak dla nas. Na lamach D24 byla wzmianaka, ze współpraca z Niemcami w dziedzinie produkcji amunicji min do Leo jest wielce utrudniona. Sam gen Skrzypczak przyznał ze termin ważności amunicji skoczył się wiele lat temu. Do dziś nie mamy wdrożonych ppk dla wozów bojowych o śmigłowcach szturmowych nie wspominając.

    2. łuki

      myślę, że nie było by dużego problemu kupić 20- 30 letni sprzęt i teraz

  20. Wiesiek

    Szatkowski w swoim wywiadzie mówi że jeśli zdecydujemy się w programie Harpia na samolot wielozadaniowy 5-tej generacji to kupimy ich dla 3 eskadr , jeśli wybór padnie na 4-tą gen. to trzeba będzie kupić nieco więcej . Mówi też że Leo od Hiszpanów niema , będą wykorzystywać dla siebie ale jest pomysł na kupno nowych Leo jakiejś niewielkiej ilości

  21. a to już jest mało śmieszne!

    Ten człowiek mówi, że będą obniżać cenę Wisły w zamian za rezygnację z niektórych elementów. Takie negocjacje, to żadne negocjacje.

    1. Dzejson

      A jak Pan to sobie inaczej wyobraża? Co Pan, myślał, że Amerykanie od tak obniżą cenę, bo AM&co. Tak sobie zażyczyli? Na tym polegają negocjacje. Jedna strona rezygnuje z pewnych rzeczy, a druga obniża cenę. Ale oczywiście, że można być nieustępliwym, ale wtedy ryzykuje się zerwanie rozmów, przez stronę sprzedającą i utratę twarzy w ich oczach

  22. jurgen

    skoro problem to wygórowana cena Lokheed Martin za pociski PAC-3 (208 szt.), to kupmy tylko zamówione pociski szkolne do PAC-3 i niech się LM goni. Dostawy zestawów będą i tak dopiero za kilka lat, może LM zmądrzeje a jak nie to lepiej kupić cała technologię LCI SkyCeptor (Stanner), tak jak to zresztą i tak miało być i niech się LM wypcha. Już raz LM nas wydymał przy F16. Oczywiście trochę PAC-3 wypadałoby mieć, ale nnie dajmy się robić w balona.

  23. As

    Czyli tak jak pisałem przy okazji podpisywania ostatnich umów w temacie Patriotów. Jeszcze wiele cystern tuszu do drukarek się wyleje zanim słowo pisane stanie się ciałem. Choć co kilka miesięcy będziemy słyszeć o nowych sukcesach w programie.

  24. Asx44

    Ha Ha. Wiedziałem że zakup R-27 z WBE oznacza coś więcej niż tylko dostarczenie rakiet dla MIGów 29. WBE ma ambicje produkować radiolokatory i podobno już to robi (Stokrotka) zaś sam efektor naprowadzany niestety półaktywnie ma pewne ograniczenia dot. martwej strefy i pułapu ale ma potencjał. Dziwi mnie pewna zbieżność. Kontrakt na rakiety obejmował kwotę rzędu 128 mln zł ! za dużo (pewnie wliczono transfer technologii) ale jednocześnie emisja akcji WBE kosztowała tyle samo !!! Czyli albo Ukraińcom zapłacono akcjami albo Polski Fundusz Rozwoju dofinansował w ten sposób koszt zakupu technologii z Ukrainy i powołano joint venture, coś w rodzaju partnerstwa publiczno-prywatnego dla Narwi. Dobrze, niech rozwijają efektory dla Narwi ale wciąż czekamy na PK-6 i niezależnie od tego na CAMM-ERa. No chyba że przerobią R-27 na efektor typu mid-course update + naprowadzanie aktywne/półaktywne w końcowej fazie lotu. Co do Wisły to deklaracja zakupu Homara z ICBS ogranicza pole manewru. Minister zwala też część winy na poprzedników - sorry ! ale sprawa Patriota PL nie istnieje ! wy popełniacie te same błędy, a radar Raytheona zastąpił ICBS którego budowę i rozwój prawdopodobnie mamy współfinansować.

  25. inżynier

    tylko Izrael

Reklama