Reklama

Geopolityka

Kim Dzong Un odkłada atak na Guam

Przywódce Korei Północnej Kim Dzong Un, Fot. Zennie Abraham / Flickr.com / CC 2.0.
Przywódce Korei Północnej Kim Dzong Un, Fot. Zennie Abraham / Flickr.com / CC 2.0.

Przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un otrzymał raport armii na temat planów odpalenia rakiet w pobliże należącej do USA wyspy Guam. Oświadczył, że będzie obserwował działania USA nieco dłużej zanim podejmie decyzję w tej sprawie - poinformowała we wtorek oficjalna agencja KCNA. Deklaracja oznacza przerwanie przygotowań do wystrzelenia pocisków balistycznych w stronę amerykańskich instalacji wojskowych na Pacyfiku. 

"Stany Zjednoczone, które pierwsze rozmieściły liczne systemy strategicznej broni nuklearnej niedaleko nas, powinny pierwsze podjąć właściwą decyzję i wykazać ją poprzez swoje działania jeśli chcą obniżyć napięcie na Półwyspie Koreańskim i zapobiec niebezpiecznemu starciu militarnemu" - powiedział Kim w relacji KCNA.

Jak informuje agencja, Kim Dzong Un odwiedził centrum dowodzenia sił strategicznych, któremu podlegają wojska rakietowe i "długo analizował" plan oraz przedyskutował go z dowódcami wojskowymi. Według KCNA przywódca Korei Północnej polecił aby armia była „zawsze gotowa” do podjęcia działań bojowych, jeśli podejmie on taką decyzję. Dodał, że podejmie decyzję o odpaleniu rakiet jeśli Stany Zjednoczone będą kontynuować ich "wyjątkowo niebezpieczne" działania na Półwyspie Koreańskim.

W ub. tygodniu siły strategiczne Korei Północnej zapowiedziały zakończenie do połowy sierpnia prac nad planem odpalenia czterech rakiet pośredniego zasięgu typu Hwasong-12 w pobliże wyspy Guam.

Czytaj też: USA vs. Korea Północna. Czas decyzji [ANALIZA]

Deklaracja Kim Dzong Una nie jest zaskoczeniem biorąc pod uwagę, że reżim w Pjongjangu pomimo agresywnej retoryki nie jest zapewne zainteresowany wywołaniem wojny z USA, która mogłaby być początkiem jego końca. Dodatkowo Korea Północna pozostała osamotniona na arenie międzynarodowej po tym jak poparcia jej planów odmówiły Chiny, które głosem prorządowego dziennika "Global Times" zapowiedziały neutralność w obliczu ewentualnej agresji ze strony reżimu Kim Dzong Una przeciw USA lub innym krajom rejonu. Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi w rozmowie telefonicznej z szefem dyplomacji Rosji Siergiejem Ławrowem oświadczył z kolei, że USA i Korea Północna powinny "pohamować się" od zaogniających konflikt słów i działań.  

Pjongjang przy tym już nie raz groził Stanom Zjednoczonym, Japonii czy Korei Południowej atakiem. Groźby nie zostały jednak zrealizowane i należy je odczytywać głównie jako propagandę na użytek wewnętrzny. Chwilowa deeskalacja nie rozwiązuje jednak kryzysu wokół Korei Północnej i należy oczekiwać kolejnych spięć na arenie międzynarodowej związanych z działaniami podejmowanymi przez władze północnokoreańskie takimi jak próby rakietowo-jądrowe czy awanturnicze zapowiedzi wymierzone w sąsiadów i USA. 

Czytaj też: Korea Północna celuje w Guam. "Ryzyko wojny" [KOMENTARZ]

PAP/AH

Reklama

Komentarze (10)

  1. Niniu

    Korea od rozejmu w 1953r nikogo nie zaatakowała. Cały czas podkreśla, że rozwija broń atomową w celach samoobrony. I tak jest. Koreańczycy nie są idiotami choc mają inny system wartości niż My I USA. Na świecie jest sporo krajów które mają podobny lub niższy poziom życia obywateli a mimo to nie zbudowali takiej armii. Z atakiem na Guam było podobnie - Kim oświadczył, że Korea zaplanuje taki atak a nie, że go wykona. Teraz powiedzieli, że skończyli planowanie - I wszyscy są szczęśliwi. Ale hipokryzja. PS. Arabia Saudyjska ma kłopoty z zestrzeliwaniem w Jemenie starych scudów których używają tubylcy w sandałach - to może jednak rakiety Kima mają jednak szansę dolecieć do celu.

  2. benq

    Kim Dzong Un ma chyba większy problem niż wojna, musi sobie zmajstrować bo inaczej na nim skończy się dynastia Kim'ów. Już widzę jaka tam będzie walka o władzę gdy obecny Kim umrze nie pozostawiając następcy ;)

  3. Cynik

    Kim Dzong Un wkrótce przejdzie do historii jako ostatni władca dynasti Kim-ów. Sytuacja się zaogni, kiedy spróbują znów odpalić rakiety. Chiny mu nie pomogą a wojnę przegra.

  4. bubu

    trump jest biznesmenem i jak chce się zapisać na kartach historii to musi komuś dokopać z hukiem, a czasu zostało mu mało więc będzie ostro. putin jest w tej samej sytuacji i też to zrobi, więc spotkanie interesów wkrótce

  5. edi

    Pewnie z tego T-55 będzie strzelał. On dobrze wie że jakby jedna rakieta walnęła choćby w amerykańską pustynię z jego głodującego kraju nie zostałby kamień na kamieniu i nawet Chiny by nie pomogły tym bardziej przy tym prezydencie z cojones.

    1. Mosad

      Jak z czołgu to Pokpung Ho.

  6. Cynik

    Niech USA, Japonia, Korea Południowa czekają dalej... Reżim północno-koreański dopracuje technologie rakietowe, rozwinie broń jądrową i wtedy cały świat będzie miał problem. Bo Kim powie "dajcie mi to... albo odpalę rakiety" Teraz jest jeszcze słaby a Chiny nie zaryzykują starcia z najpotężniejszą armią świata jaką jest USA. Jednak za 5-10 lat wszystko może się zmienić.

    1. Kdbb

      W 1950-53 zrujnowane Chiny odparły USA i SK z Korei Północnej, to teraz gdy są druga armią świata mają siedzieć i nic nie robić ? Dobre sobie.

  7. Gosc

    Amerykai i Azja bedzie miala problem ale za kilka lat jak korea dopracuie systemy i bedzie silniejsza.

  8. Podpułkownik Wareda

    Jedynie słowo na marginesie. Autor powyższego komentarza, w jego końcowej części słusznie zauważył, że "Pjongjang już nie raz groził Stanom Zjednoczonym, Japonii czy Korei Południowej atakiem. Groźby nie zostały jednak zrealizowane ... ". I tak samo - moim zdaniem - jest oraz będzie tym razem! Jest dla mnie rzeczą nieprawdopodobną, aby Kim Dzong Un, zdecydował się zaatakować należącą do USA wyspę Guam lub wody w jej pobliżu. Oczywiście wszyscy zainteresowani tematem, pamiętają doskonale wojnę na Półwyspie Koreańskim w latach 1950-1953, jej skutki oraz uczestników tamtych wydarzeń po obu stronach barykady, którzy byli zaangażowani militarnie podczas tego konfliktu. Ale to już było. Obecnie mamy 2017 rok i zupełnie inne realia polityczno-wojskowe na świecie, które diametralnie różnią się od realiów w roku 1950. Na temat Kim Dzong Una można wiele powiedzieć i napisać. Spotkałem się również z opiniami, które jednoznacznie kwestionują jego zdrowie psychiczne. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie medycyny i dlatego nie komentuję tych rewelacji. Tak czy inaczej, podkreślam z całą mocą: Kima oraz jego najbliższych doradców polityczno-wojskowych, nie należy oceniać w kategoriach ludzi, którzy "nie wiedzą co czynią". Według mnie, działania Kima są dobrze przemyślane i jak zauważył autor artykułu "należy je odczytywać głównie jako propagandę na użytek wewnętrzny". Ponieważ rzeczywiście tak jest! Widać wyraźnie, że Kim po raz kolejny blefuje oraz bezpodstawnie straszy świat i niewątpliwie spodziewa się korzyści politycznych, a z pewnością również materialnych od tych, którzy dadzą się przestraszyć. Mentalność oraz sposób postrzegania i oceny rzeczywistości ludzi Dalekiego Wschodu - różni się od mentalności ludzi Zachodu. Kto był w Azji Południowo-Wschodniej lub w Basenie Pacyfiku, ten wie o czym piszę. Ale działania Kima łatwo rozszyfrować. Tym bardziej, że już kolejny raz blefuje na oczach całego świata. Nie wierzę, aby Kim (i jego najbliżsi doradcy polityczno-wojskowi) był na tyle nieodpowiedzialny, nierozważny, nieroztropny i zaślepiony, aby nie wiedział, że jeśli zaatakuje z jakiejkolwiek strony USA lub jej sojuszników, to będzie jego koniec, koniec systemu, którego jest twarzą i patronem oraz prawdopodobnie fizyczny koniec Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej (KRL-D). Z pewnością jednak, blef Kima, jest - jak zwykle zresztą - bardzo denerwujący i stresogenny dla USA, Korei Południowej, Japonii, Rosji, Chin i nie tylko. Tego z kolei nie da się ukryć! PS. A propos pełnej nazwy Korei Północnej (KRL-D): w pełnej nazwie tego państwa, prawdziwe jest tylko jedno słowo, a mianowicie - Koreańska.

  9. werte

    Kim kupuje sobie czas na dopracowanie swoich systemów a USA dają się wciągać w tę grę z komuchami. To błąd. Z komuchami Kima trzeba się rozprawić idąc za radą MacArthura zanim będą w stanie uderzyć na USA.

    1. Łukasz

      Problem w tym, że uderzenie na Koreę Północną może pociągnąć za sobą konflikt zbrojny z Chinami. Gdyby USA miały deklaracje, że Chiny pozostaną neutralne to już dawno na półwyspie koreańskim mielibyśmy burzę ognia.

    2. Whiro

      No kiedyś toczyło się to Rosji. Dziś plują sobie w brodę że nie wykonali na ZSRR uderzenia wyprzedzajacego. Pozwolili na rozwój twory który straszy wszystkich w koło bronią atomową I dopuszcza jako jedyne państwo, no może oprócz świra kima, uderzenie wyprzedzajacego taktyczną bronią jądrową. Teraz już za późno, musimy się ciągle bać czy jakiś watażka w Rosji lub Korei nie użyje atomu żeby pokazać jakim się jest macho.

  10. ktos

    no dobra co to sa rakiety pośredniego zasiegu ? :)

    1. luka

      Są to rakiety o zasięgu od 3000 do 5500 km (według amerykańskiego podziału).

    2. JW

      Intermediate-Range Ballistic Missile (IRBM) to pocisk o zasięgu od 3 000 do 5 500 kilometrów. Większy zasięg posiadają tylko pociski międzykontynentalne (>5500 km).

    3. Extern

      Musza wykonać międzylądowanie po drodze celem zatankowania.

Reklama