Reklama

Geopolityka

Globalne zagrożenia 2016 roku: Początek "bałkanizacji" Europy Zachodniej, Bliski Wschód bez kontroli, "Opportunity gap” Putina [PROGNOZA]

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Rok 2015 obfitował w liczne zagrożenia i kryzysy niemal na całym świecie i wydaje się niemal pewne, że nadchodzący rok nie przyniesie pozytywnej zmiany. Już istniejące punkty zapalne nie rokują pomyślnie – co gorsza, dołączą do nich, najpewniej, nowe źródła kryzysów - w analizie dla Defence24.pl pisze dr Robert Czulda.

Duński fizyk i noblista Niels Bohr stwierdził kiedyś, że przewidywanie jest trudne, szczególnie jeśli dotyczy przyszłości. Dodać od siebie można, że stwierdzenie to jest szczególnie prawdziwe w odniesieniu do stosunków międzynarodowych, gdzie każdego dnia ścierają się tysiące interesów i aspiracji, o powodzeniu lub fiasku których na końcu decyduje często i tak przypadek. Mało kto przewidział powstanie Daesh, tak jak mało kto zakładał wybuch wojny na Ukrainie. Próba prognozy zagrożeń na przyszły rok jest więc najpewniej z góry skazana na porażkę, ale - tak jak co roku - warto podjąć się tego wyzwania.

Europa

Z punktu widzenia Polski bez wątpienia najważniejszym zagrożeniem międzynarodowym pozostanie nierozwiązany kryzys na Ukrainie. Na uwadze należy mieć dwie jego płaszczyzny. Pierwszą jest trwający ze zmienną intensywnością konflikt zbrojny we wschodniej części kraju, który zdaje się być daleki od zakończenia. Drugie wyzwanie mieści się w Kijowie – protesty z Placu Niepodległości z 2014 roku nie są w swej naturze wyjątkowe – jak każda rewolucja, także i ta przechodzi przez kilka faz – początkowa euforia już ustąpiła, a wyniesieni na piedestał bohaterowie pokazują swoją nieudolność w starciu z prozą codziennego życia. Jak wynika z opublikowanych pod koniec grudnia 2015 r. wyników badań opinii publicznej, prezydent Petro Poroszenko jest obecnie mniej popularny niż jego poprzednik, Wiktor Janukowycz. Poroszenkę popiera obecnie zaledwie 17 procent ankietowanych Ukraińców. Na początku jego prezydentury wskaźnik ten wynosił 47 procent. Trudno jednak się temu dziwić – „rewolucjoniści” nie naprawili ani gospodarki, ani administracji. Być może w 2016 roku obóz „prozachodni” pożegna się z władzą. Pytaniem otwartym pozostaje tylko w jaki sposób – w wyniku przedterminowych wyborów, czy też „na Janukowycza”?

W 2016 roku wiele uwagi będzie przykuwać Rosja. Pomimo sankcji gospodarczych Władimir Putin utrzymał się u władzy, a poparcie dla niego pozostaje niewzruszone. W wymiarze międzynarodowym, od dłuższego czasu Putin skutecznie próbuje podkopać prestiż i pozycję Stanów Zjednoczonych, co w nadchodzącym roku może być jeszcze wyraźniejsze. Rok 2016 będzie bowiem ostatnim, w którym prezydentem jest Barack Obama (wybory odbędą się w listopadzie 2016 roku) – król mediów społecznościowych, w polityce zagranicznej całkowicie zagubiony, który zostanie zapamiętamy z wycofania się z Iraku i Afganistanu, gdzie powrócili lub powracają dżihadyści, a także z co najmniej trzech nieudanych koncepcji geostrategicznych – próby resetu relacji z Rosją, próby budowy świata bez broni termojądrowej, i próby wycofania większości sił wojskowych z Europy. Dla Putina pojawia się coś, co eksperci nazywają „opportunity gap” – to ostatni moment na rosyjską ofensywę (chociażby polityczną) celem jeszcze wyraźniejszego zepchnięcia Stanów Zjednoczonych do narożnika, zanim w Białym Domu pojawi się (być może) polityk kompetentny, a przynajmniej taki, który nie boi się stanowczości. Próba wykorzystania zamykającego się okna powinna być uważana za potencjalne zagrożenie dla transatlantyckiej stabilności w nadchodzącym roku.

Dla Europy, szczególnie zachodniej, niezmiennym wyzwaniem pozostanie kwestia masowego napływu imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki (nie tylko z Afryki Północnej, ale także Subsaharyjskiej). Polityka unijna, opierająca się na próbie rozdzielenia miliona przybyłych w 2015 roku i liczenie, że najgorsze za nami, nie przyniesienie powodzenia, bo przynieść nie może. O ile jeszcze kilka miesięcy temu naiwnie przekonywano, że napływ imigrantów to ruch spontaniczny, który szybko się zakończy, o tyle teraz wiadomo, że tak nie jest – powstające od jakiegoś czasu reportaże śledcze pokazują dobitnie, że akcja napływu ludności do Europy jest zaplanowana, a czerpią na tym zyski tysiące osób – od Afryki poprzez Turcję, aż na Bułgarii kończąc. Co więcej, nie brakuje milionów osób – od Afganistanu na Erytrei kończąc – którzy są gotowi do ciągle gościnnej Europy przyjechać. Gościnnej, bowiem ani państwa Unii Europejskiej (poza Węgrami), ani sama Unia Europejska nie były w stanie stworzyć namiastki planu, który pozwoliłby zatrzymać ten proces, który w obliczu europejskiej indolencji może w 2016 roku jedynie przybrać na sile.

Masowy napływ obcej kulturowo ludności, a także coraz częściej wymuszany multikulturalizm, będzie rodził coraz większy opór społeczności europejskiej – nie jest przypadkiem, że wraz z upływającymi miesiącami 2015 roku rosła liczba atakowanych ośrodków dla uchodźców/imigrantów, a także instytucji związanych z islamem. Skala zjawiska nie jest znana, bo władze starają się ukrywać negatywne dla siebie informacje, a dziennikarze głównego nurtu nie chcą łamać politycznej poprawności. Pod koniec 2015 roku pojawiła się informacja o powstaniu Państwa Chrześcijańskiego, które zapowiada walkę z „muzułmańską inwazją”. Być może to jedynie żart, ale być może to zapowiedź nowego problemu – wszak niemal wszystkie grupy terrorystyczne zaczynają skromnie, od dyskusji w wąskim gronie i dopiero z czasem stają się poważnym zagrożeniem, z generacji na generację brutalniejszym i bardziej stanowczym w działaniu. Oznacza to, że zmierzamy w stronę bolesnego zderzenia dwóch narastających trendów – postępującego napływu ludności z trzeciego świata do Europy, a także coraz wyraźniejszej niechęci, a nawet agresji europejskiej prawicy. Efektem musi być pojawienie się przemocy wobec ludności napływowej, z których część w rezultacie tego zradykalizuje się, co jedynie nakręci spiralę przemocy. Czarny scenariusz, nie w perspektywie nadchodzącego roku, ale kilku lub kilkunastu lat, to „bałkanizacja” Europy Zachodniej, przez którą należy rozumieć pojawienie się motywowanej etnicznie przemocy na dużą skalę, stosowaną nie przez państwo, ale przez „ruchy oddolne”.

Zejść z kursu kolizyjnego mogliby politycy Europy Zachodniej, ale ci przekroczyli Rubikon – niemiecka kanclerz Angela Merkel nie może już się cofnąć i woli trwać w swym uporze, niż przyznać się do błędu. Brak realnej alternatywy dla obecnego establishmentu może zwiększać poparcie dla partii antysystemowych, skrajnych, które – przynajmniej według części społeczeństwa – mogą zapewnić ochronę przed wyzwaniami, chociażby przed salafitami, skrajnie konserwatywnymi muzułmanami, którzy odrzucają europejskie wartości, a którzy według niemieckich informacji stanowią najszybciej rozwijający się ruch fanatyzmu religijnego w Europie.

Przed Europą niewątpliwie ciężki rok. Zaledwie kilka lat temu unijni biurokraci pełni byli optymizmu, chętnie mówili o planach rozwojowych. Kilka wydarzeń, począwszy od kryzysu gospodarczego, poprzez wojnę na Ukrainie, na imigrantach kończąc, pokazało, że wspólna polityka bezpieczeństwa Unii Europejskiej to wydmuszka bez treści. Coraz częściej mówi się o postępującej dezintegracji Unii Europejskiej, która w 2016 roku raczej będzie kontynuowana – na horyzoncie nie widać mężów stanu, którzy byliby w stanie na swe barki wziąć wyzwanie odwrócenia niekorzystnych trendów, a te do pewnego stopnia służą wszak Rosji – podzielona, skłócona i rozbita Europa leży w interesie Moskwy.

Do już istniejących problemów, w tym gospodarczych, które zostały zakryte, a nie rozwiązane, dojść mogą nowe. To chociażby sytuacja w Bośni i Hercegowinie, która od dwudziestu lat leczy wojenne rany. W 2015 roku pojawiły się raporty o narastającej tam aktywności Daesh. To właśnie z Bośni i Hercegowiny rekrutuje się najwięcej - w przeliczeniu na populację kraju - muzułmańskich terrorystów walczących na Bliskim Wschodzie. Postępujący radykalizm muzułmanów w tym kraju (45 procent populacji) to problem, z którym trzeba będzie się zmierzyć w 2016 roku, podobnie jak postępująca słabość struktur państwowych.

Bliski Wschód

Obszar ten w najnowszej historii nigdy nie był symbolem stabilności i pokoju, ale teraz sytuacja wydaje się być dużo gorsza, niż kiedykolwiek wcześniej. W niemal zgodnej opinii ekspertów układ Sykes-Picot, który w 1916 roku nakreślił architekturę bezpieczeństwa Bliskiego Wschodu, przestał być w ostatnim czasie obowiązujący. Nie wiemy jeszcze, jaki kształt Bliski Wschód przybierze, gdy kurz opadnie – rok 2016 zapewne też nie da odpowiedzi, bo walka z problemami regionu potrwa wiele lat. Błędem jest utożsamianie wszystkich bolączek z Daesh, ale to błąd często popełniany przez Zachód. Kiedyś terroryzm utożsamiano z Osamą ibn Ladenem, ale jego zabicie problemu nie rozwiązało, podobnie jak śmierć Abu Musaba az-Zarkawiego nie przyniosła pokoju Irakowi.

Na pozycje dżihadystów spadają i będą w 2016 roku dalej spadać bomby państw zachodnich i niektórych arabskich. Ocena skutków obecnych działań jest trudna – według dostępnych informacji terytorium Daesh, zarówno na obszarze Iraku jak i Syrii, znacząco się zmniejszyło w tym roku, ale linia frontu jest płynna. Do zwycięstwa konieczne byłoby zaangażowanie żołnierzy wojsk lądowych, bo tylko oni są w stanie efektywnie zidentyfikować cele i oznaczyć je dla lotnictwa. Tylko z pozycji ziemi można ocenić straty nieprzyjaciela i wykurzyć go z piwnic. Żołnierzy do walk o każdy dom i ulicę nikt jednak nie chce wysłać – państwa arabskie są zbyt słabe, a państwa zachodnie, pomne katastrofy w Iraku i Afganistanie, absolutnie nie są tym zainteresowane. Nawet jednak fizyczne zniszczenie Daesh nie doprowadzi do kresu ideologii dżihadystycznej, bo ta nie potrzebuje ani lidera, ani jednej, naczelnej organizacji. „Można zabić człowieka, zlikwidować organizację, idee jednak pozostaną i będą czekać, by paść na podatny społecznie grunt” – powiedział w wywiadzie ze mną profesor Ryszard Machnikowski z Uniwersytetu Łódzkiego. Słowa te padły w 2011 roku, a więc w momencie śmierci ibn Ladena i na długo przed powołaniem kalifatu.

W 2016 roku spodziewać się można kolejnych ataków terrorystycznych, także w Europie, które będą dotykać głównie osoby przypadkowe. Chociaż Barack Obama mówił niedawno, że Daesh jest słabe, w czym wtórowali mu niektórzy komentatorzy, przekonujący, że ataki na Paryż to dowód słabości dżihadystów, a nie ich siły, to idea ta przyciąga coraz większe rzesze ludzi. W ostatnich latach na Bliskim Wschodzie powstały dziesiątki różnych grup, które co jakiś czas zmieniają nazwy, deklarują sojusze i ogłaszają nowe fronty działania. Zjawisko to występuje także na Zachodzie, co dobitnie pokazują wydarzenia w Europie Zachodniej w 2015 roku. Na portalach społecznościowych ciągle pojawiają się zdjęcia zamaskowanych osób, które z flagą Daesh – na tle zabytków Waszyngtonu, Londynu, Paryża, czy Amsterdamu – deklarują wierność kalifowi. W szeregi Państwa Islamskiego wstąpiło już ponad 30 tysięcy bojowników, z czego około połowa to mieszkańcy Bliskiego Wschodu – około 5 tysięcy przyjechało z Europy Zachodniej i tyleż samo z Kaukazu. Nie brak też ochotników z Azji Południowo-Wschodniej (razem z 81 państw). Jakie są przesłanki do uznania, że w 2016 roku trend się odwróci, a idea kalifatu straci zainteresowanie wśród swych sympatyków?

Szanse na to są tym mniejsze, iż w 2016 roku najpewniej nie zakończy się także wojna w Syrii. Interwencja Rosji we wrześniu 2015 roku ocaliła prezydenta Baszara al-Asada, podczas gdy rosyjskie naloty osłabiły siły antyrządowe. Impas jest wyraźniejszy niż kiedykolwiek wcześniej i nic nie wskazuje na to, aby miało to szybko ulec zmianie – spodziewać się można jedynie rozpoczęcia nowej tury rozmów dyplomatycznych. Nawet jeśli przyniosą one jakimś cudem pozytywne rozstrzygnięcie, to nie należy spodziewać się, że wspomniani dżihadyści skapitulują – przeniosą się do Libii, do Algierii, Jemenu lub Afganistanu. Syryjscy uchodźcy również nie powrócą do swych domów – te są bezpowrotnie zniszczone, a odbudowa państwa wymagałaby setek miliardów dolarów pomocy. Nie łudźmy się więc, że to najprostsza droga do zakończenia kryzysu migracyjnego w Europie – tym bardziej, że przygniatająca liczba osób przyjeżdżających do Europy nie pochodzi z Syrii (według grudniowych danych Amnesty International aż 95 procent syryjskich uchodźców pozostało na Bliskim Wschodzie – w Turcji, Libanie, Jordanii, Iraku i Egipcie).

Do syryjskiej łamigłówki dojdą kolejne, które możliwość chociażby częściowego ustabilizowania sytuacji na Bliskim Wschodzie w 2016 roku stawiają pod wielkim znakiem zapytania. Coraz gorsza sytuacja panuje w Libii, co napędza terrorystów w państwach sąsiednich – Egipcie, któremu przyjdzie zmagać się z coraz silniejszymi dżihadystami na półwyspie Synaj, jak i w Algierii, która od dekad zmaga się ze zbrojnym islamizmem. Bez wątpienia w 2016 roku część uwagi będzie skierowana raz jeszcze na Afganistan – po ponad dekadzie wojny siły międzynarodowe wycofały się, a ich miejsce coraz częściej zajmują talibowie. Ich powrót do władzy wydaje się wysoce prawdopodobny.

Azja

W ostatnich latach wiele mówiło się o narastających napięciach w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej, co stanowiło efekt coraz ofensywniejszej i bardziej asertywnej polityki Chin, które zwiększały swoją polityczną i militarną obecność na obszarze Morza Południowochińskiego, gdzie aktywnymi stronami sporów pozostają Chiny, Tajwan, Malezja, Brunei, Filipiny, Singapur, Indonezja oraz Wietnam. Chociaż w 2015 roku Pekin starał się załagodzić sytuację i ograniczyć napięcie, to spory z Chinami jako elementem dominującym będą najprawdopodobniej dominować w 2016 roku. Ani Chiny, ani pozostałe państwa regionu, nie dają żadnych sygnałów, które pozwoliłyby uznać, że regionalny wyścig zbrojeń, a nawet „zimna wojna”, jak o relacjach japońsko-chińskich powiedział swego czasu premier Japonii Shinzo Abe, w najbliższych miesiącach zakończą się.

W połowie grudnia 2015 roku Chiny rozmieściły na Morzu Południowochińskim trzeci niszczyciel typu 052D (łącznie ma być dwanaście), a w listopadzie dyslokowano nieokreśloną liczbę odrzutowców J-11BH/BHS na wyspę Woody, która znajduje się na spornych Wyspach Paracelskich, co jeszcze bardziej podkreśla zainteresowanie Pekinu tym akwenem. Będzie to rodziło dalsze napięcia w regionie, bowiem państwa takie jak Japonia, Filipiny czy Wietnam, z niepokojem podchodzą do postępującej militaryzacji Chin, a także same zwiększają proces modernizacji swych sił zbrojnych. Nic nie wskazuje na to, aby w 2016 roku trend ten miał ulec jakiejkolwiek zmianie.

Afryka

Również Afryka należy do miejsc szczególnie istotnych z perspektywy zagrożeń tak regionalnych, jak i globalnych. W nadchodzącym roku spodziewać się można kontynuacji przemocy w takich miejscach jak Somalia, Mali, a także jej zwiększenia w Sudanie Południowym, Demokratycznej Republice Konga oraz w Republice Środkowoafrykańskiej. Szczególną uwagę warto skoncentrować na Nigerii, która od lat zmaga się z muzułmańskimi radykałami spod sztandaru Boko Haram (obecnie występują pod nazwą zachodnioafrykańskiej prowincji Daesh). To obecnie organizacja terrorystyczna, która zabija najwięcej osób na świecie (w przygniatającej większości przypadkowych cywilów).

W 2016 roku dodatkowym problemem może być postępująca destabilizacja w Delcie Nigru. Region ten boryka się z ubóstwem i zniszczonym w efekcie wydobywania ropy naftowej środowiskiem naturalnym. W maju 2015 prezydentem przestał być Goodluck Jonathan, którego zastąpił Muhammadu Buhari, emerytowany generał i dyktator kraju w latach 1983-1985, który zapowiedział walkę z Boko Haram. Taki wybór głowy państwa nie spodobał się bojownikom z Delty Nigru, którzy uznali wybory za sfałszowane. Nigeryjska łamigłówka ma jeszcze jeden wymiar – prócz sporów chrześcijanie-muzułmanie oraz prowincja-centrum, w ostatnich tygodniach doszło do zintensyfikowania napięć wokół szyitów. Powiązany z Iranem przywódca nigeryjskich szyitów, Ibrahim Zakzaky, został niedawno aresztowany, a nigeryjskie siły porządkowe są oskarżane przez Teheran o zamordowanie kilkunastu lub nawet kilkuset szyitów. Sprawa nie została wyjaśniona i nic nie zapowiada, aby tak się stało, co może stanowić dodatkowy czynnik destabilizujący kraj.

Ameryka Środkowa i Południowa

Na tle innych regionów Ameryka Środkowa i Południowa jawi się jako wolna od kryzysów i zagrożeń – w porównaniu z Bliskim Wschodem, czy Azją, brak tam istotnych napięć międzynarodowych, które mogłyby przekształcić się w wojnę. Najważniejszy kryzysem w regionie, prócz nierozwiązanego problemu wysokiej przestępczości, pozostanie de facto wojna domowa w Meksyku, w którym siły rządowe, w tym wojsko, prowadzi brutalną wojnę z kartelami narkotykowymi. Trudno w to uwierzyć, ale w latach 2007-2014 w Meksyku zanotowano aż 165 tysięcy morderstw, co oznacza więcej ofiar śmiertelnych wśród cywilów, niż w Iraku i Afganistanie w tym samym okresie razem wziętych.

2016 rok może być trudny dla pogrążonej w coraz większym kryzysie gospodarczym Wenezueli, gdzie społeczeństwo jest wyraźnie spolaryzowane, a wskaźnik morderstw jest drugi na świecie (za Hondurasem). O trudnej sytuacji w kraju świadczy zastrzelenie w listopadzie jednego z lokalnych przywódców opozycji. W grudniu władzę w parlamencie zdecydowanie przejęła opozycja, która zaapelowała do prezydenta Nicolasa Maduro, spadkobiercy socjalistycznej koncepcji Hugo Chaveza, o dialog. Ten jednak nie nastąpił, co jeszcze bardziej pogarsza sytuację wewnętrzną kraju – niektórzy politycy opozycyjni nadal pozostają w więzieniach. Jeśli kryzys nie zostanie zażegnany to Wenezuelę czekać może powtórka z 2014 roku, kiedy to w ulicznych protestach zginęło ponad 40 osób.

Dr Robert Czulda

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (18)

  1. Robin

    Głuwnym zagrożeniem dla Europy jest Rosja i kwestia imigrantów i nie rozumiem czemu autor nie napisał nic o konflikcie Europy z Rosją, czyżbu taki nie istniał czy może UE nie istnieje

  2. Hammer

    W Europie. To tzw. imigranci i Ukraina (podgrzewany jak kotlet konflikt miedzy Zachodem a Rosją) Postępujący rozpad UE z winy polityki gł. Niemiec i Francji. Daleki Wschód to raczej spokój choć ! Korea Płn!? Bliski Wschód to Bliski Wschód Gorąco! Izrael się przygląda i bekę toczy jak świat islamu się wykrwawia i dzieli jak Europa w zalewie islamu powoli rozpada się (UE) i zwraca przeciw muzułmanom. Rosja przetrwa i tu nie ma co się łudzić tym bardziej że to zachód pierwszy pęknie i wyciągnie pomocną dłoń kosztem Ukrainy i oby Nie! także Europy środkowo-wschodniej! Slavic Power

  3. panzer-division

    Prognoza na najbliższe 5 lat. - Agresja emigrantów na Europę i brak jakiejkolwiek ochrony rdzennej ludności przez obecne władze spowoduje reakcję obronną Europejczyków, którzy oddadzą władzę skrajnej prawicy, jak 88 lat temu w Niemczech. - Skrajna prawica nie zawaha się aby bronić własnych obywateli i ich domu, nawet kosztem całego świata. Rozpoczną się masowe deportacje. - W Ameryce zwycięży Donald Trump i kolejny raz w historii Ameryka zamknie się na świat prowadząc politykę izolacjonizmu. - W polityce globalnej lukę po Ameryce zaczną coraz śmielej wypełniać Chiny, które pokażą Rosji miejsce w kącie na ganku. - Skrajnie prawicowe rządy europejskie będą szukały nowej formuły zjednoczenia Europy co będzie głównie zajmowało nowe władze.. - Putin dotrze do miejsca z którego nie ma już odwrotu, ale raczej nie zaryzykuje przegranej wojny z Zachodem, więc namaści następcę a sam zacznie konsumować ukradzione miliardy.

    1. Kazimierz Leski R.I.P

      Jeden problem widze w tym co napisales : 1. chiny bez chandlu z zachodem dlugo nie pociagna 2. chiny juz nie sa komunistyczna tyrania jak np. korea polnocna , i chnczycy zasmakowali wolnosci i beda chcieli jej wiecej , co bedzie prowadzic do upadku chin jakie znamy i powstania kraju demokratycznego . 3. chiny polegaja na technologiach ukradzionych/skopiowanych z zachodu , i niewazne jaki np. samolot zaprojekuja i tak bedzie gorszy od amerykanskiego/europejskiego (wszystkich planow sie ukrasc nie da) Moim zdanie za 50 lat chny beda sprzymiezencem us/ue

    2. odkłamiacz

      Politpoprawnicy i cenzura "której nie ma" nie podają, że kiedy przed IIWŚ był kryzys gospodarczy lat 30. to Francja, by bronić miejsca pracy dla Francuzów siłowo deportowała do Polski ponad 140000 pracujących tam Polaków...

    3. bolo

      Putin nie może przejść na emeryturę bo za dużo wie o okradaniu Rosji. Z tego powodu jest bardzo niebezpieczny dla nastepców. Z drugiej strony gdy Putin zejdzie z tego świata tylko totalitaryzm jak w Korei Płn. jest w stanie zatrzymać rozbicie dzielnicowe Rosji a właściwie rozpad tego państwa.

  4. Janek

    Mysle, ze Chiny pojda z Rosja przeciw USA i Japoni, a demokratyczna Europa rozpada sie tragicznie. Bog zas tym razem, zdaje sie chronic swoj Narod Wybrany.

    1. interesant

      Zasłyszałem, że Chinom nie na rękę wojowanie ze Stanami skoro spora część ich rynku opiera się na handlu z nimi. Podobno nie gryzie się ręki, która karmi.

    2. user1

      Chiny nigdzie nie pójdą - oni są zajęci budową dobrobytu , gromadzeniem zasobów , a wojsko "lotniskowce" i samoloty "5 generacji" mają służyć ochronie infrastruktury finansowej i zasobów . Chiny nie są zainteresowane wchodzeniem w jakiekolwiek konflikty - oni zaznaczają swój teren obecnością floty i to praktycznie na użytek mediów . Oprócz tego używają zgromadzonych dolarów do kupowania sobie koncesji na wydobycie minerałów w Afryce i kombinują obecnie nad dostępem do złóż litu w Afganistanie ( ale za wszystko płacą i starają się nie wchodzić w utarczki ) . Widać od razu ,że mają bardzo jasno określone cele w najbliższych latach - a zmysł do handlu i kombinowania mają chyba wspólny z nami Polakami :) Odróżnia ich od nas to ,że potrafią się zorganizować i ciężko jest w tym kraju zantagonizować ludzi przeciw sobie ( kwestia wychowania , nauczania , wpajania szacunku i obowiązku obywateli wobec społeczeństwa ) co jest w Polsce dość łatwe z powodu naszego sposobu postrzegania rzeczywistości . Chiny są obecnie bardzo zainteresowane współpracą z naszym krajem co wyraźnie dało się odczuć podczas ostatniej wizyty prezydenta Dudy w tym kraju . Jest to ciekawa szansa dla Polski na odbicie się gospodarcze z chińskiej trampoliny o ile zacznie się do tego tematu podchodzić w sposób poważny .Tak więc Chiny prędzej wszystko wykupią na około siebie niż sprzymierzą się na poważnie z jakimś krajem by wywoływać jakieś wojenki - jak chcesz krajów podatnych na szybki i morderczy konflikt to polecam Indie i Pakistan o których ostatnio w ogóle się prawie nie mówi ,a sytuacja jest już tak zaogniona ,że grozi wybuchem konfliktu konwencjonalnego i w ostateczności nuklearnego na dużą skalę w krótkim okresie czasu .

  5. zLoad

    "najważniejszym zagrożeniem międzynarodowym dla Polski pozostanie nierozwiązany kryzys na Ukrainie". Czemu zagrozenie? To wspaniala okazja aby zacisnic wspolprace z naszym sasiadem, przetestowac uzbrojenie , metody szkolenia, wzmocnic wymiane gospodarcza, poglebic strefe wplywow na wschodzie itp. Tylko kompletni nieudacznicy wszedzie widza zagrozenie. W kazdym konflikcie (zwlasza takim ktorego nie my jestesmy inicjatorem) nalezy widziec OKAZJE.

    1. zainteresowany

      Już jeden taki był co chciał wykorzystać obecną sytuację i inwestować na Ukrainie w energetykę. Nazwisko Kulczyk miał i już nie żyje.

  6. Kilo

    I ani slowa o Izraelu w tych prognozach?

    1. panzer-division

      Nie ma też słowa o Luksemburgu. ;)

  7. Hex

    "zwiększają proces modernizacji" intensyfikują, przyśpieszają, wzmacniają proces ewentualnie, ale zwiększać proces? że co?

    1. zLoad

      Ewentualnie zwikszac priorytet procesow modernizacyjnych czy poszerzac ich zakres ale zwiekszac proces?

  8. Ojciec 6 dzieci

    Demografia rządzi światem. Europa płaci za błędy popełnione 50 lat temu kiedy jej ludność uległa rewolucji seksualnej i ideologii ekologizmu. Inne nacje nie uległy tym ideologiom i teraz korzystają z premii demograficznej. Jeśli Europa i Polska chcą przetrwać to muszą zacząć rodzić dzieci i to w ilościach takich jak w XIX wieku, czyli 5+ na rodzinę.

    1. zLoad

      Jesli Polska chce przetrwac to najpier to musza przestac wyjezdzac stad mlodzi ludzie. Zaraz potem zaczac byc jak magnez i sciagac mieszkancow rejonow bliskich nam kulturowo.

    2. Ojciec narodu

      'Ideologia ekologizmu' winą za problemy demograficzne? To jedna z bardziej zabawnych, by nie powiedzieć żałosnych, teorii jakie słyszałem! A poza tym co złego widzisz we wprowadzaniu ekologicznych rozwiązań? Wolałbyś by Wisłą płyneły niekontrolowane ścieki, by lasy państwowe były wycinane i eksploatowane bez większych ograniczeń, by nie odzyskiwano surowców wtórnych z odpadów, by nie kontrolowano poziomu zanieczyszczeń powietrza w miastach? To są właśnie owoce tzw. ideologii ekologizmu' i chwała jej za to! Nie ma to nic wspólnego z demografią a wręcz pozwala zachować dobra naturalne dla przyszłych pokoleń...

  9. anty

    nieważne co się będzie działo, grunt ze ludzie sami się rozbroili, w 1939 armia i państwo przestało istnieć w ciągu 3-ch tygodni, umiejętność wyciągania wniosków należy do wąskiej grupy ludzi

    1. zLoad

      Dokladnie "maxkolonko.com/main/mmk" - petycja o swobodnym dostepie do broni w Polsce

  10. myslacy

    "The storm is comming" . UE zadłużona po uszy, z pompowaną sztucznie gospodarką przez dotacje UE - autostrady, aquaparki, koleje. To co się bedzie działo już widać na przykładzie Hiszpanii - wyludnione zamknięte lotniska za mld euro, 1 linia szybkiej kolei na 10 dochodowa /do reszty trzeba dopłacać/. Nierozwiązana kwestia Grecji - tylko zapudrowano problemy zastrzykiem euro - gospodarka Grecji nie ruszy bo NIE MA CO RUSZAĆ. Ukraina - polityka UE - kompletna porażka - trzeba będzie płacić za jej gaz, fundować kolejne pożyczki. W UE z powodu emigrantów będzie tłoczniej na rynku pracy - wzrost bezrobocia, wydatków publicznych - luzowanie budżetów , przekraczanie progów ostrożnościowych - bo nikt już nie chce oszczędzać, a zbroić się trzeba. UK - nie wiadomo czy nie wyjdzie z UE, kłopoty z Katalonią, hiszpania odbiła się od dna przy pomocy tanich kredytów - które trzeba będzie spłacać. Polecam wycieczki - do Barcelony, Marsylii, Berlina - a szczególnie przejazd metrem lub kolejka przez przedmieścia ciekawe widoki - nie wygląda to optymistycznie. Południe Włoch. Zacznie się "drukowanie" pieniądza i spadek jego wartości. NAJWAŻNIEJSZE SĄ CHINY I ICH PROBLEMY GOSPODARCZE - już sami Chińczycy przyznają że fałszowali dane gospodarcze - model rozwoju oparty na niewolniczej pracy ludzi się kończy. Tak traktowane przez 30 lat społeczeństwo i środowisko zaczyna wystawiać rachunki do zapłacenia - koszty opieki zdrowotnej, koszty emerytur, koszty niszczenia środkowiska, koszty łamania praw autorskich, bieda chińskiego społeczeństwa - która hamuje konsumpcje. Dla zachodnich koncernów idą ciężkie czasy. W USA rośnie zadłużenie, coraz bardziej narasta niezadowolenie z powodu niskiej płacy, braku dostępu do edukacji czy ochrony zdrowia, trzeba płacić mld dolarów za lojalność sojuszników /Afganistan i Irak/ - USA nie wycofało się bo chciało - bo już ich nie stać na prowadzenie dalej wojen. Dane finansowe z USA pewnie też są koloryzowane - bo skoro z powodu niskiej ceny ropy traci Rosja, traci Brazylia, traci Meksyk, traci UK i Kanada - to na pewno i traci USA. Do tego w końcu trzeba będzie płacić rachunki za zniszczenie środowiska z powodu eksplatacji łupków. Japonia też może mieć spore problemy - Abe nie popchnął gospodarki - Zadłużenie kosmiczne, japońskie firmy nie wytrzymują konkurencji z Chinami. Myślę że po drodze wyjdzie kilka afer typu VW - gate / czyli fałszowanie danych o spalaniu, emisji, wydajności energetycznej itp/. Jak się okaże że skończą się albo znikną dopłaty do samochodów elektrycznych i "zielonej" energii to znowu do łask wróci ropa i gaz. W Syrii rządy utrzyma Asad. Turcja zacznie mieć kłopoty gospodarcze - spadek wpływów z turystyki, handlu z Rosją, bliskim wschodem. Do tego dojdą problemy Saudów - dziura w budżecie będzie rosnąć. I mamy do tego jedynego wygranego - kogo sami zgadnijcie. Zadłużenie 10% PKB, deficyt 3%, bezrobocie 5%; i coraz większa pozycja na świecie. Rosja zmiejszyła własnie zadłużenie zagraniczne na dzień 31.01.2015 ok 80 mld dolarów !!!! z 598 mld do ok 511 mld dolarów . The storm is comming

    1. Nikt

      Arktyka, Indie - Pakistan, Indie - Chiny, Rosja - Turcja... Niestety, punktów zapalnych jest znacznie więcej.

    2. fx

      Człowieku widzisz jak zmieniasz fakty. A te są takie że ropa to niewielka część PKB USA które w 70 % oparte są na prywatnych firmach raczej działających na rynkach HI TEC a nie przemyśle ciężkim w odróżnieniu od Rosji gdzie 70 % to kopaliny i przemysł ciężki. USA kolejny rok mają wzrost gospodarczy i przypływ nowych Amerykanów a Rosja kurczy się gospodarczo tylko w tamtym roku o 5 % PKB i ludnościowo. $ się umacnia a to tylko świadczy że kapitał ucieka z niepewnych rynków takich jak Rosja do USA.

  11. tommi

    Już zaczynają się walić kostki domina - Toshiba właśnie podała że musi zaciągnąć kolejny kredyt na restrukturyzację, zwolnić 6 tys pracowników, sprzedać centrum badawcze i fabrykę telewizorów - dlaczego - a dlatego że okazało się że menadżerowi od wielu lat fałszowali wynik finansowe firmy zawyżając zysk. Wyniki finansowe firmy za 2015 r to strata 4,5 mld dolarów to więcej niż zysk z ostatnich 20!!! lat. W USA na PKB kraju w 12% składa się przemysł a w 13% administracja!!! a usługi to AŻ 70% PKB. Czyli PKB napędzają usługi finansowe / spekulacje giełdowe i administracja/. Polecam zestawienie krajów z największym zadłużeniem i deficytem ws PKB. Zbliża się armagedon jakiego się nie spodziewamy. Deficyty budżetów/2014r/ Hiszpania -5,8 ; Portugalia 7%!!!; Japonia 7%!!! ;Zadłużenie Japoni 230% PKB!!!!; Hiszpanii Portugalii 100+ % PKB Grecji 120% PKB, Bezrobocie w Hiszpanii, Grecja, 20+ % ; Francja , Włochy , Portugalia 10% - i to nie wliczając emigrantów. Grecja PKB na minusie od lat. Wszyscy dookoła piszą o wzrostach, perespektywach a dane ekonomiczne są nieubłagane i pokazują twardo że zbliża się huragan i nikt z polityków nie ma pomysłu co z tym zrobić. A ile z tych danych jest jeszcze koloryzowanych i fałszowanych aby wyglądały lepiej - ile jest takich firm jak Toshiba? Ukraina dramat - zadłużenie 77% PKB - -7% !! 2 rok / max -14%/ ;bezrobocie 10% PKB/osobę wg PPP 8 tys dolarów czyli 4x mniej niż w Polsce ; to nawet Syria z wojną na większości terytorium nie notuje takiego załamania gospodarki. - i co dalej. Klocki są poustawiane. I widać kto je poustawiał i czeka na pierwszy ruch i się do niego PRZYGOTOWAŁ. A cała zgraja polityków z UE zbiera się i debatuje od 2 lat co robić, co robić - tu sankcje, tam pomoc, tutaj wspólny gaz, tam rozmowy z Ameryką o partnerstwie / które dobije UE bo zaleją ja tanie produkty produkowane przez kraj który ma w nosie ograniczenia emisji, żywność modyfikowaną genetycznie, tanią ropę i energię; brak osłon socjalnych dla pracowników przez co może im płacić <10 dolarów/h / a Ameryka szantażuje UE wycofaniem wojsk. PKB Turcji w ostatnim kwartale 2014 r rosło o 5,1% teraz urosło o 4% - czyli wzrost zmniejszył się o 1% a to dopiero początek kłopotów. Na tyle krajów tylko kilka gospodarek jest zdrowych - czyli mają zrównoważone budżety, niewielki dług publiczny/PKB ; - Niemcy; Rosja; ZEA; Szwajcaria.Norwegia; Korea PŁd. Australia; Dania; Szwecja; Holandia. Reszta się chwieje i czeka na ruch pierwszej kostki. Do tego tylko Rosja i Australia mają silne armie, i zasoby naturalne. Jak się zaczną przewracać kostki domina to piramidy finansowe zaczną pękać jedna po drugiej a gadżety nie będą nikomu potrzebne. Niestety zaczynają się mało ciekawe czasy.

    1. Polanski

      Surowce też nie będą potrzebne. Chyba że jesteś wyznawcą alternatywnej ekonomi.

    2. Heavy

      Zauważyłbym, że Japonia niby jest zadłużona, ale nikt nie słyszał o biedzie w tym kraju... Powód? Rzeczywiście jest zadłużona, ale w większości samej sobie. Statystyki straszą, doliczając dług japończyka japończykowi do % PKB i wychodzi na to że zadłużone kraje powinny być biedne, lecz nie są :)

    3. olo

      Rosja i Australia człowieku skąd ty się urwałeś. Tylko USA i Chiny to potęgi ekonomiczne i militarne i będzie tak przez najbliższe kilkadziesiąt lat a Rosja jest potęgą ale atomową. Rosja: - niż demograficzny - spadek PKB o 5 % - inflacje na poziomie 15-17 % - słaby rubel dziś $ = < 70 rubli - niskie ceny kopalin i odchodzenie od tych EU na rzecz Energii Odnawialnej w Niemczech już 29 %. - sankcje ekonomiczne nałożone na Rosję przez USA i EU - rywalizacja z Chinami o Syberię już w wielu miejscach Syberii CHIŃCZYCY są większością - kosztowne konflikty Ukraina,Syria,Gruzja - 12 % MUZUŁMANÓW - 7-10 tys w szeregach ISIS którzy wrócą kiedyś do Rosji - Kadyrow prawa ręka Putina i jego cyngiel a który zgadza się na PEDOFILIĘ patrz śluby z 12-14 latkami a czego nawet Putin nie potrafi powstrzymać.

  12. strażnik_graniczny

    Niemcy ,myślicie że sama kanclerz i jej otoczenie to idioci ? uchodźcy jak i zamachy służą jednemu ,odebraniu suwerenności narodowej przesunięcia ciężaru władzy z stolic europejskich do Brukseli ...........Brukselę kontrolują Niemcy chociażby inicjatywa wspólnej straży granicznej gdzie na terenie suwerennego państwa wprowadza się formacje zbrojne niepodlegające jurysdykcji lokalnych rządów Rosja -jest naszym wrogiem ,ale nie wrogiem strategicznym , w sensie strategicznym musimy się dogadać ,szczególnie w kontekście współpracy z Chinami ,musimy modernizować i usprawniać armie bo to zwiększa naszą pozycje negocjacyjną ,ale z ruskimi wojny nie będzie ,nikomu na tym nie zależy ,to jest nieopłacalne dla żadnej z stron sojusz gospodarczy z Chinami to najlepsza polisa oczywiście jakby armia była w stanie rozkładu podobnie jak państwo wtedy faktycznie mogli by się połakomić ale w przypadku posprzątania tego syfu muszą się z nami dogadać ,przypomnę sprzedają nam więcej gazu i ropy niż 1,5 miliardowym Chinom o wiele bardziej obawiam się tego co dzieje się w europie zachodniej , lewacy i islamiści mają taktyczny sojusz bo mają wspólnego wroga ,dlatego UE tak naciska na sprowadzanie uchodźców gdyż przyspiesza to dezintegracje wewnętrzną państw wchodzących w struktury UE dzięki temu mogą żądać większych uprawnień oczywiście w imię bezpieczeństwa ..... najważniejsze to lekka piechota w nowoczesnych BWP silnie nasycona nowoczesną bronią w tym granatnikami wspierana przez silnie zmotywowanych ochotników z obrony terytorialnej ,braki w wyszkoleniu znikną bardzo szybko w toku walk ,liczy się morale determinacja i broń zamiast najdroższych zabawek lepiej wyposażyć 200 tys piechoty i w nowoczesną broń wtedy każda armia która by tu weszła musiał by się liczyć w uwikłanie w przewlekłe ,długie i krwawe walki ............chociażby przykład Syrii , armia zmotywowanych facetów ,gotowych na wszystko,mająca wysokie morale nie bojąca się o straty osobowe jest wart więcej niż armia uzbrojona w najnowszy sprzęt ale bez morale ,wystarczy popatrzeć na starcie saudów z szyitami w Jemenie ,gdzie armia na którą idą takie miliardy nie daje rady z bosonogimi uzbrojonymi w przestarzałą broń szyitami

  13. Grójecki Obywatel.

    Najgorszy jest brak rozumu. A tego właśnie zabrakło w Europie i USA. A gra idzie o życie.....

  14. Edmund

    Idea wspólnej Europy to już historia. Nikt w Polsce ale też w Czechach, na Węgrzech, Danii, Słowacji nie będzie się integrował z europejskim kalifatem. Merkel pogrzebała wspólną Europe oraz dokonała samobójstwa kulturowego Niemiec. Bez znajomości i zakorzenienia w swojej własnej kulturze nie ma przyszłości. Jeśli nie wiesz skąd przyszedłeś to nie wiesz dokąd zmierzasz. Już dziś ponad 50 % Niemców twierdzi, że w ich kraju nie ma wolności słowa.

  15. maniuś

    Nie ciekawie wygląda i ta EUROPA oraz POLSKA ? Co ciekawe że tym którzy piszą lub mówią prawie prawdę , lub potrafią od czytać do czego zmierza dana organizacja , rząd danego kraju - jaki jej cel przyświeca co chcą uczynić by była jaka kolwiek poprawa tej zagmatwanej UKŁADANKI na ŚWIECIE nie przyznaję się racji ? Bo ci którzy kiedyś żerowali na przemianach w KRAJACH poprzez zastąpienie czasami dobrych produktów swoimi niszcząc w ten sposób całe gałęzie przemysłu danych krajów lub wykupywaniem a potem likwidując ? Co ciekawe ci którzy przyczynili się do tego bałagany mają się dobrze niewiele na tym tracąc ? Zaś te gospodarki które są podporządkowane pod tak zwany kapitalizm ZACHODNI są biedne i jeszcze długo będą biedne i uzależnione od ich zbytu . 2016r. - trudny będzie dla naszego kraju POLSKI , choć nowa ekipa dostrzega że zrobiono krzywdę po przemianie 89r. będzie trudno to odbudować chodżby w części przemysł - czy stoczniowy czy ciężki . Tym bardziej że towar jest produkowany nie w naszych zakładach , lecz obcych ? POLSKA w trącając się do UKRAINY - wcale sobie na mieszała . Bo rynkiem zbytu będzie UKRAINY zachodnie korporacje które by zarabiać naszych przedsiębiorców tam nie w puszczą - a co gorsza sami UKRAIŃCY do nas przyjeżdżają za pracą ? Nasze przedsiębiorstwa które wysyłały produkcję do ROSJI i UKRAINY już tam nie istnieją ? Angażując się nawet militarnie czy pomocowo (kredyty , gaz czy uzbrojenie ) nic na tym nie zarobimy . To pokazał IRAK ? Nasze zadłużenie nie maleje lecz rośnie a czym to spłacać i kiedy nie wiadomo ? Artykuł dobry tylko kto to sobie do serca weżmie skoro nie zrozumiała jest ta cała polityka MĘDRCÓW tego ŚWIATA ?

    1. młody kolego

      To nie jest artykuł lecz analiza obecnej sytuacji i prognoza AUTORA na obecny rok, która nie misi się ziścić!

  16. Mokotów

    Można wysnuć wniosek, że rozpadowi UE a być może upadkowi cywilizacji europejskiej nie będą towarzyszyły błyski nuklearne, a najnowocześniejsze czołgi i inne kosztowne wojskowe gadżety mogą okazać się złomem bo o wszystkim zadecydują pały, domowe bomby i kałachy.Trudno przewidzieć w jaki sposób upadek UE rozleje sią na nasz kraj. Czy wobec tego nie jest najsensowniejszą rzeczą budowanie najpotężniejszej OT w Europie. Chciałbym mieć pewność, że na moim osiedlu jest zbrojownia gdzie na stojaku czeka mój kalach, a ulicę dalej mieszka mój dowódca który ma plan. Nurtuje mnie pytanie: gdybyśmy dzisiaj mieli powszechną i potężną OT to czy poważne państwo jakim są Niemcy zaatakowało by Polskę bronią "M"(medialną) ta jak zrobiło to teraz? Jak wiadomo, dla państw poważnych liczy się siła.

    1. Extern

      Jak to mówią, "Chcieć to móc" Najwyraźniej nikt z decydentów nie chce prawdziwego OT w Polsce.

  17. Prorok

    Generalnie racja, ale nie do końca. Ja to widzę trochę inaczej........ EUROPA Na Ukrainie dalej będzie trwał pełzający konflikt, który w połączeniu z fatalną sytuacją gospodarczą doprowadzi do wybuchu kolejnego majdanu. Nie będzie to jednak oznaczało powrotu Janukowycza bo ukraińskie społeczeństwo znienawidziło Rosję i ta nienawiść jest już mocno zakorzeniona. Kolejny majdan wyniesie do władzy skrajną prawicę- Swobodę, Prawy Sektor i inne ugrupowania nacjonalistyczne. To doprowadzi do próby siłowego odzyskania zarówno Donbasu jak i Krymu, co wywoła otwartą wojnę z Rosją i być może w efekcie aneksję Ukrainy. Kolejna sprawa- Uchodźców może przybyć 3-4 krotnie więcej niż w roku 2015. Spowoduje to masowe rozruchy społeczne i może spowodować odsunięcie od władzy niektórych przywódców, w szczególności Angeli Merkel. Na Bałkanach powstanie regionalny odłam IS i nie mam tu na myśli tylko Bośni i Hercegowiny, ale też Albanię i Kosowo. Zapewne dojdzie do eskalacji konfliktu rosyjsko-tureckiego i kolejnych incydentów, jeżeli Erdogan będzie się dalej zachowywał jak osoba niezrównoważona psychicznie. BLISKI WSCHÓD Sprawa IS zejdzie na drugi plan, coraz bardziej będzie na sile przybierał konflikt sunnicko-szyicki, dotyczyć to będzie nie tylko Syrii i Iraku, ale też Jemenu, Libanu, możliwe będą kolejne powstania szyickich społeczności w Arabii Saudyjskiej, Bahrajnie, Katarze, ZEA inspirowane rzecz jasna przez Iran. Nie wykluczam otwartej wojny pomiędzy Iranem i Arabią Saudyjską, której linia frontu by przebiegała przez środek Iraku. Ponadto państwo islamskie wzmocni się w Libii i być może nawet przeniesie swoją stolicę z Rakki do Trypolisu albo Syrty. AZJA Tutaj z kolei wszystkie obawy są przesadzone. Nie będzie żadnej wojny, ani konfliktów, w szczególności jeżeli chodzi o Chiny. W Pekinie rządzą ekonomiści i biznesmeni a nie wojownicy. Zarówno w Pekinie, jak i w Tokio doskonale zdają sobie sprawę że wojna nikomu się nie opłaca i żadnego konfliktu nie będzie. Gdyby w Pekinie nie rządzili chłodni ekonomiści już dawno doszło by do inwazji na Tajwan, jednak to się po prostu nie opłaca. Problem Chin to jakieś urojenie administracji Obamy, albo durna wymówka aby odwrócić uwagę od wycofania sił z Bliskiego Wschodu i Europy, czyli polityki uciekania od problemów oraz odwrócenie uwagi od swojej nieudolnej polityki i całego pasma porażek i kompromitacji. Chiny to jeden z najbardziej pokojowych narodów i poza Tybetem nikogo oni nie zaatakowali. Co do Indii i Pakistanu też będzie spokój, bo tam gdzie obie strony mają bombę atomową zawsze jest spokój, gdyż wojna niesie dla jednej jak i drugiej strony za duże ryzyko. AFRYKA Tutaj konflikty były, są i będą i nie ma co się nad tym szczególnie rozwodzić. Sprawa jest oczywista jeśli weźmie się pod uwagę fakt że 95 procent ludności tego kontynentu nie potrafi czytać ani pisać ale potrafi strzelać z kałasznikowa. Recepta na wojnę gotowa. AMERYKA POŁUDNIOWA I ŚRODKOWA Cały kontynent to pole bitwy gangsterów z lokalnymi rządami, za wyjątkiem względnie spokojnego Chile i Urugwaju, w najbliższym czasie też nic nowego nie ma co się spodziewać.

  18. Marek

    Nie rozumiem tylko, czemu autor usiłuje rozróżniać dżihadyzm od reszty? Przecież cała ta szczęśliwa rodzina "wiernych", bawi się w dobrych i złych policjantów. Jedni tłuką przesłuchiwanych pałą i kopią po nerkach. Drudzy podczas przesłuchania mówią, że ich rozumieją i bardzo chętnie pomogą "chroniąc" przed brutalnymi kolegami. Tyle, że jednym i drugim chodzi o to samo. Chcą by przesłuchiwani podpisali papierek ze spreparowanymi, obciążającym ich zeznaniami. W tym konkretnym przypadku zgody na islamizację. Najpierw Europy, a później całego świata. Jasna sprawa, że systemowi politycy europejscy nie wycofają się z multikulturalizmu. Za dużo kapitału w tą politykę włożyli. Wycofanie się z niego, byłoby tożsame z polityczną śmiercią. W świetle tego, co widać było od dłuższego już czasu, a ostatnio widać szczególnie, nie rozumiem jednak czemu "wolne" media europejskie to nie tych polityków, a mającego rację od początku do końca Wildersa nazywają "populistą"? Przecież kiedy Wilders dostrzegając co się w Holandii dzieje zaczął działać, "poparcie ludu" miał niewielkie. Dzięki dochodzącemu do granic absurdu systemowi socjalistycznych zasiłków mieli je ci, którzy nadal na nieszczęście dla Europejczyków rządzą Europą. Tak czy siak, Rok 2016 widzę nieciekawie. Autor ma rację, że na zachód od nas, wykolegowani przez swoich liderów ludzie, patrząc na nieskuteczność służb porządkowych i płonące swoje samochody, zaczną brać sprawy w swoje ręce. Mam nadzieję na to, że Polska kierując się zdrowym rozsądkiem konsekwentnie oprze się naciskom dotyczącym podnoszenia limitu "uchodźców", zapewniając swoim obywatelom bezpieczeństwo i spokój, oraz na to, że razem z innymi państwami Grupy Wyszehradzkiej skutecznie uszczelni swoje granice.

Reklama