Reklama

Geopolityka

Zawieszenie broni w Syrii wchodzi w życie. "Zmniejszenie napięć jest priorytetem"

Fot. US MoD
Fot. US MoD

Zawieszenie broni w Syrii wejdzie w życie w niedzielę w południe czasu lokalnego – powiedział prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego gen. McMaster po wylądowaniu Air Force One w Waszyngtonie. Dodał, że zmniejszenie napięć w Syrii jest priorytetem. 

Zawieszenie działań zbrojnych obejmie - jak podkreślił gen. Herbert Raymond McMaster – obszar południowo-zachodniej Syrii. Prezydencki doradca nie podał szczegółowych warunków rozejmu.

"Tworzenie tego rodzaju stref jest priorytetem dla Stanów Zjednoczonych i oceniamy jako nader zachęcający fakt, że dzięki porozumieniu udało się nam poczynić postępy" – wskazał McMaster. Jest to krok w stronę uregulowania konfliktu w Syrii – ocenił. Najważniejszym zadaniem, jakie stawiają przed sobą Stany Zjednoczone w Syrii jest ostateczne pokonanie Państwa Islamskiego i takie zakończenie konfliktu w Syrii, które "położy kres cierpieniom ludności i umożliwi powrót uchodźców".

Sprawa rozejmu w Syrii była przedmiotem rozmów prezydenta USA Donalda Trumpa i prezydenta Rosji Władimira Putina, jakie odbywały się w kuluarach szczytu G20 w Hamburgu. Amerykanie konsultowali ideę porozumienia ws. Syrii przede wszystkim z Rosją, ale też z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, niemiecką kanclerz Angelą Merkel i brytyjską premier Theresą May.

Poinformował o tym McMaster w swym sobotnim oświadczeniu.

O tym, że stronie amerykańskiej i rosyjskiej udało się osiągnąć porozumienie ws. przerwania działań wojennych w południowo-zachodniej części Syrii powiadomił jeszcze w piątek szef rosyjskiej dyplomacji, Siergiej Ławrow.

Konsultacje w tej sprawie trwały od kilku tygodni – wskazuje w komentarzu agencja EFE. O opinię poproszono m.in. władze Jordanii i Izraela, które nie kryją niepokoju, że może to oznaczać umocnienie pozycji wojsk lojalnych wobec prezydenta Baszara el-Asada i niespotykanej eskalacji przemocy w strefach rozgraniczenia, gdyby doszło do wznowienia działań militarnych.

Czytaj też: Południowa Syria - potencjalne pole konfliktu USA-Rosja [ANALIZA].

W południowo-wschodniej Syrii w sobotę panował spokój. Po rozejmie zadeklarowanym przez wojska rządowe w ubiegłym tygodniu, walki zaczęły stopniowo wygasać.

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że w trzech regionach, które obejmuje porozumienie, zapanował spokój, chociaż w sobotę rano lotnictwo rządowe dokonywało jeszcze nalotów bombowych.

Wskutek tych nalotów, jak podaje Obserwatorium, jedna osoba poniosła śmierć, a kilka zostało rannych. Jednocześnie śmigłowce lotnictwa rządowego prowadziły na północy prowincji Dara bombardowania z użyciem bomb beczkowych.

Czytaj też: Rosyjski zwrot przeciwko Kurdom. Celem zniesienie sankcji? [ANALIZA].

Sobotni komunikat syryjskiego wojska głosi, że stawia ono sobie za cel "popieranie procesu pokojowego i pojednania narodowego". Komunikat podkreśla jednocześnie, że rozmowy w sprawie Syrii prowadzone w Astanie zakończyły się bez osiągnięcia porozumienia w kwestii zasięgu tak zwanych stref deeskalacji, co do których utworzenia porozumiano się w maju w stolicy Kazachstanu.

PAP - mini

 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. Berger

    Spektakularna klęska Kremla, bo w istocie tzw "porozumienie" to nic innego jak uznanie przez Rosję i Asada podziału Syrii.

    1. anda

      raczej spektakularne zwycięstwo Putina ocalił Asada, usadowił się z bazami w Syrii, wplątał USA w węzeł gordyjski czyli kurdyjski, związał ręce amerykanom - patrz dzisiejsza ofensywa na proamerykańskich obcinaczy głów, przetestował broń Armia syryjska zwiększa w błyskawicznym tempie ilość kontrolowanego terytorium, zamknęli amerykanów na granicy jordańskiej, itd

  2. Wybory coś znaczą

    Kilka miesięcy po wygraniu wyborow przez Trumpa szykuje się podział stref wpływów i POKÓJ w Syrii. Przed jego wyborem pisano, że głosując na Trumpa, Amerykanie „wybrali na prezydenta oszusta i niedoszłego dyktatora” i że porażka Hillary Clinton oznacza, że Ameryka nie będzie „w stanie chronić i promować demokracji w pozostałej części świata”

Reklama