Reklama

Geopolityka

Xî Jinping na Węgrzech. Uległość czy chłodna kalkulacja Orbána? [KOMENTARZ]

Autor. Victor Orbán/miniszterelnok.hu

W dniach 9-10 maja miała miejsce wizyta Xi Jinpinga na Węgrzech, która kończy jego podróż po państwach Europy. Wcześniej odwiedził też Francję oraz Serbię. Czy Węgry będą furtką do Europy dla Chin?

Ostatni raz Xi był na Węgrzech w 2009 roku, jeszcze przed objęciem kierowniczej roli w ChRL. Polityk przybywa w 75. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy obu krajami. Węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto, który pod koniec kwietnia udał się do Chin, zaznaczył, że kraj ten był najważniejszym inwestorem na Węgrzech w ubiegłym roku. W jego ocenie współpraca z państwami azjatyckimi to droga do wyjścia z trudności gospodarczych, które dotknęły Węgry w związku z wojną na Ukrainie.

Czytaj też

Obecne stosunki węgiersko-chińskie można ocenić jako wyjątkowo dobre. Z jednej strony Chiny mogą się mienić tytułem jednego z głównych (jeśli nie największego) inwestora w węgierskiej gospodarce. Z drugiej Budapeszt dla Pekinu jest swego rodzaju bramą do Europy. Może to być rozumiane w formie gospodarczej, ekonomicznej, ale też i geopolitycznej.

Na tydzień przed wizytą Xi na Węgrzech ambasador Chin w Budapeszcie Gong Tao przekazał, że władze jego państwa liczą na pragmatyczną politykę UE wobec Pekinu w czasie rozpoczynającej się 1 lipca węgierskiej prezydencji w Radzie UE. ”Chiny chcą, aby Budapeszt zachęcał do takiej postawy również inne kraje Wspólnoty” – dodał dyplomata.

Reklama

Uległość czy chłodna kalkulacja Orbána?

Znamiennym było, że Viktor Orbán osobiście przywitał chińskiego przywódcę na lotnisku. Takie zachowania nieczęsto mają miejsce w wykonaniu węgierskiego premiera. Rodzi się zatem pytanie, na ile jest to kurtuazja ze strony lidera Fideszu, a na ile coraz większa zależność od Chin, która przez lata coraz bardziej się pogłębiała. Dla Xi Jinpinga Węgry mają szczególne znaczenie strategiczne. Zwłaszcza po rozpoczęciu rosyjskiej pełnoskalowej inwazji na Ukrainę oraz po fiasku koncepcji „16+1”, która była chińskim pomysłem geostrategicznym na Europę Środkową i Wschodnią.

Czytaj też

„Dziś Europa jest po stronie wojny; jedynym wyjątkiem są Węgry, które nawołują do natychmiastowego zawieszenia broni i rozmów pokojowych oraz wspierają wszelkie międzynarodowe wysiłki zmierzające do pokoju” – stwierdził Orbán.

Również w wypowiedziach prezentowanych przez węgierskie elity można uświadczyć liczne sygnały mówiące o tym, że popierają one chińską narrację. Viktor Orbán otwarcie opowiada się za chińskim „planem pokojowym” wobec wojny na Ukrainie. Równie ważnym jest też fakt, że premier Węgier przyznał, iż popiera zasadę „jednych Chin”. Oznacza to zarazem, że zdaniem Węgier Tajwan jest integralną częścią ChRL. To już pokazuje, jak odmienne względem sojuszników natowskich stanowisko reprezentuje Budapeszt w stosunku do tych dwóch kwestii geopolitycznych.

Sam premier Węgier przypomniał też podstawową narrację, którą chce narzucić strona chińska, mianowicie koniec świata jednobiegunowego. Premier Orbán stwierdził, że: „dwadzieścia lat temu żyliśmy w jednocentrycznym porządku świata, dziś w świecie wielobiegunowym, a jednym z filarów podtrzymujących ten nowy porządek świata jest Chińska Republika Ludowa, która obecnie odgrywa decydującą rolę w światowych procesach gospodarczych i politycznych” - całe to zdanie w zasadzie spełnia wszelkie znamiona narracji przede wszystkim sprzyjającej stronie antyzachodniej, a w szczególności antyamerykańskiej.

Czy takie słowa były niezbędne do tego, by kolejne inwestycje chińskie spływały do Węgier? Wydaje się, że raczej nie. Rodzi się zatem pytanie, czy Viktor Orbán wypowiedział te wszystkie tezy z pełną świadomością i przekonaniem co do ich znaczenia, czy jednak jest on już w dużej mierze zakładnikiem zewnętrznych wpływów?

Czytaj też

Reklama
Źródło:PAP / Defence24
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. sprawiedliwy

    Ue miala 3 parasolne pozwajace na rozwoj a) Amerkaski paralos milatrt b) Tanie surowce z Rosji c) Tanie przedmioty z Chin. To powodowalo ze bylsmy jak poaczek w masle. bezkonurencjni bezpieczni i tanie weglowodory. Teraz wsztsko sie konczy. Ameykanie chca wyjsc. Ropy taniej nie ma z Rosji, A przychdzi wojna handowa z Chinami (na zcznie US) Wegrzy zas uwazaja ze mozna byc lacnzikiem WSchdi i Zachdiu (gospdaczo) A co do Ukrainy ze lepiej byc za pokojem.

  2. ALBERTk

    Największym błędem Polski jest wyłączne stawianie w kwestiach gospodarczych i geopolitycznych na zachód. To się na nas zemści z czasem. Kraje Azjatyckie takie jak Chiny, Japonia czy Korea miały zawsze szacunek do Polski, zawsze traktowały nas jak równych partnerów, nie można tego samego powiedzieć o USA czy krajach Europy zachodniej, które zawsze traktowały i traktują Polskę jako ten gorszy wschód, który jest jedynie dostarczycielem taniej i wykwalifikowanej siły roboczej.

    1. Dzejro

      Z Korea Płd Polska współpracuje wzorcowo i dbajmy o to by to było kontynowane

    2. Ależ

      No ale z Azjatą nie zarobisz tylko stracisz bo on tylko ma zarobić nie ty

    3. DanielZakupowy

      Po pierwsze to nieprawda, a po drugie straszne banialuki. Jeśli chodzi o eksport to kierunek wschodni jest. Z oczywistych względów mniejszy od zachodniego bo .. my jesteśmy na zachodzie i mamy bliżej. Kontrakty z Korei i Izera to przykłady współpracy we wschodem. Wcześniej ani nie było takiej możliwości ani potrzeby. A jak piszesz, że Chiny ktokolwiek szanują to już grubo popłynąłeś xD

Reklama