Reklama

Geopolityka

Wnioski z Davos dla polskiej armii

Leopard 2A4. Fot. J.Sabak/D24
Leopard 2A4. Fot. J.Sabak/D24

Na zakończonym w sobotę Światowym Forum Ekonomicznym w Davos po raz pierwszy w jego historii odbył się panel poświęcony przyszłości wojska - The Future of the Military. Obraz jaki wyłonił się z debaty wskazuje na postępującą złożoność i nieprzewidywalność przyszłych konfliktów. Ze względu na zmieniający się charakter działań wojennych, należy oczekiwać większej liczby konfliktów hybrydowych, wewnątrz państwowych, z szerokim udziałem działań propagandowych, przez co będą one znacznie trudniejsze do wygaszania i zaprowadzenia trwałego pokoju. Profesor Joseph S. Nye nazwał nawet przyszłe konflikty „wojnami piątej generacji, wojnami bezosobowymi” - war without people, w których walka będzie prowadzona za pomocą dronów, robotów i w cyberprzestrzeni.     

Jednocześnie uczestnicy debaty podkreślili, że siły zbrojne, pomimo ograniczeń budżetowych, powinny starać się utrzymać możliwie szeroki wachlarz zdolności do reagowania na zróżnicowane zagrożenia. Z kolei kompleksowość wyzwań dla bezpieczeństwa wymusi pogłębioną współpracę sił zbrojnych z innymi uczestnikami szeroko rozumianego środowiska bezpieczeństwa, w tym policją, agencjami wywiadowczymi i kontrwywiadowczymi, dyplomatami, organizacjami pozarządowymi oraz partnerami zagranicznymi.

W przypadku Europy, przy dalszym utrzymaniu się trendu cięć budżetów obronnych, jedyną możliwością utrzymania zdolności obronnych jest zintensyfikowanie i pogłębienie współpracy państw członkowskich Unii Europejskiej, dotyczącej łączenia i udostępniania zdolności wojskowych tzw. Pooling & Sharing. Będzie to z kolei prowadzić do wypracowania nowych mechanizmów współdecydowania oraz pewnego ograniczenia suwerenności w obszarze bezpieczeństwa narodowego. 

Uczestnicy panelu zwrócili również uwagę na znaczenie długoterminowych inwestycji w uzbrojenie i sprzęt wojskowy. Użytkownicy   platform bojowych powinni skoncentrować się na ich potencjale do szybkiego adaptowania się do często zmieniających się zagrożeń, modułowości oraz podatności do dalszej modernizacji i częstej zmiany oprogramowania. W tym kontekście mając na uwadze polskie przetargi warto podkreślić wagę dostępu do kodów źródłowych pozyskiwanego uzbrojenia, transferu technologii oraz partnerskiego udziału we wspólnych projektach badawczo-rozwojowych z potencjalnymi dostawcami. Wkrótce przekonamy się, czy dokonując wyboru partnerów przemysłowych w największych programach modernizacyjnych polskiej armii odrobiliśmy lekcję z Davos. 

Dr Dominik Kimla, analityk przemysłu zbrojeniowego

Reklama

Komentarze (6)

  1. fw33

    Ciekawy jestem , czemu jest taka cisza wokół zakupu baterii patriot przez Hiszpanię. Co prawda to PaC 2...ale za 40 mln dolarów bateria z 40 rakietami to okazja roku. Kupmy ze 2-3 baterie na okres przejściowy zanim otrzymamy jakiekolwiek nowe rakiety. To i tak lepsze niż Newy i KuB-y.

    1. Oj

      Na okres przejściowy to sobie możesz kupić kurtkę wiatrówkę a nie system OPL za ciężkie miliony dolarów. Zadaj sobie trud poczytania co potrafią Newy i Kuby-Buki a dopiero potem snuj teorie....

  2. say69mat

    Tak na marginesie, wydaje się, że zarówno nasi, jak i europejscy politycy nie tak dawno uznali a'priori. Że odprężenie oraz pokojowa koegzystencja w Europie są jedyną możliwą opcją. Stąd siły zbrojne jak i przemysł zbrojeniowy, uznano za zbędny i generujący spore koszty balast dla finansów państwa. Niestety, jak się obecnie wydaje, nasze europejskie elity polityczne, najzwyczajniej się myliły. W naszym kraju sytuacja jest o tyle złożona, że zamiast dokonać, w dogodnym czasie sensownej restrukturyzacji przemysłu zbrojeniowego. Postawiono na minimalizm i formy przetrwalnikowe w oparciu o subwencje ze skarbu państwa. Efekt jest taki, że ambitni, głodni sukcesu pracownicy i projektanci dużym łukiem omijają kazamaty naszej zbrojeniówki. Stąd z dużą dozą sceptycyzmu patrzę na potencjał naszego przemysłu zbrojeniowego. W dobie wojen określanych ... "wojnami piątej generacji, wojnami bezosobowymi" - war without people, w których walka będzie prowadzona za pomocą dronów, robotów i w cyberprzestrzeni"/... za: def24.pl/. Całkiem prywatnie, jestem zdecydowanie za pokojem, za światem wolnym od maszyn bojowych i ich niszczycielskiego potencjału. Tylko jak ten, rzeczony pokój oparty na wzajemnym zaufaniu budować, bez potencjału militarnego??? Jak się wydaje nawiązując do upiorów Doniecka, Rosja pragnie nam udowodnić. Że w naszym ze światów, taki cudowny pokój jest zjawiskiem absolutnie nierealnym.

    1. kez87

      Trochę ekonomii.Rosja to po prostu chce udowodnić jedno.Że nie zamierza zostać rozgrabiona przez zachodnie korporacje (własną mafię u władzy ma) i nie zamierza pozwalać na pomysły zmierzające do jej zmarginalizowania. Fakty są brutalne.WNP to obszar,gdzie Rosja ma swoich ludzi i w gruncie rzeczy gdyby była zdrowszym mocarstwem lokalnym (to jest nie rządzonym przez gangsterów) wręcz powinna w nim być obecna. Fakty są takie,że to Majdan i upadek Janukowycza,a potem pretekst: grzebanie przy językach urzędowych i nadmierna aktywność ultranacjonalistów na Majdanie sprowokowały reakcję Rosji. Pomysły z wejściem do UE i NATO tylko podgrzały atmosferę.Wzgledy ekonomiczne (kto był blisko bankructwa) też wskazują,kto tu jest agresorem.Niestety: nasz blok. Powody ? Chora koncepcja "postindustrializmu" i "gospodarki opartej na usługach". No bo jak k... można wierzyć,że w nieskończoność będzie tak,że za niematerialne "usługi",zwłaszcza "usługi finansowe" inne kraje będą w nieskończoność dostarczać zachodowi (UE i USA) całkiem materialne dobra ? Obecna gospodarka w modelu zachodnim to życie na kredyt i czerpanie z pracy innych.Ten model się wali.I dlatego również my - Polska (choć Polska nie żyje na kredyt,tylko finansuje to życie na kredyt) będąc w bloku zachodnim "zmuszeni" jesteśmy walczyć,i prowokować Rosję.Bo inaczej tego chorego modelu społeczno-ekonomicznego NIE DA SIĘ PO PROSTU UTRZYMAĆ ! A korzystający z niego są "ZBYT WIELCY BY UPAŚĆ".I to jest powodem tej wojny. Na razie letniej (bo zimna,to nie jest) wojny zachodu z resztą "peryferiów",za jakiś czas zapewne - wojny gorącej.

  3. dd

    Wojna w przyszłości będzie wyglądać tak:. Drony będą działać w stadach na początku z prostymi sekwencjami później będą coraz bardziej autonomiczne. Pole bitwy monitorowane będzie w 3D poprzez sieci dronów i satelitów. Wrogie jednostki widoczne będą na ekranach jak w grach komputerowych. Dzięki wirtualnemu polu bitwy artyleria i wojska rakietowe będą mogły najechać kursorem na wroga z ekranu wcisnąć guzik a pociski same sobie poradzą z celem. Wzrośnie rola artylerii. Pociski takie jak np. Jassam pakowane będą do kontenerów po 40 sztuk i wypuszczane z samolotów transportowych po kilkadziesiąt w jednym czasie. Dornami będą również czołgi sterowane z baz oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów- będą mogły współdziałać w stadach. Wojna będzie krótka kto pierwszy zada cios ten wygra. A my wtedy dokończymy Kraba i płyn hydrauliczny już nie wycieknie z instalacji..

    1. Urko

      Jedna rzecz bez sensu. Co będą atakować te drony? Bo przecież nie inne drony! Zawsze lepiej atakować mózg, czyli operatora kierującego dronem. I to niekoniecznie za pomocą innej wyrafinowanej broni, jeśli się uda ustalić gdzie taki operator mieszka, albo którym pociągiem metra jedzie do pracy. Co do tego pola walki, to pewnie zmieni lokalizację. Na polu, czy w lesie pewnie nie będzie do kogo strzelać, bo nikt nie przyjdzie. Trzeba będzie latać nad miastem i szukać ukrytych sabotażystów ze specnazu próbujących rozpylać zmutowane wirusy...

  4. gazek

    Liczy się jedna rzecz i tylko jedna rzecz, choć niestety z reguły nie jest ona doceniana, a nawet często jest pogardzana - to jest polityka. Polityka zagraniczna i polityka wewnętrzna: głównie gospodarcza, w mniejszym zakresie wojskowa. Czyli, czy podejmujemy wojnę, czy nie i dlaczego? Kto jest sojusznikiem i jakim? Czego po sojuszniku można się spodziewać? Liczymy na własne siły, czy na sojuszników? Plany ewentualnościowe (realne czy nie)? Czy mamy 100 tys prosperujących firm, które płacą podatki do budżetu państwa, czy może tylko 50 tys, które ledwo przędą? Czy mamy ludzi pracujących, czy też raczej żyjących z zasiłków, rent, emerytur? Subsydiujemy nierentowne kopalnie, czy kupujemy sprzęt wojskowy? Czy inwestujemy w dobry sprzęt dla żołnierzy, ich wytrenowanie, strategię i taktykę walki, czy też inwestuje się w nierentowny przemysł zbrojeniowy, administrację wojskową i emerytury mundurowe. PS. Drony, roboty, cyberwalka, to tylko pochodne i ostatnie w całym łańcuszku. A jak zabraknie mądrej polityki, to i one okażą się niewystarczające

    1. dd

      100% poparcia

    2. xxx

      100% poparcia

    3. podatnik

      Inwestujemy w astronomiczne na tle reszty ludności wynagrodzenia żołnierzy (jeśli jest więcej niż 6 chętnych na 1 miejsce, to oznacza, że wynagrodzenie/przywileje są absurdalnie nadmierne!), które pochłaniają 53% wydatków "obronnych". Do tego absurdalne przywileje emerytalne (w USA emerytury wojskowe są po 20 latach służby i płatne PO OSIĄGNIĘCIU WIEKU EMERYTALNEGO, a nie po opuszczeniu wojska. W dodatku są niższe niż w Polsce!). Następne kilkanaście procent wydatków pochłaniają ośrodki wczasowe dla wojska, dotacje do wyjazdów wakacyjnych, mieszkania służbowe, limuzyny dla generalicji i podobna "obronność". Na rzeczywistą obronność zostaje więc niewiele. A dla porównania w Rosji "przejada" się 1/3 budżetu armii, 1/3 wydaje na remont sprzętu a 1/3 na zakup nowego. Francja podobnie. Dlatego przy nie tak znowu wielkich w porównaniu z Polską nakładów na zbrojenia mają absolutnie nieporównywalnie większą siłę bojową. Wątpię więc by udało ci się np. kierowcę busa jeżdżącego 10 godzin dziennie za 2000 zł brutto namówić na płacenie wyższych podatków na żołnierskie sobiepaństwo, szczególnie jak się dowie, że to sobiepaństwo wynajmuje na jego koszt... firmy ochroniarskie i kateringowe, bo sobiepaństwo jest stworzone do "wyższych celów" niż pełnienie wart czy gotowanie sobie... :D

  5. Geoffrey

    Obawiam się, że "war without people" może stać się ideą prowadzącą w ślepy zaułek. "wygra kto się nie boi wojny" - nie da się prowadzić wojny nie będąc gotowym na straty w ludziach i przede wszystkim - nie mając ludzi gotowych na takie straty. Operatorów dronów i ekspertów od informatyki też można zabić. Co wtedy?

  6. spartakus

    Wnioski - musimy mieć silną , nowoczesną i dużą armię oraz własny innowacyjny przemysł obronny . Abyśmy mogli obronić sie sami a do potencjalnego zwycięzcy przyłączą się inni . W przegranej z góry wojnie oprócz chęci i deklaracji sojuszników nie będzie .

Reklama