Geopolityka
Turcja wyśle swoich żołnierzy do Libii

Prezydent Recep Tayyip Erdogan poinformował, że na prośbę władz w Trypolisie Turcja wyśle swoich żołnierzy do Libii dla ustabilizowania tam sytuacji. Oczywiście taką decyzję musi zaakceptować na początku stycznia 2020 roku turecki parlament, ale biorąc pod uwagę pozycję Erdogana będzie to już tylko formalność.
W dzień po swojej wizycie w Tunezji (25 grudnia 2019 r.), prezydent Erdogan ujawnił, że tureccy parlamentarzyści mają przegłosować w przyszłym tygodniu projekt rządowej ustawy umożliwiający rozmieszczenie tureckich sił wojskowych w Libii. Decyzja ta ma być odpowiedzią na prośbę złożoną podobno w tej sprawie przez władze w Trypolisie.
Erdogan tłumaczył w czwartek 26 grudnia, że „pójdziemy do miejsc, do których jesteśmy zaproszeni, a nie do miejsc, do których nie jesteśmy zaproszeni”. Według tureckiego prezydenta ustawa ma być przyjęta 8 lub 9 stycznia, gdy parlament ponownie zacznie pracę po przerwie noworocznej. Ponieważ jednak partia rządowa ma większość, to przegłosowanie decyzji Erdogana będzie tylko formalnością.
Tureckie władze przygotowywały się zresztą do interwencji w Libii od ponad miesiąca. W tym czasie podpisano bowiem dwie oddzielne umowy z libijskim rządem porozumienia narodowego GNA (Government of National Accord) kierowanym przez Fajiza as-Saradża. Jedna z nich dotyczyła bezpieczeństwa i współpracy wojskowej, a druga ustalenia granic morskich we wschodniej części Morza Śródziemnego.
Czytaj też: Wojna śródziemnomorska?
Te dwie umowy spotkały się z bardzo złym przyjęciem ze strony rządów krajów zachodnich. Szczególnie zaniepokojone są władze w Grecji i na Cyprze, które już zwróciły się do innych państw europejskich i ONZ o potępienie wszelkich działań pozwalających Turcji i Libii przejąć nowe akweny Morza Śródziemnego i prowadzić tam poszukiwania ropy oraz gazu. Kraje zachodnie zorientowały się dodatkowo, że ewentualna turecka interwencja w Libii zmieni charakter konflikt trwającej tam wojny domowej. Jeden z krajów NATO wesprze bowiem teraz rząd porozumienia narodowego GNA walczący z atakującymi siłami feldmarszałka Chalify Haftara we wschodniej Libii. Tak więc to NATO opowie się po jednej z walczących stron.
Erdogan uważa, że do takich działań ma pełne prawa ponieważ został poproszony o pomoc przez władze libijskie. Jak na razie minister spraw wewnętrznych w libijskim rządzie Fathi Bashagha jednak zaprzecza, by złożono już oficjalny wniosek w tej sprawie. Poinformował on jedynie dziennikarzy 26 grudnia br., że prośba do tureckiego rządu o wsparcie wojskowe w usuwaniu najemników nastąpi gdy „sytuacja ulegnie eskalacji”.
Projekt interwencji jest również mało zrozumiały ze strony Erdogana. Decyzja o skierowaniu tureckich żołnierzy dla Libii nastąpiła bowiem zaledwie w trzy miesiące po rozpoczęciu przez Turcję inwazji wojskowej w północno-wschodniej Syrii przeciwko kurdyjskiej milicji. Rząd w Ankarze chce więc jednocześnie prowadzić dwie zagraniczne misje – i to nie mające tylko charakteru działań pokojowych. Turcy już zresztą ponoszą tego koszty, ponieważ wysłali wcześniej zaopatrzenie wojskowe dla rządu GNA, pomimo embarga na broń w odniesieniu do całej Libii nałożonego przez ONZ.
Tureckie plany wojskowe w odniesieniu do Libii zaniepokoiły również władze w Moskwie. Coraz więcej wskazuje bowiem na to, że już kilkuset (według Erdogana - 2000) rosyjskich najemników (w tym członków grupy Wagnera) wspiera aktywnie walczącą z GNA Libijską Armią Narodową LNA (Libyan National Army). Zwolennikami LNA są również Zjednoczone Emiraty Arabskie, Jordania oraz Egipt.
Jeśli jesteś przedstawicielem wybranych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem Państwa przysługuje Ci 100% zniżki!
Aby uzyskać zniżkę załóż darmowe konto w serwisie Defence24.pl używając służbowego adresu e-mail. Po jego potwierdzeniu, jeśli przysługuje Tobie zniżka, uzyskasz dostęp do wszystkich treści na platformie bezpłatnie.