Geopolityka

Fot. mil.ru

Putin pod presją ukraińskiej ofensywy

Wraz z rozpoczęciem nowego etapu ukraińskiej operacji antyterrorystycznej Władimir Putin stanął przed koniecznością podjęcia szybkiej decyzji co do dalszego losu operujących na obszarze wschodniej Ukrainy sił prorosyjskich.

Ruszyła ofensywa rządowa na Krasnyj Łucz. To po zajęciu Debalcewa przez Ukraińców kluczowy węzeł transportowy w regionie objętym walkami. Jego zdobycie przesądzi o dalszym losie Doniecka, a w perspektywie być może o całym konflikcie toczonym przez Kijów i Moskwę.

Zielonymi okręgami zaznaczono Krasnyj Łucz i Debalcewo. Fot. rnbo.gov.ua/Defence24.pl

Władimir Putin jest świadomy tego, że tzw. separatyści znajdują się mimo udzielanego im wsparcia w głębokiej defensywie. Wie, że w przeciągu kilku dni ofensywa ukraińska prawdopodobnie osiągnie swój główny cel. Gdy to się stanie rozpocznie się powolna agonia sił prorosyjskich. W bliskiej perspektywie będą one bowiem zmuszone do operowania na trzech odizolowanych od siebie obszarach. Ługańsk i okolice nadal zachowają połączenie z granicą rosyjską jednak region Doniecka oraz terytorium z Ałczewskiem i Stachanowskiem na czele zostaną odseparowane od efektywnej pomocy materiałowej ze strony Rosji (celowo nie wspominam o miejscowościach Śnieżne i Torez. Z analizy zamieszczonych przez stronę ukraińską map mogłoby wynikać, że jako swoista "enklawa" będą łatwym łupem dla ATO. Niemniej stanowią one najprawdopodobniej nadal integralną część kontrolowanego przez tzw. separatystów obszaru donieckiego).

Żółtymi liniami zaznaczono trzy odizolowane od siebie obszary, na których znajdą się siły tzw. separatystów po zajęciu miasta Krasnyj Łucz (zielony okręg) przez Ukraińców. Fot. rnbo.gov.ua/Defence24.pl

Taki rozwój sytuacji wymusza na Władimirze Putinie podjęcie szybkiej decyzji o rozpoczęciu otwartej interwencji zbrojnej na Ukrainie. W przeciwnym wypadku w perspektywie kilku tygodni opór jego najemników zostanie ograniczony do obrony Doniecka (walki miejskie) oraz terenów przylegających do Ługańska (gdzie będą chciały przebić się z okrążenia siły prorosyjskie z Ałczewska i Stachanowska).

Ukraińcy szacują, że wzdłuż ich granic Rosjanie zgromadzili około 45 tys. żołnierzy, ponad 150 czołgów, 1360 transporterów opancerzonych i wozów bojowych oraz ponad trzysta samolotów i śmigłowców. Zdaniem gen. Waldemara Skrzypczaka to wystarczająca siła by zdruzgotać armię ukraińską w 24-48 godzin i utworzyć strefę buforową odgradzającą wybrane tereny na wschodniej Ukrainie od trzonu tego państwa. Obrazu tej dramatycznej sytuacji nie zmieniłyby nawet dostawy broni dla Kijowa, które w razie wybuchu otwartego konfliktu mogłyby być prowadzone przez Stany Zjednoczone. Odbudowa sił rządowych potrwałaby zapewne kilka lat. 

Reklama

Komentarze (21)

  1. Darek S.

    Rosjanie wejdą na Wschodnią Ukrainę ale tylko wtedy, gdy Separatyścì zaczną przegrywać. Póki Separatyścì się trzymają Rosjanie powstrzymują się z wejściem. Ukraińcy wiedzą o tym i dlatego tak powolutku odbijają te tereny. Ukraińcy wiedzą też o tym, że prędzej czy później Rosjanie będą tam wchodzić. Ukraińcy potrzebowali jednak czasu na przygotowanie się do starcia. Rosja była gotowa do wojny od 1- wsze go dnia po zajęciu Krymu. Ukraina nie była do tego przygotowana pod żadnym względem. Brakowało nawet poparcia społecznego na taki krok. Rosja zmarnował swój czas na łatwy podbój całej Wschodniej Ukrainy, a nie tylko kilku regionów. Teraz co najwyżej będzie musiała się zadowolić Ługańskiem. Gdyby Rosjanom nie wystarczyło będą musieli zainwestować w długotrwały konflikt. To będzie kosztować.To nie będą już ćwiczenia. Ukraina z każdym miesiącem jest coraz groźniejsze dla Rosji. Dziś w ciśnienie Bosfor widziałem statek PŻM płynący na Morze Czarne. Myślę, że jabłek tam nie wiezie. Jesteśmy, a przynajmniej byliśmy dużym użytkownikiem sprzętu post sowieckiego. Taki sprzęt Ukrainie sprzymierzeni mogą na razie bezkarnie dostarczać. Ukraińcy ten sprzęt już nazywają zachodnim. Bo podrasowany. Dlatego w rozmowach ze zwykłym Ukraińcem można usłyszeć, "tam już Ukraińskiej broni w tym konflikcie nie ma. Wszystko zachodnia technika."

  2. Spenser

    Panowie putin jeszcze podycha i chce narobić fermentu w Naszej Europie , Pamiętacie żołnierzy "wyklętych" poczytajcie, Historia uczy nie popełniać starych błedów musimy się przeciwstawić tej agresji jeżeli chcemy by nasze dzieci żyły w Wolnej Niepodległej Polsce

  3. Przemo

    Ta separatystyczna wojenka przynajmniej od 2-3 tygodni jest rozstrzygnięta, oczywiście walki jeszcze przez jakiś czas będą trwały, jedyne co może zmienić wynik to bezpośrednia interwencja Rosyjskiej armii. Zajęcie rejonu Doniecka i Ługańska przez Rosyjską armię wydaje się bez sensu w tym momencie, ze względu na sankcje gospodarcze, które by uległy drastycznemu zwiększeniu, a i tak rosyjska gospodarka ucierpiała mocno przez aktualne sankcje. Jeżeli miałaby być jakakolwiek interwencja to w tej chwili byłby to zajęcie całej Ukrainy i postawienie Janukowycza na prezydenta (główny atak z północy w kierunku Kijowa). Pretekst to oczywiście przywrócenie "legalnego" prezydenta Janukowicza na stanowisko. Po prostu nie opłaca się brać się brać 1 jabłka i stracić milion złotych na to... jak ma się stracić milion złotych, to każdy będzie brał całą plantacje jabłek a nie pojedyncze jabłko. Co do ewentualnej Ukraińskiej partyzantki, w walce z partyzantką najważniejsze to posiadanie choć niewielkiego poparcia wśród lokalnej ludności. Przykładem może być Czeczenia. Putin stworzył odziały z lojalnych Moskwie Czeczenów i użył ich do walki z tamtejszą partyzantką. Po pierwsze partyzanci musieli walczyć z rodakami, czyli de facto toczyć wojnę domową zamiast wojny z rosyjskim najeźdźcą, a to czyni olbrzymią psychologiczną różnicę. Po drugie odziały Czeczenów lojalne Moskwie były skuteczniejsze od rosyjskich oddziałów bo znały ludzi i teren. W razie zajęcia Ukrainy, Putin powtórzy scenariusz Czeczeński, będzie rekrutował donosicieli i odziały spośród prorosyjskiej ludności Ukraińskiej i wspierał je oddziałami czysto rosyjskimi. Nie sądzę, żeby na Ukrainie doszło w razie czego do masowej wojny partyzanckiej, część Ukraińskiej armii być może od razu przejdzie na Rosyjską stronę ( jak na Krymie ). Jest jeszcze jeden aspekt, sporo komentatorów twierdzi, że Putin nie może się wycofać bo to byłaby przegrana i mógłby stracić władzę. Uważam to za błędną ocenę, Putin uzyskał Krym i to jest wystarczająco dużo, żeby w rosyjskiemu społeczeństwu przedstawić całą tą zawieruchę jako zwycięstwo. Putin może śmiało się wycofać. Cała ta gra się w tej chwili zmieniła w ten sposób że kontynuacja oznaczałby grę "wszystko albo nic", a Putin uzyskał wystarczająco dużo żeby się wycofać. Generalnie uważam, że interwencja jest mało prawdopodobna ale jeśli do niej dojdzie, Ukraińska partyzantka nie będzie stanowiła problemu. Tak na prawdę uważam, że interwencja w najbliższej przyszłości byłaby możliwa tylko jeśli kraje zachodnie zaczęłyby się odcinać od wsparcia Ukrainy.

    1. pat

      Przemo. Z dużą częścią twoich tez się zgadzam. Ale mam też kilka zastrzeżeń. Również nie wierzę w interwencję wojsk rosyjskich ale nieco z innych powodów. "Całym sadem" w tym momencie mogą być tylko te dwa zdestabilizowane okręgi. I to również mocno problematyczne dla Rosji. O całej Ukrainie juz nawet nie mówię. Dlaczego Putinowi nie opłaci sie zajmować wschodu Ukrainy? Pierwsze to propaganda. Nie wiem jak teraz ale kilka miesięcy temu większość Rosjan była przeciwna interwencji wojskowej na wschodniej Ukrainie. Drugim aspektem jest to, że teraz Putin szachuje, blefuje destabilizuje Ukrainę tanim kosztem. W momencie wejścia "zyskuje" ludny region zdestabilizowany politycznie i gospodarczo. Kolejnym kilku milionom ludzi trzeba będzie podnieść emerytury, dać pracę, dołożyć do nierentownego przemysłu i kopalń. Tam przez najbliższe kilka lat będzie kupę problemów dla każdego rządu i każdy strajk w kopalni czy fabryce będzie mocno problematyczny. A Rosja już ma problemy z Krymem i własną gospodarką. Kolejna rzecz to partyzantka. Tu zupełnie się nie zgadzam. W Czeczeni owszem spacyfikowano ludność ale kosztem wymordowania blisko 200 tys. ludzi co stanowiło ok. 15% całej populacji. Po prostu fizycznie unicestwiono większość opornych. I trwało to ładnych kilka lat mimo, że Czeczeńców było około miliona. Przyjmując tą skalę to Ukraińców trzeba by wymordować około 6 milionów. Na Ukrainie Putin zwyczajnie nie mógłby sobie pozwolić na takie zbrodnie. A inaczej nie jest w stanie utrzymać tak ogromnego obszaru. Jestem pewien, że Ukraina jest w stanie wystawić co najmniej kilkadziesiąt tysięcy partyzantów różnego pokroju (patriotów, fanatyków itp.), którzy zaopatrywani w nowoczesne uzbrojenie przez zachód są w stanie sparaliżować cały kraj. Niestety prawa wojny są takie, że im gorzej na terenie administrowanym przez wroga to tym lepiej dla nas. W tej chwili lepiej więc dla Putina psuć niż zająć i martwić się jak naprawiać będąc juz w zupełnej izolacji.

    2. N.

      Przemo, piszesz jak wielki znawca spraw międzynarodowych, polityki oraz wojskowości, ale nim nie jesteś. Nie pisz już więcej takich wypocin, bo żal czytać.

    3. Prog

      Nieźle za analizowane! brawo !

  4. Are

    rp.pl podaje, że Poroszenko "godzi się" na "interwencję humanitarną" w Doniecku i Ługańsku, ale na swoich warunkach. To jest nie rosyjskie wojsko, ale międzynarodowe plus rosyjskie, bez ciężkiego uzbrojenia i pod ukraińską kontrolą. To ma być sposób, żeby ekipa Putina mogła zachować twarz, co w rosyjskich realiach jest kluczowe. Swoją pozycję negocjacyjną wzmacnia intensyfikacją działań militarnych. Jak wynika z informacji z liveuamap.com Ukraińcy praktycznie już rozczłonkowali tereny poniżej Ługańska na kilka rozłącznych części. Jestem pod wrażeniem działań Poroszenki jako polityka. Pytanie czy kremlowska ekipa na to przystanie? To by było dla nich w miarę dobre rozwiązanie, ale oczywiście nie na długo. Kłopot w tym, że każde rozwiązanie w obecnej sytuacji nie będzie dla nich dobre. Każde rozwiązanie które uspakaja sytuację i tonuje nastroje sprawi, że rosyjskie społeczeństwo zacznie myśleć o sprawach przyziemnych jak pensje, zaopatrzenie itd. A z tym może być tylko gorzej.

    1. wróg

      O ile Poroszenki razem grupą trzymającą resztki waaadzy nie aresztują i nie zrobią pokazowego procesu jak jankesi Milosevicowi.

  5. spoza gór i mórz

    Te mapy strasznie mnie już drażnią. Rozumiem, że muszą być proste i kolorowe, aby tłuszcza w ogóle spojrzała, ale bez przesady. Mapy pokazujące przebieg operacji wojskowej, a jakby żywcem przeniesione z folderów turystycznych: udaj się tutaj, warto zobaczyć to, polecamy zwiedzić... ;) Najgorsze, że są to oficjalne mapy ze stron rządowych Ukrainy. Tragedia.

  6. lees

    Ukraina ma 40 miliona ludzi, więc oni też dadzą im popalić zważywszy że to nie Gruzja tylko największe Państwo Europy.

    1. gosc

      Tylko ilu z nich bedzie faktycznie walczyc? To teraz z malo licznymi rebeliantami maja problem z uzbieraniem wojska i czesc ludnosci sie sprzeciwia.

    2. artx

      Rosja jest największym państwem Europy.

  7. om

    Może chociaż w razie inwazji dostaniemy zielone światło na kupno kilkuset JSSAM ER

  8. ses

    A Kaczyński ostrzegał. ...i teraz nie żyje.

    1. Jan

      I chwała mu za to.

  9. nie jest tak źle

    Szanuję gen. Skrzypczaka ale jego wypowiedzi o ogromnej przewadze Rosji i straszenie tym nie pomaga ani nam ani Ukraińcom. Na polu walki nie decyduje tylko liczba wojska ale przede wszystkim determinacja. Amerykanie od lat uganiają się bez wyraźnych sukcesów za Al Kaidą po całym świecie. Wydają na ten cel miliardy a efekty są mierne. Bo przeciwnik jest zdeterminowany, solidarny i przebiegły. Ukraińcy jak nie dadzą się rozwalić od środka to mogą Rosji zgotować piekło jeśli ta zdecyduję się na otwarte wejście do tego kraju. ZSRR gdy najeżdzał Afganistan miał kolosalną przewagę we wszystkim. A wrócili na tarczy. Warunek solidarność i determinacja.

    1. wróg

      W Afganistanie żadna obca armia nie odniosła sukcesu. Nigdy. Nie ma to związku z Amerykanami i wsparciem. Niezależnie jak potężne państw tam wjeżdża - przegrywa. Z prostego powodu... tam żyją ludzie, którzy chcą być niezależni i wyganiają każdego kto im chce nos w garnki wtykać.

    2. gosc

      Wlasnie. Determinacja. Myslisz, ze wszyscy na Ukrainie sa zdeterminowani do walki? Ze beda walczyc z rosjanami? Gdzie w wiekszosci ludnosci rodziny sa mieszane rosyjsko-ukrainskie?

    3. Jacek

      To rozwalanie od środka widzieliśmy na Krymie.

  10. z prawej flanki

    "groźby" Obamy o dostawach broni dla Kijowa są po prostu śmieszne ; realnie nie da rady udzielić w ten sposób pomocy żadnemu państwu ,które znalazłby się w obecnej nieciekawej sytuacji Ukrainy - można zresztą przypuszczać z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością ,iż dla Kremla byłby to swego rodzaju "casus belli" dla natychmiastowego wprowadzenia własnych wojsk w tamten rejon. Nawet propagandowo same deklaracje są spóźnione ,gdyż jak wszystko na to wskazuje - Rosja już przekroczyła limes na którym trzymała jeszcze na wodzy swoją bezczelność i ma wystarczająco dużo determinacji ,by rozegrać do końca "odzyskiwanie" dawnej sowieckiej republiki bez oglądania się na sankcje czy "stanowcze protesty" Zachodu. Krym był swoistym testem dla międzynarodowej reakcji i woli oraz siły oporu Kijowa - bezkarna aneksja jego wschodnich regionów może być już sprawdzianem ma kierunku przyszłej i rozleglejszej akcji wymierzonej już bezpośrednio w samą UE i NATO. Moim zdaniem wielotorowe i wieloletnie "rozmiękczanie" tychże organizacji Rosja zakończyła całkowitym sukcesem ; w jakim celu Obama używa wobec niej tego ostatniego straszaka (wręcz łatwego do odgadnięcia bluffu) - nie mam zupełnie pojęcia. Na faktyczną pomoc wojskową Kijowowi jest już zwyczajnie za późno. Rosja tak to pięknie rozgrywała trzymając cały czas własne jednostki nad granicą ,że od początku wykluczało to nawet jakąkolwiek bezpośrednią interwencję militarną bezradnego i podzielonego NATO. A prezydent Obama nie bacząc na wcale tak niedawną kompromitację własnych ; tyleż pustych ,co podobnych deklaracji w/s Syrii - nadal obniża prestiż Stanów i całego Sojuszu. Nieładnie...

    1. wróg

      Teraz dyplomaci poproszą do tańca Turcję. Wyciągnie się jednego członka NATO z saka. W końcu Turcja ma na granicy trzy problemy. Syryjski, ISILski i Kurdyjski. W żadnym pomocy od NATO nie uzyska. Rosja i tak nad tym samym morzem ma już plaże. Turcja to taki sojusznik reliktowy z dawnych czasów. Amerykanom pali się teraz Pacyfik. Tam jest prawdziwa gospodarka Japonii, a nie jakaś zabawna Ukraina. Jeśli Japończycy wplączą się w wojnę przeciwko Chrl, to będą się zbroić. A to oznacza, że trzeba ich będzie do przyjaźni nakłaniać coraz większymi wydatkami na lotniskowce. Kilkanaście lat temu premier Japonii stwierdził, że póki na Pacyfiku są Amerykańskie lotniskowce, póty oni muszą mieć "niezależny bank centralny", rezerwę w dolarach i skupować jankeskie zadłużenie. To była wypowiedź w kontekście jak Japończycy powinni zareagować na rabunkową wojnę walutową jaką Amerykanie urządzili w Azji. I pojawiły się pierwsze niszczyciele... ze skośnym pokładem ^^ Ukraina, Polska, kilka bałtyjskich państewek może być warte Japonii :D

    2. gosc

      W razie wkroczenia sil rosyjskich, wlasciwie to inwazji. Nie bedzie zadnej akcji zbrojnej innych wojsk. Zapomnij o tym. Nikt nie bedzie narazal swoich zolnierzy. A na jakakolwiek pomoc bedzie za pozno. Rosji wystarcza 2 dni i po ptokach.

  11. gosc

    Niestety ale odbudowa armii zajelaby duzo dluzej niz kilka lat. Bez przemyslowego donbasu Ukraina przestalaby praktycznie istniec i nie mialaby szans na odbudowe.

  12. Are

    rp.pl podaje, że Poroszenko "godzi się" na "interwencję humanitarną" w Doniecku i Ługańsku, ale na swoich warunkach. To jest nie rosyjskie wojsko, ale międzynarodowe plus rosyjskie, bez ciężkiego uzbrojenia i pod ukraińską kontrolą. To ma być sposób, żeby ekipa Putina mogła zachować twarz, co w rosyjskich realiach jest kluczowe. Swoją pozycję negocjacyjną wzmacnia intensyfikacją działań militarnych. Jak wynika z informacji z liveuamap.com Ukraińcy praktycznie już rozczłonkowali tereny poniżej Ługańska na kilka rozłącznych części. Jestem pod wrażeniem działań Poroszenki jako polityka. Pytanie czy kremlowska ekipa na to przystanie? To by było dla nich w miarę dobre rozwiązanie, ale oczywiście nie na długo. Kłopot w tym, że każde rozwiązanie w obecnej sytuacji nie będzie dla nich dobre. Każde rozwiązanie które uspakaja sytuację i tonuje nastroje sprawi, że rosyjskie społeczeństwo zacznie myśleć o sprawach przyziemnych jak pensje, zaopatrzenie itd. A z tym może być tylko gorzej.

  13. Zenek

    O tej wojnie zdecyduje w pierwszej kolejności polityka. Militarnie Putin już dawno mógł to załatwić, nie zrobił tego bo koszty politczne byłyby za duże. Co teraz zrobi w cale nie jest pewne. Jest jednak możliwe, że odpuści donieck, zachowa Ługańsk, który jest przy samej granicy. I mieszka w nim wiecej Rosjan. No, wielka niewiadoma!

  14. Are

    Wnioski wyciągnięte przez autora są odmienne od wniosków autorów analizy podobnego zagadnienia z osw.waw.pl Które są poprawne, pokaże rzeczywisty rozwój sytuacji. Ja bardziej skłaniam się do wniosków panów Wilka i Kończuka, iż, parafrazując, "nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by gonić go". Wyizolowanie Doniecka przez dłuższy czas, równoznaczne jest z katastrofą humanitarną na skalę większą niż w Sarajewie czy Groznym. Jeżeli kremlowska ekipa na tyle wspomoże swych najemników, by Ługańsk i wschodnio-południowe tereny były ogarnięte chaosem do października lub dłużej, to dla Kijowa to bardzo duży problem. Raz wybory, dwa amunicja i zaopatrzenie dla ukraińskiej armii. Nie jest tajemnicą, że po rządach Janukowycza ta armia nie ma za bardzo czym walczyć. A tak na marginesie, charakterystyczne jest, że portal rnbo.gov.ua nie publikuje już nowych map. Czyżby utrata kontroli nad granicą od południowej strony traktowana jest jako wizerunkowa porażka?

    1. gregor

      Naprawdę? http://mediarnbo.org/wp-content/uploads/2014/08/10-08.jpg

    2. zbig001

      teraz publikują na mediarnbo http://mediarnbo.org/wp-content/uploads/2014/08/10-08.jpg

    3. Pan Piotruś

      Publikuje je na stronie http://mediarnbo.org/. http://mediarnbo.org/wp-content/uploads/2014/08/10-08-eng.jpg

  15. sebal

    Nawet jeśli Ukraińcy zdołaliby stłumić powstanie, to nie utrzymają tego terenu długo. Ludność Donbasu dzięki działaniom ukraińskiej armii, kryzys humanitarny oraz przyszłe "sukcesy" gospodarcze tego dziwnego państwa będzie jeszcze bardziej krytyczna idei jednego państwa z Małorusinami.

    1. Przemo

      http://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%82orosja Kolega sebel sieje tutaj rosyjską propagandą... "małoruś" to termin z propagandy rosyjskich nacjonalistów.

    2. rabarbarus

      Jakie tam powstanie - awantura wywołana przez przybyszów spoza Ukrainy, dowodzona przez przybyszów spoza Ukrainy i wykonywana rękami w znacznej mierze obcych. Po tych numerach, które separatyści wykonali w Sławiańsku i paru innych miastach, które de facto miały charakter czystek etnicznych, to może i ludność Donbasu będzie antyukraińska. Ale tylko dlatego, że Ukraińców zabito lub wypędzono.

    3. Sir Galahad

      W Donbasie dominują właśnie Małorusini/ Małorosjanie. Na zachodzie zaś etniczni Ukraińcy.

  16. pragmatyk

    Putin jest zdeterminowany ,nie wchodzi w rachube wycofanie separatystów ,ani wsparcia dla nich.Czeka teraz na błąd Ukrainców aby wejśc ,ocenia sytuacje polityczną aby zachowac resztki legalnosci i pozorów ,moze znów wymysli jakieś nowe zielonkawe ludziki z marsa.Strefa przygraniczna i tak jest ziemia niczyją z powodu cięzkiego ostrzalu ze strony rosyjskiej.Straty ukraińskie idą w setki ludzi a mogą sie powiekszyc.Na razie Putin panuje nad sytuacja.Może szykuje już nastepną prowokację wobec której zachód nie będzie miał argumentów.Ukraina powinna uważać na pulapki jakie Rosja na nią przygotowała.

    1. rabarbarus

      Jak na razie Ukraińcy popełniają sporo błędów w dowodzeniu. Rachunki ofiar prawdopodobnie są znacznie wyższe niż przedstawiają to oficjalne komunikaty ATO. Cała draka z kotłem, w którym na południowym wschodzie znalazły się Ukraińskie jednostki świadczy o tym, że dowodzenie ukraińskie kuleje. Niestety - można tę wojnę było już dawno zakończyć. A Putin ma problem, bo obawiam się, że drugi raz świat się na zielone ludki nie nabierze.

  17. Badacz DNA

    Putin nie dopuści do klęski separatystów. Straciłby twarz, wyszedłby na mięczaka. Tragedia z malezyjskim Boengiem sporo mu namieszała, ale dni płyną, a Świat coraz mniej o tym pamięta. Rebelia ma obecnie 1 zadanie - trwać jak najdłużej, aż wkroczenie wojsk FR stanie się dla wszystkich niemal oczywiste. Mały szczegół - dziś uwolniono 5 ukraińskich oficerów zatrzymanych przez służby Federacji. To jasny sygnał przed nadchodzącą inwazją dla wojsk kijowskich - jak się nam poddacie, nic wam nie grozi z naszej strony. A opór jest bezcelowy - jeżeli takie straty zadaje wam zbieranina najemników i pospolitego ruszenia, to wyobraźcie sobie armię regularną...

    1. z prawej flanki

      trzy ,cztery dni temu usłyszałem w głównym wydaniu DTV "jedynki" wypowiedź jakiegoś holenderskiego (chyba) eksperta negującą możliwość zestrzelenia tego malezyjskiego pasażera (akurat trochę odwrotna w tezie do teorii naszego rodzimego ZP) przez rakietę ; aby było śmiszniej zasugerował od razu ,że...nie da się raczej odczytać z rejestratora zapisu rozmów pilotów... .Nie chcą ostatecznie rozdrażnić niedźwiedzia? Wcale bym się nie zdziwił.

  18. tagore

    Myślę ,że Putin zamierza przejąć tereny do Dniepru wraz z Odessą , i czeka teraz aż najlepsze Ukraińskie oddziały się wykrwawią. I nie liczył bym na niskie morale i skuteczność działania armii Rosyjskiej. tagore

  19. cerg

    Proszę tylko spojrzeć na zdjęcie - ruski to i z kija wystrzeli, nie mówiąc już o kałachu bez magazynka

    1. max

      dobre :)

  20. tt

    wczoraj p,Putin zdymisjonowal niespodziewanie 18 generalow...

  21. Are

    Wnioski wyciągnięte przez autora są odmienne od wniosków autorów analizy podobnego zagadnienia z osw.waw.pl Które są poprawne, pokaże rzeczywisty rozwój sytuacji. Ja bardziej skłaniam się do wniosków panów Wilka i Kończuka, iż, parafrazując, "nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by gonić go". Wyizolowanie Doniecka przez dłuższy czas, równoznaczne jest z katastrofą humanitarną na skalę większą niż w Sarajewie czy Groznym. Jeżeli kremlowska ekipa na tyle wspomoże swych najemników, by Ługańsk i wschodnio-południowe tereny były ogarnięte chaosem do października lub dłużej, to dla Kijowa to bardzo duży problem. Raz wybory, dwa amunicja i zaopatrzenie dla ukraińskiej armii. Nie jest tajemnicą, że po rządach Janukowycza ta armia nie ma za bardzo czym walczyć. A tak na marginesie, charakterystyczne jest, że portal rnbo.gov.ua nie publikuje już nowych map. Czyżby utrata kontroli nad granicą od południowej strony traktowana jest jako wizerunkowa porażka?