Reklama

Geopolityka

Przywódca donieckich separatystów zabity w zamachu. Kondolencje od Putina

Fot. Andrew Butko, Wikipedia, CC BY-SA 3.0
Fot. Andrew Butko, Wikipedia, CC BY-SA 3.0

W wyniku wybuchu bomby w kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów Doniecku na wschodzie Ukrainy zginął w piątek przywódca samozwańczej separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) Ołeksandr Zacharczenko.

Zamach na lidera Donieckiej Republiki Ludowej

Wiadomość o jego śmierci przekazały media rosyjskie, po czym potwierdziła ją Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). MSZ Rosji oskarżyło o zabicie Zacharczenki władze ukraińskie.

Rosyjska agencja Interfax doniosła, że Zacharczenko zginął w wyniku eksplozji ładunku wybuchowego w kawiarni Separ w centrum Doniecka. "Separ" to potoczne określenie prorosyjskiego separatysty w Donbasie. "Przywódca republiki został śmiertelnie raniony" – powiedział rozmówca agencji. W zdarzeniu ranne zostały jeszcze trzy osoby.

Ta sama agencja podała, powołując się na przedstawicieli władz separatystów, że po śmierci Zacharczenki w Doniecku zatrzymano ukraińskich dywersantów. "Zatrzymano kilka osób, ukraińskich dywersantów i związanych z nimi ludzi, podejrzewanych o dokonanie zamachu na przywódcę republiki" – mówiło źródło Interfaksu.

Rzeczniczka SBU Ołena Hitlanska potwierdziła, że Zacharczenko nie żyje. „Tak, według naszych informacji doniesienia te są prawdziwe. Uważamy, że jest to wynik konfliktów międzyfrakcyjnych” – oświadczyła w wypowiedzi dla gazety internetowej „Ukrainska Prawda”.

Naczelnik biura szefa SBU Ihor Huskow powiedział w jednej ze stacji telewizyjnych, że Zacharczenko mógł też zginąć z rąk rosyjskich służb specjalnych.

„Mamy podstawy sądzić, że śmierć Zacharczenki może być wynikiem konfliktów kryminalnych w środowisku rebeliantów (…), ale nie wykluczamy również dążenia rosyjskich służb specjalnych do usunięcia figury, która – według naszych informacji – przeszkadzała Rosjanom i stała się niepotrzebna” – oświadczył Huskow.

Rosyjskie media podają, że po zamachu na Zacharczenkę separatyści zamknęli drogi wyjazdowe z Doniecka i wprowadzili stan wyjątkowy.

Putin składa kondolencje

"Nikczemne zabójstwo Ołeksandra Zacharczenki jest jeszcze jednym dowodem na to, iż ci, którzy wybrali drogę terroru, przemocy i zastraszania, nie chcą poszukiwać pokojowego, politycznego rozwiązania konfliktu i prowadzić realnego dialogu z mieszkańcami południowego wschodu" - oświadczył Putin. Słowo "Ukraina" nie pada w tekście telegramu kondolencyjnego. Jako "południowy wschód Ukrainy" w Rosji określa się ukraińskie obwody doniecki i ługański, gdzie prorosyjscy separatyści proklamowali tzw. republiki ludowe.

Owe siły, które "wybrały drogę terroru", Putin oskarżył, że "stawiają na destabilizację sytuacji" i chcą "rzucić naród Donbasu na kolana". Ostrzegł następnie, że "to się im nie uda". Wyraził nadzieję, że "organizatorzy i wykonawcy przestępstwa poniosą zasłużoną karę".

Putin przekazał kondolencje rodzinie Zacharczenki i "wszystkim mieszkańcom Donbasu" i dodał: "Rosja zawsze będzie razem z wami".

Jak podały w piątek wieczorem media w Moskwie, Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej w związku z zabójstwem Zacharczenki wszczął sprawę karną w oparciu o artykuł kodeksu karnego mówiący o "akcie terroryzmu międzynarodowego".

Czystki wśród przywódców separatystów

42-letni Zacharczenko to urodzony w Doniecku obywatel Ukrainy. W 2013 roku, gdy na Ukrainie rozpoczęła się proeuropejska rewolucja, udzielał się w organizacjach opowiadających się po stronie prorosyjskich władz, na których czele stał ówczesny prezydent Wiktor Janukowycz.

W maju 2014 roku, po zajęciu przez siły prorosyjskie Doniecka, Zacharczenkozostał komendantem wojskowym tego miasta, po czym stanął na czele tzw. MSW donieckiej republiki. 7 sierpnia 2014 roku objął stanowisko przywódcy DRL.

Zacharczenko nie jest pierwszym działaczem ze wspieranych przez Moskwę samozwańczych tworów na wschodzie Ukrainy, który zginął w ostatnich latach w wyniku zamachu bądź zmarł w tajemniczych okolicznościach.

Na początku stycznia 2017 roku w Moskwie zmarł pierwszy przywódca Ługańskiej Republiki Ludowej Wałerij Bołotow. Jego współpracownicy informowali, że przyczyną śmierci był zawał serca, jednak media pisały, że przed śmiercią ostro krytykował on obecnego lidera ŁRL Ihora Płotnickiego.

W lutym ub. roku w zajętym przez separatystów Ługańsku zabito naczelnika ich milicji Ołeha Anaszczenkę. Media rebeliantów oświadczyły, że zlikwidowały go ukraińskie służby specjalne.

We wrześniu 2017 roku w Gorkach pod Moskwą został zastrzelony Ukrainiec Jewgienij (Jewhen) Żylin, lider prorosyjskiego ruchu Opłot, jeden z organizatorów walk przeciw ukraińskim siłom rządowym w Donbasie. W tym samym miesiącu samobójstwo popełnił b. premier ŁRL Hennadij Cypkałow, zatrzymany wcześniej przez władze samozwańczej republiki za próbę przewrotu przeciwko ekipie Płotnickiego.

W październiku 2016 roku w Doniecku zginął w zamachu rosyjski bojownik Arsen Pawłow, pseudonim Motorola. W wywiadach mówił, że zabił co najmniej 15 ukraińskich żołnierzy. W windzie, którą jechał do swego mieszkania, podłożono ładunek wybuchowy. Ukraińskie władze zapewniały, że nie miały z tym nic wspólnego.

Źródło:PAP
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. DSA

    niezależnie od tego kto tego dokonał może to być powód eskalacji: jeśli Ukraina to będzie to odwet, jeśli Rosja to pretekst.

  2. sża

    Bartek 1, Donbas to nie jest Rosja, to jest cały czas Ukraina. Tereny znane u nas od wieków jako \"Dzikie Pola\"...

  3. tagore

    Moskwa wykorzysta ten zamach propagandowo przeciwko Ukrainie

  4. PiotrEl

    Dotychczas \"terroryści\" z Donbasa nie \"zamachiwali się\" na przywódców \"Niezałyżnoj\"....

  5. Bartek 1

    Te kondolencję to przykład szczególnego, wschodniego poczucia humoru. Ten artykuł dedykuję wszystkim którzy twierdzą, że Rosja to nasz ZWYKŁY sąsiad z którym trzeba współpracować.

  6. Frederick

    złapali w aucie które przjeżdżało jedną z ulic centralnych Doniecka ... ul. Chmielnickiego. To jest zaledwie 10 minut od miejsca zamachu. Aresztowano ich godzinę po wydarzeniu ... czyli ci dywersanci godzinę po dywersji jeżdzili sobie w kółko w centrum miasta. Bardziej prawdopodobne że albo inscenizacje zrobili albo przypadkowych gości złapali.

Reklama