- Wiadomości
Prawdziwa historia człowieka-legendy. „Snajper” na ekranach polskich kin
Wyreżyserowana przez Clinta Eastwooda historia życia Chrisa Kyle’a - amerykańskiego snajpera z Navy SEAL weszła 20 lutego br. na ekrany polskich kin. Okazało się, że jest to jeden z tych filmów, na którym widzowie nie zaczynają wychodzić z sali od razu po pojawieniu się końcowych napisów.
„Snajper” jeszcze przed polską premierą wywołał u nas ogromne kontrowersje. Z jednej strony stanęli ludzie, którzy po prostu ujrzeli przejmującą i smutną historię jednego z amerykańskich bohaterów wojennych. Z drugiej uaktywniły się osoby, które zobaczyły „niezłego psychola, który miał radochę z zabijania”. Dlatego chociażby tylko po to, by stwierdzić kto ma rację - warto pójść do kina.
Kim był Chris Kyle?
Film „Snajper” to opowieść o Chrisie Kyle’u, który za swoje osiągnięcia uzyskał u amerykańskich żołnierzy przydomek „Legenda” a u wrogów „Szajtan ar-Ramadi” (Diabeł z Ramadi). Za jego głowę bojownicy iraccy wyznaczyli nagrodę w wysokości 180 tysięcy dolarów. Był to najskuteczniejszy snajper w historii sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. W czasie czterech misji w Iraku zabił 255 osób z czego 160 zostało oficjalnie potwierdzonych przez Pentagon. Dwukrotnie ranny, był też sześciokrotnie lekko kontuzjowany przez bliski wybuch miny. Do jego największych osiągnięć zalicza się zastrzelenie irackiego bojownika z odległości 1920 m.
Christopher Scott Kyle wstąpił do armii mając 25 lat wybierając najtrudniejszą formację - elitarne oddziały komandosów marynarki Navy SEAL. Służył w amerykańskich siłach zbrojnych 10 lat - od 1999 do 2009 r. Za swoją walkę dwukrotnie otrzymał Srebrną Gwiazdę i pięciokrotnie Brązową Gwiazdę. Po odejściu z armii Kyle założył firmę ochroniarską (szkolącą m.in. snajperów). Wydał też autobiograficzną książkę („American Sniper”), która została przetłumaczona m.in. na język polski („Cel snajpera”).
Starał się również pomagać byłym żołnierzom, którzy nie potrafili się odnaleźć po odejściu do cywila i którzy cierpieli na stres pourazowy. Z tego powodu też zginął 2 lutego 2013 roku zastrzelony przez człowieka prawdopodobnie niezrównoważonego psychicznie. Pozostawił żonę i dwójkę dzieci. Proces mordercy rozpoczął się 11 lutego 2015 r.
Amerykańskie i polskie spojrzenie na żołnierzy
Clint Eastwood nie miał łatwego zadania, ponieważ musiał pokazać prawdziwą historię człowieka-legendy, znanego przede wszystkim ze swoich „wyczynów” bojowych. Tymczasem w rzeczywistości Kyle miał takie same problemy jak inni żołnierze. Dlatego chociaż „Snajper” to typowy film wojenny, nie skupia się tylko na działaniach w Iraku, ale również na sytuacji żony i dzieci Kyle’a. Pokazuje m.in. jak ogromny wpływ na rodziny żołnierzy mają misje bojowe, i to na nawet jeżeli są wykonywane przez wydawałaby się, doskonale wyszkolonych komandosów SEAL.
Co ciekawe duża część internautów w Polsce potępia Chrisa Kyle’a klasyfikując go jako „przygłupa z amerykańskiej wiochy”, „zwyrodnialca” a nawet „mordercę, z którego robi się bohatera”. Przy ocenie filmu w jednym przypadku użyto nawet sformułowania: „dałem 4 gwiazdki... z litości i tylko dlatego, że w końcu tego błazna ktoś zastrzelił…”.
Tymczasem nazwanie snajpera mordercą jest przejawem najwyższej głupoty. Żołnierze (a tym bardziej komandosi) są rzeczywiście szkoleni do zabijania, ale od morderców różnią się motywami. Kto tego nie dostrzega powinien się poważnie zastanowić, czy wie w jakim świecie żyje.
Pamiętajmy ponadto, że film „Snajper” w Stanach Zjednoczonych bił rekordy popularności zarabiając w przeciągu 6 tygodni w kinach amerykańskich prawie 250 milionów dolarów. Pobił m.in. tzw. „ rekord weekendu z Super Bowl” przynosząc wtedy zysk w wysokości 31,9 mln dolarów. Sama książka natomiast pozostawała przez 18 tygodni na liście bestsellerów publikowanej przez „New York Timesa” (w tym przez 13 tygodni na czele). Amerykanie nie wyśmiali więc tej historii, ale są z niej bardzo dumni.
Zobaczyć i zrozumieć
„Snajper” to film trudny dla Polaków, głównie dlatego, że coraz mniej ludzi w Polsce potrafi zrozumieć zwykłych, amerykańskich „farmerów”, którzy z pobudek patriotycznych chcą walczyć za swój kraj. Amerykańska duma z ojczyzny jest przez Polaków często wyśmiewana i przedstawiana jako przejaw głupoty i "prostactwa". Trudno jednak zgodzić się z takim rozumowaniem.
Clint Eastwood uczciwie przedstawił całą historię. Film pokazuje tragedie przeżywane przez ludzi po obu stronach konfliktu. Reżyser nie oczernia Irakijczyków i nie robi z nich idiotów. Syryjski snajper Mustafa (grany przez Sammy’ego Sheika), który przez lata nękał amerykańskich żołnierzy był po prostu niebezpiecznym przeciwnikiem, którego trzeba było unieszkodliwić, ponieważ zagrażał kolegom. Nie mówi też o patriotyzmie u żołnierzy na misjach. Pokazuje natomiast dosadnie jak walka za kraj powoli przeradza się u nich po prostu w walkę w obronie kolegów. I powinno się wierzyć, że to dlatego Chrisa Kyle wracał kilkakrotnie do Iraku („…pamięta się nie tych, których się ocaliło. ale tych, których się ocalić nie udało …).
U wielu Amerykanów rzeczywiście istnieje prosty podział ludzi na "wilki, owce i psy pasterskie". Kyle zaliczał siebie do "psów pasterskich" i starał się chronić swoich kolegów w taki sposób, w jaki go wyszkolono. Dlatego prawdopodobnie wierzył, że gdyby został w domu ze swoją rodziną, zginęłoby więcej jego kolegów.
Film wojenny ale i historyczny
„Snajper” to dobrze nakręcony film, co gwarantuje nie tylko reżyser (Oscar za „Bez przebaczenia”), ale nominowani do Oscara: operator Tom Stern i scenograf James J. Murakami („Oszukana”) oraz nagrodzony Oscarem montażysta Joel Cox („Bez przebaczenia”). Krytykując film pamiętajmy dodatkowo, że otrzymał on dwie nominacje do Oscara w kategoriach: „najlepszy film” i „najlepszy aktor” (Bradley Cooper jako Chris Kyle). Dużo scen było kręconych w Maroku, a więc w bardzo podobnej scenerii. Wykorzystano również pustynny krajobraz miasteczka El Centro położonego ok. 160 km na wschód od San Diego.
Ważną role przy kręceniu zdjęć mieli: żona Chrisa – Taya Kyle i Kevin Lacz - kolega Chrisa z oddziału SEAL Team 3, bardziej znany jako „Dauber”. Taya Kyle odkryła przed ekipą filmową wiele szczegółów z życia osobistego: „…dzięki czemu mogliśmy w pełni zrozumieć, co oznaczało dla nich bycie razem”.
„Dauber” zadbał o to, by sceny były nakręcone jak najbardziej realnie, sam zresztą biorąc w nich udział jako aktor (jego nazwisko jest w czołówce). Pokazywał m.in. jak obsługuje się karabin snajperski dalekiego zasięgu, jak prowadzi się walkę w mieście i w budynkach, jak zachowywali się komandosi i żołnierze piechoty morskiej, jak wyglądało współdziałanie z lotnictwem i artylerią.
Zastanawiając się nad realnością oglądanych scen warto przytoczyć opinię „Daubera”” „…kiedy założyłem mundur, chwilami czułem, jakbym znów był w Iraku. Scenografia na planie była niesamowita, więc pod względem wizualnym wszystko się zgadzało. Potem chodziło już tylko o to, aby ponownie wejść w rolę członka oddziału. To oczywiście nie to samo, ale emocje wracają. Zrobiło to na mnie wrażenie…”.
Pozostali aktorzy zostali przeszkoleni przez wojskowych instruktorów: „…jak prawidłowo trzymać broń, jak wchodzić do pomieszczeń, sprawdzając, czy nikogo w nich nie ma, a także przyswoić sobie żargon, jakim posługują się żołnierze”. Bradley Cooper uczył się między innymi wykorzystania trzech karabinków snajperskich który wykorzystywał Kyle: .338 Lapua, .300 Win Mag oraz MK11.
Oczywiście w filmie nie ma wszystkiego, co jest potrzebne by zostać snajperem. Nie ma więc szczegółów na temat szkolenia SEAL, sposobów wyszukiwania stanowisk i kamuflażu, sposobów kalibracja broni itd. Ale pomimo tego można mieć wyobrażenie, co przeżywali żołnierze walczący w Iraku.
Jeżeli tego nie zauważymy to „Snajper” może być po prostu obejrzany jako bardzo dobrze nakręcony film wojenny, potraktowany bez głębszego przesłania. Jeżeli jednak chcemy "coś" z kina wynieść to zastanówmy się przy okazji, czy to co wielu Polaków wyśmiewa u Amerykanów nie jest właśnie tym, czego ludziom w kraju zaczyna brakować.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]