Geopolityka
Opozycja syryjska zapowiada powołanie jednolitego dowództwa [komentarz]
Siły zbrojnej opozycji syryjskiej postanowiły utworzyć jednolite dowództwo, podała 16 października agencja Reuters powołując się na 2 źródła wewnątrz sił powstańczych. (rebelianckich)
Jeden z informatorów Reutersa twierdzi, że porozumienie zostało osiągnięte, pozostaje tylko złożyć podpisy na dokumencie. Według niego, oficjalny dokument zostanie ogłoszony jeszcze w tym miesiącu, a głównymi siłami które stoją za tym projektem są Turcja i Katar.
W skład naczelnego dowództwa mają wejść, m.in. obecni liderzy Wolnej Armii Syryjskiej, pod sztandarem której walczy obecnie zdecydowana większość powstańców (rebeliantów), w tym płk. Rijad al-As'ad i gen. Mustafa Szajch, oraz gen. Muhammad Hadż Ali oraz dowódcy regionalnych oddziałów jak np. płk. Kasim Saad ad-Din przebywający w Homs.
Na 4 listopada, Syryjska Rada Narodowa zaplanowała tzw. konferencję jedności opozycji, która odbędzie się w Katarze.
Komentarz:
Informacja, w swojej istocie i tak dość enigmatyczna, nie jest zbyt wiarygodna. Po pierwsze, opiera się ona na nieoficjalne i nieliczne źródła. Po drugie, zbrojna opozycja jest nadal zróżnicowania i brakuje jej technicznych możliwości, aby utworzyć jedno dowództwo obejmujące zarówno ośrodki zagraniczne jak i te operujące wewnątrz Syrii.
Przegląd Sytuacji
Od prawie 19 miesięcy powstanie (rebelia) przeciwko rządowi prezydenta al-Asada usiłuje zyskać międzynarodowe poparcie, którego praktycznym przejawem miałoby być zaopatrywanie ich w nowoczesną broń i wyposażenie mogące zmniejszyć przewagę sił rządowych.
Brak jednolitego, odpowiedzialnego dowództwa i skutecznych struktur opozycji jest głównym powodem oporu państw, takich jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, czy Francja przed bezpośrednim, wzmożonym jej dozbrajaniem. Państwa te obawiają się, że sprzęt może trafić do nierozpoznanych islamskich ekstremistów, którzy następnie mogliby go użyć przeciwko nim.
Zdecydowana większość opozycyjnych oddziałów deklaruje przynależność do Wolnej Armii Syryjskiej – formalnie zbrojnego ramienia Syryjskiej Rady Nardowej. Ta zbrojna grupa, założona i kierowana przez płk. Riyada al-As'ada, której oficjalna kwatera znajduje się w Turcji, w Hatay ma ograniczony wpływ na przebieg wydarzeń w Syrii. To właśnie operująca z Turcji frakcja WAS, może liczyć na finansowanie, szkolenie, czy nawet dozbrajanie ze strony Turcji, Kataru, Arabii Saudyjskiej czy nawet Stanów Zjednoczonych.
WAS nie ma jednak bezpośredniego wpływu na sytuację wewnątrz Syrii, z wyjątkiem jej północnej części. Poszczególne regionalne oddziały cechują się dużym stopniem niezależności – brak tu pionowych struktur dowodzenia, a z uwagi na partyzancką metodę prowadzenia walki i braki w sprzęcie komunikacja między grupami zbrojnymi jest mocno utrudniona, nawet w obrębie jednego miasta, a co dopiero w skali prowincji czy całego kraju.
Niezależne oddziały operują na poziomie dzielnicy, czy wioski często nie wiedząc nawet o swoim istnieniu.. Czasami bojownicy opozycji łączą się w brygady (kilkuset osobowe oddziały), złożone z dezerterów z armii rządowej, cywilów którzy chwycili za broń, a czasem ochotników, także dżihadystów, zza granicy.
Część brygad stosuje metody terrorystyczne, zamachy bombowe, egzekucje bez procesu, porwania, co z jednej strony jest skuteczne, ale z drugiej budzi odrazę wielu Syryjczyków i potęguje wątpliwości decydentów na Zachodzie.
Jedność militarna przed polityczną?
Stworzenie jednolitego dowództwa przez opozycję, przy założeniu że dojdzie do utworzenia struktur zdolnych realnie do nadzoru i koordynowania działań większości różnych grup zbrojnych, może wpłynąć wydatnie na przyspieszenie upadku reżimu w Damaszku. Czy przekona to państwa krytykujące al-Asada do jawnego uzbrajania opozycji? Jeśli tak, to zwycięstwo militarne powstania zostanie przypieczętowane. Rodzi to jednak kolejny poważny problem.
Jednolite dowództwo nie oznacza jednocześnie jedności politycznej, a nawet niekoniecznie jedności militarnej (wiele zależy od poziomu subordynacji poszczególnych oddziałów partyzantki). Brak jedności politycznej, a o takiej na pewno nie może być mowy, może oznaczać co najmniej wytworzenie się sytuacji, z którą od miesięcy zmaga się Libia, czyli polaryzacją ośrodków siły w państwie. W najgorszym wypadku, w razie upadku al-Asada, może dojść do podziału kraju na regiony opanowane przez przedstawicieli jednej konfesji, grupy etnicznej, czy nawet ideologii (np. ideologii globalnego dżihadu, do czego doszło np. w Mali, i w mniejszym stopniu w niektórych miastach Libii). Dlatego, sojusznicy opozycji wewnątrz Syrii powinni bardzo ostrożnie rozważyć udzielenie im zbrojnej pomocy przed wykrystalizowaniem się silnego, inkluzywnego ośrodka władzy, gotowego przejąc stery w państwie po ewentualnej zmianie ustroju.
Syryjska Rada Narodowa, organizacja parasolowa z siedzibą w Ankarze, która, jak sama twierdzi, skupia nawet 90% opozycji, zwołuje 4 listopada konferencję w Katarze. Choć Turcja stara się promować SRN kierowanej obecnie przez Kurda, Abd el-Baseta Saydę, i przedstawiać ją jako reprezentatywne przedstawicielstwo syryjskiej opozycji, wpływ tej organizacji na wydarzenia w Syrii jest analogiczny do tego jaki wywiera Wolna Armia Syryjska. Oprócz powodów analogicznych do sytuacji z WAS, porozumienie opozycji zagranicznej i wewnętrznej utrudnia nieufność Syryjczyków do ludzi z SRN – większość to dawni emigranci z Syrii, mieszkający na Zachodzie, którzy zdaniem wielu osób wewnątrz kraju nie rozumieją potrzeb narodu i za bardzo skupiają się na przyszłych profitach, a nie na najważniejszym celu – obaleniu al-Asada.
SRN-owi teoretycznie podlegają Lokalne Komitety Koordynacyjne – grupy informujące światową opinię publiczną o przebiegu konfliktu i organizujące demonstracje. W rzeczywistości działają niezależnie od SRN i niezależnie od siebie.
Syryjska Rada Narodowa to jednak wbrew jej twierdzeniom, nie jedyny przedstawiciel opozycji. Kurdyjska Partia Unii Demokratycznej (PYD), która jest związana z terrorystyczną organizacją PKK, przejęła kontrolę nad częścią obszarów północnej Syrii zamieszkanych przez ludność kurdyjską. Kurdowie utworzyli ponadto Kurdyjską Radę Narodową, jako alternatywę dla SRN, która nie przedstawiła odpowiadającemu tej mniejszości programu.
Narodowe Biuro Koordynacyjne na rzecz Demokratycznych Przemian, utworzone 30 czerwca 2011 r. w Damaszku skupia z kolei środowiska lewicowe i świeckie, które dążą do zmian w kraju, jednak nie na drodze przemocy, lecz negocjacji z rządem – z tego powodu współpraca z SRN do dzisiaj jest niemożliwa. Bliźniaczą do NCB grupą jest Syryjska Platforma Demokratyczna (SDP).
Do tego należy dodać niezależne grupki aktywistów, świeckich, muzułmańskich, islamistycznych, dżihadystycznych.
Opozycja musi pozyskać dotychczasowych lojalistów
Nie można również zapomnieć, że rząd al-Asada ma ciągle znaczące poparcie wśród mniejszości alawickiej, ale także i chrześcijańskiej, choć wśród dezerterów a nawet członków SRN znajduje się pewna niewielka reprezentacja tych dwóch grup.
Optymalnym rozwiązaniem dla opozycji, przed decydującym rozdaniem militarnym, byłoby wciągnięcie do czegoś w rodzaju rządu jedności narodowej, przedstawicieli wyżej wymienionych mniejszości a planem minimum przekonanie przynajmniej ich części do tego, że Syria bez al-Asada leży w ich interesie, i że zostanie im zagwarantowane bezpieczeństwo.
Tych wymagań raczej nie będzie w stanie spełnić zapowiedziane 16 października jednolite dowództwo, jeśli w ogóle powstanie.
Marcin M. Toboła
Mikrostan wojenny, Mad Max w Syrii - Defence24Week 102