Geopolityka
Korytarz Indie-Europa konkurencją dla Jedwabnego Szlaku? [OPINIA]
Niedawny szczyt G20 w Delhi przyniósł kilka ciekawych wiadomości na czele z konkurencyjną koncepcją dla chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku.
Wojna na Ukrainie oraz pandemia COVID-19 poruszyły dotychczasowymi układami geopolitycznymi i jest to widoczne nie tylko w Europie, ale w zasadzie na całym świecie. Taki sygnał wyszedł również z Indii, które coraz pewniej wchodzą do współczesnego koncertu mocarstw. #READ[ articles: 1026554 | showThumbnails: true ]
Mocarstwo piwotalne
Dawna "perła w koronie" Imperium Brytyjskiego od lat była postrzegana jako państwo z ogromnym potencjałem. Demografia, terytorium, strategiczne położenie, rosnąca gospodarka. To wszystko przemawia na korzyć Indii, które na szczycie G20 potwierdziły swoje ambicje do bycia, co najmniej, liderem w regionie. Jest to też częściowe wyjście naprzeciw dotychczasowej doktrynie, która bardzo mocno opierała się o balans pomiędzy partnerami. Przez lata w indyjskiej doktrynie polityki zagranicznej przyświecała idea strategicznej autonomii, jednak nie była ona dotychczas w pełni realizowana, głównie ze względu na dużą zależność wojskową jak i surowcową od Federacji Rosyjskiej. Można jednak zauważyć, w szczególności po niedawnej wizycie Narendry Modiego w Waszyngtonie, że ta tendencja może stopniowo ulegać zmianie. I to pomimo pewnych problemów systemowych "największej demokracji świata".
Czytaj też
Hinduscy dyplomaci i politycy, jak Shivshankar Menon czy Shashi Tharoor piszą otwarcie o załamaniu się dotychczasowego ładu światowego, gdzie poprzez słabnięcie Europy i opadanie z sił Stanów Zjednoczonych otwiera się okno dla świata wielobiegunowego. W tym nadchodzącym nowym świecie Indie chcą być jak najbardziej obecne. Pekin jak i Waszyngton zdają się to zauważać. W przypadku tego pierwszego jednym ze sposobów na ujarzmienie "indyjskiego słonia" miała być grupa BRICS, choć tu cele obu państw wyraźnie się rozchodzą.
To wszystko widzą Amerykanie i próbują grać na rzecz przeciągnięcia Indii na swoją stronę i wykorzystują chociażby swoje możliwości gospodarcze, potencjał przemysłu zbrojeniowego, ale też używając odpowiednich emocji, czyli mają świadomość antagonizmów indyjsko-chińskich, które dają o sobie znać co jakiś czas. Pamiętać należy, że do dziś istnieje pomiędzy nimi konflikt natury terytorialnej (sporne obszary Arunachal Pradesh oraz Aksai Chin), ale też natury strategicznej. W końcu najbliższym partnerem Chin w regionie jest Pakistan, który z kolei jest największym wrogiem Indii.
Tendencja jeśli chodzi o rolę znaczenia Delhi jest na fali wznoszącej, a jednym z takich sygnałów wysłanych w świat były niedawne wskoczenie na pierwsze miejsce rankingu populacji państw globu oraz skuteczne wysłanie sondy na Księżyc. To pokazuje, jak olbrzymi potencjał drzemie w tym państwie. Nie ma zatem wątpliwości, że w przypadku często zwiastowanego konfliktu na linii USA-Chiny to właśnie Indie mogą odegrać rolę państwa kluczowego dla takiego starcia. Mogą, choć nie muszą. Wynikać to może chociażby z pamięci o przegranej wojnie w 1962 roku oraz z faktu, że nadal są dużo słabsze od chińskiego smoka.
Indie rzucają rękawice Chinom?
Indie przez lata starały się dystansować od Pekinu, tak by nie stać się od nich w pełni zależnymi. Znamiennym jest to, że nie przystąpiły w 2020 roku do Regionalnego Kompleksowego Partnerstwa Gospodarczego. Delhi ewidentnie obawiało się tutaj utraty części wpływów, w szczególności gospodarczych, właśnie na rzecz Chin.
Kluczową wiadomością z ostatnich dni dla relacji indyjsko-chińskich jest porozumienie zawarte pomiędzy Indiami, Stanami Zjednoczonymi, Arabią Saudyjską, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi oraz Unią Europejską na temat utworzenia dwóch korytarzy kolejowych. Pierwszy miałbym łączyć Indie z państwami Zatoki Perskiej i Bliskiego Wschodu. Drugi ma być poprowadzony w kierunku Europy. Za tym mają iść również inwestycje związane z energią odnawialną, linie elektromagnetyczne czy rurociągi dla wodoru. Ta koncepcja jednoznacznie wydaje się być konkurencją dla chińskiego Nowego Jedwabnego Szlaku.
Znamiennym jest w tym wypadku również fakt, że przywódca Chin Xi Jinping nie pojawił się na szczycie, co również może być uznane za sygnał wysłany w kierunku Narendry Modiego oraz innych uczestników spotkania w Delhi. Jest to kolejny taki projekt, obok nowego korytarza perskiego, w którym Indie jednocześnie balansują na cienkiej linii pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem, torpedując jednocześnie plany Pekinu.
Czytaj też
Polityka powstrzymywania wraca do łask
Doktryna powstrzymywania była pojęciem ukutym przez George'a Kennana na przełomie lat 40 i 50-tych XX wieku. Uznawana jest też czasem za rozwinięcie doktryny Trumana. Niemniej, stała się ona podstawą strategii USA wobec Związku Radzieckiego, która za cel wzięła ograniczanie wpływów radzieckich i komunistycznych na świecie i powolne "zduszanie" bloku komunistycznego. Obecnie można zaobserwować podobne ruchy w stosunku do Chin. Wydaje się, że Ameryka powoli zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że aktualnie mierzą się z najbardziej wymagającym przeciwnikiem w swojej dotychczasowej historii. Stąd też wracają metody, które przyniosły lata temu zamierzone skutki, choć teraz w bardziej uwspółcześnionej formie.
Polityka USA oraz projekt tychże korytarzy rzucają też nowe światło na strategiczne znaczenie Bliskiego Wschodu, który w tej sytuacji będzie odgrywał kluczową rolę w bezpieczeństwie dostaw, w szczególności dla Europy. Jest to również kolejny ruch Stanów Zjednoczonych wycelowany bezpośrednio w Chiny, w mniejszym stopniu w Federację Rosyjską, która aktualnie jest osłabiona wojną na Ukrainie. Po uderzeniu w rynek mikroprocesorów, większej aktywności w rejonie Indochin oraz niedawnych ćwiczeniach przeprowadzonych z Armenią jest to następny taki krok, który układa się w swego rodzaju półkole otaczające Chiny. By wymienić tylko tych najważniejszych. Od Korei Południowej, przez Japonię, Tajwan, Australię, Wietnam, po Indie i ponownie zwiększane zaangażowanie na Bliskim Wschodzie.
Czytaj też
Strategia amerykańska w połączeniu z hinduskimi aspiracjami i potencjałem są realnym zagrożeniem dla interesów chińskim w regionie jak i całej Eurazji. Rodzi się zatem pytanie, jak Chiny zareagują na tego typu zapowiedzi, które mogłyby oznaczać klęskę prowadzonej przez wiele lat polityki w ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku.
FG42
Ciekawe że autor ani słowem nie wspomina o Polsce przez której terytorium ów korytarz by przebiegał. Bez jej udziału ani ten projekt ani nowy jedwabny szlak są niezbyt opłacalne. Najłatwiejsza droga dla każdej azjatyckiej ekspansj wiedzie przez nasz kraj.
DIM1
@FG42. Najtańszy jest szlak morski. A ten, z Dalekiego Wschodu do Europy, nie biegnie przez Bałtyk. A już jeśli, to tylko peryferyjnie, minimalnie.
Sorien
Z Chin i Rosji owszem . Z Indii już altwrnatywa przez pakistan , Iran, Turcję i dalej bałkański szlak nie jest taka nierealna. Chociaż wiadomo że przedzieranie się tirów czy pociągów przez górzyste Bałkany nie jest tak przyjemne dla portfela wykładającego na paliwo co przez niziny środkowo Europejskie
Monkey
@Sorien: Pakistan będąc zaprzysięgłym wrogiem Indii i sojusznikiem ChRL raczej nie będzie zbyt entuzjastycznym członkiem takiego paktu ekonomicznego. Ze względu na konsekwencje polityczne. Iranowi też bliżej do Chin niż do Indii, nie mówiąc już o USA.
Monkey
Ciekawa inicjatywa Indii, ale to dopiero pieśń przyszłości. Chińczycy są bardziej zaawansowani ze swoimi projektami. Do tego nigdy nie wiadomo, czy państwa w rodzaju Arabii Saudyjskiej i ZEA nie zrobią nagłej wolty. Politycznie jest im ostatnio po drodze raczej z ChRL i Rosją niż z USA.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Chiny z wrogim Pakistanem całkowicie blokują lądowy szlak z Indii do Europy. A szlak morski był i jest bez żadnych fanfar. Indyjska alternatywa dla chińskiego jedwabnego szlaku to propagandowy humbug. Dopiero umowa o wzajemnym realnym zniesieniu ceł między UE a Indiami może stworzyć nowy jakościowo geostrategiczny sojusz. Tylko, czy to byłoby w interesie USA? Zwłaszcza, że to US Navy panuje nad morskimi szlakami komunikacyjnymi.
Milutki
Na pierwszej wizualizacjì szkak kończył się na Grecji, w następnych dołączyły Włochy i Francja co zrozumiałe bo tam są klienci , na najnowszych są porty północne Niemiec które razem z portami Amsterdam i polskimi były wczesniej wykluczane. Taki duży rozstrzał możliwości nie pasuje do określenia szlak, to byłyby szlaki. Projekt szlaku wygląda na PRowy zagranie Modiego który chciał uświętnić swój szczyt G20 jako gospodarz gdzie szlak ogłoszono, Muhammada bin Salmana z Arabii Saudyjskiej zmuszonego znaleźć sukces swojej reformy Arabia Saudyjska 2030 bo realnych brakuje , dodatkowo marginalizuje Egipt (Kanał Suezki), Biden promował szlak aby zagrać na nosie Chinom. Szlak na razie działa na zasadzie listów intencyjnych i wątpliwe czy z tego poziomu wyjdzie , gdyby szlak miał sens ekonomiczny porty na Bałtyku od dziesiątek lat nie miałyby sensu istnienia
DIM1
Owszem, szlak wiedzie przez Grecję, gdyż właśnie na Grecji Europa zaczyna się. I podobnie Amerykanie na dobre sadowią się zaraz w pierwszym porcie Europy,, czyli w moim Alexandroupoli. Masz coś przeciw ? Ale to wy sami wykluczacie się coraz bardziej, Europy, Unii i NATO, a nie my was. Czasu mieliście całą masę.
Milutki
@DIM1 kilka lat temu głośno było o śródziemnomorskim rurociągu gazowym z Izraela do Grzecji, ostatecznie wyszło że to tylko polityczne hasło bez ekonomicznych realiów i temat zamarł. Obecny temat wygląda podobnie. Na końcu to nie państwa a biznes decyduje który szlak będzie używany jeżeli kilka szlaków jest dostepnych czy będą chcieli towar kilkukrotnie przerzucać ze statków na koła, czy tylko statkiem albo czy statkiem bliżej do portu tranzytowego typu Grecja czy od razu do kraju docelowego typu Niemcy. Dla Turcji żaden port nie jest wart ustępstw w sprawach bezpieczeństwa czego oczekuje USA , ten element polityki Turcji się nie zmieni , szczególnie że port na razie jest wirtualny a Turcja jeżeli przedstawi korzystniejszą ofertę to wirtualny twór zostanie zapomniany
DIM1
@Milutki. re: gazociąg. ZBOJKOTOWAŁY GO NIEMCY, Niemcy namówiły odpowiednie organy UE do zgłoszenia sprzeciwu. Preteksty ekologiczne. re: nie państwa, a biznes decyduje. MASZ RACJĘ ! Toteż państwo greckie jedynie zaaranżowało budowę gazoportu w Alexandroupoli, w szczególności pozwalającego napełnić dwa gazociągu biegnące przez Turcję. Gdyby ktoś tam po drodze zakręcał kurki czy sabotował inaczej... Po czym zorganizowano dopiero pierwsze spotkanie potencjalnych chętnych biznesowych i natychmiastowo, pierwszego dnia, zgłosili się chętni, z wielu pańśtw, na rezerwację łącznie 11,5 mld m.szesc. przepustowości. Choć budowę planowano jedynie na 7,5 mld (oraz 7,5 mld drugi gazoport, działający obok Aten). Prywatni chętni oczywiście. Dokładnie jak mówisz.
easyrider
Żaden strategiczny sojusz w długiej perspektywie nie jest możliwy z Indiami. Można spróbować skorzystać z ich pomocy przy neutralizacji Chin i islamu. Wspólny wróg może nas jest w stanie zjednoczyć. W dłuższej perspektywie Indie będą takim samym zagrożeniem jak inne cywilizacje. My się kurczymy demograficznie i toczy nas obłąkana ideologia stawiająca na obce ludy i wyższość opętania nad biologią. Technologicznie jeszcze mamy przewagę ale to nie będzie trwało wiecznie. Albo zneutralizujemy po kolei naszych wrogów albo biała, zachodnia cywilizacja polegnie.
bezreklam
Temat zastrzelenia przez Indyjski wywiad przwdcy Sikhow w KAnadzie i wojny dyplamatcznej sie nie pojawia choc jest nie bezpoczny bo na propagandwym "sojuszu wartosci" - robi blizny. Tak samo jak Bahrjan (najabrzdeij zamordsytczny kraj swiata ) i sojisz z KOminstami z Wietnamu.
rwd
Indie promują się jako mocarstwo ale trzeba pamiętać, że nędza setek milionów Hindusów jest tylko porównywalna z najbiedniejszymi krajami Afryki. Większość tamtejszych ludzi nadal czci święte krowy a w czasie epidemii leczyła się okładami z krowiego łajna, które jest również najpopularniejszym budulcem domów na wsiach. O innych zwyczajach panujących w tym mocarstwie nie będę pisał, aby nie zepsuć innym kolacji.
Jan z Krakowa
Jest również analogia między tworzeniem związku USA -- Indie teraz (p-ko wplywom Chin), a porozumieniem USA -- Chiny (p-ko CCCP) kiedyś za prezydenta Nixona, co przyczyniło się do wygrania zimnej wojny i upadku CCCP. Skądinąd, ten polityk z Indii musi być z wysokiej kasty, bo to biały człowiek. Podobnie jak Norah Jones, jazz singer i córka Ravi Shankara (jakby się to nie pisało). Czyli Indie przestają być krajem "niezaangażowanym" a dołączają do Zachodu, co w artykule jest jawnie przedstawione. I to w ewolucyjny sposób. Bardzo ciekawy i konkretny artykuł. Bardzo ciekawe są te informacje o tych korytarzach kolejowych, bo to także konkret. Jak również info o doktrynach amerykańskich -- prowadzących do upadku komunizmu.
Sorien
Indie dołączają do przedsionka zachodu bo wiedza że gdyby chiny zaczeky dominować to powoli systematycznie będą dusić Indie gospodarczo i politycznie . A Indie akurat to mocarstwa które najłatwiej było by powalić na kolana . Dookoła otoczone wrogami bądź w najlżejszej wersji sojusznikami Chin . Na relatywnie małym terenie żyje 1.5 mld ludzi do tego Część tego terenu to jalowe pustynie . Siła Indie są masy ludzi ale ta masa ludzi musi jeść i ta masa też jest ich pięta ahilesa