Reklama
  • Wiadomości

Kontrolowany chaos na miejscu katastrofy MH17

Ponad 48 godzin po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu separatyści wciąż blokują dostęp do wraku, zacierają ślady i okradają zmarłych. 

Fot. Wikipedia/CC3.0
Fot. Wikipedia/CC3.0

Dwie doby po katastrofie miejsce rozbicia się zestrzelonego Boeinga 777 wciąż nie zostało zabezpieczone. Dziennikarze obecni na miejscu tragedii donoszą o kradzieżach i plądrowaniu bagażu zabitych pasażerów. Władze w Kijowie zwróciły się do rodzin ofiar o zablokowanie kart kredytowych, by uniemożliwić finansowanie terrorystów pieniędzmi pochodzącymi od ofiar.

Nie wiadomo również co dzieje się ze zwłokami zabitych, które już trzeci dzień leżą na otwartym terenie. Rząd Ukrainy potwierdził, że do tej pory znaleziono tylko 186 ciał, które mają być przewieziono do kostnicy w Charkowie. Część z nich, prawdopodobnie 38, miało jednak zostać wywiezionych przez separatystów do Doniecka w celu przeprowadzenia sekcji zwłok. Separatyści już wcześniej zapowiadali, że rezerwują sobie prawo do usunięcia części psujących się ciał przed przybyciem międzynarodowych ekspertów. Pojawiły się również informacje o zamiarze wywożenia ciężarówkami dużych części wraku. Niejasny pozostaje los czarnych skrzynek samolotu. Początkowo, jeszcze w dniu tragedii, separatyści informowali, że przejęli je i zamierzają wysłać do Moskwy. Obecnie jednak wycofali się z tych twierdzeń. Władze Ukrainy z kolei potwierdziły oficjalnie, że nie posiadają czarnych skrzynek maszyny. Nie wiadomo więc, co się z nimi stało. Mogły zostać już wywiezione z miejsca katastrofy albo wciąż nie zostały odnalezione na obszarze, w którym spadły szczątki malezyjskiego samolotu. Obecnie szacuje się, że resztki Boeinga 777 mogą być rozrzucone na obszarze o powierzchni 25 km2.

Równocześnie dostęp do miejsca tragedii jest blokowany przez separatystów. 19 czerwca poinformowano, że oddali oni strzały ostrzegawcze w stronę obserwatorów OBWE, którzy chcieli podejść do wraku maszyny w miejscu nieuzgodnionym z grupami rebeliantów. OBWE poinformowało zresztą, że dostęp do wraku maszyny jest daleko niesatysfakcjonujący. To samo potwierdziły władze Ukrainy, które zwróciły uwagę, że praca ukraińskich ekspertów jest ograniczana przez uzbrojone grupy terrorystów. Sytuacja panująca na miejscu katastrofy to połączenie bałaganu wynikającego z tego, że szczątki samolotu leżą na terenie działań wojennych, z cyniczną grą mającą na celu ukrycie faktycznych przyczyn katastrofy. Nie ma wątpliwości, że separatyści i ich mocodawcy w Moskwie próbują wykorzystać sytuację do usunięcia kluczowych dowodów zamachu na malezyjski samolot. W pierwszej kolejności prawdopodobnie będą wywozić szczątki rakiety, która strąciła samolot, tak by uniemożliwić jednoznaczne udowodnienie jej pochodzenia. W takiej sytuacji ustalenie, czy ataku dokonano za pomocą broni dostarczonej przez siły zbrojne Federacji Rosyjskiej, może okazać się niemożliwe. Dodatkowo duże wątpliwości budzi to czy nie zniszczono lub ukryto czarnych skrzynek maszyny. W ciągu kluczowych 48 godzin po zestrzeleniu samolotu, na terenie katastrofy nie było międzynarodowych ekspertów, a gdy zespół w końcu przybędzie na miejsce nie będzie już żadnej gwarancji, że najważniejsze dla ustalenia przyczyn fragmenty wraku wciąż leżą na polach w okolicach ukraińskiej miejscowości Grabowo. Dodatkowo uderza kompletny brak szacunku wobec ofiar tragedii, którym wykazują się separatyści masowo okradający zmarłych.   

Andrzej Hładij 

WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133
Reklama
Reklama