Egipskie źródła wojskowe poinformowały, że udało się odnaleźć szczątki zaginionego Airbusa linii EgyptAir oraz należące do pasażerów rzeczy. Marynarka wojenna miała je odnaleźć 290 km na północ od egipskiego miasta Aleksandria, położonego nad Morzem Śródziemnym. Szczątki badają śledczy z Egiptu, Francji i Wielkiej Brytanii.
Lot nr MS804 wystartował z Paryża o 23:09 z 56 pasażerami, siedmioma członkami załogi i trzema agentami bezpieczeństwa na pokładzie. Wśród pasażerów było 30 Egipcjan, kilkunastu Francuzów oraz obywatele 9 innych krajów. Jak podaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, nie było wśród nich Polaków.
Czytaj też: Porwany egipski samolot wylądował na Cyprze. Zakładnicy uwolnieni
Egipska telewizja poinformowała, że kontakt z samolotem urwał się o godz. 4.46 czasu polskiego. Wtedy po raz ostatni odebrano sygnał z nadajnika radiowego EPIRB (Emergency Position-Indicating Radio Beacon). Portal Flightradar24 podał, że maszyna zniknęła z radarów między Kretą, Cyprem a wybrzeżem egipskim dwie godziny wcześniej. Ostatni odczyt z transpondera miał mieć miejsce o godz. 00:33:51 UTC (02:33:51 czasu polskiego). Samolot miał się wówczas znajdować na pułapie 37 tys. stóp (ok. 11 tys. metrów), w egipskiej przestrzeni powietrznej, 282 km na północ od wybrzeża w Afryki. Wg. danych z Flightradar24 maszyna leciał z prędkością 989 km/h.
Poszukiwania zaginionego samolotu i śladów jego katastrofy, prowadziło Egipskie lotnictwo i marynarka wojenna. W akcję miały się również włączyć siły zbrojne Grecji. Władze tego kraju badały również doniesienia na temat „ogni na niebie” widzianych tej nocy między Kretą a Rodos.
Po godzinie 11:00 19 maja, przedstawiciele władz lotniczych Egiptu potwierdzili, że maszyna rozbiła się, a greccy kontrolerzy po raz ostatni rozmawiali z załogą lotu MS804 o 02:27. Piloci nie zgłaszali wtedy żadnych problemów z maszyną. Jak poinformował grecki minister obrony Panos Kammenos, samolot wykonał dwa gwałtowne skręty, a także zmniejszył pułap do 4500 metrów tuż przed zniknięciem z radarów.
Prezydent Francji Francois Hollande porozumiał się wczoraj ze swym egipskim odpowiednikiem Abd el-Fatahem es-Sisim w sprawie wyjaśnienia okoliczności zdarzenia, natomiast premier Manuel Valls stwierdził, że w obecnej sytuacji "żadna hipoteza nie może być wykluczana". Jest to związane z podwyższonym zagrożeniem terrorystycznym i trwającym we Francji od ponad roku podwyższonym stopniem gotowości.
Bomba na pokładzie?
W naturalny sposób niewyjaśnione okoliczności zniknięcia maszyny łączone są z katastrofą rosyjskiego samolotu, który rozbił się na Synaju z 224 osobami na pokładzie. Przyczyną był wybuch bomby, do której podłożenia przyznało się „Państwo Islamskie”.
Dyrektor rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow stwierdził wczoraj, że wypadek samolotu EgyptAir najprawdopodobniej związany jest z aktem terrorystycznym - donosiła RIA Novosti. Opinię taką wyraził również minister lotnictwa cywilnego Egiptu Sherif Fathy, który powiedział, że prawdopodobieństwo ataku terrorystycznego jako przyczyny katastrofy jest większe niż awarii technicznej.
Czytaj też: FSB: Bomba przyczyną katastrofy rosyjskiego Airbusa
dimitris
Grecy od początku podają to inaczej. Przedstawiciel greckiej kontroli podaje, że samolot zniknął z radarów o godz. 3:29 czasu greckiego, niemniej już o chwilę wcześniej nie odpowiadał na rutynowe wezwania, gdy to opuszczać miał grecki Flight Information Region - FIR (nie jestem pilotem). Na co Grecy twierdzą, że rozpoczęli natychmiast akcję poszukiwawczą, w ciągu mniej niż 10 minut od zniknięcia z radarów. Oraz przedzwonili do Egipcjan, którzy jednak, cytuję: nie mieli jakiejkolwiek idei o całej sprawie. Następnie Grecy otrzymali jeszcze od statków relacje, z których wynikało, że samolot mógł rozbić się o wyspę Karpathos.
dim
sorry, przed chwilą chyba "pomyliłem" godzinę o czas polski, zamiast greckiego :) Chodzi oczywiście o 03:27 i 03:29 czasu lokalnego, greckiego.
dim
W Grecji publikuje się, ale bez komentarza, zapis rozmowy pilota z godz 02:27 (LT), ale pilot nie odpowiada na tym zapisie na ostatnią formułkę "potwierdź, źe". Przedtem podawano, że samolot zaczął szaleć o 2:29. Trudno mi ocenić ile w tym dziennikarskiej rutyny przedstawiania info tak, by trzymała w napięciu, a ile faktu.