Reklama

Siły zbrojne

Dwanaście okrętów w australijskiej tarczy antyrakietowej?

Fot. BAE Systems
Fot. BAE Systems

Australijskie ministerstwo obrony zwróciło się do koncernu Raytheon o złożenie oferty dotyczącej integracji okrętowego systemu Aegis walki na przyszłych fregatach typu Hunter. Może to oznaczać, że antyrakietowa tarcza Australii będzie się składała z aż dwunastu okrętów.

Zgodnie z informacją przekazaną bezpośrednio przez australijskiego ministra obrony Christophera Pyne’a, zadanie integracji okrętowego systemu walki (OSW) typu Aegis na fregatach typu Hunter ma realizować firma Raytheon Australia. Potwierdzono w ten sposób po raz kolejny, że nowe fregaty będą wyposażone w taki sam okrętowy system walki, jak najnowsze australijskie niszczyciele przeciwlotnicze typu Hobart.

Informacja przekazana przez Pyne’a jest jednak pewnym zaskoczeniem, ponieważ wcześniej przypuszczano, że system Aegis będzie integrowany przez koncern Lockheed Martin, który jest jego producentem. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że na fregatach Hunter nieokreślona część interfejsów do OSW będzie dostarczana również przez szwedzki koncern Saab – a właściwie jego filię Saab Australia. W całym tym zamieszaniu widać jednak pewną konsekwencję w działaniu, ponieważ prace są zawsze realizowane przez firmy mające swoja siedzibę w Australii. Dzięki temu nie tylko będzie łatwiej uaktualniać system na fregatach typu Hunter, ale również na niszczycielach typu Hobart.

Zapytanie skierowane przez rząd Australii nie oznacza od razu podpisania kontraktu z Raytheon Australia, ponieważ ten zostanie zawarty dopiero w połowie 2019 r. Wszystko zależy od wyników negocjacji, które ze względu na obopólny interes prawdopodobnie szybko zakończą się powodzeniem. Sprawa jest dosyć skomplikowana, ponieważ Australijczycy zażyczyli sobie coś niecodziennego, a więc systemu Aegis nie współpracujący z radarem AN/SPY-1 (jak na niszczycielach typu Hobart), ale ze stacją radiolokacyjną CEAFAR 2 opracowaną przez australijską firmę CEA. Będzie ona również wyposażona w cztery nieruchome anteny ścianowe rozmieszczone na stałe na bokach głównego masztu – ale będą to już anteny aktywne AESA. Australijczycy chcą więc zrobić to, co Amerykanom udało się zrealizować w radarze AN/SPY-6.

Samo uzbrojenie rakietowe Hunterów będzie podobne do Hobartów. W obu przypadkach zostało ono bowiem umieszczone w wyrzutniach pionowego startu typu Mk41. Różnica jest tylko taka, że na każdym niszczycieli jest sześć takich modułów (a więc 48 stanowisk startowych), natomiast na fregatach ma być ich o połowę mniej.

Oznacza to jednak, że po zakończeniu programu Hunter Australia będzie miała do dyspozycji aż dwanaście okrętów Aegis (trzy niszczyciele typu Hobart i dziewięć fregat typu Hunter), a więc mniej tylko od Stanów Zjednoczonych. Każda z australijskich jednostek będzie miała prawdopodobnie możliwość działania jako element tarczy antyrakietowej – będzie więc mogła zwalczać również rakiety balistyczne w ich ostatniej fazie lotu. Jak na razie mówi się oczywiście o wyposażeniu tych okrętów tylko w pociski przeciwlotnicze średniego zasięgu SM-2 i krótkiego zasięgu ESSM.

Zakupiono jednak pełnowymiarowe moduły wyrzutni Mk41 co oznacza, że można do nich załadować w przyszłości zarówno antyrakiety SM-3 i SM-6, jak i rakiety manewrujące Tomahawk. Stanie się tak jednak nie wcześniej niż w 2027 roku, ponieważ to właśnie wtedy planuje się oddanie pierwszej fregaty HMAS „Hunter”.

Reklama
Reklama

Komentarze (10)

  1. khkhjk7tdf

    @Maja rozmach kangury i mają ROZUM. - To nie rozmach tylko PKB. Australijczycy mają nieco wyższy PKB od Rosji. Gdybyśmy mieli takie PKB, tez mieli byśmy rozmach i rozum.

    1. StZg

      Ściemniłeś. Uwzględniając parytet siły nabywczej mają ok. 30% PKB Rosji, a po oficjalnym kursie mają ok. 87% Rosyjskiego. (Dane za CIA Factbook za 2017 rok).

    2. Piotr

      To teraz policz na jednego mieszkańca :P : P

    3. Jeż

      Kolego, więcej logiki. Rakiet i niszczycieli nie rozlicza się na głowę mieszkańca, decydująwielkość budżetu na obronność i jego siła nabywcza. I oczywiście ceny.

  2. Realista

    Przecież pociski hipertoniczne im zaszkodzą. Chyba że tylko polskim fregat om szkodzą. Bo cała zachodnia Europa buduje następne...

    1. edew

      Polska to zupełnie specyficzny kraik na obrzeżach cywilizacji. Tutaj nic się nie opłaca mieć.

  3. magazynier

    Tarcza antyrakietowa nad Australią. To równie dobre jak zakup F-111.

  4. Gts

    Normalnie, szach mat...

  5. Rzyt

    Nam są potrzebne okręty podwodne, które będą mieć rakiety z zasięgiem na minimum 500 km tak by można było ostrzelac infrastrukturę(elektrownie atomowe i rezerwy paliw) sojuszników, którzy będą żałować nam pomocy w czasie konfliktu z wrogien

  6. say69mat

    @Marek1 ... po pierwsze, jakiej rozumności wymagasz od ekipy wojskowo/cywilnej z kierownictwa MON, która uznaje, że 50 letnie śmigłowce wytyczają 'new frontiers' v/s nowe horyzonty. W sferze doktryny wykorzystania do celów militarnych cokolwiek archaicznych statków powietrznych. Po drugie, jaką autonomię masz na myśli??? Skoro wszystkie kluczowe komponenty systemów rozpoznania, kierowania ogniem oraz uzbrojenia australijskich fregat są albo designed albo made in USA???

  7. Davien

    Marek1 Jaka autonomia?? Poza radarem cała reszta ze Stanów. AEGIS, VLS mk 41, SM-2, ESSM

  8. As

    A nasze nowe łódki bez uzbrojenia

  9. say69mat

    Skoro typowy zespół uderzeniowy australijskiej RN będzie się składał z jednego niszczyciela klasy Hobart, czterech fregat klasy Hunter, plus 2-3 op klasy Barracuda shortfin. To w warunkach naszej MW, zespół bojowy powinien się składać z jednej fregaty klasy Miecznik, 2-3 korwet klasy MEKO A100 dozbrojonych w RiP66/162, zmodyfikowanych o hangar dla śmigłowca, plus 1-2 op klasy Orka. Tak, aby dany zespól bojowy był w stanie zbudować i zrealizować koncepcję morskiej bańki antydostępowej, w dowolnej części akwenu M Bałtyckiego.

  10. Marek1

    Maja rozmach kangury i mają ROZUM tak konsekwentnie dbając o jak największą autonomię nowych systemów uzbrojenia od USA. W odróżnieniu od naszych "asów dyplomacji" Australijczycy doskonale wiedzą, że mocarstwa NIE maja wiecznych sojuszy, a tylko wieczne interesy, więc istnieje możliwość radykalnych zmian w ich polityce zagranicznej.