Gdyby faktycznie doszło do konfliktu zbrojnego z Iranem, łącznie z najmniej prawdopodobnym scenariuszem otwartej wojny, miejscem kluczowym tej batalii byłaby zamykająca wody Zatoki Perskiej cieśnina Ormuz – bodaj najważniejsze na świecie przejście morskie, którego drożność ma fundamentalne znaczenie dla światowej gospodarki.
Siłowe zamknięcie Zatoki Perskiej, poprzez zamknięcie cieśniny Ormuz, jest powtarzaną co jakiś czas groźbą ze strony irańskich decydentów – zarówno wojskowych, jak i politycznych. Przykładowo, w lutym 2011 roku dowódca sił morskich Korpusu Strażników Rewolucji kontradmirał Ali Fadawi stwierdził: „jeśli będziemy zagrożeni, zamkniemy cieśninę Ormuz”. W grudniu tegoż roku wiceprezydent Mohammad Reza Rahimi ostrzegł, że „jeśli na irański eksport ropy naftowej zostaną nałożone sankcje, przez cieśninę Ormuz nie popłynie nawet kropla ropy”. W czerwcu 2012 roku generał Hasan Firuzabadi, ówczesny szef sztabu sił zbrojnych, zagroził: „jeśli nasze interesy będą zagrożone, zamkniemy cieśninę Ormuz”. W lipcu 2012 roku zastępca kontradmirała Fadawiego, kontradmirał Alireza Tangsiri, zagroził: „jeśli któregoś dnia dojdziemy do wniosku, że nie możemy korzystać z wejścia i wyjścia z cieśniny, zablokujemy ją”. W kwietniu 2016 roku generał Hosejn Salami, zastępca dowódcy Korpusu Strażników Rewolucji, stwierdził: „W razie zagrożenia Iran zamknie cieśninę Ormuz”.
Tym samym najnowsze groźby w tym temacie, które wystosował do tej pory umiarkowany prezydent Hasan Rouhani, trudno odbierać jako coś zaskakującego i przełomowego. To jedynie powtórzenie znanej już dobrze narracji. Warto jednocześnie zauważyć to, że wypowiedź prezydenta spotkała się z dużym zadowoleniem antyzachodnich i antyamerykańskich kręgów konserwatywnych. Przykładowo, dowódca sił specjalnych Al-Kuds generał Kasem Solejmani napisał do Rouhaniego list otwarty, w którym uznał groźbę prezydenta o zablokowaniu cieśniny Ormuz za „powód do dumy”. Słowa prezydenta, który odrzucił możliwość rozpoczęcia bezpośrednich rozmów z Donaldem Trumpem (uznano, że byłby to przejaw kapitulacji Iranu), spotkały się również z zadowoleniem ze strony najwyższego przywódcy Iranu Alego Chameneiego, który odpowiedza za politykę bezpieczeństwa i obronność Republiki Islamskiej.
Charakterystyka akwenu
Zatoka Perska i cieśnina Ormuz to teatry działań, na których względnie łatwo jest przeprowadzić operację paraliżu ruchu tranzytowego. W najgłębszym miejscu Zatoka Perska ma raptem 88 metry (średnia to 50 metrów). W najwęższym fragmencie cieśnina Ormuz ma 54 kilometry. Istnieją tam tylko dwa przejścia wystarczająco głębokie dla większych jednostek podwodnych i nawodnych. Akwen jest względnie niewielki – ma bowiem około 251 tysięcy kilometrów kwadratowych, a więc mniej niż powierzchnia Włoch, czy Polski. Co więcej, północny kraniec to jednocześnie wybrzeże Iranu, który kontroluje znajdujące się tam wyspy, w tym Larak, oraz trzy niewielkie, ale strategicznie położone: Wielki Tunb i Mały Tunb, położone pomiędzy szlakami handlowymi oraz Abu Musa, leżącą na południe od dróg tranzytowych. Przynajmniej na niektórych rozmieszczono systemy rakietowe ziemia-woda. Przykładem militarnego wykorzystania wysp jest położona na południe od Abadanu wyspa Farsi o powierzchni 0,25 km2, która jest zamknięta dla cywilów. Podczas wojny z Irakiem w latach osiemdziesiątych była wykorzystywana przez szybkie łodzie – obecnie znajduje się na niej posterunek sił morskich Korpusu Strażników Rewolucji.
W czasie pokoju żegluga cywilna i wojskowa przebiegają bez zakłóceń – przez cieśninę swobodnie przechodzą odpowiednio nawigowane nawet duże tankowce klasy VLCC oraz, w razie potrzeby, lotniskowce, dla których cieśnina jest wystarczająco głęboka. Niemniej jednak duże okręty nawodne, ale i podwodne, są w istotnym stopniu ograniczone w swobodzie manewrowania. Dotyczy to szczególnie lotniskowców, które w arsenale US Navy dysponują największą siłą ognia. Liczne płycizny oraz wysepki nie tylko utrudniają poruszanie się dużym okrętom, ale jednocześnie pozwalają niewielkim jednostkom – szybkim łodziom, które Iran wprowadza do służby – ukrywać się i atakować z zaskoczenia. Na korzyść Iranu działać może często występująca w regionie niska widoczność, wywoływana porannymi mgłami, zasoleniem, wysoką wilgotnością powietrza lub pyłem.
Zatoka Perska jest zbyt mała i zbyt płytka, aby swobodnie mogły operować tam okręty podwodne bez wysokiego ryzyka ich wykrycia i zniszczenia przez okręty i samoloty nieprzyjaciela. Co więcej, głębokość jest większa po stronie arabskiej niż po irańskiej. Topografia dna jest również niekorzystna, jest ono bowiem płaskie – brak tam znaczących urwisk i wzniesień, co utrudniałoby wykrywanie jednostek podwodnych. Z tego też powodu Iran jest zmuszony rozwijać małe okręty podwodne, które lepiej niż tradycyjne jednostki mogą sprawdzić się w lokalnych warunkach hydrofizycznych. Pomimo swych dużych rozmiarów także trzy konwencjonalne okręty podwodne projektu 877EKM mogłyby wykorzystać warunki geograficzne do operowania w pobliżu morskich granic Iranu, ale raczej od wschodu, a nie na wodach Zatoki Perskiej. Chociaż jednostki te zostałyby zapewne szybko zniszczone przez siły zwalczania okrętów podwodnych US Navy, to zanim by się to stało mogłyby wyrządzić pewne szkody – albo z wykorzystaniem torped (do 18), albo min morskich (do 36).
Możliwy scenariusz działania
O irańskich wojskowych powiedzieć można wiele, ale na pewno nie to, że w swych publicznych wypowiedziach unikają przesady. Przykładowo, już w 2014 roku kontradmirał Ali Fadawi ostrzegał, że jego wojsko nie tylko „w pełni kontroluje cieśninę Ormuz”, ale także może „zatopić amerykański lotniskowiec w niecałą minutę”. Teraz szef sztabu sił zbrojnych Iranu generał Mohammad Bagheri przypomniał, że amerykańskie siły w regionie znajdują się w zasięgu operowania „jawnej i ukrytej siły obronnej Iranu”, która jest gotowa zadać Amerykanom niszczycielski cios. Abstrahując w tym momencie zupełnie od realności takiego scenariusza, zastanówmy się jak Iran mógłby próbować zablokować cieśninę Ormuz? Co ciekawe, sami Irańczycy często o tym piszą, przedstawiając metody i środki do realizacji takiego celu.
O ile regularna marynarka wojenna (IRIN) pozostaje konwencjonalną siłą morską, o tyle siły morskie Korpusu Strażników Rewolucji (IRGCN) są systematycznie rozwijane i przekształcane w „partyzantów” – zgodnie z założeniami reformy z 2007 roku. W razie wojny Iran również w operacjach morskich stosowałby taktykę działań zaczepnych, zgodnie z założeniami „strategii roju”. Opierałaby się ona na wykorzystaniu dużej liczby niewielkich, ale szybkich (a więc trudno wykrywalnych) łodzi uzbrojonych w rakiety (zarówno manewrujące, jak i niekierowane) oraz torpedy. Niezwykle ważnym elementem działań wojennych mają być miny morskie, które ciągle mogą uchodzić za skuteczną broń tak do działań terrorystycznych, jak i asymetrycznych, co wynika między innymi z łatwości pozyskania takiego uzbrojenia, korzystnej relacji koszt-efekt, efektywności wobec różnych typów jednostek oraz trudności w wykrywaniu. Iran mógłby umieszczać je w wodzie z pokładu jednostek wojennych (w tym okrętów podwodnych), ale także cywilnych i samolotów. Szacuje się, że Iran zakupił od 3 do 6 tysięcy min produkcji sowieckiej/rosyjskiej, chińskiej oraz północnokoreańskiej. Większość z nich to konwencjonalne miny denne z zapalnikiem kontaktowym.
Szczególnie groźne mogłyby okazać się chińskie miny EM-52 z silnikiem rakietowym, wykrywające cel w oparciu o sygnały akustyczne, magnetyczne i zmiany ciśnienia. Ilustracją istniejącego zagrożenia jest konieczność utrzymywania przez Stany Zjednoczone w regionie liczby trałowców i niszczycieli min, a także śmigłowców. Zaminowanie miałoby bardzo poważne konsekwencje polityczne i gospodarcze, jako że przez Cieśninę Ormuz przepływa około 40 procent transportowanej drogą morską ropy naftowej na świecie. Z drugiej jednak strony skuteczność irańskiej operacji minowania zmniejszałyby występujące tam względnie silne prądy morskie, co zmieniałoby miejsce położenia zapory z min dryfujących. Z powodu względnie głębokiego dna stosowanie min dennych również nie byłoby zbyt efektywne przeciwko jednostkom nawodnym.
W najbliższej przyszłości, w zależności od dostępności, Iran do swych działań morskich mógłby włączyć także masowe wykorzystanie bezzałogowych statków latających, uzbrojonych w bomby i pociski kierowane i niekierowane oraz rakiety przeciwokrętowe. Według kontradmirała Aszkbusa Danechara, jednego z twórców doktryny morskich działań asymetrycznych, Iran próbowałby wykorzystać także siły specjalne do działań dywersyjnych, wymierzonych w liczne porty, terminale energetyczne, instalacje przemysłowe oraz zasoby w rejonie Zatoki Perskiej. Najgroźniejszym środkiem działań morskich są i będą rakiety przeciwokrętowe, które są uznawane za najważniejszy element obrony morskiej i jako takie pozostają pod kontrolą Korpusu Strażników Rewolucji (zarówno na platformach nawodnych jak i na lądzie i w powietrzu), co pokazuje ich wielkie znaczenie w doktrynie wojskowej Iranu.
Czytaj też: Irański dron nad amerykańskim lotniskowcem
Oczywistym jest, że Iran nie byłby w stanie zniszczyć sił amerykańskich w takim asymetrycznym starciu, ale nie to byłoby celem działań partyzanckich, tak jak nie próbował osiągnąć tego północnowietnamski generał Vő Nguyên Giáp. Jak sam stwierdził, głównym zadaniem jego armii było nie „wypchnięcie pół miliona amerykańskich żołnierzy” z Wietnamu, lecz „złamanie woli amerykańskiego rządu do kontynuowania wojny”. Mechanizm ten Iran mógłby próbować powtórzyć – tym bardziej, że Stany Zjednoczone, jak każda demokracja, są szczególnie wrażliwe na straty własne, co udowodniono kilkukrotne – chociażby w Somalii, czy wcześniej w Libanie. Wykorzystując element zaskoczenia i determinację Iran mógłby uszkodzić lub nawet zatopić okręt US Navy przy wąskim wejściu cieśniny Ormuz. Byłoby to potężnym ciosem psychologicznym w potęgę Stanów Zjednoczonych. Taki rezultat nie może być uznany za nierealny, bowiem US Navy jest w stanie mierzyć się z każdym zagrożeniem nawodnym i powietrznym, ale w przypadku zmasowanego ataku z wody i powietrzna, okręty floty amerykańskiej miałyby pewne problemy.
Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że Amerykanie doskonale znają akwen i jego specyfikę, a także mają przygotowane bezpieczne szlaki przejścia. Nie wiadomo czy US Navy operowałaby lotniskowcami w razie wojny, bowiem zgodnie z doktryną w razie istotnego zagrożenia grupa powinna działać co najmniej 200 mil morskich od brzegu, co uniemożliwiłoby Iranowi skryty atak, a jednocześnie nie ograniczałoby znacząco swobodnego operowania amerykańskich samolotów pokładowych i to bez konieczności dodatkowego tankowania. Po drugie, irańskie siły zbrojne nie posiadają rakiet przeciwokrętowych, które mogłyby zatopić lotniskowiec, a także borykają się z brakiem nowoczesnych systemów rozpoznania, a te byłyby kluczowe, aby mieć zapewnioną świadomość operacyjną w czasie rzeczywistym.
Co dalej?
Zapewne to, co zawsze – groźby nie zostaną zrealizowane, bo po obu stronach – zarówno w Teheranie, jak i Waszyngtonie – rządzą mimo wszystko pragmatyczni decydenci, choć z niespełnionymi ambicjami kariery jako aktorzy dramatyczni. Iran doskonale wie, że zamknięcie cieśniny Ormuz, nawet jeśli się uda, będzie jedynie czasowe i stanowiłoby broń obosieczną. Iran – jako państwo uzależnione od eksportu ropy naftowej tym szlakiem – poniosłoby bardzo poważne konsekwencje gospodarcze. Chociaż dowódca IRIN kontradmirał Habibollah Sajjari stwierdził, że zamknięcie akwenu byłoby „łatwiejsze niż napicie się wody”, w praktyce byłoby to zadanie skomplikowane logistycznie (szczególnie utrzymanie paraliżu w dłuższej perspektywie). Co więcej, doprowadziłoby to najprawdopodobniej do zbrojnej reakcji Stanów Zjednoczonych, które starcie morskie wygrałyby dość szybko. Innymi słowy, zaminowanie cieśniny Ormuz jest mało prawdopodobne, chyba że już po wybuchu faktycznego konfliktu.
Też sobie czasem popiszę
Co do możliwości ataku Izraela przez Iran, są one mniej niż iluzoryczne. Izrael dysponuje zaawansowanymi sensorami dalekiego zasięgu, wspomnę tutaj choćby o radarze dalekiego zasięgu EL/M-2080 Green Pine, pozwalającym wykrywać pociski rakietowe z dużego dystansu. Środki zwalczania działają bez zarzutu, przykładem może być zestrzelenie przez izraelską rakietę Arrow-2, pocisku S-200, który wleciał nad terytorium Izraela. Pociski Arrow były wielokrotnie testowane przeciw rakietom-celom Sparrow i można je uznać za najlepszy obecnie system antyrakietowy na świecie, zdolny do zwalczania pocisków o zmiennej trajektorii lotu, takich jak irański Shahab-3. Dzięki pociskowi pozaatmosferycznemu Arrow-3, Izrael dysponuje możliwościami zwalczania pocisków balistycznych w górnym punkcie ich trajektorii. Obrona przeciwrakietowa Izraela jest przy tym wielowarstwowa, więc nawet zmasowany atak nie jest w stanie wyczerpać zapasu efektorów. Oprócz tego Izrael posiada samoloty AEW&C Gulfstram IAI EL/W-2085 o zaawansowanych możliwościach, które zdolne są między innymi śledzić na tle ziemi cele stealth i naprowadzać na nie własne środki ogniowe. Przykładem było niedawne zestrzelenie irańskiej kopii bezzałogowca RQ-170 przez izraelski śmigłowiec AH-64. Zatem atak pociskami manewrującymi również nie miałby zbytnich szans powodzenia. Oczywiście, gdyby doszło do zmasowanego ataku na Izrael, należałoby się liczyć ze stratami, gdyż 100% obrona jest mało prawdopodobna. Ale eksplozja nawet kilku rakiet z głowicami konwencjonalnymi nie wyrządzi wielkich szkód, a mając na względzie rozbudowaną sieć izraelskich schronów, straty ludności cywilnej byłyby minimalne. Z kolei na atak jakąkolwiek bronią niekonwencjonalną - chemiczną, czy brudną bombą atomową odpowiedź będzie jedna - atomowy atak na miasta Iranu. Izrael dysponuje flotą okrętów podwodnych z pociskami Popeye, z których część na pewno jest uzbrojona w głowice jądrowe. Ajatollahowie nie będą więc ryzykowali totalnego zniszczenia swojego kraju. Co do blokady cieśniny Ormuz, to jej próba o tyle nie byłaby powtórzeniem Operacji Praying Mantis z 1988 roku, że Iran zostałby zmiażdżony w ciągu minut, a nie godzin. Do operującej w rejonie US Navy dołączyłyby bowiem państwa Zatoki, takie jak ZEA, czy Oman, które obecnie dysponują nieporównywalnie większymi zdolnościami militarnymi, w porównaniu ze stanem sprzed 30 lat. Ajatollahowie tak naprawdę robią dużo szumu, ale jak na razie osiągnęli jeden cel - udało się im podważyć zaufanie sojuszników do USA. Poczekamy, jaka będzie ostateczna odpowiedź Amerykanów na kryzys z brytyjskim tankowcem, ale jak na razie nie wygląda to dla nich dobrze.
WOJAK
DOBRA ANALIZA --- PODOBIENSTWO BAŁTYKU - PŁYTKI - ŁATWY DO ZAMKNIECIA - SZYBKIE MAŁE ŁODZIE TO DOBRY TREND DLA POLSKI - ŁODZIE PODWODNE BEZ SESU
SZELESZCZĄCY W TRZCINOWISKU
widzę że operuje się sloganem zwanym demokracją ...więc uproszczę ..demokracja mówisz co chcesz robisz co ci każą...bo demokrata zawsze mówi prawdę nawet kiedy kłamie...a gdy poczuje moc rządzi demokratycznymi dekretami..
zaciekawiony
Panie Pułkowniku, ok, uznajmy, że mój przykład z emigracją z Korei Płn. był nietrafiony. Ale już z Afryki Płd emigracja była możliwa, więcej - rząd południowoafrykański przed 1994 rokiem wręcz wspierał taką emigrację. Ja nie zestawiam sytuacji w Izraelu z tą z Afryki Płd sprzed prezydentury de Klerka, stwierdzam tylko, że argument, że ktoś (np Palestyńczycy) mogą sobie emigrować nie jest żadnym argumentem. Po prostu to, że gdzieś jest równie zle albo gorzej nie czyni sytuacji różnych mniejszości w Izraelu lepszą. Jeśli wiemy, że w Polsce przykładowo bardzo zły jest stan opieki zdrowotnej to fakt, że w Nigerii jest gorzej niczego w naszej ocenie nie zmieni. Izraelowi przypisuje się coraz powszechniej przymioty stojące w sprzecznością z demokratycznym charakterem państwa (nawet w USA jest to coraz częściej medialnie odnotowywane w ostatnim czasie) i coraz częściej kontestowana jest jego \"zachodniość\". Od kraju demokratycznego wymaga się zwyczajnie innych standardów niż od np azjatyckiej dyktatury. Tymczasem w kontekście dyskutowanego państwa mnożą się poważne wątpliwości.
Podpułkownik (Ret.) Janusz Wareda
Do - zaciekawiony! ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Drogi Panie, wydaje się, że Pańska krytyka dot. moich poglądów w omawianej sprawie - poszła za daleko. Oczywiście nie ma w tym niczego nagannego. Skądże znowu! Przyjmuję ją do wiadomości, chociaż się z nią nie zgadzam. Jednocześnie zachęcam Pana do zapoznania się z całością moich komentarzy na temat problematyki bliskowschodniej, które zamieściłem, chociażby na tej stronie. I jeszcze jedno: Pańskie porównanie współczesnego Izraela z realiami w obecnej Korei Północnej oraz z Republiką Południowej Afryki z okresu, kiedy realizowano tam politykę segregacji rasowej - jest niewłaściwe, żeby nie powiedzieć: nietrafione! Chociażby dlatego, że każdy obywatel Państwa Izrael (Żyd, Arab, Druz bądź przedstawiciel innej narodowości lub religii) może swobodnie, bez jakichkolwiek konsekwencji prawnych czy administracyjnych, w każdej chwili wyemigrować z tego kraju. Natomiast obywatele Korei Północnej nie mają możliwości swobodnego podróżowania po świecie i zmiany miejsca zamieszkania - poza granicami KRL-D. Podkreślam: jakakolwiek, legalna emigracja z Korei Północnej nie wchodzi w rachubę. Obywatele Korei Północnej mogą jedynie z niej uciec. Ale w przypadku schwytania na granicy bądź deportacji (np. z Chin), uciekinierom oraz członkom ich rodzin, grożą bardzo surowe konsekwencje. Jeżeli nie zostaną zastrzeleni podczas próby ucieczki bądź rozstrzelani za zdradę kraju, to - w najlepszym przypadku - grozi im oraz ich rodzinom, długoletni pobyt w jednym z wielu północnokoreańskich obozów pracy przymusowej. Podobna sytuacja była w RPA - w okresie apartheidu. I to jest odpowiedź na Pańskie pytanie: dlaczego czarni mieszkańcy RPA w czasach apartheidu nie emigrowali oraz dlaczego obywatele współczesnej KRL-D nie emigrują.
zaciekawiony
Panie Pułkowniku, odpowiedz, że w innych krajach regionu jest gorzej albo, że także w nich nie przestrzega się określonych praw niczego nie zmienia w ocenie reguł panujących w Izraelu. To jest taka klasyczna argumentacja \" a u was biją murzynów\". Ja rozumiem, że każdy może mieć inne zdanie na różne tematy ale kwestia różnicowania praw obywatelskich i obowiązków w \"jedynej demokracji regionu\" ze względu na etniczne pochodzenie jest faktem dość powszechnie już znanym i po uchwaleniu w ostatnich tygodniach kolejnych kontrowersyjnych ustaw jest dyskutowana także w mediach zachodnich z amerykańskimi włącznie. To, że w kraju X jest zle nie zmienia oceny kraju Y. Podobnież argument \"dlaczego nie emigrują\". No wie Pan, a dlaczego czarni a apartheidowskiej Płd Afryki nie emigrowali? Albo z Korei Płn? To chyba nie jest droga do obalenia tez Smuteczka?
Podpułkownik (Ret.) Janusz Wareda
Do - De Retour! ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Panie De Retour! Pragnę Pana poinformować, że w swoim komentarzu z dnia 7 sierpnia, z pełną powagą i odpowiedzialności napisałem, iż w Iranie (ale dotyczy to nie tylko Iranu, także wiele innych krajów muzułmańskich), jest spora grupa ludzi, którzy uważają, że nadal nadrzędnym celem polityczno-militarnym świata muzułmańskiego, powinna być fizyczna likwidacja Izraela i zepchnięcie Izraelczyków do morza! Wielu przywódców krajów muzułmańskich - w okresie 70 lat istnienia Państwa Izrael - niejednokrotnie, publicznie to deklarowało i zachęcało do tego swoich sprzymierzeńców. W tej sprawie nie zmieniłem zdania. Dlatego bardzo dziwi mnie Pańska wypowiedź, cyt.: <opowieści, że celem Iranu, jest eksterminacja Żydów, wkładam do kategorii - a świstaki zawijają czekoladę w sreberka>. Drogi Panie, Pan ma pełne prawo deklarować na forum D24 odmienne poglądy, ale bez przesady z tymi porównaniami! Ponadto, ja - w przeciwieństwie do Pana - nie wiem, czy <dzisiaj lepiej być Żydem mieszkającym w Teheranie, niż obojętnie w jakiejś innej stolicy arabskiej>? Podkreślam, tego nie wiem. To, że diaspora żydowska w Iranie, ma swego przedstawiciela w miejscowym parlamencie, to jeszcze o niczym nie świadczy. Ponadto, musi Pan nieco z przymrużeniem oka traktować parlament irański. Najważniejsze decyzje państwowe nie zapadają w tamtejszym parlamencie lecz zupełnie gdzie indziej. Przy okazji, szacuje się, że obecnie diaspora żydowska w Iranie liczy ok. 30 tysięcy osób. Inny przykład: w niespełna 9-cio milionowym Izraelu, Arabowie stanowią ok. 20% społeczeństwa. Obecnie, w 120 osobowym parlamencie izraelskim (Knesecie), Arabowie mają 13 mandatów poselskich i stanowią trzecią siłę polityczną. Przypominam Panu, że Izrael jest jedynym - w pełni demokratycznym i na wzór zachodni - państwem w regionie Bliskiego i Środkowego Wschodu. Na tle fasadowych demokracji i reżimów autorytarnych w państwach sąsiednich, ustrój polityczny w Izraelu, może budzić szacunek zwolenników demokracji liberalnej w stylu zachodnim. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Na zakończenie, kilka słów na temat realiów w Iranie. Panie De Retour, nie wiem na ile Pan zna realia życia codziennego we współczesnym Iranie? Tak czy inaczej, przekażę Panu kilka faktów dot. Iranu, a mianowicie: w Iranie istnieje policja religijna i sądy religijne, które sprawują całkowitą kontrolę nad wszystkimi dziedzinami życia. Odejście od islamu jest karane śmiercią. Kara śmierci grozi również m.in. za cudzołóstwo i kontakty homoseksualne. Noszenie hidżabu [tj. zasłony, która okrywa głowę i piersi] przez kobiety od dziewiątego roku życia - jest wymuszone prawem. Zabronione jest picie alkoholu, noszenie niemuzułmańskiego stroju i kontakty między niespokrewnionymi osobami płci przeciwnej. Segregacja płciowa obowiązuje m.in. w szkolnictwie, służbie zdrowia, środkach komunikacji publicznej, na plażach, w kinach, salonach fryzjerskich, lokalach gastronomicznych i na obiektach sportowych. Chyba wystarczy?
Podpułkownik (Ret.) Janusz Wareda
Do - Smuteczek! ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Panie Smuteczek! Zapewniam, że nie ma potrzeby licytować się na forum D24. Dlatego podpowiem Panu, że w przypadku jakichkolwiek kontrowersji podczas omawiania określonego zagadnienia, jest metoda porównawcza, którą warto zastosować. Nie ma lepszej! Tym bardziej, iż Pan twierdzi publicznie, że cyt.: <Izrael, to nie państwo rasistowskie, tylko państwo apartheidu [mówiąc wprost: państwo, które prowadzi politykę segregacji rasowej!]>. W swoim uzasadnieniu Pan stwierdza, że cyt.: <Izrael uznaje pewną część społeczeństwa za gorszych obywateli i nie przyznaje im pewnych praw, tak jak dawniej RPA>. Ja natomiast twierdzę, że Izrael jest w tamtym regionie świata, jedynym państwem w pełni demokratycznym i zdecydowanie się wyróżnia na tle niedemokratycznych i despotycznych krajów muzułmańskich! I zarzucanie Izraelowi prowadzenia polityki apartheidu - jest niedorzeczne. No i mamy konflikt, a nawet klasyczny problem akademicki! Co w tej sytuacji uczynić? Otóż, możemy jedynie dokonać porównania. Panie Smuteczek, jeżeli Pan twierdzi, że Izrael prowadzi politykę apartheidu wobec części swoich obywateli, to proszę zapoznać się, jak w krajach muzułmańskich traktuje się mniejszości: narodowe, etniczne, religijne, kulturowe i inne, a także kobiety. Następnie, proszę to porównać z realiami życia codziennego w państwie żydowskim. O wynikach oraz wnioskach tego porównania, proszę poinformować forumowiczów. Przyznaję, że oczekuję tego od Pana. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Przy okazji, proszę przyjąć do wiadomości, że ok. 20% społeczeństwa izraelskiego stanowią Arabowie. To dużo, biorąc pod uwagę fakt, że aktualnie łączna liczba ludności zamieszkująca Izrael wynosi niespełna 9 milionów. Wobec powyższego, nasuwa się pytanie, a mianowicie: dlaczego ci Arabowie chcą zamieszkiwać na terenie Izraela oraz posiadać obywatelstwo i paszport państwa żydowskiego? Dlaczego nie zamierzają wyjechać z Izraela, który - jak Pan twierdzi - prowadzi politykę apartheidu wobec części swych obywateli? Dlaczego Arabowie, było nie było - obywatele Państwa Izrael - nie opuszczają Izraela i nie emigrują do któregokolwiek z krajów arabskich, aby połączyć się ze swymi braćmi w wierze, kulturze, obyczajach i w języku? Dlaczego? Pytania w tej sprawie możemy mnożyć.
Smuteczek
Izrael to nie panstwo rasistowskie tylko panstwo apartheidu ( uznajace pewna czesc spoleczenstwa za gorszych obywateli i nieprzyznajaca im pewnych praw) tak jak dawniej RPA.
De Retour
@ Podpułkownik (Ret.) Janusz Wareda. ---- Rozumiem, że oceniamy podobnie wynik wojny w Libanie w 2006 roku. Izrael ocenia ją tak samo. Oczywiście dalej uważam, że mieszanie się Izraela do konfliktu sunitow z szyitami jest dużym błędem Tel Awiwu, o trudnych do przewidzenia konsekwencjach. Opowieści, że celem Iranu jest eksterminacja Żydów wkładam do kategorii- a świstaki zawitają czekolade w sreberka. Nawet dzisiaj lepiej być Żydem mieszkającym w Teheranie niż w obojętnie jakiejś innej stolicy arabskiej. Mają nawet zarezerwowane miejsce w parlamencie dla swojego przedstawiciela. Przy 25 tyś diasporze w 80 mln kraju.
Podpułkownik (Ret.) Janusz Wareda
Dziękuję Panom ekspertom, którzy profesjonalnie specjalizują się w szeroko pojętej tematyce bliskowschodniej, za dołączenie do dyskusji na forum D24. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ 1/ Do - WL! Panie WL, jeżeli Pan oczekuje, że skłoni mnie do licytowania się (z Panem bądź z kimkolwiek) na tut. forum: czy Izrael dysponuje odpowiednimi środkami militarnymi, aby w przypadku otwartego konfliktu zbrojnego, zetrzeć Iran na proch, to myli się Pan srodze! Natomiast, jeżeli Pan uważa, że Iran <ma siłę, aby zniszczyć państwo żydowskie> i nie przyjmuje żadnych, racjonalnych argumentów drugiej strony, że tak nie jest, to zostawiam Pana w tym przekonaniu. Swoje poglądy na powyższy temat, już niejednokrotnie przedstawiałem na forum tego portalu. Dlatego też, przypomnę tylko jedno zdanie, a mianowicie: w chwili obecnej, biorąc pod uwagę możliwości militarne obu krajów, Iran nie ma żadnych szans na zwycięstwo - w bezpośrednim starciu zbrojnym z Izraelem. Żadnych! I nie ma tutaj nic wspólnego - jak to Pan ujął - <jakaś kopuła, która obroni niewielki kraj przed dziesiątkami tysięcy rakiet i pocisków i przed milionami ludzi doprowadzonymi do ostateczności>. Nie wiem, dlaczego Pan to napisał? Ja nie wspominałem o jakiejkolwiek <kopule>, ani o tym, że Iran to są <wyłącznie ajatollahowie>. Proszę mi nie przypisywać określeń, których ja nie użyłem. Ponadto, Pan twierdzi, że Izrael przegrał wojnę w 2006 roku. Dlatego zapytam wprost: na jakiej podstawie Pan tak twierdzi? Czy Pan był obserwatorem podczas tej wojny? Czy Pan zna dokładne wyniki tego konfliktu zbrojnego? A propos - jak Pan określił - <milionów ludzi [oczywiście mowa o obywatelach Iranu], doprowadzonych do ostateczności>. Panie WL, proszę zapoznać się z obecną sytuacją wewnętrzną w Iranie i samemu odpowiedzieć sobie na pytanie: kto rzeczywiście <doprowadza miliony ludzi do ostateczności>? I na koniec, Pańskie stwierdzenie, że <państwo żydowskie [tj. Izrael] jest rasistowskie jak RPA> jest tak absurdalne i niedorzeczne, jak absurdalna i niedorzeczna jest teoria, iż Słońce krąży wokół Ziemi! Jeżeli Pan mi nie wierzy, to proszę zadać sobie trud i pojechać na określony czas: najpierw do Izraela, a następnie do któregokolwiek z krajów muzułmańskich (lub odwrotnie) w tamtym regionie świata. I następnie, już po powrocie do Polski, porównać oba światy: świat żydowski (izraelski) ze światem muzułmańskim! ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ 2/ Do - De Retour! Przyznaję, że nie wiem, czy USA wyciągnęło odpowiednie wnioski z Iraku i z Afganistanu? Podkreślam: tego nie wiem! Ale rozumiem Pańskie wątpliwości w tej sprawie. Ostatecznie - jak podpowiada życie - każdy postęp, w jakiejkolwiek dziedzinie, zaczynał się od wątpliwości. Ponadto, twierdzi Pan, że Iran nie dąży do wojny z Izraelem. Daj Boże, aby tak było! Tak czy inaczej, zapewniam Pana, że w Iranie - nadal jest spora grupa ludzi, którzy uważają, iż głównym celem polityczno-militarnym świata muzułmańskiego na Bliskim i Środkowym Wschodzie, powinno być fizyczne unicestwienie Izraela oraz zepchnięcie Izraelczyków do morza! Więcej, uważa Pan, że atak Izraela na Iran może skończyć się źle - dla Izraela(?). Ja nie zakładam takiego scenariusza. Kolejny już raz twierdzę, że jeżeli Iran nie sprowokuje Izraela, to nie musi obawiać się ataku zbrojnego ze strony Izraela. Ponadto: myślę, że Pan jest świadomy, że bez zgody Amerykanów, Izrael nie dokona agresji na Iran, cokolwiek by się wcześniej stało! I przy okazji, jeżeli następnym razem, Pan zdecyduje się wymienić moje nazwisko na forum D24, to proszę napisać je poprawnie. Dziękuję Panu.
ck16
Z uwagi na liczbę ludności Izraela i liczbę ludności potencjalnych przeciwników Izraela, Izrael jest w stanie prowadzić wojnę tylko przez kilka tygodni. Izrael uderza ale po zniszczeniu wojsk przeciwnika stara się jednak zawrzeć pokój lub wycofać. Izrael nie ma możliwości prowadzenia długotrwałej wojny czy np. okupacji takiego Egiptu czy Iranu. Podobnie Litwa mogła by okupywać np Polskę.
WL
Do podpułkownika Waredy - myli się Pan srodze, cały arsenał nuklearny (tych równiejszych którym wolno) nie wystarczy do starcia Iranu w puch. Iran to nie ajatollachowie, to naród który ma siłę aby zniszczyć państwo żydowskie, rasistowskie jak RPA - nie przeszkadza to Panu? PS naiwne jest twierdzić że jakaś kopuła obroni niewielki kraj przed dziesiątkami tysięcy rakiet i pocisków i przed milionami ludzi doprowadzonymi do ostateczności ... PS 2 Izrael przegrał ostatnią wojnę - letnią 2006
De Retour
Panie Warenda ------- \"Gdyby jednak do takiego konfliktu doszło (zakładam teoretycznie!), to Izrael zatrze Iran na przysłowiowy proch. Tego możemy być pewni!\"-------- Patrząc np. na wynik operacji Ochronny brzeg w 2014, czy wojny w Libanie w 2006 roku nie jestem taki pewny. Izrael jest bezpieczny w swoich granicach jak nigdy wcześniej. Jednak atak na Iran może się skończyć żle. Pozostaje też mieć nadzieje, że USA wyciągnęło wnioski z Iraku i Afganistanu. Iran nie dąży do wojny z Izraelem. Ma duże ambicje regionalne, ale jego przeciwnikiem jest Arabia Saudyjska.
mattin
Mocno pobieżna ta analiza. Pomijając błędy typu pozostawiania rakiet przeciwokrętowych pod kontrolą IRGC, co jest oczywistą nieprawdą, bo IRIN, czy nawet IRIAF ma własne rakiety przeciwokrętowe. Do braku podstawowej informacji na temat podziału stref odpowiedzialności - Zatoka Perska IRGC, Zatoka Omańska i Morze Arabskie IRIN. Generalnie Iran zamknie cieśninę tylko w sytuacji absolutnie podbramkowej. Możliwa jest albo szybka akcja na dużą skalę, albo pełzający kryzys ze stawianiem min i pojedyńczymi atakami. W razie scenariusza pierwszego celem będą również sił arabskich państw Zatoki i ich instalacje naftowe. Potencjalnie jest to nawet większe zagrożenie niż zatopienie iluś tam tankowców, bo je łatwo jest zastąpić. Oczywiście możliwe jest przerwanie takiej blokady, ale za cenę dużych strat i zapewne konieczności zajęcia części irańskich wysp, czy nawet fragmentów wybrzeża. W przeciwnym razie cała Zatoka będzie zamknięta, podobnie jak kanał sueski od 1967 r. Czy ktokolwiek jest gotowy do takiej eskalacji raczej wątpię, o wpływie na ceny ropy to nawet nie ma co wspominać.
Podpułkownik (Ret.) Janusz Wareda
Do - Kaban! ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Panie Kaban! Pan jest w błędzie, jest dokładnie odwrotnie: to nie USA i Izrael dążą do wojny lecz strona przeciwna! Ponadto, na podstawie czego Pan twierdzi, że Izrael nie ma możliwości militarnych starcia na proch wrogich mu krajów na Bliskim i Środkowym Wschodzie, w tym Iranu? Czy Pan jest zawodowym wojskowym bądź profesjonalnym ekspertem w zakresie możliwości militarnych poszczególnych państw świata? Na podstawie czego Pan twierdzi, że <Izrael jest skazany na totalną zagładę>? Państwo Izrael istnieje od 14 maja 1948 roku i - jak do tej pory - Izraelczycy doskonale radzili sobie ze wszystkim swoimi wrogami: zewnętrznymi i wewnętrznymi. Przypomnę Panu jedynie, że od chwili swego powstania, Izrael wygrał wszystkie wojny ze swoimi wrogami! To chyba o czymś świadczy, Panie Kaban. Natomiast, czy kiedykolwiek - jak Pan prorokuje - <Izraelowi powinie się noga, a wtedy sąsiedzi nie będą się z nim cackali> to dopiero się okaże? W najnowszej historii, już niejeden chojrak knuł spiski i dybał na niepodległość Izraela! Jak do tej pory, każdy z tych chojraków, zobaczył klęskę Izraelczyków, jak ... własne uszy! Panie Kaban, szkoda, że Pan się nie przedstawił, ponieważ ja naprawdę nie wiem - z jakiej pozycji Pan ocenia możliwości militarne Izraela i dodatkowo twierdzi, że <Izrael, poza uderzeniami z powietrza, nie ma innych możliwości oddziaływania, a samymi uderzeniami z powietrza nie da się podbić kraju>. Panie Kaban, powtórzę raz jeszcze to, co napisałem w moim poprzednim komentarzu na tej stronie, a mianowicie: niech przywódcy Iranu - pod żadnym pozorem - nie prowokują Izraela do otwartego konfliktu zbrojnego, ponieważ bardzo źle na tym wyjdą i gorzko tego pożałują. Izrael - cały czas - posiada militarne możliwości, aby zetrzeć Persów na przysłowiowy proch! I nie chodzi tutaj wyłącznie o izraelskie uderzenia z powietrza, o których Pan wspomina, a których także nie można lekceważyć. Zapewniam, Drogi Panie, że Izrael dysponuje w swym arsenale czymś znacznie potężniejszym! I na koniec, Panie Kaban, Pan naprawdę, nie musi mi podpowiadać: o co lub o kogo powinienem się martwić? Ale powiem Panu: autentycznie martwię się o przyszłość Persów. Chociażby dlatego, że jak już wcześniej wspomniałem, mam dla nich wiele sympatii za ich pozytywny stosunek do Polaków podczas II wojny światowej! A teraz, Panie Kaban, zapytam wprost: czy Pan rzeczywiście pragnie, aby - w przypadku ewentualnej klęski militarnej Izraela - o wszystkim decydowały i pierwsze skrzypce grały w regionie Bliskiego i Środkowego Wschodu, niedemokratyczne i despotyczne państwa muzułmańskie?
Boczek
yogi, poniedziałek, 6 sierpnia 2018, 12:28 ### 1. Akurat nad Iranem się dużo nie lata (tam jest nawet dziura) - szczególnie ruch z Europy. Do Azji to nad ~Afganistanem i Rosją i bardzo łatwo ominąć. ### 2. To strata kasy. ### 3. Ucierpieliby przede wszystkim bracia muzułmanie ze swoimi lotniskami w rejonie.
Kaban
Panie Wareda, nie wiem, czy Pan zauważył, ale to USA i Izrael dążą do wojny. Co do starcia w puch, to Izrael nie ma takich możliwości. Poza uderzeniami z powietrza nie mają innych możliwości oddziaływania, a samymi uderzeniami z powietrza nie da się podbić kraju, mogą dokonać sporych zniszczeń ale nic więcej. JA na pana miejscu bardziej się martwił o Izrael, bo oni są skazani na totalną zagładę. Nie da się wiecznie wygrywać z kilkaset razy liczniejszym przeciwnikiem, kiedyś noga im się powinie, a wtedy sąsiedzi nie będą się cackali. Piszę to bez satysfakcji, raczej ze smutkiem, ale takie są fakty.
Podpułkownik (Ret.) Janusz Wareda
Do - magazynier! ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Widzę, że Pan jest rzeczywiście przekonany o tym, iż <pewien 8 milionowy kraj>, którego nazwy nie raczył Pan wymienić (a może nie pamięta?), posiada diaboliczne, wręcz nadludzkie moce, a nawet - jak twierdzą niektórzy - <ogon macha psem>! Oczywiście, zapewne wszyscy domyślamy się: kto jest <ogonem>, a kto <psem>? Wobec powyższego proszę, aby Pan zacytował i przybliżył nam ostatnie wypowiedzi premiera <tego kraju>. Myślę, że warto je znać. A także, proszę wyjaśnić forumowiczom: w jakiej sprawie się mylił prorok EZECHIEL (pol. Bóg umacnia), który przez Żydów jest uznawany za ojca judaizmu i dlaczego mielibyśmy w to uwierzyć? Tak więc, od Pana oczekuję łaskawej odpowiedzi. Dziękuję Panu. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Przy okazji: nie ukrywam, że mam wiele sympatii dla Persów. Chociażby za ich przyjazny stosunek podczas II wojny światowej do żołnierzy polskich generała Władysława Andersa oraz do polskiej ludności cywilnej, która - jak wiadomo - przez pewien okres przebywała wówczas na terenie ówczesnej Presji. Pomimo tego, przestrzegam obecnych władców Islamskiej Republiki Iranu, aby pod żadnym pozorem nie prowokowali otwartego konfliktu zbrojnego z Izraelem, o USA nawet nie wspominając! Gdyby jednak do takiego konfliktu doszło (zakładam teoretycznie!), to Izrael zatrze Iran na przysłowiowy proch. Zdecydowanie - bez dwóch zdań! Tego możemy być pewni! Izraelczycy mają takie możliwości! I to bez względu na to, czy prorok EZECHIEL się myli w określonej sprawie, czy też nie myli? Pozostaje tylko pytanie, które jednocześnie jest zagadką: jak zareagowałby świat, w przypadku całkowitej klęski Iranu i zwycięstwa Izraela? Zaryzykuję tezę, że pozostałe kraje, nie zdecydowałyby się na rozszerzenie konfliktu zbrojnego?
Darek S.
Zaminowane jest bardzo prawdopodobne, ale to nie jest łatwe, po rozpoczęciu konfliktu. Ciekawe czy na dnie cieśniny nie spoczywają jakieś wraki. Z tych wraków na wyraźny sygnał wysypują się miny i zaczynają służbę. Ciekawi mnie tylko system komunikacji z wyrzutnią tych min. Domyślam się, że Irańczycy rozwinęli systemy lufowe rzucania min. Ale na 54 km szerokość cieśniny +5 km niezbędne do ukrycia wyrzytni, to raczej ciężko by im było to zrobić. Zmasowany atak rakiet kierowanych inercyjne to najbardziej prawdopodobny wariant ich podstawowej taktyki obrony, poprzez blokowanie cieśniny Ormus. Ja na ich miejscu zniszczyłbym instalacje naftowe każdego Państwa Cieśniny, a zacząłbym od tego, które pierwsze ogłosi chęć włączenia się w konflikt. Same USA dla Iranu nie są groźne. Najgroźniejsza będzie sytuacja, gdy USA będą mogły zrzucić winę na Arabów za akty ludobójstwa na terenie Iranu oraz za totalną likwidację ich infrastruktury i sprowadzenie Iranu do poziomu gospodarczego Syrii, Iraku lub Afganistanu. To wszakże jest głównym celem Izraela. A pomimo tego, że prezydentem USAj jest Trump, nadal ogon macha psem. Widać to było po utemperowaniu Warszawy za ustawę, dzięki, której to akcji prawica w Izraelu zyskała 1% w sondażach.
yogi
Autor skupił się tylko na cieśninie ormuz Iran morze zablokować ruch lotyniczy na bliskim wschodzie zamykając przestrzeń powietrzną trasy alternatywne to Irak i Syria ruch cywilny ustanie do europy . jeśli wybuchnie wojna instalacje naftowe w zatoce mogą być celem rakiet .Można sobie wyobrazić że w desperaci zaczną popowac rope do zatoki co spowoduje straty ekologiczne i brak wody do odsalanie w emiratach bachrainie kuwejcie i tak dalej
Davien
Panie dziekuję, uzycie przez Iran broni masowego rażenia lub \"brudnej bomby\" oznaczałoby całkowicie wolna rekę dla USA by pozbyc sioe jakiegokolwiek przyszłego i obecnego zagrożenia ze strony tego państwa dowolnymi praktycznie metodami(poza bronia jadrowa) i nikt by palcem nie ruszył w obronie ajatollahów.
SZELESZCZĄCY W TRZCINOWISKU
..gdyby doszło do konfliktu a Iran może zrobić to w odwecie na atak na swoje instalacje nuklearne, ale również jako odpowiedź na coraz mocniej gnębiące jego gospodarkę sankcje i izolacje w świecie....idąc dalej Iran nie powtórzy taktyki walki z przeszłości ..na tzw full kontakt ....Dzisiejszy Iran ma trochę systemów bojowych które testuje czy to w Syrii czy Jemenie czy Środkowej Afryce.. przede wszystkim Drony które brużdżą Izraelowi czy systemy rakietowe wystrzeliwane z Jemenu doprowadzając do amoku siły zbrojne Saudów druga sprawa Marynarka Wojenna Iranu nasycona jest systemami bojowymi opartymi o szybkie małe łodzie motorowe uzbrojone w systemy rakietowe/torpedowe ..działającymi niczym kamikadze ( a determinacja Persów jest znana) poza tym jak by nie było pozyskał trochę systemów bojowych z Rosji, Ukrainy Chin, czy z Korei Północnej systemów rakietowych dalekiego zasięgu które nadal modyfikuje testując je w Jemenie.....mając systemy rakietowe , drony rozpoznawcze i bojowe oraz motorówki kamikadze sterowane czy to przez czynnik ludzki czy automaty i stosując taktykę roju lub działań asymetrycznych z wykorzystaniem minowania na morzu oraz tzw koncepcję walki mozaikowej na lądzie za pomocą armii (atresh) i Korpusu Strażników Rewolucji (sepah) jest w stanie szafować a nawet zamknąć Cieśninę Ormuz...( kilka płonących duży tankowców zamyka tor wodny wszak to tylko przesmyk o szerokości rzędu 50-60km )..inna sprawa mariaż Iranu z Koreą Północną ma się dobrze ..i czy przypadkiem do zakupionych rakiet Koreańczycy nie dorzucili trochę efektorów atomowych jak państwo zauważyliście \"wzrost zdenerwowania\" Izraelczyków budujących swoją \"Stalową Kopułę\" oraz pozyskując systemy bojowe przede wszystkim samoloty bojowe nabrał bardzo szybkiego nerwowego tempa ....a wywiad Izraela jakby nie było jest skuteczny ..Iran zdaje sobie sprawę z archaizmu swoich sił zbrojnych mając to na uwadze postawił na modernizacje i budowę swoich systemów rakietowych i opiera swoją strategię obronną w oparciu o rakiety i ich sile odstraszania (czyli na IRGC)
Szachy dla 3
Którędy szła ropa na zachód przed wojnami arab-żyd - Liban, więc wybuchła wojna w Libanie. Gdzie przeniósł się transport z Libanu- do Syrii i zatoka Perska, więc wybuchła wojna Irak-Iran oraz wojna Syrii z Izraelem o Liban, ale ropa nadal nie płyneła przez jeden kraj. Udało się wreszcie zablokować szlak syryjski, jednak teraz jest daleko do stabilizacji w Iraku środkowym i zachodnim tam gdzie rury mogłyby iść przez Jordanię do wybrzeża M. Śródziemnego pozwalając zarabiać na tranzycie. Szachy bliskowschodnie są trudne do wygrania, bo co chwila gracze zmieniają sojusze
Stary Grzyb
Próba zamknięcia przez Iran Cieśniny Ormuz już miała miejsce - 18 kwietnia 1988 r. W ramach operacji \"Praying Mantis) amerykańska flota - mając rozkaz ograniczania strat po stronie irańskiej do koniecznego minimum - rozwiązała problem w ciągu kilku godzin, zatapiając 5 irańskich okrętów (w tym 1 fregatę), ciężko uszkadzając kolejną fregatę, niszcząc 2 platformy artyleryjskie (przerobione z platform wydobywczych ropy naftowej) i uszkadzając jeden z próbujących atakować irańskich myśliwców (reszta uciekła, nie podejmując walki, kolejnych prób startu irańskich samolotów nie było). Irańczycy nie zadali Amerykanom żadnych strat i ani razu nie trafili w jakikolwiek amerykański okręt czy samolot. Jedyna amerykańska strata to śmigłowiec zwiadowczy, który miał wypadek bez kontaktu z wrogiem (zginęło 2 lotników). I tyle.